Gdyby nie załoga, byłaby katastrofa


- Gdyby nie doświadczona i sprawnie działająca załoga, Airbus 380 linii Qantas, któremu eksplodował silnik, nie dotarłby bezpiecznie na lotnisko - wynika z raportu Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu (ATSB). Jednocześnie śledczy potwierdzili, że przyczyną awarii była wada produkcyjna silnika Rolls-Royce Trent 900.

Z raportu ATSB wynika, że pasażerowie pechowego A380 zawdzięczają swoje życie załodze. Według śledczych, po eksplozji silnika piloci zachowali zimną krew i działali w sposób "skupiony i efektywny". W krótkim czasie zdołali opanować kilkanaście sytuacji awaryjnych, które sygnalizowały systemy pokładowe maszyny.

Ostatecznie piloci zdołali ustabilizować uszkodzonego Airbusa, zawrócić i gładko wylądować w Singapurze. W międzyczasie kapitan opanowanym i spokojnym głosem informował pasażerów o zaistniałej sytuacji. Jak podało ATSB, piloci uszkodzonego A380 mieli łącznie 72 tysiące godzin doświadczenia.

Silnikowe problemy

Jak wykazało dochodzenie, eksplozję silnika A380 spowodowała wada w budowie. Jeden z przewodów dostarczających olej pękł w wyniku zużycia, pomimo że powinien wytrzymać o wiele dłuższy okres użytkowania. Wyciekający płyn spowodował pożar w silniku i pęknięcie jednego z dysków turbiny. Szczątki obracającej się z wielką prędkością części zniszczyły znaczną część silnika i przebiły się przez skrzydło.

Australijskie linie Qantas na niemal miesiąc zawiesiły loty swoich A380 do momentu ustalenia przyczyny wypadku. Obecnie dwa Airbusy 380 tej linii już latają po dokładnym przeglądzie i wymianie niektórych części silników.

Źródło: BBC News