Franciszek Smuda dzisiaj jest jednym z najpilniej obserwowanych i słuchanych ludzi w kraju.Jednak nie zawsze tak było. Początki jego przygody z piłką nożną nie były spektakularne, jak sam przyznaje, wybitnego talentu do gry raczej nie miał. Skrzydła rozwinął dopiero z czasem, już jako trener. Wokół jego osoby nie brakuje kontrowersji.
Smuda urodził się w 1948 roku w Lubomiu koło Wodzisławia Śląskiego. Karierę zaczynał na boisku Unii Racibórz. Najczęściej grał na pozycji stopera. - Pracowity był, spokojny, grzeczny. Widać po nim było niesamowitą ambicję, żeby kimś zostać w piłkarstwie - wspomina Anatol Muszała, były trener Smudy. - Na pewno nie przypuszczal, ze bedzie to taka kariera jaką ma w tej chwili - dodaje szkoleniowiec.
Ukryty potencjał
W swojej karierze na boisku grał w Odrze Wodzisław i Ruchu Chorzów. W I lidze zadebiutował jako piłkarz Stali Mielec. Później był Piast Gliwice i Legia Warszawa. A w międzyczasie cztery lata gry w lidze amerykańskiej. Nie odniósł jednak spektakularnych sukcesów. - Będąc jeszcze pilkarzem to każdy trener mi powiedział, że będe lepszym trenerem niż pilkarzem - wspominał Smuda.
Z sugestii zawodowców ówczesny piłkarz skorzystał w 1983 roku, gdy zakończył karierę zawodniczą. Jako trener zaczynał w Niemczech. Prowadził drużyny w niższej lidze, bez większych sukcesów. Kolejne lata spędził jako szkoleniowiec w Turcji, by w 1993 roku wrócić do Polski. W ojczyźnie najpierw objął stery klubu Stal Mielec. Największe sukcesy przyszły jednak później, w łódzkim Widzewie. Za kadencji Smudy drużyna nie przegrała żadnego meczu, w cuglach sięgnęła po tytuł mistrzowski, a potem awansowała do Ligi Mistrzów. Od tamtego czasu nie udało się to żadnej polskiej jedenastce.
Później bywały wzloty i upadki. Lepiej było w Wiśle Kraków, Zagłębiu Lubin i Lechu Poznań. Gorzej było w Legii Warszawa i po powrocie do Wisły.
Dyzma czy naturszczyk?
Jedni widzą w nim fachowca z charyzmą, trenerskim nosem i świetnego motywatora - inni naturszczyka, piłkarskiego Dyzmę, który sporo zawdzięcza losowi i intuicji. - Jest trenerem charyzmatycznym, bardzo wymagającym, szanujacym pracę, szanujacym to co robi. Poswięca sie całkowicie temu, co ma do zrobienia - mówi Marek Bajor, asystent Smudy.
Mniej pochlebnie o selekcjonerze wypowiada się Jan Tomaszewski, były bramkarz polskiej reprezentacji. - la mnie to jest Dyzma polskiej piłki. Chociaż nie, tu byłaby obraza Dyzmy, bo jednak ten był chyba bardziej inteligentny - stwierdził poseł PiS.
Pomimo kontrowersji, 29 października 2009 roku spełniło się jedno z największych marzeń Smudy - został selekcjonerem polskiej kadry i otrzymał wyjątkową szansę poprowadzenia jej na Euro 2012.
Autor: mk\mtom / Źródło: TVN 24