Szczecińska policja zatrzymała cztery osoby, które w połowie sierpnia porwały pobiły i więziły 16-letnią dziewczynę. Wszyscy zatrzymani trafili do aresztu. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl, dziewczyny nie próbowano gwałcić, wobec jej rodziny nie wysuwano zaś żądań finansowych. Szczecińska prokuratura odmawia podania przyczyn porwania.
W połowie sierpnia na jednej z niestrzeżonych plaż przy Jeziorze Głębokim czwórka młodych ludzi pobiła 16-letnią dziewczynę. Nastolatka została następnie przewieziona do Szczecina i zamknięta na strychu. Po trzech dniach zdołała uciec.
Uciekła po trzech dniach
Sprawcy sprowadzili dziewczynę nad podszczecińskie jezioro. Tam stwierdzili, że podejrzewają ją o kradzież telefonu komórkowego. Gdy nastolatka nie przyznała się do kradzieży - zaczęli ją bić. Później 16-latkę przewieziono do jednego z domów na terenie Szczecina. Tam została zamknięta na strychu.
Po trzech dniach ofierze udało się sforsować zamek w drzwiach strychu i uciec. Poinformowała o całym zdarzeniu policję.
Już po kilku godzinach od zgłoszenia, mundurowi zatrzymali dwoje młodych ludzi biorących udział w pobiciu i porwaniu. Oboje zostali aresztowani. Pozostałych dwóch napastników policja szukała przez dwa tygodnie, jednak i oni trafili do aresztu. Całej czwórce grozi do pięciu lat więzienia.
Prokurator milczy
Prokuratura, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie chce ujawnić dlaczego czterech młodych ludzi tak brutalnie obeszło się ze swoją nastoletnią znajomą i co miało spotkać porwaną, gdyby się nie uwolniła.
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl, porywacze nie wysuwali żadnych żądań finansowych wobec rodziny swej ofiary, nie próbowali też w żaden sposób wykorzystać jej seksualnie, a sprawa "komórki" była pretekstem do wymuszenia od dziewczyny pieniędzy i demonstracją siły.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu