Myśliwy na oczach 4-letnich dziewczynek zastrzelił dwa psy. Dzieci mówią, że psy były łagodne i bawiły się z nimi, ale policja jest innego zdania: te psy zagryzły wcześniej dzika i były agresywne. Zobacz nagranie świadka zdarzenia.
Do zdarzenia doszło w niedzielę we wsi Wiewiecko (zachodniopomorskie). Dwa psy bez właściciela wałęsały się po okolicy. Jak relacjonuje Irena Bartczak, jej 17-letni syn bawił się z nimi. W pobliżu bawiły się też inne dzieci, m.in. dwie 4-letnie dziewczynki. - Psy były spokojne i zadbane, przyjaźnie nastawione do ludzi. Nie rzucały się na nikogo - opowiada tvn24.pl Bartczak. Według jej relacji, w pewnym momencie pojawił się funkcjonariusz policji. Po chwili odjechał, by wrócić z myśliwym. - Ten najpierw strzelił do jednego z psów, a potem go dobił. Potem zastrzelił drugiego - mówi nam Bartczak. Wszystko miało zdarzyć się w obecności dzieci, w tym 4-latek.
- Syn pytał, dlaczego psy zostały zastrzelone. W odpowiedzi usłyszał, że były agresywne i trzeba było tak postąpić. Kiedy stwierdził, że to nieprawda, policjant powiedział mu, że to nie jego sprawa - relacjonuje Bartczak. Jak dodaje, zastrzelenie psów przez myśliwego bardzo przestraszyło małe dzieci bawiące się w pobliżu. - Tym dzieciom wpajana jest miłość do zwierząt. Do tej pory nie mogą zrozumieć i zapomnieć tej sytuacji - żali się.
Psy były spokojne i zadbane, przyjaźnie nastawione do ludzi Bartczak
Policja: psy były agresywne Inną wersję wydarzeń przedstawia policja. - Otrzymaliśmy zgłoszenie od rolnika, że w okolicy od trzech dni wałęsają się dwa agresywne psy - mówi portalowi tvn24.pl st. asp. Robert Kazienko, rzecznik łobeskiej policji. Jak dodaje, rolnik i jego dzieci byli atakowani przez psy, a mężczyzna sam musiał odprowadzać dzieci do szkoły w obawie przed atakiem zwierząt. Rolnik miał wskazać miejsce na polu, gdzie psy zagryzły dzika. Gdy funkcjonariusz, który pojechał na miejsce zobaczył psy, spróbował je przegonić. Sam jednak musiał chować się przed nimi, gdyż i on został zaatakowany.
- Dlatego spróbował skontaktować się z weterynarzem i miejscowym kołem łowieckim. Gdy to się nie udało, pojechał po myśliwego - relacjonuje Kazienko. - Celem policjanta i myśliwego nie było zabicie zwierząt lecz ich przegonienie. To się jednak nie udało, gdyż psy były agresywne i rzucały się na obu mężczyzn - wyjaśnia Kazienko.
Policjant tłumaczy, że funkcjonariusz uprzedzał rodziców i domowników, by schować dzieci, ci jednak nie posłuchali.
Nie wpłynęła do nas żadna skarga na zastrzelenie psów przez myśliwego kazienko
Pytany, skąd tak sprzeczne opinie dotyczące tego samego wydarzenia, Kazienko odpowiada, że być może gdy dzieci bawiły się z psami, zwierzęta te były np. najedzone, a przez to mniej agresywne. Policja nie prowadzi postępowania w tej sprawie - na policję nie wpłynęła skarga na zastrzelenie zwierząt.
Według Kazienki działanie myśliwego i policjanta należy uznać za działanie w stanie wyższej konieczności z uwagi na ochronę życia i zdrowia mieszkańców.
Nie zawsze zabicie zwierząt jest karalneZgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, nieuzasadnione zabicie zwierząt jest zabronione, grozi za to kara do roku więzienia (w przypadku szczególnego okrucieństwa - nawet do dwóch lat). Ta sama ustawa wskazuje jednak, że można uśmiercić zwierzę, jeżeli jest nadmiernie agresywne i zagraża zdrowiu lub życiu ludzi. Dopuszczalne jest wówczas użycie broni palnej przez osobę uprawnioną.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Film nadesłany przez Irenę Bartczak