Kto będzie następcą Michała Dworczyka na stanowisku szefa kancelarii premiera? Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekazał, że jest już kandydat na to stanowisko, ale ta osoba nie wyraziła jeszcze "ostatecznej, stuprocentowej decyzji o swojej zgodzie". Nie chciał powiedzieć, czy tą osobą jest wymieniany przez media Marek Kuchciński, były marszałek Sejmu, który zrezygnował w 2019 roku ze stanowiska w związku z ujawnieniem informacji, że wykorzystywał rządowe samoloty do prywatnych celów.
W piątek rezygnację z funkcji szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów złożył Michał Dworczyk.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński we wtorkowej rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia i Polskim Radiem 24 pytany był m.in. o to, kto obejmie funkcję szefa KPRM. Jarosław Kaczyński odparł, że nie chciałby mówić o sprawach, "które nie zostały jeszcze ostatecznie zdecydowane". - W tym sensie, że osoba zainteresowana, bo jest taka, jeszcze takiej ostatecznej, stuprocentowej decyzji o swojej zgodzie nie wyraziła - dodał.
Media obiegła w poniedziałek nieoficjalna informacja, że propozycję objęcia funkcji szefa KPRM dostał wiceszef klubu PiS, były marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Prezes PiS pytany, czy ma na myśli właśnie Kuchcińskiego, odparł, że nie chciałby wymieniać nazwisk. - Powtarzam, ta osoba jeszcze w tej chwili nie zajęła takiego ostatecznego stanowiska, chociaż wyraziła zainteresowanie - dodał Kaczyński. Dopytywany, czy to znaczy, że komuś złożono propozycję, potwierdził.
Marek Kuchciński w latach 2015-2019 był marszałkiem Sejmu. Latem 2019 roku złożył rezygnację w związku z ujawnieniem przez media informacji, że wykorzystywał rządowe samoloty do prywatnych celów.
Czytaj więcej o sprawie lotów Marka Kuchcińskiego
Kaczyński: Dworczyk ma różne możliwości
Kaczyński pytany był również, czy przewidywana i zaakceptowana jest jakaś nowa funkcja dla Michała Dworczyka. - Jeśli chodzi o przyszłość pana ministra Dworczyka, to w tej chwili żadnych decyzji nie ma, poza tym, że on oczywiście zostaje w naszym gronie z otwartymi różnymi możliwościami. Tyle mogę powiedzieć w tej chwili - powiedział Kaczyński. Jak dodał, Dworczyk to "bardzo energiczny i sprawny polityk". - Sądzę, że ma przed sobą jeszcze wiele możliwości, szczególnie wziąwszy pod uwagę, że jest politykiem co najwyżej średniego pokolenia, jeśli nie młodym - stwierdził prezes PiS.
Podczas wtorkowej rozmowy padło też pytanie o przyszłą funkcję Piotra Naimskiego, który w lipcu tego roku otrzymał dymisję ze stanowiska pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Kilka dni temu "Rzeczpospolita" podała, że Naimski ma zająć się budową elektrowni atomowej w Polsce.
Kaczyński, pytany czy Naimski rzeczywiście ma się zająć sprawami elektrowni, odparł: "Szczególnie tej inicjatywy związanej ze Stanami Zjednoczonymi". - Natomiast ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy on już się zdecydował na przyjęcie tej propozycji. Zresztą zajmował się tym już od wielu lat. Ale za niego tu niczego powiedzieć nie mogę - zaznaczył.
Prezes PiS pytany był także, czym zajmie się odwołany na początku września ze stanowiska szefa TVP Jacek Kurski. - To jest też jeszcze kwestia otwarta. Bardzo energiczny, bardzo sprawny człowiek. My musimy przede wszystkim zważać na to, kto jest w stanie pomóc, uczestniczyć w sposób efektywny w tej walce o przyszłość naszego kraju, która się w tej chwili toczy. I sądzę, że Jacek Kurski należy do takich ludzi, którzy mają duże możliwości - powiedział.
Kaczyński dopytywany, czy ma na myśli udział w kampanii, odparł, że nie chce w tej chwili precyzować. - Jacek Kurski to na pewno postać niezwykła i skomplikowana - stwierdził prezes PiS.
Kaczyński: Morawiecki otrzymał bardzo daleko idące poparcie
Prezes PiS został też proszony o skomentowanie opinii, że część osób w PiS "nie widzi już Morawieckiego jako premiera".
Kaczyński zapewnił, że podczas części merytorycznej ostatniego posiedzenia klubu premier Morawiecki otrzymał "bardzo daleko idące, można powiedzieć entuzjastyczne poparcie".
Pytany z kolei o relacje między premierem Mateuszem Morawieckim i wicepremierem, ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, Kaczyński mówił, że "niedawno było spotkanie klubu, a po spotkaniu była kolacja". - To było 10 czy 12 nawet osób przy jednym stole i tam też siedzieli obydwaj panowie premierzy i przez długi czas, naprzeciw siebie i bardzo miło ze sobą przez cały czas rozmawiali. Tyle mogę w tej sprawie powiedzieć. Są liczni świadkowie - stwierdził prezes PiS.
Prezes PiS komentuje pierwszą odpowiedź strony niemieckiej na notę w sprawie reparacji
Jarosław Kaczyński odniósł się także do noty dyplomatycznej w sprawie reparacji wojennych, która ma zostać przekazana resortowi spraw zagranicznych Niemiec. Podpisał ją w poniedziałek szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. We wtorek z wizytą do Warszawy przyjechała szefowa dyplomacji Niemiec Annalena Baerbock, która spotkała się z ministrem Rauem. Na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu Annalena Baerbock oświadczyła, że kwestia reparacji wojennych z punktu widzenia rządu federalnego jest kwestią zamkniętą.
- Będziemy tę sprawę stawiać - zarówno w Niemczech, jak i w skali międzynarodowej, można powiedzieć światowej, bo ta odpowiedź jest - łagodnie mówiąc - niezadowalająca i całkowicie pozbawiona podstaw - komentował Kaczyński.
- Niemcy wypłaciły przeszło 70 państwom różne odszkodowania, chodzi przede wszystkim o II wojnę światową, ale czasem chodzi nawet o wydarzenia sprzed I wojny światowej - Namibia jest takim dobrym przykładem tego, natomiast odmawiają tego Polsce odwołując się do wydarzeń, które nie miały żadnego znaczenia prawnego i nawet z punktu widzenia ówczesnego, PRL-owskiego prawa były wyłącznie medialne to znaczy bez skutków prawnych - mówił Kaczyński. - To jest odpowiedź całkowicie niemerytoryczna i charakterystyczne, że - jeżeli dobrze zrozumiałem to, co powiedziała pani Baerbock - to dotyczy całej noty, która przecież obejmowała wiele punktów - dodał.
Ocenił, że "pierwsza odpowiedź niemiecka, to jest próba zbudowania takiej barykady, teraz przyjdzie nam tę barykadę forsować". - Od początku mówię, że to nie będzie łatwe i będzie prawdopodobnie jakiś czas trwało, ale sforsujemy - stwierdził prezes PiS.
Pytany, czy w Niemczech zostanie usłyszane to, co we wtorek powiedział szef polskiej dyplomacji, że sprawca zbrodni nie może decydować o zakresie swojej odpowiedzialności oraz czasie i sposobie zadośćuczynienia ofiarom, odpowiedział: - jak widać w tej chwili Niemcy uważają, że może. - Sądzę, że po jakimś czasie dostrzegą skutki, negatywne dla siebie bardzo skutki, tego rodzaju postawy i zmienią zdanie - dodał.
Kaczyński dopytywany o pomoc Ameryki ws. dochodzenia zadośćuczynienia ocenił, że "będziemy to musieli załatwiać sami". - Być może będziemy mieli koalicjantów, ale tutaj nie sądzę, żeby to były Stany Zjednoczone, chodzi o inne państwa zainteresowane odszkodowaniami - powiedział i wskazał, że jest to m.in. Grecja.
- Potrzebna jest wielka kampania, która uświadomi światu, co się działo w Polsce w latach II wojny światowej, bo to jest wiedza dzisiaj niezwykle ekskluzywna poza granicami Polski, a nawet w Polsce nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę, jaki był zakres zbrodni, okrucieństwa, rabunku, całkowicie bezmyślnego niszczenia, barbarzyństwa niemieckiego i powiedzieć, że "my za to nie odpowiadamy" i sprawa została zamknięta jakimś skądinąd nie mającym żadnego znaczenia oświadczeniem w "Trybunie Ludu", bo to tak było, to jest dowód daleko idącego braku zasad, które powinny obowiązywać w relacjach pomiędzy państwami - ocenił prezes PiS. - To jest niedobry objaw wyrastający z tej bardzo złej części niemieckiej historii - stwierdził.
Prezes PiS o niemieckich elitach: pewne cechy pozostają
Kaczyński został też zapytany o ocenę postawy Niemiec w stosunku do Rosji w odniesieniu do wojny na Ukrainie. - Cała polityka niemiecka przez wiele dziesięcioleci była nastawiona na współpracę z Rosją i jest to zresztą kontynuacja tradycji bismarckowskiej (określenie wywodzi się od kanclerza Otto von Bismarcka - red.), bardzo w Niemczech silnej - powiedział. - Także to jest kontynuacja szerszej jeszcze tradycji dążenia do dominacji - dodał.
Zdaniem Kaczyńskiego to, że w tym momencie Niemcy nie są - jak ocenił - zdolne do takiej radykalnej weryfikacji swojej polityki, to "symptom pewnego, powiedzmy sobie, bezwładu intelektualnego elit niemieckich". - Za tym wszystkim kryje się jednak nadzieja, że może uda się do tej polityki wiązania się z Rosją jakoś wrócić - dodał. Powiedział, że historycznie niemieckie elity najpierw "nie potrafiły przeciwstawić się Hitlerowi" a później "nie potrafiły go wyeliminować". Dodał, że "oczywiście dzisiaj te elity z tamtymi nie mają nic wspólnego, ale pewne cechy pozostają". - Oni nie potrafią jakby szybko weryfikować swoich poglądów, swoich przyzwyczajeń, pewnych paradygmatów, które tkwią w ich umysłach - ocenił. Według niego szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock, która choć - jak się wyraził - "niby nowa, z Zielonych, antysystemowa", to najwyraźniej "niespecjalnie się różni".
- Żałuję, bo lepiej, żeby pojawili się tam politycy, którzy potrafią wyciągać wnioski z historii, bo te dążenia do dominacji zawsze się źle, fatalnie dla Niemców kończyły - powiedział prezes PiS..
Prezes PiS: liczę, że w 2024 roku w Parlamencie Europejskim będzie już nowa sytuacja
Prezes PiS był także pytany o wynik niedawnych wyborów we Włoszech. Wybory parlamentarne we Włoszech w końcu września wygrał blok centroprawicy, a najwięcej głosów uzyskała prawicowa partia Bracia Włosi (Fratelli d'Italia) Giorgii Meloni.
- To jest na pewno bardzo ważny fakt i jest też, o czym wiem, bardzo mocne przeciwdziałanie, żeby z tego faktu nie wynikły daleko idące konsekwencje. Ja wierzę w to, że one jednak wynikną, bo sytuacja zmienia się także w innych państwach - ocenił Jarosław Kaczyński.
Jak mówił "po prostu to, nie tyle zboczenie, co szaleństwo, które opanowało Europę - po części ideologiczne, a po części związane z tymi dążeniami do dominacji, bo to były w gruncie rzeczy niemieckie interesy - troszkę się zaczyna cofać". - Troszkę się oczy zaczynają otwierać i miejmy nadzieję, że ten proces pewnego dnia przyniesie już bardzo daleko idącą zmianę. To będzie korzystne dla Europy i Polski - ocenił prezes PiS.
- Na dłuższą metę to będzie także korzystne dla Niemiec, bo jeśli Niemcy w końcu zrozumieją, że dążenie do nawet światowego znaczenia (...) przekracza ich możliwości, to będzie dobre dla nich, dla ich sąsiadów, dobre dla nas wszystkich, dobre dla całej światowej demokracji - zaznaczył Kaczyński.
Prezes PiS powiedział jednocześnie, że liczy na rok 2024. - Na te wybory europejskie, że jednak w Parlamencie Europejskim będzie już nowa sytuacja, może nie tak daleka zmiana, jak byśmy sobie życzyli, ale jednak bardzo poważna zmiana - wskazał. - W tej chwili dominacja lewicy, i to często lewicy skrajnej, zupełnie oderwanej od rzeczywistości, jest tam bardzo silna" - ocenił Kaczyński. Jak dodał po 2024 r. "będzie szansa na zmianę kursu Unii Europejskiej - że ona powróci do tego co było podstawą jej powołania".
Jak stwierdził, to co poprzedzało Unię, czyli m.in. EWG i wspólnoty europejskie "odegrały w dziejach Europy bardzo pozytywną rolę". "Ale następnie przyszedł, tu mówię trochę żartem, czas błędów i wypaczeń" - mówił Kaczyński. Według niego "te błędy i wypaczenia zostaną przełamane".
Źródło: PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock