Premium

On wstał, koledze pocisk rozerwał pachwinę. Białoruski wioślarz walczy za Ukrainę

Zdjęcie: archiwum prywatne

Był sportowcem, jest żołnierzem, tym frontowym, który ryzykuje życie każdego dnia. Do obrony Ukrainy, ojczyzny swojej żony, ruszył jako ochotnik - on, Białorusin. Śmierć przemknęła tuż obok niego w Bachmucie, w piekle na ziemi, gdzie został ranny, kiedy do ludzi raz za razem strzelał rosyjski czołg. - To, co tam się dzieje, porównać można do okropieństw II wojny światowej. Do Stalingradu - opowiada Paweł Szurmiej, rocznik 1976, wioślarz, dwukrotny olimpijczyk.

Wojenną grozę, te nieszczęścia i dramaty, znał z kina, książek i historii, jak każdy z jego pokolenia. Tylko stamtąd, na szczęście. Kiedy już trafił na front i z wrogiem stanął twarzą w twarz, ten film miał na żywo. Ten przerastający wyobrażenia, otaczający i osaczający go horror.

Wracać do tego koszmaru? Niechętnie, ale dobrze, niech będzie, opowie, do czego w XXI wieku dochodzi w Europie, co dzieje się tak blisko polskiej granicy. Bez szczegółów, których podać nie może. Nie może i nie chce.

Śmierć po raz pierwszy. Paweł zamyka mu powieki

23 marca 2022 roku, Irpień, obwód kijowski. Rosjanie za wszelką cenę próbują okrążyć stolicę Ukrainy, trwają walki uliczne.

Paweł poznał tego ukraińskiego żołnierza jakieś 30 minut temu. Jest starszy o 10 lat, zbliża się do sześćdziesiątki. Stoją na piętrze jakiegoś budynku. Rozmawiają. Ukrainiec nie kryje zdziwienia, że Białorusin bije się za jego Ukrainę. Bardzo jest z tego zadowolony, bardzo poruszony. "Z takimi jak ty możemy wszystko, możemy tych Ruskich pokonać" - powtarza. Stoją, rozmawiają, nic się nie dzieje.

Świst. Huk. Ściany drżą, na głowy sypie się tynk. W budynek trafił pocisk, siła uderzenia zdmuchuje ich z podłogi, odrzuca na kilka metrów. Pawłowi dzwoni w uszach. Wstaje. Ukrainiec leży. Oddycha, ale jest nieprzytomny. Tonie we krwi, ma rozerwaną pachwinę.

Tego filmu nie da się wyłączyć.

Paweł bierze rannego na plecy. Z pierwszego piętra, na którym dopiero co rozmawiali, znosi go na parter. Przybiega lekarz, nic nie jest w stanie już zrobić. Znali się pół godziny, Ukrainiec dopiero co cieszył się jak dziecko, że mogą wszystko. Paweł zamyka mu powieki. Na tej wojnie widzi śmierć z bliska po raz pierwszy.

Przerywa opowieść. Milczy. Myśli. - Wszystko mi wtedy przelatywało przez głowę. Dopóki nie zderzysz się z taką sytuacją, nie będziesz miał pojęcia, jakie to przeżycie. Nikomu tego nie życzę - rzuca.

"Kiedy Putin przegra, będzie szansa, by pogonić Łukaszenkę"

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam