Wycieczka do Włoch za półdarmo? Proszę bardzo. Darmowe wizyty na basenie? Nie ma problemu. Naukowe stypendia nawet dla średniaków? Też są. Tak się żyje w Kleszczowie, najbogatszej gminie w kraju, zwanej często "polskim Kuwejtem". Ten arabski kwitnie dzięki ropie, ten polski – dzięki złożom węgla brunatnego. Tyle że niedługo ich zabraknie.
Na razie pieniądze w Kleszczowie są. Widać to nawet na ulicach – po drogach jeździ się jak po stole. Jest czysto.
Ulice "polskiego Kuwejtu" różnią się od "zwykłej" polskiej gminy nie tylko tym. Na dachu prawie każdego domu (i budynku gospodarczego) pobłyskują panele fotowoltaiczne. W wielu domach ciepło dostarczają pompy ciepła, żeby mieszkańcy nie brudzili się węglem. Te inwestycje w większości sfinansowała gmina.
"Polska, nie utopia"
W garażach jednak "Kuwejtu" nie ma. Kleszczowianie mają "normalne" samochody. Ubierają się "normalnie". Bo tam, gdzie pieniędzy nie wydaje gmina, dobrobyt już tak nie rzuca się w oczy.
– Ja mam najniższą krajową. Wielu ludzi tak tu pracuje. Co z tego, że jest gdzie pracować, skoro kokosów się tu nie robi? Tu ciągle jest Polska, nie utopia – mówi Krzysztof.
Tyle że nawet na najniższej krajowej żyje się tu nieźle.
Becikowe? 4 tys. złotych. Szczepionki? Za darmo. Opieka stomatologiczna? Dokłada się gmina. Stypendium naukowe dla studentów? Nawet dla przeciętniaków ze średnią 3,5... Co więcej, stypendium jest podwójne: płaci je i gmina, i Fundacja Rozwoju Gminy Kleszczów.
Jak ktoś nie ma z kim zostawić dziecka (żłobek i przedszkole powstaną dopiero za kilka lat), może skorzystać z pomocy opiekunek. Zajmują się dziećmi na godziny. Za każdą rodzic musi zapłacić symboliczną złotówkę, resztę oczywiście dorzuca gmina.
Aż żal ruszać się z domu, wyjeżdżać z miasta. Chyba że jest się uczniem i ma się perspektywę pojechania za 300 złotych na dwa tygodnie do Hiszpanii czy Francji. Bo gmina dopłaca także do wycieczek szkolnych.
Przyszłość Kleszczowa
Jedziemy dalej.
Wchodzimy do gmachu Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. Kopalnia i elektrownia Bełchatów to – jak mówią władze gminy – ich przeszłość i teraźniejszość. Fundacja to przyszłość.
Gdybyśmy wcześniej nie objechali Kleszczowa, moglibyśmy pomyśleć, że siedziba fundacji znajduje się w reprezentacyjnej części miejscowości. Naprzeciwko jej pięknego gmachu niedawno wybudowano nowoczesny aquapark. Mieszkańcy mogą tu za darmo pływać przez osiem godzin w miesiącu. Uczniowie – bez ograniczeń. Obok imponujący kompleks sportowy, trochę dalej – urocze osiedle bloków wielorodzinnych. I wszędzie te drogi, ścieżki rowerowe...
Staramy się odkręcać to wszystko
Michał Mazur
Fundacja ma jedno zadanie: zapewnić dobrobyt gminie po tym, jak w kopalni skończy się węgiel. Powołana przez samorządowców blisko 25 lat temu, ma pozyskiwać inwestorów, którzy będą dawać miejsca pracy (i płacić podatki) w momencie, kiedy elektrownia i kopalnia przestaną działać. Zegar tyka – zostało kilkanaście lat.
– Tak naprawdę już udało nam się ściągnąć na tyle dużo inwestorów, że nie powinniśmy się niepokoić o przyszłość. Teraz nie chcemy iść w jakość, tylko w ilość. Żeby ludzie więcej zarabiali – mówi Michał Mazur, prezes zarządu Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. Kieruje nią od zeszłego roku.
Odkręcić aferę
To w budynku Fundacji przez lata podpisywano umowy, które miały sprawić, że gmina straciła co najmniej 9 mln złotych. Sprawę pod lupę wzięła NIK.
– Staramy się odkręcać to wszystko – mówi prezes zarządu fundacji.
Odkręcać, czyli odzyskiwać grunty, które już dawno powinny wrócić do gminy. Bo warunek był prosty: inwestor kupował ziemię za bezcen, ale miał określony czas na stworzenie miejsc pracy. Jeżeli tego nie robił, fundacja mogła odkupić ziemię w tej samej cenie od inwestora, który nie wywiązał się z zadania.
Tylko co druga sprzedana w tym systemie działka stała się miejscem pracy. Problem w tym, że tereny z tej drugiej połowy nie wróciły do gminy w terminie.
– Odzyskaliśmy ostatnio jedną działkę. Sporo pracy jeszcze przed nami, żeby odkręcić tę aferę – tłumaczy Mazur.
Szukanie dziury w całym
Wychodzimy z fundacji.
Gdy o sprawę gruntów pytamy "zwykłych" mieszkańców, ich oceny są niejednoznaczne.
– A gdzie indziej to nie kradną? Mam wrażenie, że wszyscy szukają dziury w całym, bo tu są pieniądze. A jak są pieniądze, to jest i zawiść ludzka – macha ręką Irek, którego spotykamy na schludnym parkingu przed nowoczesnymi blokami komunalnymi należącymi do gminy.
Socjolog Marcin Kotras nie jest zdziwiony taką postawą.
– Ludzie odczuwają coś w rodzaju wdzięczności. W gminie nie ma bezrobocia, a ludzie korzystają z jej bogactwa. Nie mają powodu, żeby ulegać frustracji. Spokojnie czekają na wyniki śledztwa – komentuje.
Blizna
Domy na północy miejscowości znajdują się zaledwie 300 m od gigantycznej dziury w ziemi. Ma ona 3 km szerokości i 7,5 km długości. Dobrze widać ją nawet na zdjęciach satelitarnych, na których wygląda jak szara blizna. Gdyby nie pracujące w dole maszyny, można by było ją wykorzystać jako scenerię do filmu o tym, jak przemysł niszczy krajobraz.
Elektrownia to nasza przeszłość i teraźniejszość. Węgiel jednak niedługo się skończy, więc musimy przygotować swoją przyszłość
Jerzy Strachocki, rzecznik gminy Kleszczów
Za swoją kłopotliwą obecność elektrownia i kopalnia płacą łącznie co roku prawie 138 mln złotych podatku do budżetu gminy Kleszczów. Czynią z niej w ten sposób "polski Kuwejt", bo na jednego mieszkańca przypada ponad 48 tys. złotych, czyli blisko 100 razy więcej niż w najbiedniejszej gminie w kraju, Łukowicy (woj. małopolskie).
– Elektrownia to nasza przeszłość i teraźniejszość. Węgiel jednak niedługo się skończy, więc musimy przygotować swoją przyszłość – mówi nam Jerzy Strachocki, rzecznik gminy Kleszczów.
Biznes ma wypełnić cztery strefy przemysłowe wyznaczone na terenie gminy – w Rogowcu, Kleszczowie, Żłobnicy i Bogumiłowie.
Gmina nie rezygnuje też z pozyskiwania środków europejskich przy realizacji poszczególnych inwestycji.
Lider rankingów
Tegoroczny budżet gminy zakłada 39 mln złotych deficytu. To jednak nie oznacza, że gmina pod koniec roku będzie pod kreską. – Kilkukrotnie już planowaliśmy deficyt, ale pod koniec roku i tak mieliśmy ok. 4,5 mln złotych nadwyżki – tłumaczy Kazimierz Hudzik, sekretarz gminy.
Kleszczów jest liderem wszystkich rankingów bogactwa gmin. W drugiej na liście Krynicy Morskiej na mieszkańca przypada o 1/3 mniej. Na podium znajduje się też (według zestawienia z 2014 r.) Nowe Warpno. Kleszczów "napędza" węgiel, a dwie inne gminy z podium – zalewy. Pieniądze do ich budżetów płyną dzięki ustawie, która każe skarbowi państwa płacić podatek od leżących na ich terenie zalewów: Wiślanego i Szczecińskiego.
Kominy jeszcze dymią
Odjeżdżamy. Na horyzoncie przez długi czas widoczne są kominy elektrowni. Są jak punkt orientacyjny; podobnie jak wieżowce w wielkich miastach. Elektrownia i znajdująca się obok kopalnia są jak ekscentryczny, bogaty wujek z Ameryki. Ma on swoje wady, ale daje piękne prezenty.