- Jeżeli zostałyby zrealizowane porozumienia z września, to średnie zarobki górników z Budryka wynosiłoby 5.400 zł miesięcznie. Ale trzy związki zadecydowały: chłopy, jeszcze więcej wyszarpniemy. I znaleźli się w pułapce - mówił w "Magazynie 24 Godziny" TVN24 wicepremier Waldemar Pawlak.
Gość TVN24 nie przyjął delegacji żon protestujących pod ziemią górników (Czytaj więcej). Wicepremier tłumaczył, że nie mógł tego zrobić, ponieważ kobiety były manipulowane i nie byłoby to w porządku w stosunku do pozostałych górników.
- To nie jest sprawa lekceważenie czy kurtuazji, tylko przestrzegania fundamentalnych zasad. 130 tys. górników podpisało porozumienia płacowe i trzeba zachowywać się z szacunkiem wobec nich - uważa minister gospodarki. Dodał, że ci górnicy podjęli trudną, ale słuszną decyzję. - Takie samo porozumienie zawarto w Budryku, po czym trzy związki doprowadziły do jego zerwania i strajku - dodał. - Zlekceważeni to by byli wszyscy górnicy, gdyby trzech agresywnych szefów związku przewróciło wszystkie postanowienia - uznał wicepremier.
"Górnictwem juz nie steruje się w Warszawie" Po raz kolejny Waldemar Pawlak podkreślił, że problem kopalni można rozwiązać jedynie na Śląsku. - Ja bardzo wyraźnie mówiłem, że rozwiązanie tej sprawy jest na miejscu, w Budryku. Na Budryku doszło do eskalacji żądań, a kobiety zostały oszukane. Jeden z działaczy Sierpnia '80 poinstruował panie, że mają postawić nowe żądania, kiedy już doszło do porozumień. Wczoraj mogły wrócić do domu - uważa Pawlak.
- Te sprawy byłyby i tak załatwiane. Komisja w Katowicach i tak była planowana. Nie wszystkie te kobiety są poinformowane o realiach na miejscu. Minęły czasy kiedy Warszawa decydowała, co dzieje się w kopalniach - stwierdził wicepremier. - Szefem kopalni Budrych jest dyrektor i to on może podjąć decyzję. Nie zamierzam zastępować dyrektorów spółki węglowej, każdy musi wykonywać swoją robotę.
Minister gospodarki dodał, że gdyby doszło do realizacji podpisanych porozumień, to górnicy z Budryka nie zarabialiby najmniej z jastrzębskiej Spółki Weglowej. - Zarobki byłyby nieco mniejsze niż w przypadku Katowickiego Holdingu, wynosiłyby 5.400 miesięcznie. Ale trzy związki zadecydowały: chłopy jeszcze więcej wyszarpiemy - i znaleźli się w pułapce - zauważył Pawlak.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24