Atakowali serwisy płatnicze. "Nie jesteśmy hakerami"

Aktualizacja:
 
Anonimowi atakują, ale nie chcą być nazywani hakerami

- Nie jesteśmy żadną grupą hakerów, ale zwyczajnymi obywatelami internetu. Naszą motywacją jest kolektywne dzielenie się niesprawiedliwościami, których jesteśmy codziennie świadkami - oświadczyli w przesłanym do mediów liście "Anonimowi" - ludzie odpowiedzialni za internetowe ataki w obronie Wikileaks. Kim są obrońcy Juliena Assange'a i jak działają?

- Anonymous nie jest żadną grupą, jest bardziej internetowym luźnym zgromadzeniem – tak swój list do mediów rozpoczyna bliżej nieokreślona organizacja, która w czwartek uderzyła w serwisy internetowe płatności PayPal, VISA i Mastercard oraz strony szwedzkiego rządu.

Są "wszędzie", a zaczynali od 4chan

Deklaracja ta niewiele różni się od czwartkowego krążącego w sieci hasła wypuszczonego przez jednego z autorów ataków. "Jesteśmy wszędzie. Jesteśmy wszystkimi. Jesteśmy Anonimowi" - napisał.

Do grupy dołączyć może każdy użytkownik sieci. Matecznikiem Anonimowych ma być zaś miejsce przez wielu nazywanych "piekłem internetu" czy też "największym śmietnikiem sieci" – serwis założony w 2003 roku o nazwie 4chan.org.

Anonimowy tłum na kuriozalnym forum

Jesteśmy wszędzie. Jesteśmy wszystkimi. Jesteśmy Anonimowi Anonimowi o sobie

Co autorzy wspomnianych wyżej ataków mają wspólnego z niezwykle popularnym forum, które pierwotnie służyło wymianie obrazków z azjatyckich kreskówek, a dziś roi się od śmiesznych, dziwnych i kuriozalnych produktów sieci?

Wszystko rozbija się o konkretne miejsce w tym serwisie - specjalny kanał dyskusyjny oznaczony kryptonimem /b/, który nie wymaga rejestracji ani logowania, a wszystkich postujących oznacza jako anonimy. To właśnie tam spotkacie najwięcej Anonimowych i to tam rodzą się najdziwniejsze akcje tej grupy.

Od cyberżartów do cyberataków

A jest ich sporo. Użytkownicy kanału /b/ gustują szczególnie w cyberżartach. W 2009 roku udało im się dzięki internetowym atakom na stronę magazynu TIME umieścić na czele jego rankingu 100 najbardziej wpływowych ludzi założyciela 4chan – 21-letniego Christophera Poole. Kilka tygodni temu, manipulując wynikami międzynarodowego głosowania, wysłali młodocianą gwiazdę pop Justina Biebera na koncert do … Korei Północnej.

Ale Anonimowi nie poprzestają na dowcipkowaniu. Gdy ktoś zajdzie im za skórę potrafią umówić się na odwetową akcję specjalną techniką DDoS, która bez problemu zawiesza obrane na cel serwisy. Po raz pierwszy na większą skalę użytkownicy 4chan skrzyknęli się kilka miesięcy temu, atakując strony firm, które dokuczały działającemu na granicy prawa serwisowi The Pirate Bay.

„Hakerzy nie mają z tym nic wspólnego”

Kto tym niesfornym internautom wskazuje cele ataków? Nikt konkretny, bo 4chan działa na na zasadach praw tłumu, gdzie każdy pomysł ma szansę na realizację. Na takie mechanizmy wskazują tez sami Anonimowi w swoim liście: - Jesteśmy zorganizowani bardzo luźno, w oparciu raczej o podchwytywane przez jednostki pomysły niż odgórne polecenia.

- Hakerzy czy crakerzy nie mają z tym nic wspólnego – tłumaczy portalowi tvn24.pl Piotr Konieczny, konsultant ds. bezpieczeństwa i autor serwisu Niebezpiecznik.pl - Społeczność 4chana to grupa anonimowych osób, których jedyną siłą jest liczba użytkowników wynikająca z popularności tego serwisu.

Konieczny zauważa, że chcąc być poprawnym pod kątem terminologii, atakujących należałoby nazywać mianem "script kidds". Określenie to oznacza osoby bez odpowiedniej wiedzy technicznej, które potrafią jedynie przeczytać instrukcję i skorzystać z gotowych już narzędzi.

Pobierasz, instalujesz i możesz walczyć

Tym sposobem do akcji zmasowanych ataków może przyłączyć się praktycznie każdy, kto pobierze z sieci odpowiednie oprogramowanie. Ich udostępnianiem na swoich stronach i forach takich jak 4chan zajmuje się grupa Anonops („Anonymous Operations”), które jak opisuje Niebezpiecznik.pl jest prawdziwym technologicznym centrum trwającej „Operation: Payback”.

Narzędzie, które wykorzystane równocześnie przez tysiące internautów może zawiesić duże serwisy internetowe to LOIC (Low Orbit Ion Cannon), pierwotnie przeznaczone do przeprowadzania legalnych testów wydajnościowych stron WWW. Program zmodyfikowany przez Anonimowych łączy się z ich serwerem i otrzymuje instrukcje dotyczące konfiguracji oraz celów do zaatakowania. Zamontowany na tysiącach komputerów zwykłych użytkowników służy w tem sposób do przeprowadzania akcji tzw. DDoS-owania, która zawiesza wskazaną stronę.

Rozróba czy walka o wolność słowa?

Ataki na przeciwników Wikileaks łączą w sobie nie tylko walkę o wolność słowa i brak cenzury, ale również zwykłą chęć uczestniczenia w "internetowej rozróbie". Organizatorzy ataków bezbłędnie opanowali techniki grania na emocjach i sterowania tłumem Konieczny o atakach wiki

Może zastanawiać, dlaczego internauci z całego świata decydują się na przyłączenie się do nielegalnych ataków Anonimowych. Tym bardziej, że pojawiają się już pierwsze prawne konsekwencje dla autorów akcji – prokuratura holenderska poinformowała wczoraj, że aresztowała 16-latka podejrzanego o udział w atakach. Czy chodzi tylko o obronę autora gigantycznego przecieku?

- Ataki na przeciwników Wikileaks łączą w sobie nie tylko walkę o wolność słowa i brak cenzury, ale również zwykłą chęć uczestniczenia w "internetowej rozróbie". Organizatorzy ataków bezbłędnie opanowali techniki grania na emocjach i sterowania tłumem – mówi Konieczny.

Jeszcze o nich usłyszymy

Być może ich przejawem jest też list do mediów, w którym Anonimowi zapewniają, że ich celem nie było wykradanie osobistych danych, ale publiczne potępienie działań Mastercard czy VISA. Mało tego, zadeklarowali namówienie uczestniczących w akcji internautów do przejrzenia archiwum Wikileasks i publikowania najciekawszych znalezisk w internecie, co mogłoby zapoczątkować serię naprawdę pożytecznych w przeciwieństwie do ataków działań.

Ale nie wiadomo czy tym pomysłem organizatorzy trafią w gusta mas, skoro niektóre źródła informują już o kolejnych planach internetowej rozróby pod hasłem „Operation: Bank Troll.” Ma polegać na masowym rozgłaszaniu nieprawdziwych informacji dotyczących kradzieży milionów numerów kart kredytowych Mastercard i skłonienie tym samym przestraszonych ludzi do zablokowania swojej karty.

Pożyteczne działanie czy kolejna zabawa - który pomysł upodobają sobie internetowe tłumy? Nie wiadomo, ale jedno jest pewne – jeszcze nie raz usłyszymy o Anonimowych.

Źródło: tvn24.pl, Niebezpiecznik.pl