Premium

Król: ja nie walczę, raczej tańczę

- W naszym przypadku najważniejsza jest szczerość. Może to zabrzmi banalnie, ale na naszej - mojej i Iwony - drodze pojawiają się ludzie, którzy rozumieją to, co robimy i nie trzeba im zbyt wiele tłumaczyć. Tworzymy własny świat - mówi Błażej Król w rozmowie z tvn24.pl.

Polski wokalista, muzyk, kompozytor i autor tekstów. Od czasu swojego solowego debiutu w 2014 roku Błażej Król co roku dostarczał publiczności nowy materiał. Wyjątkiem był rok 2020, jednak przerwa nie trwała długo. Właśnie ukazał się szósty album artysty pod tytułem "Dziękuję".

Krążek pojawił się po serii sukcesów. W 2019 roku Król otrzymał Paszport Polityki w kategorii "Muzyka popularna", w 2020 roku zdobył Fryderyka 2020 w kategorii "Autor Roku" za płytę "Nieumiarkowania". Również w zeszłym roku, wspólnie z Darią Zawiałow oraz Igo, muzyk kierował projektem Męskie Granie Orkiestra 2020.

Nową płytę Błażej Król nazywa "psychodeliczną laurką dla fanów". Znalazło się na niej 18 nowych piosenek, które zapowiadają single "Tak jak Ty" i "Nie zrobię nic".

Błażej Król: Jednak przyjechaliśmy do Warszawy na kilka rozmów, bo też próbujemy normalnie… Inaczej: może nie normalnie żyć, ale uczyć się żyć na nowo, bo tak trzeba. Wszyscy musimy to zrobić.

Estera Prugar: Zredefiniować nasze życie?

Na pewno. Nie chcę być czarnowidzem, ale to się raczej nie skończy w tym roku. Myślę, że to się będzie ciągnęło za nami latami. Chodzi mi o branżę koncertową i muzyczną, ale też o każdą inną. Jedną rzeczą jest zwalczenie wirusa, ale też raczej nie będzie tak, że wszyscy nagle wybiegniemy ochoczo na ulice, trzymając się za ręce.

Sam łapię się na tym, że oglądając starsze filmy lub seriale, zauważam, jak blisko siebie stoją ludzie, więc bez wątpienia zostaną nam po tej sytuacji różne blizny. Dlatego uważam, że będziemy musieli nauczyć się na nowo żyć, chociaż mam nadzieję, że się mylę. A może będzie pstryknięcie palcami i wrócimy w to samo miejsce? Nie wiem.

Jak wyglądał ostatni rok w waszym domu?

Dalej mieszkamy z Iwoną [żona artysty - red.] pod Gorzowem Wielkopolskim i mocno nas ta sytuacja tak naprawdę nie dotknęła. Co innego, kiedy mieszka się w wielkim mieście, w skupisku ludzi, gdzie można zauważyć to, że ulice są puste w środku dnia, gdy zwykle był na nich korek i raban, a teraz jest cisza. U nas zawsze było cicho. Gorzów jest takim miastem, które zawsze było delikatnie wyciszone i już wcześniej przyzwyczailiśmy się do takiego życia.

Od momentu, gdy zdecydowaliśmy się z Iwoną na bycie ze sobą, postanowiliśmy, że nie potrzebujemy zbyt dużo świata zewnętrznego. Wystarcza nam to, co budujemy wokół siebie. Może to brzmi utopijnie, ale naprawdę sobie nie przeszkadzamy. Nie potrzebujemy oddechu od siebie. Żyjemy jako jeden organizm i w takiej sytuacji nie trzeba uciekać, bo nie ma się takiej potrzeby.

Obserwowałeś potrzebę ucieczki u innych?

Jest bardzo wiele czynników, które mogą wpływać na ludzkie zachowanie, ale niektóre pary, które były ze sobą przez lata, w tym czasie prowadząc osobny tryb życia, mogły mieć problem. Nagle musiały nauczyć się ze sobą żyć.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam