W opublikowanym przez kancelarię prezydenta nagraniu Karol Nawrocki powiedział, że "obie ustawy budziły emocje, bo dotyczą tego, co niezwykle ważne dla wielu z nas". - Odpowiedzialność za zwierzęta to także ważna część świadectwa wrażliwości społecznej. Ale nie może być uderzeniem w polską wieś, w interes polskich rolników - dodał.
Jak mówił, "pogodzenie obu tych emocji wymagało roztropności w decyzji i zważenia wielu racji".
Prezydent przekazał, że podpisuje ustawę o zakazie hodowli zwierząt na futra. Poinformował przy tym, że w jego kancelarii przygotowywany jest projekt ustawy chroniącej prowadzenie produkcji rolnej na wsi.
Nawrocki o ustawie łańcuchowej
Prezydent powiedział też, że postanowił zawetować tak zwaną ustawę łańcuchową. - Choć intencja, ochrona zwierząt jest słuszna i szlachetna, to sama ustawa była źle napisana. Zamiast rozwiązywać problemy, tworzyła nowe, które mogły doprowadzić do pogorszenia, a nie polepszenia sytuacji zwierząt - ocenił Nawrocki.
Jego zdaniem proponowane normy kojców dla psów były "kompletnie nierealne". - Kojce wielkości miejskich kawalerek to absurd, który uderzałby w rolników, hodowców i zwykłe wiejskie gospodarstwa - dodał. - Martwe prawo jest gorsze niż brak prawa - ocenił.
Nawrocki powiedział, że teza, iż polska wieś źle traktuje zwierzęta, to krzywdzący stereotyp. - Dlatego nie podpisuję ustawy, która stygmatyzuje wieś, a jednocześnie nie rozwiązuje żadnego realnego problemu - dodał.
Prezydent podkreślił, że dobrostan zwierząt jest ważny. - Dlatego składam do Sejmu prezydencki projekt ustawy, który pozwoli spuścić psy z łańcuchów - zapowiedział. - Realnie poprawi los zwierząt, ale nie będzie nakładał na ludzi restrykcyjnych, a jednocześnie nierealnych do spełnienia obowiązków budowania kilkudziesięciometrowych kojców - dodał.
Co zakładała zawetowana ustawa?
Obecnie obowiązujące przepisy zakazują trzymania zwierząt domowych na uwięzi w sposób stały dłużej niż 12 godzin w ciągu doby lub powodujący u nich uszkodzenie ciała czy cierpienie oraz niezapewniający możliwości niezbędnego ruchu. Długość uwięzi nie może być krótsza niż trzy metry.
Zawetowane przepisy wprowadzały definicję kojca – miejsca, gdzie utrzymuje się psa na ograniczonej przestrzeni poza lokalem mieszkalnym i z którego nieuwiązany pies nie może samodzielnie wyjść, znajdującego się na ogrodzonym lub nieogrodzonym terenie.
Właściciel utrzymujący psa w kojcu musiałby zapewnić mu kojec utwardzony i zadaszony w większej części, o powierzchni nie mniejszej niż 10 metrów kwadratowych w przypadku psa o masie ciała poniżej 20 kilogramów, 15 mkw. dla psa o masie ciała od 20 do 30 kg i 20 mkw. dla psa o masie ciała powyżej 30 kg. Ponadto kojec miał być powiększany wraz z liczbą przebywających w nim psów.
Regulacje zakładały, że kojec miał mieć wysokość nie mniejszą niż 1,7 metra oraz trwałą i stabilną konstrukcję, ze stałym dostępem do światła dziennego, z ogrodzeniem, w którym co najmniej dwa boki zawierają prześwity przepuszczające światło i umożliwiające naturalny przepływ powietrza. Ponadto osoba trzymająca psa w kojcu, w nieogrzewanym pomieszczeniu lub na otwartej przestrzeni miała być zobowiązana do zapewnienia zwierzęciu budy wykonanej z drewna lub materiałów drewnopochodnych stanowiących barierę termiczną, z izolacją cieplną, chroniącej przed warunkami atmosferycznymi oraz o wielkości dostosowanej do wielkości psa.
Nowelizacja zakładała również wyłączenia od zakazu trzymania psów na uwięzi - jedynie poza miejscem stałego bytowania psa. Możliwe byłoby między innymi prowadzenie na smyczy lub uwiązanie psa na czas spaceru, transportu czy też krótkotrwale w określonych warunkach wskazanych przez właściciela – w sposób niepowodujący naruszenia dobrostanu zwierzęcia (np. na czas zakupów).
Z regulacji w sprawie kojców miały zostać wyłączone psy wykorzystywane do celów specjalnych oraz psy utrzymywane w schroniskach dla zwierząt.
Autorka/Autor: js, akr
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock