Od ponad tygodnia nad pustynią Negew na południu Izraela symulowane walki prowadzi około 80 maszyn bojowych z ośmiu krajów, w tym sześć polskich F-16. Dla Izraelczyków jest to dobra okazja do przećwiczenia współpracy z innymi wojskami. Dla pozostałych państw - okazja do realistycznych ćwiczeń u boku bardzo doświadczonych izraelskich lotników.
Ćwiczenia, nazywane "największymi w historii Izraela", odbywają się w oparciu o bazę Ovda na południu Izraela. Biorą w nich udział samoloty izraelskie, amerykańskie, polskie, włoskie, greckie, niemieckie, francuskie i indyjskie. Te trzy ostatnie kraje pojawiły się po raz pierwszy, cztery wcześniejsze były już na ćwiczeniach Blue Flag. W tym Polacy, w 2015 roku. Na Bliskim Wschodzie znajduje się obecnie co piąty polski F-16. Sześć bierze udział w ćwiczeniach w Izraelu, a cztery są w Kuwejcie w ramach misji zwalczania dżihadystów. Razem to dziesięć maszyn z 48 w barwach polskiego lotnictwa.
Pół miliona litrów paliwa na dzień
Izraelczycy do udziału w ćwiczeniach skierowali dywizjon myśliwców F-15 i dwa dywizjony F-16 różnych wersji. Oprócz tego samoloty transportowe, śmigłowce i drony.
Dodatkowo bierze w nich udział 115. dywizjon, który ma za zadanie symulować lotnictwo wroga. To tak zwani "agresorzy". Amerykanie, Grecy i Polacy przylecieli na F-16. Francuzi z Mirage 2000, Niemcy z Eurofighter Typhoon a Włosi z Panavia Tornado. To dość różnorodna zbieranina 80 maszyn. Do ich obsługi w bazie zgromadzono 1200 tysięcy żołnierzy. Ze względu na intensywność lotów 80 maszyn ma spalać dziennie pół miliona litrów paliwa. Według scenariusza ćwiczeń siły każdego uczestnika są dzielone na pół i tworzone są dwa "wrogie" zespoły, które mają się zwalczyć. Kiedy indziej wrogiem są tylko "agresorzy", a pozostali lotnicy muszą z nimi wygrać. Trenowane mają być też intensywnie naloty i przełamywanie wrogiego systemu obrony przeciwlotniczej - czyli podstawowe zadania współczesnego lotnictwa wojskowego.
Wyjątkowe możliwości w Izraelu
Dla Izraelczyków takie wydarzenie jest dobrą okazją do przećwiczenia współpracy z innymi wojskami. Nie należąc do NATO, mają ku temu znacznie mniej okazji niż większość państw europejskich.
Ćwiczenie z kimś innym zawsze jest okazją do nauki, choć bezsprzecznie Izraelczycy, obok Amerykanów, należą do najbardziej doświadczonych w prowadzeniu współczesnej wojny powietrznej. Izraelczycy na przestrzeni ostatniego pół wieku wielokrotnie używali swojego lotnictwa w prawdziwej walce. Zdominowali sąsiednie państwa arabskie, dokonywali ryzykownych rajdów na budowane reaktory atomowe w Iraku i Syrii, prowadzili kampanie ciężkich nalotów na Palestyńczyków. Dopracowali też do perfekcji walkę elektroniczną i "wyłączanie" wrogiego systemu przeciwlotniczego. Dla pozostałych państw jest to więc okazja do realistycznych ćwiczeń u boku bardzo doświadczonych izraelskich lotników. Na dodatek dużą zaletą Izraela jest to, że cała jego południowa część jest pustynna i słabo zamieszkana. Piloci mają tam znacznie mniej ograniczeń niż w Europie i mogą ćwiczyć bez obaw. Oznacza to na przykład dość swobodne latanie z prędkością naddźwiękową, które nad większością europejskich państw NATO jest ograniczone ze względu na hałas.
Autor: mk//kg / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF