Ciało Mateusza wynosił z mieszkania w walizce. Dlaczego 31-letni Mateusz zginął?

Do zabójstwa Mateusza D. doszło 24 listopada tego roku
Ciało Mateusza wynosił z mieszkania w walizce. Dlaczego 31-letni Mateusz zginął?
Źródło: TVN
19-letni Alan G. zadał swojemu współlokatorowi, 31-letniemu Mateuszowi, pięć ciosów nożem w serce. Zwłoki ofiary poćwiartował w łazience, a swoją makabryczną zbrodnię nagrał na telefon. Dlaczego doszło do tej tragedii? Reporter Uwagi! TVN rozmawiał ze zrozpaczoną rodziną 31-latka.

80-tysięcznym Słupskiem wstrząsnęła wiadomość o makabrycznej zbrodni, jakiej na swoim współlokatorze dopuścił się 19-letni Alan G.

- Do zabójstwa Mateusza D. doszło 24 listopada tego roku. Wtedy jego współlokator Alan G. zwabił go do łazienki, zadał mu pięć ciosów nożem w okolice serca, a następnie poćwiartował jego zwłoki. Ciało wyniósł w walizce do jednego z parków w Słupsku, gdzie je zakopał - mówi Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

Ofiarą morderstwa jest 31-letni Mateusz. W rodzinnej miejscowości opłakuje go chora na Parkinsona matka, która ma problemy z poruszaniem się. Razem z nią mieszka także dwóch schorowanych braci Mateusza.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ "UWAGI" TVN

- Jest mi przykro, bardzo przykro. Mateuszek nigdy nikomu żadnej krzywdy nie zrobił. Jak mógł, to pomagał wszystkim. Wystarczyło powiedzieć słowo i pomagał. Przyjeżdżał, dawał mi pieniądze. Był bardzo sumienny - mówi Lucyna, mama Mateusza.

- Kochał zwierzęta - mówi Maciej, brat Mateusza. I dodaje: "To był dusza-człowiek. Każdy go lubił".

Mateusz w rodzinnym Miastku ukończył szkołę gastronomiczną i wyjechał do Słupska, gdzie utrzymywał się z pracy parkingowego. Był jedyną pracującą osobą w rodzinie.

Pani Elżbieta, prowadząca magiel w centrum miasta, zapamiętała go jako grzecznego, młodego człowieka. - Codziennie go widziałam i zawsze był uśmiechnięty, pomachał i szedł dalej. Bardzo spokojny, grzeczny. Nigdy nie widziałam, żeby z kimkolwiek zadarł. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby mógł sprowokować jakąś agresję. Myślę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, to by się wycofał - uważa pani Elżbieta.

- Nigdy nie podnosił głosu. Myślę, że nawet bić się nie umiał - uważa matka mężczyzny.

Do zabójstwa Mateusza D. doszło 24 listopada tego roku
Do zabójstwa Mateusza D. doszło 24 listopada tego roku
Źródło: TVN

Mateusz prosił o zamki w drzwiach

Mateusza nie było stać na zamieszkanie samemu. Dlatego wynajął pokój w mieszkaniu, które dzielił razem ze współlokatorami. Jednym z nich był Alan G.

- Drzwi do pokoi nie były zamykane na klucz. Każdy mógł wejść, gdzie chciał - mówi pani Lucyna, mama ofiary.

- Mateusz mówił, że chciałby, żeby właściciel mieszkania założył zamki, ale on odpowiedział prawdopodobnie, że na to nie pozwala - opowiada pani Elżbieta. I dodaje: "Mateusz mówił mi, że chciał zamykać swój pokój, bo inni współlokatorzy wchodzą do jego pokoju, jak on jest w pracy i szperają mu w rzeczach. Nie czuł się przez to bezpiecznie".

- Przecież on Mateuszowi podbierał jedzenie, wszystko mu podbierał. Jakieś środki czystości, nawet buty raz mu zabrał - opowiada przyjaciel Mateusza. - Oni specjalnie Mateuszowi robili na złość. Zostawiali otwarte okna, żeby było zimno. Chcieli, żeby on się stamtąd wyniósł - uważa.

Kim jest Alan G.?

Sprawca zabójstwa, 19-letni Alan G., pochodzi ze wsi pod Gdańskiem. Z zamordowanym Mateuszem wynajmował mieszkanie raptem od kilku miesięcy.

Jak udało nam się ustalić, Alan G. nie miał stałej pracy, łapał się dorywczych zajęć, np. rozkładał towar na półkach w markecie. Z ojcem nie ma kontaktu, matka mieszka na stałe w Holandii, wspomagała syna finansowo.

Według sąsiadów jeszcze do niedawna Alan wynajmował pokój razem ze swoją siostrą, która jednak niedawno się stamtąd wyprowadziła.

- Mateusz mówił o tym swoim współlokatorze, że brud zostawia, że tak zaniedbali kuchnię, że aż nieprzyjemnie było tam gotować – opowiada pani Elżbieta, znajoma Mateusza.

Zaginięcie Mateusza i SMS z żądaniem okupu

Kiedy pod koniec listopada Mateusz nie pojawił się w pracy, jego szefowie zgłosili zaginięcie na policję.

- Nie mogłam się do niego dodzwonić. Komórka była wyłączona - mówi matka mężczyzny.

Po kilku dniach od zaginięcia Mateusza, matka mężczyzny otrzymała z jego telefonu wiadomość z żądaniem okupu.

"Zapewne nie chcielibyście stracić swojego syna, prawda? Przygotujcie 100 tys. złotych w czarnej teczce, by była gotowa na jutro. Jeśli powiadomicie o tym policję, dowiemy się o tym i ta jednorazowa umowa nie będzie ważna i nigdy już go nie zobaczycie" - napisano.

- Byłam bardzo wystraszona. Maciek mówi: "Mama, to musimy pieniądze zbierać. Trzeba zapłacić temu dziadowi". Ale później ja mówię: "Maciek, skąd weźmiemy? Przecież nie mamy tyle pieniędzy". Poszliśmy z tym na policję. Wtedy jeszcze mieliśmy nadzieję, że Mateusz żyje - opowiada pani Lucyna, matka mężczyzny.

Kiedy policja wciąż szukała 31-latka, Alan G. sam zgłosił się na komisariat. Mundurowym opowiadał, że to Mateusz go napadł i ukradł jego komórkę.

- Policjanci mieli pewne wątpliwości i zaproponowali, iż udadzą się do mieszkania zajmowanego przez Alana G. Tam ujawnili telefony, które rzekomo Mateusz D. miał zabrać Alanowi. W pamięci jednego z nich ujawnili zdjęcia i filmy, które dokumentowały przebieg bardzo tragicznych, makabrycznych wydarzeń - mówi Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

Sąsiedzi niczego nie słyszeli

Sąsiedzi Alana i Mateusza dobrze zapamiętali obu mężczyzn, ale nic niepokojącego nie zwróciło ich uwagi.

- Tu się nic nie działo. Ja nic nie słyszałem. Żadnej awantury, żadnych krzyków. Nic nie było słychać - mówi jeden z sąsiadów.

- Nic nie było słychać. Ja nie wiem, kiedy on to zrobił. Boże, zlituj się… Taki młody chłopak. Co jemu przyszło do głowy? O co tu chodziło? Ja nie mogę dojść do siebie, jestem normalnie chora. Ja się boję, bo człowiek nie wie, z kim mieszka – mówi sąsiadka.

Poćwiartował, a później wyniósł w walizce

- Po ujawnieniu tych filmików Alan G. przyznał się, iż dokonał zabójstwa, wskazał miejsce zakopania zwłok Mateusza - informuje Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku. I dodaje: - Alan G. po poćwiartowaniu zwłok Mateusza wynosił je we fragmentach w walizce. Odbył cztery takie kursy. Po zakopaniu zwłok walizkę spalił.

Dom, w którym mieszkali razem Alan i Mateusz od pobliskiego parku dzieli raptem kilka minut spacerem i to właśnie w tym miejscu Alan zakopał poćwiartowane zwłoki Mateusza.

- Ja nie dopuszczam myśli, w jakim stanie jest ciało Mateusza. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Nie wiem, jak ja przeżyję pogrzeb. Ja nie pójdę, nie dam rady. Boję się - mówi matka Mateusza.

- Nie mogę w to uwierzyć. Żeby dźgnąć nożem w serce i potem rąbać człowieka? Czuję taką wściekłość do tego drania - dodaje Maciek, brat zamordowanego.

- To jest zwyrodnialec, ja nie mam pojęcia, jak można coś takiego zrobić - ocenia pani Elżbieta, znajoma Mateusza.

- Alan G. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Z wyjaśnień złożonych przez niego wynika, iż kierował się motywem rabunkowym, miał w zamiarze zabrać rzeczy, które należały do Mateusza - mówi Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

Prokuratura postawiła mordercy zarzuty składania fałszywych zeznań, bezczeszczenia zwłok i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Sprawca w przeszłości leczył się psychiatrycznie, więc biegli ocenią teraz, czy był poczytalny w momencie popełniania zbrodni.

Mateusz jako jedyny członek rodziny pomagał finansowo mamie i dwóm chorym braciom. Teraz zostali bez tego wsparcia i potrzebują pomocy. Aby ich wspomóc, prosimy o kontakt z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Miastku.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: