Premium

Wyzwiska i poniżanie uczniów w Stężycy. Powstał raport, ale wójt i dyrektor szkoły nie chcieli go czytać

Zdjęcie: Tomasz Słomczyński

Mirosław Tłokiński, przed laty gwiazda Widzewa Łódź, jako jeden z pierwszych otwarcie protestował przeciwko obrażaniu, wyzywaniu i poniżaniu uczniów szkoły w Stężycy. - Czułem się zobowiązany przekazać te informacje, głównie ze względów moralnych - opowiada Tłokiński w rozmowie z tvn24.pl. Nikt jednak nie chciał zapoznać się z przygotowanym przez niego raportem. Przytaczamy fragmenty dokumentu.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tu znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.

19 stycznia 2022 roku opublikowaliśmy w tvn24.pl reportaż "Akademia Mistrzostwa Gnojenia?" Normą wyzywani od debili, grubasów i ciot. Przywołaliśmy w nim relacje uczniów i trenerów Szkoły Mistrzostwa Sportowego działającej przy Zespole Kształcenia i Wychowania w Stężycy. Dotyczyły zachowań Michała Chmielewskiego, dyrektora Akademii Piłkarskiej działającej zarówno przy szkole, jak i w klubie piłkarskim Radunia Stężyca (pierwszy skład drużyny gra obecnie w drugiej lidze).

Nastoletni Szymon o mobbingu w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Stężycy
Nastoletni Szymon o mobbingu w Szkole Mistrzostwa Sportowego w StężycyTVN24

Doradca wolontariusz

Mirosław Tłokiński w latach 80. był znanym piłkarzem. Dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski z Widzewem, czterokrotnie wicemistrzostwo Polski oraz grał w europejskich rozgrywkach pucharowych w barwach łódzkiej drużyny. Był także królem strzelców ówczesnej pierwszej ligi (odpowiednik dzisiejszej ekstraklasy) w 1983 roku. Po zakończeniu kariery zawodnika mieszkał w Szwajcarii, gdzie trenował młodzież. Często też komentował (i komentuje) poczynania PZPN (bywa wobec nich krytyczny) m.in. na swoim profilu na Facebooku "Tłoczek do pióra". Jego opinie często są cytowane przez główne sportowe media, takie jak na przykład "Przegląd Sportowy" czy TVP Sport. W ostatnich latach przeprowadził się na Kaszuby. Tu zaczęła się jego "przygoda" z klubem Radunia Stężyca.

We wrześniu 2021 roku Tłokiński objął funkcję doradcy do spraw sportowych wójta gminy Stężyca Tomasza Brzoskowskiego.

- Była to decyzja słowna pana Tomasza Brzoskowskiego - relacjonuje Mirosław Tłokiński, spoglądając w audyt, który był efektem tej pracy. - Ponieważ nie podpisałem kontraktu i nie pobierałem żadnego wynagrodzenia, z początku była to świadoma forma wolontariatu.

- Co należało do pana zadań?

- Pierwszy audyt nazwałem zewnętrznym. Moja praca polegała na obserwacji treningów, na analizie metod pracy trenerów Akademii Piłkarskiej i ocenie każdego z nich. W grudniu 2021 roku odbyło się spotkanie, podczas którego przedstawiłem wyniki mojej pracy, w obecności wszystkich trenerów, między innymi Michała Chmielewskiego oraz wójta Tomasza Brzoskowskiego. Wójt bardzo pozytywnie przyjął wynik mojej pracy.

- Czy wtedy zachowanie trenera Michała Chmielewskiego wzbudzało pana podejrzenia?

- Wtedy jeszcze nie. Począwszy od lutego 2022 roku. Podpisałem kontrakt i wtedy już byłem zatrudniony na umowę o dzieło - oficjalnie, ale nie przez wójta, tylko przez dyrektora Zespołu Kształcenia i Wychowania w Stężycy Piotra Karasińskiego.

W tej umowie nie ma jednak wzmianki o tym, czym owe "dzieło" ma być. Pod umową widnieje podpis dyrektora szkoły. Mirosław Tłokiński twierdzi, że był zatrudniony przez dyrektora szkoły od lutego do czerwca 2022 roku.

Przesyłka pomylona

- Rozpocząłem realizację drugiego audytu, który nazwałem wewnętrznym - kontynuuje Tłokiński. - Miałem w nim dokonać oceny zawodników, jakości treningu i jego elementów, stwierdzić, czy poziom szkolenia piłkarzy jest wysoki, średni czy niski.

Zdaniem Tłokińskiego ten drugi audyt to właśnie to "dzieło", którego dotyczy umowa.

Na początku pracy nad reportażem pytaliśmy wójta Tomasza Brzoskowskiego o ten audyt.

- Nie ma żadnego audytu - stwierdził.

Miał też inne zdanie, jeśli chodzi o zadania Mirosława Tłokińskiego.

- Był zatrudniony jako trener. Miał prowadzić tak zwane "złote treningi" z najzdolniejszą młodzieżą, miał przekazać swoją wiedzę, zrobić to najlepiej jak potrafi. Żadne inne zadania nie były mu zlecane - stwierdził wójt Stężycy.

A jednak umowy o dzieło zostały podpisane. Co istotne - nie były to umowy-zlecenia (które mogłyby mieć zastosowanie, gdyby chodziło o treningi), tylko o wykonanie "dzieł". Przynajmniej jedna z nich zakładała przeniesienie autorskich praw majątkowych. Takie umowy podpisuje się, gdy chodzi na przykład o autorskie opracowanie, dzieło artystyczne, artykuł, raport, audyt, owoc pracy intelektualnej. Trudno przyjąć, że prawa autorskie przynależą do przeprowadzonego treningu. Mirosław Tłokiński twierdzi, że nigdy innego "dzieła" nie przekazywał do szkoły czy gminy i zawsze była mowa o audycie - jako o tym właśnie "dziele" i że ostatecznym terminem jego wykonania był koniec czerwca 2022 roku.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam