Obiecałem swojemu dobremu znajomemu: kolejny wpis, a może i następne nie będą o polityce. Obiecałem, gdy zapytał, po co w swoim blogu piszę o tej walce buldogów w kisielu. Pomyślałem wtedy: nie warto poświęcać temu cyrkowi nawet jednej litery. Zmieniłem jednak zdanie.
Zmieniłem je czytając książkę Orhana Pamuka „Śnieg”. Choć jest to polityczna farsa, nie ma w niej ani słowa o polskiej polityce. Ale są słowa, które oddają moje nastawienie do rodzimych “mężów stanu”.
„Nawet gdy matka zstąpi z raju, by wziąć cię w ramiona, Nawet gdy okrutny ojciec ani razu nie uderzy tej nocy, Na pryszcz to wszystko, twe gówno zamarznie, dusza Zwiędnie – nie ma żadnej nadziei! Pociągnij za spłuczkę, niech z gównem spłynie ten, kto znalazł się w Karsie.”
Zamiast Kars, wstawiłem Sejm.