Premium

Wódka się skończyła, pojechał po kolejną. Po drodze zabił Sebastiana

Zdjęcie: Archiwum rodzinne

- Nie szukałem zemsty, tylko sprawiedliwości. Straciłem kogoś, kogo wychowałem - mówił przed sądem ojciec zmarłego 15-latka. W piątek zakończył się proces, w którym sprawca śmierci jego syna został skazany na 10 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Prawomocnie.

Mokra jezdnia, ograniczona widoczność. Późno, bo już przed 22. Łukasz jechał bez prawa jazdy. Zresztą nigdy go nie miał. Wsiadł za kierownicę toyoty, choć wcześniej pił alkohol. W drodze powrotnej ze sklepu wpadł w poślizg. Zahaczył o krawężnik, wyrzuciło go na chodnik.

Sebastian szedł w tym samym kierunku. Siła uderzenia wepchnęła go do rowu. Do domu zabrakło mu 100 metrów.

Łukasz odjechał.

Śledztwo

- Zawzięliśmy się – mówił nam już po zatrzymaniu podejrzanego jeden z prokuratorów.

Poszukiwania trwały blisko sześć tygodni. Przesłuchano ponad 50 osób, ale nie znaleziono nikogo, kto widziałby zdarzenie. Policja kilkukrotnie przeprowadzała oględziny miejsca wypadku. Na trawniku obok chodnika znalazła głęboki ślad opony samochodu, tuż obok – odłamki rozbitego reflektora. To były kluczowe dowody.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam