W Indiach doszło do kolejnego brutalnego gwałtu zbiorowego na kobiecie. Sprawa szybko stała się głośna na cały kraj. Między innymi dlatego, że jej przebieg bardzo przypomina podobny tragiczny przypadek z New Delhi, który wywołał masowe protesty.
Trzech z sześciu mężczyzn oskarżonych o brutalny gwałt i śmiertelne skatowanie 23-letniej indyjskiej studentki nie przyznało się do winy. Wszyscy chcą stanąć przed sądem.
Dotychczas anonimowa 23-letnia studentka, brutalnie zgwałcona i pobita w autobusie w New Delhi, nazywała się Jyoti Singh Pandey. Dane kobiety, która zmarła dwa tygodnie po napaści, ujawnił jej ojciec. - To doda odwagi innym kobietom, które przeżyły podobne ataki - stwierdził mężczyzna.
Sześciu mężczyzn oskarżonych o zbiorowy gwałt i morderstwo studentki w New Delhi po raz pierwszy stanęło przed sądem. Mają usłyszeć formalne zarzuty, za które grozi im kara śmierci. Mężczyźni mają problem z obroną, bowiem nie chce się jej podjąć żaden prawnik.
- Leżała na ulicy, naga i we krwi. Przez godzinę przechodnie ją mijali, nikt nam nie pomógł - powiedział w telewizyjnym wywiadzie przyjaciel indyjskiej studentki, zgwałconej dwa tygodnie temu w Delhi. Mężczyzna wtedy jechał z nią autobusem. Dziewczyna zmarła dwa tygodnie po gwałcie. On sam został pobity do nieprzytomności.
Policja w stanie Hariana w północnych Indiach, po trwających od połowy grudnia protestach ulicznych będących wynikiem zbiorowego gwałtu na studentce, opublikowała w piątek dane 2,5 tys. mężczyzn skazanych za przestępstwa seksualne. Głos zabrał też ojciec zmarłej w wyniku odniesionych obrażeń 23-latki, który zażądał kary śmierci dla jej gwałcicieli.
Pięciu mężczyzn zostało formalnie oskarżonych przed sądem w Delhi o udział w zbiorowym zgwałceniu i zabójstwie indyjskiej studentki fizjoterapii. Jej los wywołał masowe oburzenie na niezdolność władz Indii do przeciwdziałania przemocy wobec kobiet.
Pięciu sprawców gwałtu i pobicia 23-letniej studentki w Indiach, stanie w czwartek przed sądem w pierwszym dniu procesu w sprawie, która wstrząsnęła całym krajem. Grożą im kary śmierci. W więzieniu może się też znaleźć kierowca nocnego autobusu, w którym doszło do gwałtu, bo policja twierdzi, że próbował przejechać wyrzuconą na ulicę studentkę. Ta zmarła w miniony weekend.
23-letnia Hinduska, ofiara zbiorowego gwałtu, która zmarła w szpitalu w Singapurze w piątkową noc, została przewieziona do Indii i pochowana o świcie w niedzielę. Na lotnisku trumnę z ciałem kobiety witali m.in. premier Indii oraz Sonia Gandhi, liderka rządzącej Partii Kongresu.
Setki mieszkańców stolicy Indii, Delhi, wyszły w sobotę na ulice miasta, by oddać hołd zmarłej studentce, ofierze gwałtu zbiorowego, wyrazić solidarność z jej rodziną i wywrzeć nacisk na rząd, by ostrzej reagował na przestępstwa wobec kobiet.
Indyjskie władze rozszerzyły zarzuty dla podejrzanych o dokonanie brutalnego gwałtu na 23-latce. Będą oni sądzeni także za morderstwo. W piątek po południu singapurski szpital poinformował, że mimo kompleksowej opieki medycznej zgwałcona dziewczyna zmarła.
Premier Indii Manmohan Singh wyraził w sobotę głęboki smutek po śmierci ofiary brutalnego gwałtu w New Delhi i zobowiązał się do podjęcia konkretnych działań w związku ze zdarzeniem. 23-letnia Hinduska zmarła mimo intensywnego leczenia w szpitalu w Singapurze.
23-letnia Hinduska, która w połowie grudnia została zgwałcona w New Delhi przez sześciu mężczyzn zmarła - poinformował szpital w Singapurze, w którym młoda kobieta była leczona. Wcześniejsze doniesienia mówiły już o tym, że Hinduska jest w krytycznym stanie.
Indyjska policja otoczyła kordonem dzielnice rządową w New Delhi, w celu zapobieżenia wszelkim incydentom podczas wizyty Władimira Putina. Przez ostatnie dni tysiące ludzi gwałtownie protestowały tam, wyrażając gniew z powodu brutalnego gwałtu zbiorowego na 23-letniej kobiecie, do którego doszło w zeszłym tygodniu.
Policja w stolicy Indii New Delhi użyła w sobotę gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tysiące osób, które domagały się ukarania sprawców gwałtu zbiorowego na 23-letniej studentce. Do ataku doszło w zeszłą niedzielę w stołecznym autobusie.