Prokuratorzy wystąpią o wyniki badań podkomisji smoleńskiej

[object Object]
Podkomisja smoleńska pokazała swoją wersję. Wystąpienie Antoniego Macierewicza (Materiał z 10.04.2017)TVN 24
wideo 2/5

Prokuratorzy wyjaśniający okoliczności katastrofy smoleńskiej będą chcieli zapoznać się z wynikami badań podkomisji smoleńskiej. Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik, zgodnie z przepisami zwrócą się do sądu o ich udostępnienie.

- Zespół prokuratorów zwróci się do sądu w Poznaniu o udostępnienie wyników badań przeprowadzonych przed podkomisję do ponownego zbadania wypadku lotniczego - powiedziała we wtorek prokurator Bialik. Na razie nie wiadomo, kiedy taki wniosek zostanie przygotowany. Zgodnie z przepisem Prawa lotniczego "udostępnianie wyników badań okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych, zebranych podczas prowadzenia badania zdarzenia lotniczego (...) może być dokonane wyłącznie na potrzeby postępowania przygotowawczego, sądowego lub sądowo-administracyjnego za zgodą sądu. Właściwy do rozpoznania sprawy jest (...) dla Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (...) Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu".

"Komisja do spraw propagandy Laska"

- Myślę, że prokuratura sama zainteresuje się materiałami podkomisji - przyznał natomiast pełnomocnik części bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej mec. Stefan Hambura. W ocenie mec. Hambury na pewno dokumentacja i materiały podkomisji mogą mieć znaczenie dla prokuratorskiego postępowania.

- Tutaj trzeba jednak trochę odczekać, bo, jak zrozumiałem wypowiedzi członków podkomisji, to jest dopiero pewna część, określony etap, nie jest to jeszcze wynik końcowy prac podkomisji. Były przeprowadzone eksperymenty i na pewno będzie to teraz rozszerzane i badane w dalszym zakresie - zastrzegł. - Dobrze, że praca ruszyła i odeszliśmy od tego wątku "komisji do spraw propagandy doktora Macieja Laska", bo to niestety nic nie wnosiło do sprawy - zaznaczył mecenas. Dodał, że podkomisja kierowana przez dr. Wacława Berczyńskiego "wykonała potężną pracę i ta praca będzie dalej prowadzona". Na podstawie decyzji ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza od ponad roku przyczyny katastrofy wyjaśnia podkomisja działająca przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W poniedziałek podkomisja zaprezentowała film obrazujący jej hipotezy. Wynikało z niego m.in., że Tu-154 M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Z prezentacji wynikało, że na podstawie przeprowadzonych eksperymentów można stwierdzić, że najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny, inicjujący silną falę uderzeniową.

Z hipotez podkomisji wynika też, że prawdopodobnym powodem, dla którego samolot nie mógł natychmiast odejść na drugi krąg, była seria awarii. Według podkomisji samoloty, które leciały do Smoleńska przed Tu-154 M, były sprowadzane zgodnie z przepisami i ze starannością, a przy sprowadzaniu przez rosyjskich kontrolerów polskiego samolotu panował chaos.

"Nie znają fizyki na poziomie szkoły średniej"

Hipotezy ogłoszone w poniedziałek przez podkomisję spotkały się z falą krytyki.

Na wtorkowym spotkaniu w Sejmie profesor Paweł Artymowicz - astrofizyk, wykładowca Uniwersytetu w Toronto - obalał wersję podkomisji Berczyńskiego. Podkreślił, że "jest wiele zasadniczych dowodów, że wybuch bomby termobarycznej, proponowanej przez komisję Antoniego Macierewicza, nie przebiegł".

- Wybuch bomby jest wykluczony przez zapisy w licznych, wyprodukowanych i odczytanych w trzech różnych krajach czarnych skrzynkach - podkreślił prof. Artymowicz. - Członkowie komisji Macierewicza nie znają fizyki na poziomie szkoły średniej - ocenił.

Suchej nitki na hipotezach podkomisji Berczyńskiego nie zostawił również były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek.

- Widziałem ewidentne kłamstwa i mijanie się z faktami - tak skomentował w "Kropce nad i" film zaprezentowany w poniedziałek przez podkomisję.

- To materiał - ja bym go nazwał propagandowy - nastawiony na utwierdzenie w wierze co do hipotetycznych przyczyn tego wypadku bardzo konkretną niewielką grupę osób - dodał. Stwierdził również, że to "fantasmagorie przedstawione przez ludzi, którzy nigdy nie badali wypadków lotniczych".

Zobacz również materiał "Faktów": "Czy tak właśnie stało się w Smoleńsku?". Pytania zamiast odpowiedzi (Wideo z 10.04.2017)

Autor: azb/sk / Źródło: PAP, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: MON

Pozostałe wiadomości