Specjalny list kardynała Grzegorza Rysia ma zostać odczytany w niedzielę w kościołach Archidiecezji Łódzkiej. Pismo w czwartek opublikował portal RMF24. Metropolita łódzki kardynał przekazał w nim, iż powoła niezależną komisję do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich na terenie archidiecezji łódzkiej, ale też w stanowczych słowach odniósł się też do sporu w kwestii migrantów i uchodźców.
Według niego ten spór "rozpala publiczną dyskusję i działania", które - jego zdaniem - "nierzadko powołując się na chrześcijańskie motywacje - w istocie rzeczy z chrześcijaństwem nie mają wiele wspólnego". "Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach - a już zwłaszcza publicznych - na temat właściwej relacji do uchodźców i migrantów - to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie - to proszę: miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości" - apelował.
List "tak naprawdę przypomina nauczanie Kościoła"
Do listu odniósł się w rozmowie z TVN24 ksiądz Arkadiusz Lechowski, dyrektor Centrum Służby Rodzinie w Łodzi.
- On był naprawdę bardzo potrzebny - skomentował. - Oczywiście pamiętajmy o tym, że to nie jest tak, że takiej informacji, która przypomina naukę Kościoła dotyczącą imigrantów, uchodźców nie mieliśmy. Bo taki list wcześniej był wystosowany przez biskupa (Krzysztof) Zadarko, ale on oczywiście nie miał takiego odzewu - mówił.
Według niego było tak być może dlatego, że "doszliśmy do jakiegoś apogeum". - Powiedzmy sobie szczerze, informacje nieprawdziwe, fejkowe, zaczęły wkradać się w homilie różnych księży, a nawet i biskupów - zauważył. I - jak mówił - "być może to apogeum sprawiło, że ta informacja tak mocno się rozeszła".
- Ale pamiętajmy, w tym liście nie ma nic nadzwyczajnego w kontekście nauczania Kościoła, ponieważ kardynał Grzegorz Ryś tak naprawdę przypomina nauczanie Kościoła i zauważa, że niektórzy chcą podeprzeć się fałszywie autorytetem Kościoła, aby, niestety, jakieś swoje cele polityczne ugrywać - kontynuował.
- To jest rzeczą oczywiście niegodziwą, bardzo taką, moglibyśmy powiedzieć, niemalże podłą względem migrantów, uchodźców. I to trzeba powiedzieć wyraźnie. Dlatego to określenie (...), (że) trzeba mieć odwagę zamilczeć, jeśli chcemy mieć inne zdanie niż nauczanie Kościoła, niż nauczanie papieży, niż nauczanie Ewangelii - mówił duchowny.
- Jeśli ktoś ma tak duży strach i nie ma w sobie odwagi głoszenia Ewangelii czynem, to niech przynajmniej zamilknie, a nie wypacza tę Ewangelię - dodał.
Autorka/Autor: akr/gp
Źródło: TVN24