Widząc wrak samochodu staranowanego przez pociąg policjanci nie mogli uwierzyć w to, co zastali. Dwie osoby z rozbitego opla wyszły z wypadku bez szwanku.
Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pod Łęcznem w gminie Białogard (woj. Zachodniopomorskie) pociąg elektryczny jadący ze Szczecina do Białogardu uderzył w przejeżdżającego opla. Gdy przybyli na miejsce policjanci zobaczyli to, co z niego zostało, nie mogli uwierzyć, że dwóm siedzącym w oplu osobom nic nie jest.
Na wszelki wypadek kierowcę po spisaniu jego wyjaśnień, odesłali karetką do szpitala. Po badaniach okazało się, że 20-latek był trzeźwy i faktycznie nie ma żadnych obrażeń.
Nagle ruszył pod pociąg
Policja ustaliła, że 20-letni kierowca prawidłowo stanął przed ustawionym przy przejeździe znakiem stop lecz, nie wiadomo dlaczego, nagle ruszył wprost pod nadjeżdżający pociąg. Prawie zdążył przejechać, gdy pociąg uderzył w tył opla zamieniając go w stertę porozrywanych i poskręcanych blach.
Nie wiadomo jakim cudem ani kierowcy, ani 48-letniej pasażerce nic się nie stało. Najbardziej ucierpieli pasażerowie jeżdżących tamtędy pociągów, bo utrudnienia w ruchu kolejowym trwały prawie 2 godziny.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. policja Szczecin