Partner wydanialogotyp Audi

logotyp tvn24

MAGAZYN TVN24

Lista tematów

  • 1
    Małgorzata Goślińska "Ktoś powinien iść siedzieć za to, że ona nie poszła siedzieć". Skazana za pedofilię znika z afisza
  • 2
    Andrzej Morozowski Zdjęcie z Wałęsą miał tylko Jarosław
  • 3
    Małgorzata Solecka Chcemy wzorować się na Brytyjczykach i Szwedach. A może spojrzeć na Czechów?
  • 4
    Bartosz Żurawicz Dwie twarze ducha. Superprzestępca czy ofiara?
  • 5
    Maciej Kucharczyk Atomowa Rozgwiazda w kosmosie. Efekt przeraził wojskowych i naukowców
  • 6
    Justyna Kobus Alkohol, antysemityzm, przemoc. Skruszony grzesznik powraca do Hollywood
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Małgorzata Goślińska

"Ktoś powinien iść siedzieć za to, że ona nie poszła siedzieć". Skazana za pedofilię znika z afisza

Zobacz

Tytuł: Magazyn-Okladka---OLGA-W.png

Andrzej Morozowski

ZobaczZdjęcie z Wałęsą miał tylko Jarosław

Czytaj artykuł

Podziel się

Jarosław Kaczyński wciśnięty na tylne siedzenie małego fiata obok Marty Kaczyńskiej. Między nimi pies. Marylka, przyszła pierwsza dama, prowadzi. Leszek, przyszły prezydent, siedzi z przodu obok kierowcy. Tak obecny prezes PiS opisuje wyjazd na wakacje w czasach, gdy nikt jeszcze o nim nie słyszał, gdy wszyscy mylili go z bratem Lechem, a jak dowiadywali się, że to on, tracili zainteresowanie rozmową. Ten obraz jest symboliczny.

Przez całe lata Jarosław Kaczyński wysiadywał na tylnym fotelu różnych politycznych wehikułów, wciśnięty między mniej lub bardziej ważnych polityków. Przez długie lata takimi wehikułami, którymi usiłował dojechać do władzy prezes PiS, kierowali inni. Jednym z takich kierowców był Lech Wałęsa.

Przez długie lata miejsce obok niego zajmował Lech Kaczyński. Według jego brata to on, a nie Wałęsa, kierował Solidarnością i nigdy nie doczekał się nawet części uznania i zaszczytów, jakie spadły na Wałęsę. Czy Jarosław, niewątpliwie kochający brata, może kogoś takiego lubić i szanować?

Gdy Jarosław Kaczyński dziś wspomina Wałęsę z lat jego największej chwały, a więc gdy odbywała się sławna debata telewizyjna Wałęsa-Miodowicz, pisze, że wszyscy bali się, czy Wałęsa da sobie radę. Czytaj: Wałęsa był takim głupkiem, że nie było pewności, czy pokona w debacie Alfreda Miodowicza. Jarosław Kaczyński nie waha się tu fałszować historii, by zdyskredytować przywódcę związku. W tamtych czasach wiadomo bowiem było, że jeśli tylko komuna czegoś nie zmanipuluje, to Wałęsa, nawet jeśli się nie odezwie, a będzie robił jedynie gombrowiczowskie miny, i tak debatę wygra. Nawet ówczesny minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak uznał, że debata zmieniła "dotychczasowy status quo na linii władza-opozycja". Bo w tamtym telewizyjnym starciu Wałęsa występował jako przywódca całej antykomunistycznej opozycji i nikt tego nie kwestionował.

Obaj bracia Kaczyńscy skorzystali z popularności Wałęsy. W 1989 roku dostali się do Senatu z list Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Obaj chcieli mieć plakat wyborczy z Wałęsą. Dziś mało kto pamięta, że ostatecznie zdjęcie z Wałęsą zrobił sobie tylko jego dzisiejszy zagorzały wróg Jarosław. Lech też chciał, ale w trakcie sesji musiał wyjechać, by na prośbę Wałęsy gasić strajk w którymś z zakładów pracy.

Bracia Kaczyńscy zostali po wygranych w czerwcu 1989 roku wyborach senatorami, a Obywatelskim Klubem Parlamentarnym rządził Bronisław Geremek. Jako pracownik OKP brałem udział w jego posiedzeniach. Z bliska obserwowałem, jak ścierały się w nim dwie koncepcje.

Według jednej, której bronili Adam Michnik, Jacek Kuroń i Geremek, bolesne dla ludzi reformy trzeba było dokończyć przy współudziale byłych komunistów. Jednym słowem, dawna PZPR powinna być w świadomości wyborców współodpowiedzialna za plan Leszka Balcerowicza. Nie należało więc rozwiązywać Sejmu kontraktowego, ani zmieniać prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego na Wałęsę. Wałęsa-prezydent, świeży i nieobciążony winami Balcerowicza, a także nowy parlament, mieli się pojawić po czterech latach, gdy reformy Balcerowicza spowodują, iż ludziom będzie się żyło lepiej, a nie gorzej niż za komuny.

Orędownikami drugiej koncepcji byli bracia Kaczyńscy i Lech Wałęsa. To była koncepcja przyśpieszenia. Według niej należało wymienić Sejm kontraktowy na całkowicie demokratyczny, a prezydenta Jaruzelskiego na prezydenta Wałęsę. Ta koncepcja zwyciężyła, bo dał jej poparcie Wałęsa, a w tamtych czasach to on był tym, którego słuchano.

Wtedy w 1990 roku rozkład sojuszy był więc dokładnie odwrotny niż dziś. Bracia Kaczyńscy i Wałęsa bez pardonu walczyli z Michnikiem, Henrykiem Wujcem i Bronisławem Komorowskim, czyli Unią Demokratyczną. To dzięki poparciu społecznemu, jakie miał wtedy Wałęsa, na jego plecach, bo sami byli wtedy słabo znani i niezbyt lubiani, koncepcja przyśpieszenia Kaczyńskich zwyciężyła.

Wałęsa został prezydentem, a bracia Kaczyńscy posłami nareszcie własnej partii - Porozumienia Centrum. Lech został ministrem ds. bezpieczeństwa w kancelarii prezydenta, Jarosław jej szefem. Po latach Wałęsa twierdzi, że Kaczyńscy chcieli nim manipulować, dlatego się ich pozbył. Weszli też w konflikt z Mieczysławem Wachowskim, który stał się najbliższym współpracownikiem prezydenta.

Obaj bracia doskonale znali przeszłość Wałęsy. Wiedzieli, że w latach 70. miał kontakty z bezpieką. Kilkakrotnie mówił o tym kolegom z podziemia sam Wałęsa, choć, jak to on, bagatelizował sprawę, mówiąc, że "coś tam podpisał". Trudno powiedzieć, jak wiele na temat tej współpracy dowiedzieli się bracia Kaczyńscy, piastując stanowiska w kancelarii prezydenta. Na pewno interesowali się teczkami. Ważne, że wiedzieli i im to nie przeszkadzało, dopóki Wałęsa nie zaczął sprzeciwiać się ich koncepcjom politycznym. Czy Jarosław Kaczyński liczył na to, że zdobytą teczkową wiedzą będzie mógł szachować Wałęsę? Nie udało się to komunistom, gdy Wałęsa był internowany, nie udałoby się i jemu. Faktem jest, że w 1991 roku bracia Kaczyńscy weszli na wojenną ścieżkę z Wałęsą. Zbudowali własną partię już bez wsparcia Wałęsy, a nawet przeciw niemu.

Wałęsa-prezydent też się wtedy interesował teczkami. Wypożyczał te dotyczące jego samego i bez żenady usuwał z nich kompromitujące go materiały. W 1992 r. Janusz Korwin-Mikke, ponoć namówiony przez braci Kaczyńskich, złożył wniosek w Sejmie zobowiązujący Antoniego Macierewicza, ministra spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego, do "podania do dnia 6 czerwca 1992 r. pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, sędziów oraz w terminie do dwóch miesięcy - prokuratorów, adwokatów i do 6 miesięcy radnych gmin i członków zarządów gmin będących współpracownikami UB i SB w latach 1945-1990".

6 czerwca 1992 r. zalakowane koperty z listą agentów trafiły do szefów 18 istniejących wówczas klubów parlamentarnych. Kazimierz Świtoń, poseł Chrześcijańskiej Demokracji, krzyczał wtedy z mównicy: "Prezydent Wałęsa jest na liście jako agent SB!". Posłowie zaczęli walić w pulpity, a poseł Jan Rokita żądał od marszałka powstrzymania "tej sejmowej obstrukcji" i obrażania głowy państwa.

Marszałek zarządził wykreślenie wypowiedzi Świtonia ze stenogramu. Tej nocy odwołany został rząd Jana Olszewskiego.

Od tej pory bracia Kaczyńscy już zawsze mówić będą o Wałęsie jako o "Bolku". Wszystkie niepowodzenia polityczne, jakich będą doświadczać, tłumaczyć będą postkomunistycznym układem, w który wplątany jest Wałęsa-"Bolek". Władzę udało im się zdobyć dopiero w 2005 roku na fali zniechęcenia wyborców do dotychczasowych elit, symbolem zepsucia których była afera Rywina.

Jarosław Kaczyński rząd stracił w 2007 roku, a w roku 2010 zginął w katastrofie smoleńskiej prezydent Lech Kaczyński. Od tej pory jego brat usiłuje zbudować mit zmarłego i przekonywać, że był on najlepszym prezydentem od 1989 roku. Aby ten mit utrzymać, trzeba podważyć mit Wałęsy. Ale to Wałęsa doprowadził do Okrągłego Stołu, przy którym komuniści oddali władzę; to za jego prezydentury wyszły z polski sowieckie wojska; to on upiwszy, jak głosi legenda, prezydenta Borysa Jelcyna doprowadził do tego, że wygłosił on deklarację, iż Rosja nie będzie się sprzeciwiać przystąpieniu Polski do NATO. Za Aleksandra Kwaśniewskiego formalnie do NATO wstąpiliśmy, weszliśmy też do Unii Europejskiej.

Lech Kaczyński miał na swym koncie tylko próbę obrony Gruzji przed rosyjską aneksją. Próbę, bo prawdziwym architektem porozumienia Gruzja-Rosja był prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Ale niech nikt nie myśli, że Jarosław Kaczyński kieruje się w swych działaniach nienawiścią. Chce utrzymać zdobytą władzę. Jeśli kiedyś uzna, że może mu w tym pomóc Lech Wałęsa, zmieni o nim zdanie tak jak zmienił zdanie o Angeli Merkel. Pytanie tylko, czy zdobytą obecnie władzę Jarosław Kaczyński odda zgodnie z demokratycznymi procedurami, czy nie spróbuje, tak jak w przypadku ustroju Warszawy, zmienić procedur tak, by wygrana stała się dla niego łatwiejsza.

"Czarno na białym" z 22 grudnia 2011 roku

Kiedyś razem, dziś osobno / Wideo: PAP, TVN24

Podziel się
-
Zwiń

Małgorzata Solecka

ZobaczChcemy wzorować się na Brytyjczykach i Szwedach. A może spojrzeć na Czechów?

Czytaj artykuł

Bartosz Żurawicz

ZobaczDwie twarze ducha. Superprzestępca czy ofiara?

Czytaj artykuł

Tytuł: Kim jest Krzysztof W., fałszywy konwojent? Źródło: TVN24 Łódź

Maciej Kucharczyk

ZobaczAtomowa Rozgwiazda w kosmosie. Efekt przeraził wojskowych i naukowców

Czytaj artykuł

Tytuł: Test Starfish Prime. Efekty zaskoczyły wojskowych i naukowców

Justyna Kobus

ZobaczAlkohol, antysemityzm, przemoc. Skruszony grzesznik powraca do Hollywood

Czytaj artykuł
Poprzedni weekend 11-12.02.2017
2 tygodnie temu 04-05.02.2017
3 tygodnie temu 28-29.01.2017
4 tygodnie temu 21-22.01.2017
5 tygodni temu 14-15.01.2017
Zobacz wszystkie