Szymon Hołownia, lider Polski 2050, mówił w TVN24 o katastrofie ekologicznej na Odrze. Stwierdził, że "administracja rządowa przez trzy tygodnie nie zrobiła nic" i przez ten czas "nie było państwa". - W warunkach kryzysu najważniejsza jest informacja. A oni dzisiaj wychodzą - tak jak wyszła pani Moskwa - i mówią: minęły trzy tygodnie, spłukało się, w zasadzie już nie widzimy problemu - dodał
Szymon Hołownia mówił w "Faktach po Faktach" o katastrofie ekologicznej na Odrze i o związanych z tym działaniach rządzących. - Ludzie, to się stało trzy tygodnie temu. Od trzech tygodni rząd próbuje złapać złodzieja, który trzy tygodnie temu coś ukradł. A administracja rządowa przez trzy tygodnie nie zrobiła nic - powiedział.
- Co mógł zrobić wojewoda? Powinien natychmiast, zgodnie z zasadą ostrożności, która jest w polskim prawie i dyrektywach unijnych, zamknąć wszystkie zrzuty ścieków do Odry, bo nie wiadomo, który z nich to spowodował. Później będzie trzeba płacić odszkodowania, ale trzeba zadziałać profilaktycznie. Powinien natychmiast informować mieszkańców, natychmiast rzucić się do badania ujęć wody pitnej i tych ujęć, z których idzie produkcja żywności - wyliczał Hołownia.
Hołownia: przez trzy tygodnie nie było państwa
Podkreślił, że "przez trzy tygodnie w Odrze trwała rzeź ryb, kompletne, totalne zatrucie ekosystemu, w tym czasie ludzie się w tej Odrze kąpali, łapali ryby, ptaki jadły ryby, rolnicy podlewali pola, używali tej wody do innych celów". - Przez te trzy tygodnie nie było państwa - ocenił gość TVN24.
Stwierdził, że "w warunkach kryzysu najważniejsza jest informacja". - A oni dzisiaj wychodzą - tak jak wyszła pani Moskwa - i mówią: minęły trzy tygodnie, spłukało się, w zasadzie już nie widzimy problemu - dodał, odnosząc się do wtorkowej konferencji minister klimatu i środowiska.
Hołownia: przez trzy tygodnie obywatele wyręczali państwo
- Mówią, że doszli do wniosku, że trzeba postawić system monitorowania wód płynących w Polsce i że teraz będą te czujniki, będą te alerty. A gdzie byli przez siedem lat, kiedy trzeba było robić zarządzanie kryzysowe? Nie umieją tego zrobić ani z poziomu rządowego, ani z poziomu wojewody - ocenił lider Polski 2050.
Przypominał, że "to wojewoda ma do dyspozycji służby państwowe - od policji do straży rybackiej - które mogłyby w takiej sytuacji działać". - Byłem w piątek w Bytomiu Odrzańskim i widziałem zero obecnego państwa. Rozmawiałem z samorządowcami, którzy mówili, że rano na telekonferencji im wojewoda powiedział, że jeżeli wydadzą ostrzeżenia dla ludności, to mogą się spodziewać kroków prawnych. Rozmawiałem z wędkarzami, którzy sami oczyszczali tę rzekę z ryb. Państwo przez trzy tygodnie było nieobecne, było na urlopie albo zajęte duperelami, a obywatele wyręczali państwo - dodał Hołownia.
Źródło: TVN24