- O możliwościach szpiega świadczy potencjał, do jakiego on miałby dostęp - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Janusz Zemke, były wiceszef MON. - Ja mam wrażenie, że ten oficer nie miał dostępu do jakichś nadzwyczaj tajnych informacji - dodał. Z kolei prezydencki doradca prof. Roman Kuźniar ocenił, że "Polska nie jest krajem, w którym Rosji łatwo byłoby złowić szpiega". - Decyduje o tym przeszłość stosunków polsko-rosyjskich - tłumaczył.
Podejrzani o szpiegostwo oficer WP i prawnik z podwójnym obywatelstwem zostali w piątek aresztowani na trzy miesiące. Według Marka Biernackiego (PO) pracowali oni na rzecz GRU. Prokurator generalny powiedział, że ich sprawy łączą się, ale nie współdziałali ze sobą.
Nie tak łatwo złowić szpiega
Sprawę zatrzymań komentowali w "Faktach po Faktach" prof. Roman Kuźniar i Janusz Zemke. - Jest rzeczą bardzo skandaliczną, że oficer podjął służbę z wywiadem - stwierdził Janusz Zemke, były wiceszef MON. Jak jednak dodał, "o możliwościach szpiega świadczy także potencjał do jakiego on miałby dostęp". - Ja mam wrażenie, że ten oficer nie miał dostępu do jakichś nadzwyczaj tajnych informacji - ocenił Zemke w TVN24.
Z kolei prof. Roman Kuźniar stwierdził, że "jak na intensywność zainteresowań Rosji Polską", to takich sytuacji, gdy udaje się pozyskać szpiega nie jest "stosunkowo dużo".
- Myślę, że Polska nie jest krajem, w którym Rosji łatwo byłoby złowić szpiega. Decyduje o tym przeszłość stosunków polsko-rosyjskich. Nadzwyczaj mało byłoby chętnych, by pracować dla Rosjan w tych interesujących dla nic miejscach - stwierdził w "Faktach po Faktach" prof. Roman Kuźniar. - Z drugiej strony myślę, że nieźle działają nasze służby kontrwywiadowcze. W stosunkowo wczesnej fazie potrafią zatrzymać sytuację - tłumaczył.
"Służba chciała pokazać, że nie tylko jest, ale ma sukces"
Czy to jednak nie dziwne, że informacja o zatrzymaniu szpiegów trafiła tak szybko do opinii publicznej?
- Mnie to zdziwiło początkowo, ale jak się teraz zastanawiam, to widzę tutaj pewne racjonalne zachowanie ze strony służb - stwierdził w "Faktach po Faktach" Janusz Zemke.
- Zwróćmy uwagę, że służba kontrwywiadu jest stosunkowo nową służbą. I chciała pewnie pokazać, że odniosła jakiś sukces. Że nie tylko jest, ale że ma sukces. To jest troszkę tak jak kura, która nagle znosi jajo, to czasami gdacze głośno, bo nie każdy to jajo by zauważył. Myślę, że to jest pierwszy powód - stwierdził Zemke.
Dodał, że drugi, "także ważny", to "ostrzeżenie dla całej kadry polskiego wojska". - Uważajcie panowie, to nie jest tylko tak, że wojskowe służby innych państw się wami interesują, ale czasami docierają efektywnie, a my o tym wiemy - tłumaczył Zemke. - Ja bym w tym upatrywał także dość ważki walor profilaktyczny i w tym sensie jest to dobre - dodał.
"Druga strona ma instrument w postaci retorsji"
Czy zatem do takich zatrzymań dochodzi częściej, a my po prostu o tym nie wiemy? Jak tłumaczył Zemke, w czasach gdy on pracował w MON były "pojedyncze przypadki", które starano się "załatwiać w miarę dyskretnie". - Bo pamiętajmy zawsze, że druga strona ma także instrument w postaci retorsji. Ja pamiętam z moich kontaktów z MON, że jak myśmy zatrzymywali w Polsce oficerów GRU, to w ciągu kilkudziesięciu godzin niestety musieli także wracać do Polski przykładowo oficerowie pracujący w ataszacie wojskowym w Moskwie - powiedział.
Autor: kde//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24