Kolejarze protestują w obronie cen biletów

 
W Brukseli wielu pasażerów wsiada do pociągów jadących za granicęWikipedia

Kasy sprzedaży biletów międzynarodowych na głównym belgijskim dworcu kolejowym Bruksela-Midi są od czwartku zamknięte. Kolejarze protestują w ten sposób przeciw pobieranej od tego tygodnia dopłacie do biletu na pociąg za granicę, w wysokości siedmiu euro. Dlaczego związkowcy postanowili walczyć w obronie pasażerów?

Władze narodowego przewoźnika kolejowego SNCB wprowadziły dodatkową opłatę tylko dla biletów kupowanych w okienku. Nie obowiązuje ona natomiast przy sprzedaży przez internet.

Walka o swoje dobro

Związkowcy organizujący strajk twierdzą, że takie zmiany spowodują, iż klienci przestaną kupować bilety na dworcach. To natomiast z pewnością doprowadzi do reorganizacji pracy kas - i zwolnień pracowników. Dlatego walczą przeciw podwyżce.

Okienka są zamknięte od godziny 6 rano nie tylko na dworcu Midi, ale także na mniejszej stacji Bruksela Centralna. Związki zawodowe zapowiadają, że sprzedaż będzie wstrzymana co najmniej do piątku.

Na czwartkowe popołudnie zapowiedziano spotkanie dyrekcji firmy ze związkowcami, ale na razie władze SNCB odmawiają wycofania się z pomysłu dopłat.

Bez zmian

SNCB uzasadnia zmiany tym, że wymagania klientów stają się coraz bardziej skomplikowane. Dodatkowe siedem euro od biletu pozwoli poprawić jakość świadczonych usług. Koleje podkreślają też, że podwyżka nie dotyczy połączeń przygranicznych, na przykład z Liege do holenderskiego Maastricht, ale głównie pociągów dalekobieżnych takich jak superekspresy do Paryża, Kolonii czy Londynu, pospiesznych do Luksemburga i Szwajcarii.

SNCB zapewnia pasażerów, że w czasie strajku międzynarodowy bilet można kupić na peronie albo w wagonie u kierownika pociągu. Nie precyzuje przy tym, czy u niego również obowiązuje dopłata siedmiu euro.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia