Hongkoński poseł: Pekin ustalił termin zakończenia sporu. Wtedy zostaną dwie opcje


Propekiński poseł hongkońskiego parlamentu Michael Tien ostrzegł, że rząd centralny Chin może wysłać wojsko do Hongkongu, jeśli lokalne władze nie poradzą sobie z protestami w początkowym okresie września. Tymczasem szefowa administracji tego autonomicznego terytorium Carrie Lam zapowiedziała utworzenie "platformy dialogu" pomiędzy władzami a społeczeństwem.

Według Michaela Tiena, który jest również członkiem parlamentu ogólnochińskiego, władze w Pekinie nie chcą ryzykować sytuacji, w której przypadająca na 1 października okrągła rocznica proklamacji komunistycznej ChRL zostanie przyćmiona przez antyrządowe demonstracje w Hongkongu.

- To są nasze 70. urodziny. To olbrzymie wydarzenie, olbrzymie. Władze w Pekinie będą oczywiście chciały, aby wszystkie media i wszystkie kamery świata skupione były na osiągnięciach Chin, ich potędze militarnej, paradzie wojskowej - powiedział Tien w rozmowie z publiczną hongkońską stacją RTHK.

Ocenił przy tym, że w najgorszym wypadku tego dnia mogłyby się w Hongkongu rozegrać "okropne sceny", jeśli doszłoby do rozlewu krwi i ponownego użycia gazu łzawiącego przez policję. Jednak pokojowy marsz z udziałem kilkuset tysięcy osób, jak ten z poprzedniej niedzieli, "też nie wygląda dobrze" - powiedział. Według organizatorów w niedzielnej demonstracji uczestniczyło co najmniej 1,7 mln osób.

Tien: Chiny ustaliły termin zakończenia sporu w Hongkongu

- Z tego, co słyszałem, oni (chińskie władze) ustalili termin zakończenia sporu w Hongkongu - powiedział Tien, powołując się na "wiarygodne źródło". Jego zdaniem termin ten przypada w pierwszej połowie września.

Według posła jeśli w dniach poprzedzających rocznicę w Hongkongu będzie dalej dochodziło do demonstracji, pozostaną tylko dwie możliwości: albo szefowa administracji regionu Carrie Lam wystąpi z formalnym wnioskiem o pomoc Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW), albo Pekin jednostronnie ogłosi stan kryzysowy i wyśle tam żołnierzy.

Tien ocenił, że administracja Hongkongu ma teraz 10 dni na odniesienie się do żądań demonstrantów, przed zaplanowanym na 31 sierpnia kolejnym masowym, pokojowym protestem. Jego zdaniem władze powinny zacząć rozważać częściowe spełnienie kluczowych postulatów protestujących.

Szefowa władz Hongkongu proponuje rozwiązanie

Również we wtorek w rozmowie z dziennikarzami Lam wyraziła nadzieję, że niedzielny protest przeciwko jej administracji, który przebiegł tym razem bez starć demonstrantów z policją, będzie początkiem drogi do porozumienia pomiędzy władzami a członkami wszystkich grup społecznych w regionie.

Lam powtórzyła, że projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego "jest martwy" i "nie ma planu jego ożywienia, zwłaszcza wobec obaw społeczeństwa". Po raz kolejny nie odpowiedziała jednak na pytanie, dlaczego w takim razie nie chce wycofać go z parlamentu, czego domagają się demonstranci.

Szefowa administracji potwierdziła natomiast, że Niezależna Policyjna Komisja Skarg (IPCC) w Hongkongu będzie zabiegać o pomoc zagranicznych ekspertów przy badaniu zażaleń na działania policji podczas protestów. Odrzuciła jednak żądania przeprowadzenia niezależnego dochodzenia w sprawie całego kryzysu związanego z projektem ustawy.

IPCC nie jest wydziałem hongkońskiej policji, ale organem cywilnym, odpowiadającym bezpośrednio przed szefową administracji regionu. Jego szef Anthony Neoh ocenił niedawno, że trwający kryzys można zażegnać tylko poprzez "rozwiązanie polityczne", i zasugerował, że Lam powinna wycofać kontrowersyjny projekt. Skoro jest on martwy, to zasługuje na "właściwy pochówek" - powiedział, cytowany przez dziennik "South China Morning Post".

"Hongkong potrzebuje demokratycznych wyborów"

Zapowiedzi Lam w sprawie "platformy dialogu" ze społeczeństwem spotkały się z ostrą krytyką opozycji. Przedstawiciel Obywatelskiego Frontu Praw Człowieka (CHRF) Wong Yok-mo ocenił, że szefowa władz powinna przestać zmieniać temat i zamiast tego odnieść się do kluczowych żądań protestujących.

- Ona dobrze wie, że nie może nas dalej oszukiwać. Stale sięga po te same sztuczki. Oceniamy tę platformę jako pułapkę, ponieważ Carrie Lam ma bardzo złą historię. Składała wiele obietnic, ale żadnej z nich nie spełniła - powiedział Wong. Wytknął jej również, że konsekwentnie odmawia odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

- Jeśli utworzona zostanie taka platforma, będzie robiła to samo? Będzie próbowała blefować i unikała odpowiedzi na pytania? - pytał Wong, cytowany przez publiczną stację RTHK.

- Hongkong potrzebuje demokratycznych wyborów, aby obywatele mogli wybrać szefa administracji, który będzie w stanie reprezentować ludzi i słuchać ich głosu - dodał przedstawiciel CHRF.

Kontrowersyjny projekt i największy kryzys od lat

Regularne demonstracje wstrząsają Hongkongiem od blisko trzech miesięcy. Ich pierwotną przyczyną był zgłoszony przez lokalny rząd i popierany przez Pekin projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych.

Z czasem do postulatu wycofania tego projektu dołączyły żądania niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, uwolnienia osób zatrzymanych w związku z protestami oraz powszechnych, demokratycznych wyborów władz regionu.

Chiny i HongkongPAP

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: