Przed startem organizowanego we wtorek 11 listopada w Warszawie przemarszu wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski wydał rozporządzenie, które m.in. zakazuje noszenia broni, używania dronów i materiałów pirotechnicznych tego dnia w stolicy. Pomimo zakazu wielu z uczestników marszu odpalało race, świece dymne czy petardy.
Race na marszu mimo zakazu. Trzaskowski zapowiada konsekwencje
Obecny w Stołecznym Centrum Bezpieczeństwa (SCB) prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w rozmowie z dziennikarzami przypomniał o zakazach. - Jest zakaz wojewody dotyczący środków pirotechnicznych. Jak widać, duża część uczestników nie zastosowała się do tego zakazu i policja będzie wyciągać z tego konsekwencje - zaznaczył Trzaskowski.
Dyrektor SCB Jarosław Misztal na briefingu podsumowującym marsz, powiedział, że był on jednym z najspokojniejszych w ostatnich latach. - Poza pirotechniką, mimo zakazu wojewody, to nie dochodziło do takich incydentów, jak to było w latach wcześniejszych - wskazał.
Misztal zapowiedział też komunikat policji w sprawie użycia przez niektórych uczestników zgromadzenia materiałów pirotechnicznych.
Marsz narodowców
Od 2010 roku w stolicy środowiska narodowe 11 listopada organizują coroczny przemarsz. Tegoroczne zgromadzenie wyruszyło około godziny 14.30 spod ronda Dmowskiego, przeszło Al. Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego, a następnie Wałem Miedzeszyńskim i Wybrzeżem Szczecińskim do ul. Siwca. Marsz zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie ostatecznie zgromadziło się kilka tysięcy osób.
Autorka/Autor: sz/kab
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP