- W Polsce brakuje w tym roku karpi, u nas będzie ich na święta o 25 proc. mniej. To zły rok - mówi współwłaściciel gospodarstwa rybackiego w wielkopolskiej gminie Przygodzice, Marek Trzcieliński. Zaznaczył, że nawet stali klienci nie otrzymają takiej ilości tej ryby, jaką by chcieli kupić.
Odłowy świątecznego karpia z 55 stawów gospodarstwa potrwają do 25 listopada. - Na kilka dni odłowy wstrzymały nadmierne stany wód - powiedział Trzcieliński.
Wyjaśniał też, że mniejsze ilości karpia wynikają ze zbyt niskich temperatur w maju i we wrześniu. - W tych miesiącach przyrost ryb praktycznie zatrzymał się - dodał.
Cenny składnik diety
W Polsce hoduje się kilka gatunków karpi: drobnołuskiego, nagiego, liniowego oraz najpopularniejszego lustrzenia, zwanego też królewskim.
- Nasz kraj zajmuje w produkcji karpia czołowe miejsce w Europie, ale jego spożycie jest małe - twierdzi Dariusz Peśla, historyk i regionalista.
Według niego wartości dietetyczne tej ryby są ogromne: 100 gramów karpia to 150 kilokalorii, a więc tyle, co zawiera wołowina. Do tego ma w sobie sporo nienasyconych kwasów tłuszczowych, łatwo przyswajalne białko i sporo witamin, głównie A.
- Może być przyrządzany w occie, wędzony, po żydowsku, z wody, w galarecie, a nade wszystko smażony na złocisty kolor, chrupiący i aromatyczny, mógłby częściej gościć w naszym jadłospisie - mówi Peśla.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn