Sześć godzin Kaczyńskiego

5 lutego 2010
Jarosław Kaczyński przed komisjąPAP

To afera hazardowa rządu Donalda Tuska, a nie PiS-u - tak najkrócej można podsumować to, co miał do powiedzenia sejmowym śledczym były premier Jarosław Kaczyński. Twierdził, że kiedy sprawował władzę nie było mowy o nielegalnym lobbingu na rzecz Totalizatora Sportowego, a jego ekipa walczyła z "jednorękimi bandytami". Tyle, że za rządów PiS - co wykazał poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz - ich liczba wzrosła aż o 20 tys.

Kempa do Kaczyńskiego: To nie nasza afera
Kempa do Kaczyńskiego: To nie nasza aferaTVN24

Były premier stawił się przed komisją śledczą, by odnieść się do nowelizacji ustawy hazardowej za rządów PiS. Niczego nowego ani przełomowego sejmowi śledczy się jednak od Kaczyńskiego nie dowiedzieli.

Choć wielokrotnie pytali byłego premiera o zapisy, które dotyczyły Totalizatora Sportowego. Na przełomie czerwca i lipca 2006 r. TS przekazał wiceministrowi finansów Marianowi Banasiowi projekt zakładający obniżenie opodatkowania wideoloterii (bez tego, ten biznes się nie opłacał), gry podobnej do tzw. jednorękich bandytów, jednak dzięki połączeniu urządzeń w sieć, można wygrywać skumulowane sumy, znacznie wyższe niż na zwykłym automacie o niskich wygranych (ostatecznie nie wprowadzono tego rozwiązania).