"Czarny czwartek" we Francji


Europa podróżuje z problemami. We Francji masowe strajki i protesty pracowników transportu sparaliżują cały kraj. Władze spodziewają się poważnych zakłóceń komunikacyjnych w całym kraju. W Niemczech od rana strajkuje kolej.

Skąd protesty we Francji? Związkowcy chcą by rząd podjął zdecydowaną walkę z bezrobociem i spadkiem płacy realnej. Wśród postulatów znalazło się też żądanie ochrony sfery budżetowej w obliczu kryzysu.

Do protestów przeciwko polityce ekonomicznej rządzącej prawicy wezwało osiem czołowych francuskich związków, w tym dwa największe: CGT i CFDT. Organizatorzy protestów liczą, że "czarny czwartek" będzie pierwszą tak dużą manifestacją sprzeciwu wobec rządów prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Transport wstrzymany

Przez cały czwartek przewiduje się zakłócenia transportu publicznego w całym kraju. Już w środowy wieczór strajk rozpoczęły koleje regionalne, krajowe oraz superszybkie TGV. W niektórych częściach kraju będzie kursować tylko 30 proc. pociągów.

Do nich w czwartek przyłączą się pracownicy komunikacji miejskiej we wszystkich dużych miastach, m.in. w Lyonie, Nicei, Tuluzie, Rennes, Bordeaux, Lille i Strasburgu. W Paryżu na większości linii metra ma jeździć co drugi skład, a na podmiejskich kolejkach w stołecznej metropolii - tylko co piąty.

Strajk w powietrzu

Strajk będzie też w powietrzu. Francuski przewoźnik lotniczy Air France odwołał 30 proc. lotów na krótkich i średniodystansowych trasach na paryskim lotnisku Orly.

Trochę lepiej sytuacja wygląda na największe lotnisko w Paryżu - Roissy-Charles-de-Gaulle. Tutaj anulowany będzie co dziesiąty lot Air France.

Masowe protesty

Protesty zapowiedział jednak nie tylko transportowcy. Strajki zapowiedzieli także pracownicy poczty, energetyki, szpitali, sądownictwa i telewizji publicznej. Do protestów szykują się też nauczyciele. Z tego powodu wiele szkół w całym kraju będzie zamkniętych.

Niemiecka kolej ostrzega

Nie tylko Francja, ale i Niemcy są sparaliżowane. Tutaj strajki ostrzegawcze zorganizowały związki zawodowe Transnet i GDBA. Objęły one m.in. Berlin, Kolonię, Hamburg, Duesseldorf, Monachium i Norymbergę.

Strajk rozpoczął się o 4.30 rano i ma zakończyć się w godzinach przedpołudniowych.

Do opóźnień i odwołania kursów pociągów komunikacji regionalnej i dalekobieżnej doszło na południu Niemiec, szczególnie w okolicach Norymbergii. W pozostałej części kraju nie odnotowano większych problemów; kolej zastąpiła strajkujących pracowników dodatkowym personelem.

Walczą o pięniądze

Powód strajków to zarobki. Przez swoje działanie związkowcy chcą wywrzeć presję na kierownictwo kolei w związku z toczącymi się negocjacjami płacowymi. Żądają oni podwyżki w wysokości 10 procent dla 130 tysięcy pracowników oraz poprawy warunków dotyczących czasu ich pracy.

Koncern oferuje jednoprocentowe podwyżki w 2009 i 2010 roku oraz jednorazowe premie.

Źródło: legia.com, PAP