logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Lista tematów

  • 1
    Małgorzata Goślińska Zrobimy z ciebie mężczyznę
  • 2
    Aleksander Przybylski Z żoną spał, dzieci płodził, płoty grodził. Wzorowy gospodarz, choć trup
  • 3
    Katarzyna Zdanowicz "Żyję tak, jakby każdy dzień był ostatni"
  • 4
    Bartosz Żurawicz Za chwilę będziesz wyglądać super – mówią do zmarłych
  • 5
    Tomasz-Marcin Wrona Jaki byłby twój ostatni dzień? Porozmawiaj o własnej śmierci
  • 6
    Jacek Pawłowski Jakież to mistyczne spłonąć w dzień Wszystkich Świętych
  • 7
    Anna Winiarska "Choćby cały świat przeszukali, to głowy nie znajdą". Historia bagażu 85703
  • 8
    Marzena Chełminiak Kiedy dyktator jest zły, dostaje deserek. Kiedy upada, je hamburgery
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Małgorzata Goślińska

Zrobimy z ciebie mężczyznę

Zobacz

Tytuł: Milo urodziło się jako Miłosz w Złotowie. Umarło w Warszawie Źródło: arch. rodzinne, tvn24

Podziel się

Milo nie miało myśli erotycznych. Tak boleśnie myślało o własnym ciele, że nie potrafiło myśleć o nim w towarzystwie innych ciał. Ale żeby zmienić ciało, musiało odpowiedzieć u psychologa na pytania: Od kiedy się masturbujesz? Jak to robisz? O czym wtedy myślisz? W jakiej pozycji uprawiasz seks? Jak się całujesz? Milo było rozdarte, nie lubiło kłamać.

Tekst został opublikowany 31 października 2019 roku. Prezentujemy go w ramach przeglądu najważniejszych artykułów Magazynu TVN24 2019 roku.

*****

Długo się do tego przygotowywało. Zapuściło włosy, zaczęło malować paznokcie, w sklepie wybierało damskie bluzki, "popatrz, mamo, to mi się podoba". Dawało sygnały. Sondowało, czy może im to już powiedzieć wprost. Myślało, że widzieli, że coraz mniej przypomina chłopca i że to tolerowali.

Najpierw powiedziało mamie przez telefon. - Przyjedź, to porozmawiamy - powiedziała mama.

Przyjechało kilka miesięcy później.

Długo się przygotowywało do tego Bożego Narodzenia 2018 roku. Przy stole siedziało z mamą i dziadkiem. Babcia zmarła trzy lata wcześniej, a taty w tym domu nigdy nie było.

Mama nie potrafi dzisiaj przytoczyć słów, które padły na tej Wigilii, ale pamięta, że dziadek się zdenerwował i że rozmowa brzmiała mniej więcej tak:

- Czuję się raczej kobietą - powiedziało jej jedyne dziecko, które dla jej ojca było jak jedyny syn.

- Nie bądź głuptasem - odpowiedział dziadek.

- Nie mów do mnie jak do mężczyzny, nie jestem mężczyzną - mówiło dziecko.

Dziadek: - Milosz, skończ już z tymi żartami.

- Nie podoba mi się, jak się do mnie zwracasz w ten sposób. Jestem Milena.

Wtedy dziadek powiedział: - I tak zrobimy z ciebie mężczyznę.

A dziecko zaczęło płakać. Mama powiedziała: - Muszę wyjść. Jak wrócę, to porozmawiamy.

Miało 23 lata. Pracowało i mieszkało daleko od domu rodzinnego. Było niezależne. Wstało od stołu, poszło na dworzec i już nigdy nie wróciło do Złotowa.

Dzień Widzialności Osób Trans, Warszawa 31 marca 2019 / Wideo: wyborcza.pl

Dysforia płciowa, która oznacza chroniczne cierpienie, uporczywy dyskomfort wynikający z rozbieżności pomiędzy przypisaną a doświadczaną tożsamością płciową, objawia się najczęściej w okresie dojrzewania, kiedy następuje wyrzut hormonów i ciało ulega maskulinizacji albo feminizacji. Osoba odczuwa obcość własnego ciała, niezgodę na to ciało, niepasowanie tego ciała i zaczyna szukać odpowiedzi na pytanie, co się ze mną dzieje.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

W powiatowym miasteczku na północnym skraju Wielkopolski więcej mistrzów świata nie było. W internecie na zawsze pozostanie informacja ze zdjęciem osoby w dżinsach, marynarce, białej koszuli i krawacie, z krótko ostrzyżonymi włosami i ledwo zarysowanym wąsem, że "absolwent liceum ogólnokształcącego w Złotowie, Milosz, uzyskał najlepszy wynik z wszystkich startujących i zajął pierwsze miejsce w świecie". Była to XII Olimpiada Lingwistyki Matematycznej w Pekinie w 2014 roku, 152 uczestników z 28 krajów przekładało teksty z języków benabena, kiowa, engenni, gbaya, posługując się ogólną wiedzą językoznawczą oraz syntetycznym i analitycznym myśleniem.

Ale nie ma już osoby o tym imieniu. Na grobie w Złotowie wypisane jest: Milo Andrea z orientacyjną datą śmierci 15 maja 2019 roku.

- Pamięta pani Milo? - pytam dyrektorkę złotowskiego liceum.

- Dla mnie to był wtedy Miłosz - mówi Katarzyna Cielas, która była wychowawczynią Milo i nauczycielką matematyki. - Jak mogłabym go nie pamiętać. Uzyskał największe osiągnięcie naukowe w historii naszej szkoły. Miał doskonałą pamięć i olbrzymią wiedzę. Stworzył własny język, słowa, gramatykę. Rozwiązując skomplikowane zadania matematyczne, nie upierał się przy swoim sposobie rozumowania, jak wielu moich zdolnych uczniów. Ciągle się rozwijał, ciągle coś przyswajał. Jak usłyszał, że asteroida przeleci w pobliżu planety, zaraz siadał do przeglądania stron naukowych w internecie.

Cielas dużo czasu spędziła z Milo, jeździli po Polsce na konkursy matematyczne i eliminacje do olimpiady.

- Pamiętam, jak pierwszy raz kasował bilet w tramwaju. Miał 18 lat. Dzieci z naszego miasta raczej nie korzystają z komunikacji publicznej, chociaż podróżują po całym świecie. Ale inne by udawały, że już to robiły, a Miłosz cieszył się jak dziecko. Mówił to, co czuł, także przykre rzeczy. Żył w swoim świecie. Pamiętam, jak musieliśmy przekonywać jego rodzinę, że Miłoszowi nic złego się nie stanie na spływie kajakowym. Ze szkoły często odbierał go dziadek. To do dziadka najpierw zadzwonił, jak wygrał olimpiadę we Wrocławiu.

Dlatego była zaskoczona, gdy Milo wyjechało studiować na politechnikę do Poznania, a na drugim roku - na wymianę studentów do Finlandii, na sześć miesięcy.

- On, taki wycofany społecznie, odważył się - mówi Cielas. - Po zrobieniu dyplomu inżyniera z informatyki zrezygnował ze studiów magisterskich. Wybrał pracę. Skończyłby te studia spacerowo, ale to mogło też świadczyć o jego dojrzałości. Dokonywał wyborów. Dorósł.

- Ostatni raz widziałam go na ognisku absolwentów - wspomina nauczycielka. - To było w czerwcu, Miłosz był po trzecim roku studiów, a we wrześniu zobaczyliśmy na Facebooku jego nowe zdjęcie. Wszyscy byliśmy w szoku. Dłuższe fioletowe włosy, łagodniejsze rysy twarzy.

Z Milo o takim wyglądzie Cielas nigdy się nie spotkała, chociaż ono odwiedzało Złotów raz na miesiąc. Potem dwa razy na pół roku. Coraz rzadziej. W święta.

Nie ma między specjalistami konsensusu co do pochodzenia dysforii i stuprocentowo pewnej odpowiedzi. Mocniejsze dowody przemawiają za uwarunkowaniem neurobiologicznym, że naszą tożsamość płciową kształtują hormony w okresie życia prenatalnego, niż za uwarunkowaniem psychosocjalnym.

Bartosz Grabski, socjolog, psychiatra

W pierwszy dzień Bożego Narodzenia 2018 roku Milo miało spotkać się z tatą, który też mieszka w Złotowie. - O której będziesz? - napisał do dziecka na messengerze. - Jestem już w Poznaniu - odpisało.

- Dlaczego poszło na dworzec, a nie do pana? - pytam.

- Pewnie w Poznaniu miało swój azyl. Może nie byliśmy jeszcze blisko.

Większość życia Milo nie znało taty.

Wioletta miała 21 lat, a Zenon 29, gdy Milo przyszło na świat. Zenon - pasjonat historii, księgarz z wykształcenia, pracował także jako dziennikarz i pomocnik stolarza; Wioletta - jako sprzedawczyni. Był rok 1995.

- Przychodzę do szpitala odwiedzić żonę, a salowa przyprowadza mi kobietę z córeczką. Pomylili się, w tym samym czasie rodziły dwie kobiety o takim samym imieniu i nazwisku – wspomina Zenon.

Gdy Milo miało cztery lata, rozstali się.

Wioletta wróciła z dzieckiem do swoich rodziców, bo ją przekonali, "że mąż niezaradny życiowo, za mało zarabia" i chcieli mieć w domu "fajnego wnusia". Zenon założył bractwo rycerskie i jeździł po Europie z inscenizacjami historycznymi, "tarczą i mieczem zarabiając na życie".

- Miałem dostawać dziecko w niedziele na kilka godzin. Myślałem, że zawsze tak będzie, będziemy chodzić na spacery, rozmawiać. Ale po roku zaczęli mi utrudniać kontakt - mówi Zenon.

Wioletta: - Moja mama zniechęcała Miłosza do spotkań z ojcem, mówiła o byłym mężu, że to zły człowiek. Zawsze była ciężka, nie szło jej nic przetłumaczyć. A jak się mieszka z rodzicami, to trzeba się ich słuchać. Ja w młodości marzyłam o wolności, nie wypuszczali mnie z domu, "bo ci się coś stanie", nie miałam kolegów, koleżanek. Miłosz też nigdzie nie wychodził, nawet nie chciał. Tylko przy komputerze siedział i w książkach. Przynajmniej z nauką nie było u niego kłopotu. Moi rodzice wychowywali Miłosza. Ja pracowałam, nie miałam czasu się nim zajmować.

Zenon: - Dzisiaj żałuję, że nie walczyłem o dziecko.

Wioletta: - Miłosz sam sobie poszukał ojca. Kiedyś zapytał, czy w ogóle ma tatę. Chciał go poznać, jak to chłopak. Zobacz w internecie, powiedziałam, pewnie tam jest.

Zenon: - Ktoś zadzwonił do drzwi. Otwieram, patrzę zdumiony, moje dziecko stoi przede mną. Znaliśmy się już z internetu, z portalu Nasza Klasa. Tato, wpuścisz mnie do środka? Wejdź, synu. Sześć godzin żeśmy przesiedzieli przy herbacie. Powiedział, teraz jestem dorosły i nikt nie zabroni mi się z tobą spotykać. Tydzień wcześniej skończył 18 lat. Później zrobił mi niespodziankę. Jak był na studiach, napisał do sądu, że rezygnuje z utrzymywania się z alimentów, żeby ich nie pobierali ode mnie. Zapytałem, a ile ty zarabiasz? Tata, mówi, może trzy razy tyle co ty. Nigdy nie prosił mnie o pieniądze.

To z tatą najpierw Milo rozmawiało o swojej tożsamości płciowej - mniej więcej rok przed ostatnią Wigilią.

- Byliśmy na pizzy, spacerowaliśmy i on nagle mówi, że źle się czuje w ciele mężczyzny. Dopiero wtedy rzuciło mi się w oczy, że ma pomalowane paznokcie i ubrany jest kolorowo, każda sznurówka inna, jedna ostropomarańczowa, druga ostrocytrynowa. Było mi żal, że nie przedłuży nazwiska. Ale powiedziałem: zawsze będziesz moim dzieckiem. Starałem się mówić do niego dziecko, w rodzaju nijakim, tak jak sobie życzyło.

Kilka miesięcy później powiedziało mamie.

- Do końca mówiłam do niego Miłosz. Ciężko się tak od razu przestawić. Nie każdy potrafi. On się cały czas zachowywał normalnie, jak mężczyzna, nie widziałam go nigdy w spódniczce. Paznokcie malował, ale teraz taka moda, że chłopcy sobie podmalowywują. To było jak chlust zimną wodą na głowę. Było mi przykro. Stracić jedynego syna. Ja bym chciała, żeby się wnuki rodziły. Bo ja bardzo lubię dzieci. Chciałam być babcią. Nie wiem, za co mnie życie ukarało. Mam 45 lat. W takim wieku zaczynać od nowa? Nie za bardzo.

Zenon: - Radziłem, wyjedź do Europy Zachodniej, tam łatwiej zmienić płeć.

Wioletta: - Powiedziałam, jak się tak czujesz, to w porządku. Przyjęłam to. Nie sprzeciwiałam się. Tylko, mówię, nie rób sobie żadnych operacji, bo jak się coś przerobi, to już się tego nie uratuje.

Milo, 28 stycznia 1995 - 6 maja 2019 / Źródło: tvn24

W Danii, Belgii, Norwegii, Argentynie prawna korekta płci jest procesem administracyjnym. Każdy obywatel, który skończył 18 lat, nie posługując się żadnym zaświadczeniem lekarskim, może pójść do urzędu i złożyć deklarację, że od tej pory chce mieć inne oznaczenie płci, bo czuje się do niej przynależny.

Na drugim biegunie są kraje, w których w ogóle nie ma możliwości prawnej korekty płci albo od osoby transpłciowej wymaga się sterylizacji, co budzi zastrzeżenia z perspektywy praw człowieka.

Polskie rozwiązanie jest gdzieś pośrodku. Natomiast nie jest ono uregulowane żadnym aktem prawnym. W Wielkiej Brytanii czy Niemczech procedury opisane są w ustawie. Uchwalona w Polsce w 2015 roku ustawa o uzgodnieniu płci została zawetowana przez prezydenta. Dlatego mamy tylko orzeczenia Sądu Najwyższego z lat 90., które wskazują, że poczucie przynależności do konkretnej płci jest dobrem osobistym i jako takie powinno być przedmiotem dochodzenia osoby transpłciowej przed sądem, a stroną tego postępowania procesowego są rodzice. Uproszczając, dziecko transpłciowe musi zaskarżyć swoich rodziców, że popełnili błąd, rejestrując jego płeć przy urodzeniu. Sądy oczekują opinii ekspertów, wykluczających choroby psychiczne i mózgu, które mogłyby się manifestować jako transseksualizm oraz dowodów na pragnienie funkcjonowania w roli płci przeciwnej, na przykład rozpoczęcia terapii hormonalnej.

Nie ma polskich standardów opieki zdrowotnej nad osobami transpłciowymi i jest nikła znajomość standardów międzynarodowych. Największą bolączką jest utożsamianie ścieżki prawnej ze ścieżką kliniczną. Niektórzy lekarze podchodzą do osób transpłciowych, jakby byli prawnikami, zamiast łagodzić cierpienie wynikające z niedopasowania ciała. Wydłużają drogę do rozpoczęcia terapii hormonalnej, wymagając badań, na przykład rezonansu magnetycznego głowy, oczekiwanych w sądzie, a często nieuzasadnionych do przepisania hormonów, lekceważąc równocześnie wywiad z pacjentem, który mówi, że od dawna odczuwa dysforię i nie ma objawów innych chorób.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

24. urodziny Milo 28 stycznia 2019 roku przypadały w poniedziałek. Przełożyło świętowanie na sobotę, żeby tata mógł przyjechać. Mamę też zapraszało, ale nigdy nie odwiedziła dziecka, bo "tak jakoś wyszło, bo miała pracę".

Ojciec poznał znajomych Milo ze stowarzyszenia Stonewall dla osób LGBT+: Tash, Neev, Aleksa. Poznał nowe słowa.

Alex: - Płeć jest osią, jest płynna, na jednym końcu jest kobiecość, z drugiej strony męskość. Osoby niebinarne są pomiędzy, bliżej środka osi, mogą być bardziej męskie albo kobiece.

Neev: - Ja na co dzień używam wobec siebie formy nijakiej. Moi bliscy mają z tym problem, kojarzy im się to z uprzedmiotowieniem.

Tash: - To wymaga odkrycia siebie. Wmawia nam się od urodzenia: to jest twoje imię, twój strój, twoje zabawki. Nawet jeśli podejrzewamy, że coś jest nie tak, pokazuje nam się osobę trans w filmach. Popatrz, jaka śmieszna. Chcesz być takim dziwolągiem?

Alex: - Jako dziecko nie myślałem: jestem chłopcem. Po prostu wolałem bawić się z chłopcami w chowanego, a nie z dziewczynkami w dom. W gimnazjum zaczęły się rozmowy: wolisz dziewczyny czy chłopaków? Jesteś homo czy hetero? Kim ja jestem? Lesbijką? Coś mi nie pasowało. Zacząłem szukać w internecie, większość ludzi dowiaduje się tego z internetu. Znalazłem skrót LGBT. Co to jest T? Wyskoczył mi blog mężczyzny trans. Hej, to jest to, co ja czuję! Potem wypytywałem dookoła. Jak to, nie wszystkie dziewczyny nienawidzą swoich piersi? Tylko ja bandażowałem biust, żeby wydawał się płaski? Bandaże powodują otarcia, mogą wdać się infekcje. Lepsze są specjalne bindery, ale gorzej się w nich oddycha, dlatego nie można w nich spać. Ale co zrobić, jak jest nocleg u kolegi? Chłopcy trans wolą ryzykować zasłabnięciem niż zdjąć ten spłaszczak dla zdrowia. Być trans to nie jest taki ból, jakby ktoś wbijał ci gwóźdź w rękę. To jest tak, jakby chodziło się w za ciasnych spodniach 24 godziny na dobę. I wydaje ci się, że wszyscy tak mają, że każdy desperacko próbuje wpasować się w nadany mu stereotyp.

Tash: - Ludzie pytają: to kiedy przejdziesz tę operację. Nie każdy chce przechodzić tranzycję od A do Z. Osobom niebinarnym wystarczy czasem zmiana imienia na neutralne, nawet nie muszą zmieniać metryki. Operacja wiąże się z cierpieniem fizycznym i olbrzymimi kosztami. Niektórzy wolą przepracować dysforię w głowie albo ograniczyć się do przyjmowania hormonów. Jest wiele sposobów, żeby poczuć się bardziej komfortowo ze swoim ciałem.

Alex: - Po hormonach inaczej się rozkładają tłuszcze, zmienia się sylwetka, zapach, owłosienie, u osób męskich trans obniża się głos, pojawia się zarost, twarz robi się kanciasta, u kobiet trans rysy robią się łagodniejsze. To drobniutkie rzeczy, ale jest ich dużo.

24 kwietnia Milo zmieniło dane w dowodzie osobistym. Pojechało do urzędu stanu cywilnego, polecanego przez osoby transpłciowe (wiedzą, które urzędy w kraju są im przychylne, w których nie wolno wspominać o transpłciowości, i gdzie przyjmą imię obcojęzyczne, neutralne płciowo).

Milo wzięło ze sobą płytę Bocellego na wypadek, gdyby urzędnik miał wątpliwości, czy Andrea może być imieniem męskim. Musiało zrezygnować z drugiego członu nazwiska, bo odmienia się przez rodzaje. Jak by miało uzasadnić, że chce mieć końcówkę "-ska"? Formalnie wciąż było mężczyzną.

Tash: - Po co to oznaczenie płci w dokumentach? Lekarzowi nic ta literka nie mówi, skoro można zmienić płeć metrykalną bez operacji chirurgicznej. Człowiek chce robić karierę, wysłać nowe CV, ma już ten nowy PESEL, myśli, że jest bezpieczny. A każdy urzędnik, który ma dostęp do naszych danych cyfrowych, i tak wyciągnie, że kiedyś ta płeć była inna.

Neev: - Przez jeden dzień Milo się cieszyło. Ale to był krok w bok. Milo nie posunęło się do przodu w kierunku tranzycji prawnej ani medycznej. Uznali imię, nie tożsamość. W dowodzie pozostała literka M. Milo było osobą niebinarną, ale z dwojga złego wolałoby literkę K. Było rozdarte. Nie lubiło swojego męskiego ciała, dlatego postanowiło przejść tranzycję. Ale nie po to wyrwało się z klatki chłopca, żeby wejść w kolejną klatkę. Chciało być sobą.

Milo, 28 stycznia 1995 - 6 maja 2019 / Źródło: archiwu prywatne

Nie ma testu, który dałby odpowiedzieć na pytanie, czy ktoś jest osobą transpłciową i jaką ma tożsamość płciową. Ostatecznie tylko dana osoba może powiedzieć, czy czuje się mężczyzną, czy kobietą lub czy jej/jego poczucie płci wykracza poza te kategorie. W gruncie rzeczy diagnoza dysforii płciowej jest autodiagnozą.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

Od kiedy się masturbujesz? Jak to robisz? O czym wtedy myślisz? W jakiej pozycji uprawiasz seks? Jak się całujesz? Milo dostało takie pytania u psychologa. To jeden ze specjalistów, obok seksuologa i psychiatry, których trzeba odwiedzić, by zdobyć diagnozę transpłciowości wymaganą przez sądy.

Alex: - Jak się całują kobiety, a jak mężczyźni? Psycholog nie umiała mi wyjaśnić. A o czym świadczy pozycja seksualna? Przecież są faceci, którzy lubią być na dole i dziewczyny, które dominują. "Takie są procedury" - powiedziała lekarka.

Tash: - Nie mam prawa odmówić odpowiedzi, bo lekarz może odmówić mi leczenia. On decyduje o moim być albo nie być. Mów albo umieraj. Są lekarze, którzy nie wymagają wypełniania takich kwestionariuszy, ale na drugim końcu Polski i mają odległe terminy. Trzeba czekać, wziąć urlop, doliczyć koszt podróży, hotelu. Osoby przerywają diagnostykę, żyją z dysforią albo uciekają z Polski leczyć się w innych krajach. Albo kończą jak Milo.

Neev: - Milo w ogóle nie miało myśli erotycznych. Tak boleśnie myślało o własnym ciele, że nie potrafiło myśleć o nim w towarzystwie innych ciał.

Tash: - Ja czuję się w miarę dobrze ze swoim ciałem, od roku jestem na hormonach. A lekarze oczekują od nas, że będziemy odczuwać dysforię, karmić ją i uzewnętrzniać na wizytach. Bo jak się jest trans, to trzeba nienawidzić własne ciało. Dysforia prowadzi do depresji. Ale lekarz mówi, najpierw musimy wyleczyć twoją depresję, a potem zajmiemy się tym, że jesteś trans. Trudno wyrwać się z tego koła. Mijają dwa lata i lekarz nie przepisuje hormonów. Jedni przepiszą wszystko w każdej ilości bez żadnych pytań, jak im się odpowiednio zapłaci - 400 złotych za pierwszą wizytę, inni wymagają pełnej diagnozy psychologa. Pamiętam dziewczynę, która z powodu dysforii i braku szans na leczenie zdecydowała się na samookaleczenie. Musieliśmy jej perswadować, nie rób tego, wykrwawisz się na śmierć albo wsadzą cię do psychiatryka i już zawsze będziesz czuć się źle w swoim ciele.

Neev: - Milo miało depresję z powodu braku akceptacji, używania nieodpowiednich zaimków, końcówek, imienia. Bardzo przywiązywało wagę do tego, jak jest odbierane przez świat. Po ostatniej Wigilii zerwało kontakt z mamą i dziadkiem. Mama dzwoniła jeszcze parę razy, ale Milo mówiło: jak nie będziesz mnie szanować, to nie będziemy rozmawiać. I na tym się urywało. To były ważne osoby dla Milo. Jak opowiadało o Złotowie, mówiło o dziadku.

Alex: - Trzeba przedstawić lekarzowi swoją biografię trans, zdjęcia z dzieciństwa. Super by było, gdyby rodzice uchwycili, jak dziewczynka trans bawi się lalkami, a chłopczyk trans samochodzikami. Ja na zdjęciach bawię się klockami Lego. Ale czy to jest zabawka tylko dla chłopców? Jestem w sukienkach, bo to moja mama decydowała, co mam ubierać.

Tash: - Milo opowiadało, że we wczesnej młodości nie rozwijało się w pełni męsko. Rówieśnicy nabijali się, że wygląda jak dziewczyna. I Milo odgrywało chłopca.

Neev: - Gdy przeprowadziło się do Poznania, zmieniło sposób bycia na bardziej kobiecy. Najpierw odkryło, że jest kobietą, potem, że jest niebinarne. Na pewno totalnie nie czuło się mężczyzną. To nie było przerażenie, tylko takie wow, nie jestem inne od wszystkich, do kogoś pasuję, nie muszę być chłopcem, jest tyle opcji. Ale psycholog powtarzała Milo, jak wiele kroków ma jeszcze przed sobą i jakie będą trudne, jakby chciała Milo zniechęcić. Milo czuło: tranzycja mi się nie należy, bo nie ubieram sukienek i nie zapuszczam paznokci.

Tash: - Przed lekarzami Milo musiało odgrywać kobietę. A lekarka przyjmuje w spodniach i notuje w diagnozie, że ja śmiałam przyjść na wizytę w spodniach. Wymaga się od nas przebieranek. Chłopcy trans nie mogą być w makijażu, chociaż od małego im wpajano, że bez podkładu mają się nie pokazywać w szkole. Ale największym cyrkiem jest test realnego życia. Zanim lekarz przepisze hormony i nasze ciało zacznie się zmieniać, musimy wcielać się w stereotypowe role płci przeciwnej. Ktoś funkcjonował dotąd jako facet i nagle ma przychodzić do pracy umalowany, w sukience. Przecież to może się skończyć tragicznie.

Neev: - Współpracownicy dopiero po śmierci Milo dowiedzieli się, że to nie był ten facet, jakiego znali. Myślę, że Milo było na dobrej drodze, żeby się wyoutować. Nie wskoczyłoby w ołówkową spódniczkę, ale z żeńskimi zaimkami czułoby się komfortowo. Wybrało sobie imię Milena.

Tash: - Znalazło się w pułapce. Długo nie mogło dostać hormonów od lekarza i ostatecznie zaczęło je sprowadzać z zagranicy. Czy to legalne? W Ameryce obowiązuje zasada informed consent. Lekarz informuje, jakie są konsekwencje przyjmowania hormonów, podpisujesz, że chcesz je brać na własną odpowiedzialność i dostajesz receptę. Można powiedzieć, że Milo korzystało z tej świadomej zgody. Ale kupowanie hormonów przez internet z zagranicy jest strasznie drogie i traumatyczne. Czy paczka dojdzie, czy się nie spóźni - ta wewnętrzna panika – bo moje hormony już się kończą i co teraz będzie z moim ciałem.

Neev: - Milo bardziej bało się nie brać hormonów niż brać na własną rękę. Tak to czuło: w moich żyłach płynie coś, co sprawia, że jestem mniej tą osoba, którą nie chcę być. Chciało receptę na hormony, ale bało się pytania lekarza, skąd miało te hormony wcześniej. Nie byłoby w stanie powiedzieć, że dostało receptę od innego lekarza. Milo nie lubiło kłamać. Dwa tygodnie przed wizytą u endokrynologa ustalaliśmy, co Milo przejdzie przez gardło. Każdy krok był dla Milo obciążający. Najbardziej czuło się nierozumiane przez lekarzy. Wielokrotnie powtarzało: mam dość, nie wytrzymam dłużej. Raz połknęło wszystkie swoje antydepresanty. To było już po tej ostatniej Wigilii. Powiedziało o tym swojemu psychiatrze, a on nie mógł już przepisać Milo nowych leków. Mógł dać tylko skierowanie do szpitala psychiatrycznego.

Tash: - Ale Milo bało się, że w szpitalu psychiatrycznym zabiorą hormony, będą używać nie tego imienia i położą Milo na oddział męski.

Milo było u wielu lekarzy. 6 maja pojechało do Warszawy na kolejną wizytę u psychologa. Wiedzieli o tym przyjaciele i ojciec Milo. Ale do dzisiaj jest dla nich tajemnicą, o której miała być ta wizyta i czy Milo na niej było.

O 14.51 napisało na Facebooku ostatni post: "I'm sorry".

Milo, Warszawa 31 marca 2019 / Źródło: wyborcza.pl

Test realnego życia nie powinien polegać na wcielaniu się w stereotyp płciowy. Transpłciowa kobieta może z różnych powodów nie depilować nóg. Ale są rzeczy, których nie załatwią hormony, nie wyoutują nas w pracy, w rodzinie i w tym ma pomagać test.

Osoba transpłciowa, której zadaje się pytania o seksualność, powinna być poinformowana o ich celowości. Moim zdaniem nie wszystkie mają sens, a są za bardzo ingerujące. Bazują na stereotypowych rolach w życiu seksualnym i bezzasadnym powiązaniu tożsamości płciowej z orientacją seksualną.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

"Kierowcy z Warszawy muszą się liczyć z dużymi utrudnieniami w popołudniowym szczycie. Gigantyczne korki tworzą się od Ochoty aż do mostu Łazienkowskiego, stoją także kierowcy jadący z Mokotowa w stronę przeprawy. Oprócz popołudniowego szczytu powodem utrudnień w ruchu jest akcja służb na moście Łazienkowskim" – podało "Metro Warszawa" 6 maja po godzinie 16.

Godzinę później "Super Express" poinformował, że o piętnastej "mostem Łazienkowskim szedł mężczyzna. Nagle przeskoczył przez barierki i wskoczył do Wisły".

Za kilkanaście dni media zaczną odmieniać tę tragedię przez rodzaj, który, z dwojga złego, wolałoby Milo. Skoczyła, rzuciła się, odebrała sobie, popełniła. Działaczka, aktywistka, członkini, koleżanka.

Będą cytować publiczny post Milo z 2 maja, napisany po angielsku, przekładając go tak, jakby autor był kobietą.

I'm fed up. I'm fed up with being treated like a piece of shit. I'm fed up with people (psychologists, doctors, therapists) telling me I can't be who I am because I don't look like that. Treating me as if it was all in my head and telling me I need papers proving it. Caring more about how I dress than how I feel. Telling me that it's good that my chosen name is neutral-sounding, that it's good my body is not extremely feminine, that it's good I haven't come out at work (yet). Telling me that maybe I should stop being (trying to be) myself and wait until other doctors and therapists decide I can. I'm fed up of all of that. Sometimes it makes me fight even more. Sometimes it makes me want to end it all and stop my life right here. Sometimes it just makes me want to cry. I wish I could see any hope on the horizon. I wish I could hear another answer than “some day, eventually, it's gonna be better”. I wish I could feel alive today, at this moment.

24 maja osoby LGBT rozwieszą tęczową flagę na moście Łazienkowskim, chcąc przez 15 minut uczcić pamięć o Milo. Wywiąże się awantura. Grupa przechodniów będzie próbować zerwać flagę, wyzywając i bijąc manifestantów. Flagę uda się rozwinąć dopiero za trzecim razem w obstawie policjantów, którzy będą musieli ochraniać manifestujących.

Przerwane upamiętnianie tragicznej śmierci Milo / Wideo: tvn24

Ale jest wciąż poniedziałek 6 maja, gigantyczne korki, zniecierpliwieni kierowcy, anonimowy samobójca. Dwa dni później rano w Poznaniu Tash zgłasza policji zaginięcie Milo. Nie przyszło do pracy, nie odbiera telefonu. Mija kolejny dzień i do rodziców Milo w Złotowie dociera informacja, że na moście Łazienkowskim w Warszawie znaleziono plecak z dokumentacją ich dziecka. 15 maja z Wisły wyławiają ciało - dlatego ten dzień zostanie wpisany do aktu zgonu Milo. Nie ma przy sobie dokumentów ani telefonu. Ojciec Milo ogląda zdjęcia zwłok. Rozpoznaje tylko włosy i ubranie.

To mógł być ktokolwiek, myśli. Gdy odbierał plecak Milo, w warszawskim komisariacie pełno było takich pozbieranych z ulicy plecaków. Milo mogło wyjechać za granicę - myśli ojciec. Odkładało pieniądze na certyfikat Microsoftu - z takim papierem mogłoby wszystko. Kupiło nowy sprzęt komputerowy, jeszcze go nie rozpakowało, wynajęło w Poznaniu mieszkanie od maja do sierpnia. Kto tak postępuje, planując skok z mostu? Dzień przed tym skokiem dzwoniło do ojca, czy może przyjechać do niego za tydzień na weekend. Oczywiście – powiedział.

Trzeba wykonać badanie DNA. Wyniki przychodzą po sześciu tygodniach. Milo wraca do Złotowa w urnie.

Droga sądowa oparta jest na diagnozie transseksualizmu, definiowanego jako pragnienie życia i akceptacji w roli osoby o przeciwnej płci, związanej zwykle z żądaniem doprowadzenia ciała za pomocą zabiegów chirurgicznych lub leczenia hormonalnego do postaci możliwie najbardziej zbieżnej z płcią preferowaną. "Zwykle" nie oznacza "zawsze" i pozostaje pytanie, co to znaczy "płeć przeciwna", przecież w różny sposób jesteśmy kobietami i mężczyznami.

Osoba niebinarna dąży do osłabienia cech jednej płci, potrzebuje ciut więcej kobiecości albo męskości. Nie mieści się w binarnym systemie prawnym, który kategoryzuje ludzi wyłącznie na kobiety i mężczyzn. Dlatego "z dwojga złego" wybiera metrykalną płeć bliższą tej, jaką przeżywa. Ale od strony medycznej nie powinno się ograniczać osobom niebinarnym dostępu do terapii hormonalnej, bo należy pomagać w cierpieniu, zmniejszać poziom dyskomfortu, zwiększać poziom dopasowania. Dopiero zabieg chirurgiczny, jako związany z pozbawieniem płodności, wymaga wyroku sądowego. I tu zaczyna się problem, gdyż nie każda osoba niebinarna spełnia kryteria diagnostyczne transseksualizmu, jednak ostateczna ocena należy do specjalisty, który powinien mieć w tym zakresie uaktualnioną wiedzę.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

- Mam żal do syna, że się nie pożegnał. Ostatni raz widziałam go w grudniu. Uciekł, a potem nie przyjechał na święta w kwietniu. Czekaliśmy na niego. Pomyślałam, trudno, ma swoje sprawy. 4 maja pisałam do niego SMS, jak się czuje, czy wszystko w porządku. Odpisał, że wszystko okej. Mam to na piśmie w telefonie. Mam tego SMS-a, to "ok". Nie wiedziałam, że jest aż tak źle. Ja się z nim nie kłóciłam. On się bardziej na dziadka obraził po tej Wigilii, ze mną miał cały czas kontakt telefoniczny. Zawsze w sobotę pisałam do niego SMS. Myślałam, że w następną sobotę znowu napiszę i znowu będzie wszystko w porządku. I raptem zaginiony - opowiada mama Milo.

- Wyjechał do Poznania i trafił na ludzi, którzy go przekonali. Narażali na niebezpieczeństwa. Jeździł z nimi na te marsze. Pisał, że nie przyjedzie do domu na weekend, bo jest w Lublinie czy gdzieś w Szczecinie, bo oni co tydzień jeździli. Chodził dużo po lekarzach, tabletki brał, płakał przez telefon, jak z nim rozmawiałam, mówił, że ma depresję, nie wiem, skąd mu się wzięło. To musiał być wpływ środowiska. Dał się namówić. Nie poszedł w tym kierunku, żeby mieć dziewczynę, dziecko by zrobił, ja bym się cieszyła. Tak go chcieli mieć dla siebie, tak go pilnowali i ładnie go upilnowali, nie? Tatuś też go tak ładnie pilnował, bo on tam jeździł do niego do Poznania i też go nie upilnował. Lekarze też zawinili. Powinni powiedzieć: wracaj, dziecko, do domu. Ja bym go upilnowała, jakby był przy mnie. Złotów to małe miasto, tu nie można zginąć. Tutaj się człowiek nie zgubi, tu się wszyscy znają. Lepiej nie rzucać się na głęboką wodę – mówi Wioletta.

- Myślałam, że się odnajdzie. Czekałam na dobrą wiadomość. Nie czuję, że go nie ma. Tak mało go było w domu ostatnio, że mnie się wydaje, jakby on cały czas gdzieś był. Nie widziałam ciała, nie pokazali mi zdjęć, nie znaleźli dokumentów ani telefonu, a zawsze miał w kieszeni. Nie wierzę, nikt, kto go znał i ze mną rozmawiał, nie wierzy, że on mógłby coś takiego zrobić sam z własnej woli z tak głupiego powodu, że czuje się kobietą.

- Mojego ojca nie było na pogrzebie. Ukryliśmy przed nim ten pogrzeb. Trochę go okłamaliśmy, że badania genetyczne robimy, że nie wiadomo nic jeszcze, pocieszaliśmy go. To starsza osoba, ma 70 lat, cierpi na nadciśnienie, a ja mam już tylko ojca, mamę straciłam trzy lata temu.

- Dziadek cały czas czeka na Miłosza.

Przerwane upamiętnianie śmierci Milo / Źródło: tvn24

 

Żyjemy w czasach intensywnych zmian. Transseksualizm był uznawany za zaburzenie w starej, ale jeszcze obowiązującej klasyfikacji, umiejscowionym w obrębie psychiatrii. Ale wkrótce do codziennego użytku wejdzie nowa wersja międzynarodowej klasyfikacji, wprowadzająca kategorię niezgodności płciowej, która depatologizuje tożsamości transpłciowe, likwiduje warunek dysforii, uznając, że to nie musi być cierpienie, ale niedogodność, i wyprowadza tę kategorię poza psychiatrę. W przygotowaniu są nowe standardy WPATH (World Professional Association for Transgender Health), które jeszcze bardziej przesuwają się w stronę modelu świadomej zgody, uznającej prawo osób transpłciowych do samostanowienia. Gdzieś pozostaje lęk, że można się pomylić, i na pewno towarzyszy on wielu odpowiedzialnym specjalistom. Dlatego do każdej sytuacji należy podchodzić indywidualnie i rozumieć złożoność decyzji medycznych, za które przecież biorą także odpowiedzialność specjaliści.

Ale na szczęście, wedle badań, liczba osób, które czują żal po korekcie płci, to znikomy procent.

Bartosz Grabski, seksuolog, psychiatra

- Tash długo nas oszczędzała. Zadawała różne pytania, żeby nas wybadać. Reagowaliśmy standardowo. Jesteśmy wykształceni, ale żyjemy w świecie, w którym rodzice pytają synów, kiedy przyprowadzisz dziewczynę. Trochę się nie spisaliśmy. Tash musiała mieć do nas dużo zaufania, że w końcu nam o sobie napisała. Tak jej pewnie było łatwiej niż powiedzieć. Wiedziała, że nam będzie łatwiej przeczytać, że będzie przy tym dużo emocji i najpierw pomyślimy, zanim coś odpowiemy - opowiada mama Tash. - Potrzebowała tego. Nie mieszkamy już razem, ale spotykamy się często. Trudno chować tajemnice przed kimś, z kim chce się być blisko. Przykro mi, że dawałam złe sygnały i nie potrafiłam tego przyjąć wcześniej.

- To była opowieść o tym, kim Tash jest, jak się czuje, czego pragnie. Odczytaliśmy, że czeka na naszą akceptację - mówi mama Tash. - Zawsze staraliśmy się nasze dzieci kochać, rozumieć i dawać im wolność. Ale nie powiem, że to nie był dla mnie szok. Biologicznie rzecz biorąc, urodziłam chłopca, a teraz się okazuje, że mam córkę. Drugi raz mi się dziecko urodziło.

- Nie domyślałam się wcześniej. Tash zawsze miała swoje życie, w które czasem się włączaliśmy, ale głównie obserwowaliśmy, jak dorasta. Patrząc do tyłu, widzę, że dużo czasu spędzała z koleżankami, ale wtedy nie doszukiwałam się w tym czegoś niezwykłego. Nie wiem, czy można wcześniej coś zauważyć. Możemy patrzeć i pozwolić dzieciom rozwijać się jako ludziom. Jeśli zaczniemy pakować ich do szufladek, zrobimy im tylko krzywdę. Zachowując swój wizerunek dziecka, można stracić dziecko.

- Chcieliśmy poznać Tash na nowo. W pewnym momencie role się odwracają - to dziecko uczy rodziców. Nasza miłość się nie zmieniła. Jest mi wszystko jedno, czy kocham chłopca, czy dziewczynkę. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to, co mi powiedziała o sobie, jest wymysłem niedojrzałego człowieka. Cały czas się jej uczę.

- Ale jest we mnie jedna wielka obawa. Bardzo przeżyłam to, co stało się z Milo. Martwię się, że kiedyś ktoś skrzywdzi Tash. Chciałabym, żeby droga takich osób, jak Tash i Milo była prostsza. One chcą tylko czuć się lepiej w swojej skórze.

Milo zginęła 6 maja 2019 w wieku 24 lat / Źródło: wyborcza.pl

 

Nie rozmawiałam z dziadkiem Milo. Przechodziłam w Złotowie obok jego domu, ale nie weszłam, uprzedzona o jego złym stanie zdrowia i tym, że nie wie o śmierci Milo.

***

Doktor nauk medycznych Bartosz Grabski, FECSM, specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, psychoterapeuta, kierownik Pracowni Seksuologii Katedry Psychiatrii UJ CM, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, członek kilku towarzystw naukowych, w tym Międzynarodowego i Europejskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej (ISSM, ESSM) oraz Światowego Towarzystwa na rzecz Zdrowia Osób Transpłciowych (WPATH), autor i współautor publikacji naukowych poświęconych m.in. problemom osób LGBT, współredaktor pierwszego w Polsce podręcznika z zakresu psychologii mniejszości seksualnych, pt. "Wprowadzenie do psychologii LGBT" (red. Iniewicz, G., Mijas, M., Grabski, B.), lekarz praktyk zaangażowany w pomoc osobom LGBT, w tym osobom doświadczającym dysforii/niezgodności płciowej.

***

Jeśli jesteś w kryzysie psychicznym i potrzebujesz natychmiastowej pomocy, dzwoń pod numer alarmowy 112.

Możesz też zadzwonić pod numer 800 70 2222, czynny całą dobę i bezpłatny. To Centrum Wsparcia Fundacji "Itaka", pod telefonem dyżurują psycholodzy. Wchodząc na stronę Fundacji liniawsparcia.pl, możesz też w łatwy i szybki sposób rozpocząć czat lub wysłać e-mail.

Możesz też udać się do najbliższej poradni, pogotowia, szpitala lub ośrodka interwencji kryzysowej, które w wielu miastach czynne są całą dobę.

Jeżeli potrzebujesz pomocy jako osoba transpłciowa, możesz szukać jej przez stronę transfuzja.org.

Na stronie rownosc.info jest baza organizacji dla osób transpłciowych i nie tylko, z podziałem na miasta.

Podziel się
-
Zwiń

Aleksander Przybylski

ZobaczZ żoną spał, dzieci płodził, płoty grodził. Wzorowy gospodarz, choć trup

Czytaj artykuł

Tytuł: Strzygonie nie tylko wysysały krew, ale potrafiły także zabić ofiarę chuchając jej w twarz. Kadr z animacji Kajetana Obarskiego Źródło: IAM

Katarzyna Zdanowicz

Zobacz"Żyję tak, jakby każdy dzień był ostatni"

Czytaj artykuł

Bartosz Żurawicz

ZobaczZa chwilę będziesz wyglądać super – mówią do zmarłych

Czytaj artykuł

Tytuł: Tak przygotowuje się zwłoki do pogrzebu Źródło: TVN24 Łódź

Tomasz-Marcin Wrona

ZobaczJaki byłby twój ostatni dzień? Porozmawiaj o własnej śmierci

Czytaj artykuł

Tytuł: Hebb: Stół zawsze był świetnym miejscem do rozmów na ważne tematy Źródło: Dominik Werner/Prószyński S-ka

Jacek Pawłowski

ZobaczJakież to mistyczne spłonąć w dzień Wszystkich Świętych

Czytaj artykuł

Tytuł: 55 osób zginęło w pożarze szpitala psychiatrycznego w Górnej Grupie Źródło: Shutterstock, NAC, tvn24.pl

Anna Winiarska

Zobacz"Choćby cały świat przeszukali, to głowy nie znajdą". Historia bagażu 85703

Czytaj artykuł

Tytuł: Morderstwo Marianny Gałuszki Źródło: TVN24 / mbc.malopolska.pl

Marzena Chełminiak

ZobaczKiedy dyktator jest zły, dostaje deserek. Kiedy upada, je hamburgery

Czytaj artykuł

Tytuł: Witold Szabłowski w rozmowie z Marzeną Chełminiak Źródło: tvn24

Redaktor prowadząca

Aleksandra Majda

 

Autorzy

Małgorzata Goślińska, Aleksander Przybylski, Tomasz Marcin Wrona, Jacek Pawłowski, Katarzyna Zdanowicz, Anna Winiarska, Marzena Chełminiak, Bartosz Żurawicz

 

Redakcja

Aleksandra Majda, Iga Piotrowska

 

Produkcja

Anna Karolkowska, Klara Styczyńska, Joanna Smolińska

 

Korekta

Krzysztof Wojciechowski, Jarosław Butkiewicz

 

Fotoedycja

Mateusz Gołąb, Daria Ołdak, Michał Sadowski, Jacek Barczyński, Wiktoria Diduch

Poprzedni weekend 26-27.10.2019
Poprzedni weekend 19-20.10.2019
2 tygodnie temu 12-13.10.2019
3 tygodnie temu 05-06.10.2019
4 tygodnie temu 28-29.09.2019
Zobacz wszystkie