logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Lista tematów

  • 1
    Katarzyna Świerczyńska Martwi byli dosłownie upychani. Wśród nich był Piotr
  • 2
    Katarzyna Kaczorowska Cuchnący Rafi. Superszpieg, który porwał Eichmanna
  • 3
    Katarzyna Świerczyńska Śle chłopakowi nagie zdjęcie, on wrzuca do sieci. Ona trafia do psychiatryka
  • 4
    Sylwia Majcher Wyczyściły las, lodówkę i przestały grzeszyć
  • 5
    Jakub Majmurek Homostrachy w szczerym polu w Kurówku
  • 6
    Filip Czekała Rezerwat przyrody Czarnobyl
  • 7
    Tamara Barriga Wszystko się zmienia, tylko nie zbrodnia
  • 8
    Krzysztof Zaborowski Widział śmierć swoich kierowców. Tu Kubica mierzy się z brutalnością F1
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Katarzyna Świerczyńska

Martwi byli dosłownie upychani. Wśród nich był Piotr

Zobacz

Tytuł: Miały po nich pozostać jedynie guziki. Dziś znów mają imiona

Katarzyna Kaczorowska

ZobaczCuchnący Rafi. Superszpieg, który porwał Eichmanna

Czytaj artykuł

Tytuł: Nazywano go Cuchnący Rafi, bo w czasie jednej z pierwszych akcji, kiedy miał wysadzić brytyjski radar na górze Karmel, czołgał się do celu kanałami

Katarzyna Świerczyńska

ZobaczŚle chłopakowi nagie zdjęcie, on wrzuca do sieci. Ona trafia do psychiatryka

Czytaj artykuł

Tytuł: Dzieci, które chcą sobie odebrać życie, leżą na podłogach i my nie mamy ich gdzie odesłać Źródło: tvn24

Sylwia Majcher

ZobaczWyczyściły las, lodówkę i przestały grzeszyć

Czytaj artykuł

Tytuł: Pięć dziennikarek TVN udowadnia, że ekowyzwanie to nic trudnego

Jakub Majmurek

ZobaczHomostrachy w szczerym polu w Kurówku

Czytaj artykuł

Tytuł: "Strachy" zadebiutowały w Kurówku Źródło: rycharski.artmuseum.pl

Filip Czekała

ZobaczRezerwat przyrody Czarnobyl

Czytaj artykuł

Tytuł: Są już zwierzęta, mają być jeszcze warzywa i owoce w strefie wokół Czarnobyla Źródło: Napromieniowani.pl

Tamara Barriga

ZobaczWszystko się zmienia, tylko nie zbrodnia

Czytaj artykuł

Tytuł: Świecznik satanistów, wisielcze pętle, mumie i rękawiczki śmierci. To miejsce poraża ludzkim okrucieństwem

Podziel się

Można obejrzeć sto sezonów seriali kryminalnych, dziesiątki thrillerów i horrorów, a i tak człowiek z tego miejsca wychodzi oniemiały i przerażony. Aż tak mroczną stronę mają ludzie.

Właśnie tu - w Muzeum Medycyny Sądowej we Wrocławiu - o mrocznej stronie ludzi uczą się studenci. Przyszli lekarze, farmaceuci i prawnicy. Tu półki uginają się pod ludzkimi organami, płodami i przeróżnymi wynaturzeniami organizmów, pod czaszkami ustawionymi na półkach w kilku rzędach, pod narzędziami zbrodni.

Widok niektórych poruszy nawet osoby najbardziej odporne. Ci zaś, którzy zaglądają tu na co dzień, muszą mieć stalowe nerwy.

Na razie do Muzeum Medycyny Sądowej we Wrocławiu wejść mogą tylko naukowcy i studenci. Zanim wszyscy - być może już w tym roku - będą mogli zwiedzić między innymi działy: obrażenia od narzędzi zbrodni, zbiory kostne, powieszenia, przemiany pośmiertne - damy przedsmak tego, co kryje to miejsce.

- Po co w ogóle powstało? - pytamy profesora Tadeusza Dobosza z Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, naszego przewodnika i opiekuna placówki.

- Dla celów naukowych - odpowiada krótko profesor. I wymienia, komu służą zgromadzone tu zbiory: studentom medycyny, farmacji, stomatologii, prawa i kryminalistyki. By na własne oczy mogli przekonać się o tym, o czym czytają w podręcznikach.

Na przykład o czym?

Skutki działania gazów bojowych

- Na galerii mamy rzecz absolutnie niepowtarzalną i niesamowicie cenną - mówi profesor Dobosz, pokazując uszkodzone i zakonserwowane fragmenty ludzkich płuc. - To preparaty z czasów pierwszej wojny światowej, ukazujące skutki użycia gazów bojowych. Zarówno konsekwencje użycia gazów przez aliantów przeciwko żołnierzom niemieckim, jak i preparaty żołnierzy alianckich zatrutych gazami niemieckimi - opowiada naukowiec.

Pozostałości chemikaliów - mimo upływu dekad - wciąż są niebezpieczne. Profesor przekonał się o tym na własnej skórze. Dosłownie. Wystarczyła chwila nieuwagi, by podczas konserwowania jednego z preparatów kropla płynu spadła na nieosłoniętą niczym skórę dłoni. - Zrobiły się paskudne, trudno gojące się rany. Po stu latach stężenie gazu jest znikome, bo przecież było to płuco zatrutego żołnierza. Mimo to po upływie wieku gaz wciąż działa - mówi Dobosz.

"Preparaty, pokazujące skutki użycia gazów bojowych podczas I wojny światowej, to absolutny unikat"
"Preparaty, pokazujące skutki użycia gazów bojowych podczas I wojny światowej, to absolutny unikat" / Wideo: D. Stanisławski/TVN24 Wrocław

Śnieżka z pieca

Obok Śnieżki nawet doświadczeni pracownicy nie przechodzą obojętnie. To noworodek, dziewczynka. Jej zwęglone zwłoki wyciągnięto z pieca ponad sto lat temu. Leżą teraz w małej szklanej gablotce - jako przykład doskonale zachowanego spopielonego ciała. (Zdjęcia, ze względu na drastyczność, nie możemy jednak pokazać).

Dlaczego Śnieżka swoje krótkie życie zakończyła w tak okrutny sposób? Tego nie wiadomo. Z jakiego powodu znalazła się w muzeum? - Studenci mogą na jej przykładzie omówić to, czy dziecko urodziło się żywe, czy martwe. Dzięki Śnieżce nauczą się o cechach przeżyciowości - wyjaśnia naukowiec.

Mumie płodów i noworodków

O tym, co może stać się z naszym ciałem po śmierci, studenci dowiadują się z działu: przemiany pośmiertne. Tu uwagę przykuwa niewielka gablota. Za szybą ułożono mumie płodów i noworodków. Gdy profesor podnosi szklaną skrzynkę, pomieszczenie wypełnia się specyficznym słodkawo-gorzkawym zapachem. Z nim także powinni oswoić się adepci medycyny. - Mamy trzyletnie dziecko, które zmarło jeszcze za czasów niemieckich, ale do nas trafiło niedawno. Ciało zostało pozbawione stóp i głowy, wyciągnięte z katakumb przez wandali, a następnie porzucone przed jednym z cmentarzy - mówi Dobosz.

Po chwili pokazuje stopę trochę starszego dziecka, następnie głowę wisielca. I wyjaśnia, gdzie nasze ciało może ulec mumifikacji: - W miejscu niezbyt wilgotnym, ale przewiewnym. Mogą to być katakumby, grobowiec, strych albo suchy las.

  • We wrocławskim Muzeum Medycyny Sądowej jest kilka dziecięcych mumii
    We wrocławskim Muzeum Medycyny Sądowej jest kilka dziecięcych mumii / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Zmumifikowana dziecięca stopa
    Zmumifikowana dziecięca stopa / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Zmumifikowana głowa to jeden z eksponatów
    Zmumifikowana głowa to jeden z eksponatów / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Szczątki maleńkiego dziecka są jednym z eksponatów
    Szczątki maleńkiego dziecka są jednym z eksponatów / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Aby doszło do mumifikacji ciało powinno przebywać w miejscu przewiewnym i niezbyt wilgotnym
    Aby doszło do mumifikacji ciało powinno przebywać w miejscu przewiewnym i niezbyt wilgotnym / Fot. T. Barriga/TVN24 Wrocław
  • Głowa ma nie tylko zachowane zęby, ale też włosy
    Głowa ma nie tylko zachowane zęby, ale też włosy / Fot. TVN24 Wrocław
  • Zmumifikowane noworodki i płody
    Zmumifikowane noworodki i płody / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Mumifikacja to jedna z przemian której po śmierci może ulec ciało
    Mumifikacja to jedna z przemian której po śmierci może ulec ciało / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • We wrocławskim Muzeum Medycyny Sądowej jest kilka dziecięcych mumii

    We wrocławskim Muzeum Medycyny Sądowej jest kilka dziecięcych mumii

  • Zmumifikowana dziecięca stopa

    Zmumifikowana dziecięca stopa

  • Zmumifikowana głowa to jeden z eksponatów

    Zmumifikowana głowa to jeden z eksponatów

  • Szczątki maleńkiego dziecka są jednym z eksponatów

    Szczątki maleńkiego dziecka są jednym z eksponatów

  • Aby doszło do mumifikacji ciało powinno przebywać w miejscu przewiewnym i niezbyt wilgotnym

    Aby doszło do mumifikacji ciało powinno przebywać w miejscu przewiewnym i niezbyt wilgotnym

  • Głowa ma nie tylko zachowane zęby, ale też włosy

    Głowa ma nie tylko zachowane zęby, ale też włosy

  • Zmumifikowane noworodki i płody

    Zmumifikowane noworodki i płody

  • Mumifikacja to jedna z przemian której po śmierci może ulec ciało

    Mumifikacja to jedna z przemian której po śmierci może ulec ciało

Rękawiczki śmierci

Gdy przestajemy wpatrywać się w mumie, wzrok nasz pada na dwa niewielkie eksponaty: to, co kiedyś było częścią ludzkich dłoni, dziś nazywane jest rękawiczkami śmierci. Przerażające? - To normalny proces - odpowiadają naukowcy. I dodają, że dzięki temu studenci przekonują się, że aby skóra oddzieliła się od ciała, nikt nie musi dopuścić się zbrodni oskórowania. Wystarczy woda i czas.

- Gdy za długo przebywamy w wodzie, zauważamy, że naskórek nam się marszczy, robi się luźny, puchnie. Nazywamy to "skórą praczek". Po pewnym czasie naskórek pęcznieje jeszcze bardziej i zaczyna się oddzielać, a po paru dniach schodzi z łatwością rękawiczki. Stąd nazwa "rękawiczki śmierci" - wyjaśnia profesor.

W muzeum są dwa egzemplarze takich rękawiczek. Jeden pokazujący skórę w środowisku mokrym, drugi w suchym. Oba to idealnie zachowana skóra dłoni wraz z paznokciami.

  • Dwa niepozorne eksponaty przyciągają wzrok
    Dwa niepozorne eksponaty przyciągają wzrok / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Skóra ma nie tylko linie papilarne, ale też paznokcie
    Skóra ma nie tylko linie papilarne, ale też paznokcie / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Rękawiczka śmierci to efekt zbyt długiego przebywania w wodzie
    Rękawiczka śmierci to efekt zbyt długiego przebywania w wodzie / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Na skórze doskonale zachowały się linie papilarne
    Na skórze doskonale zachowały się linie papilarne / Fot. D. Stanisławski/TVN24 Wrocław
  • Maceracja wodna naskórka
    Maceracja wodna naskórka / Fot. T. Barriga/TVN24 Wrocław
  • Tak wyglądają tak zwane rękawiczki śmierci
    Tak wyglądają tak zwane rękawiczki śmierci / Fot. T. Barriga/TVN24 Wrocław
  • Dwa niepozorne eksponaty przyciągają wzrok

    Dwa niepozorne eksponaty przyciągają wzrok

  • Skóra ma nie tylko linie papilarne, ale też paznokcie

    Skóra ma nie tylko linie papilarne, ale też paznokcie

  • Rękawiczka śmierci to efekt zbyt długiego przebywania w wodzie

    Rękawiczka śmierci to efekt zbyt długiego przebywania w wodzie

  • Na skórze doskonale zachowały się linie papilarne

    Na skórze doskonale zachowały się linie papilarne

  • Maceracja wodna naskórka

    Maceracja wodna naskórka

  • Tak wyglądają tak zwane rękawiczki śmierci

    Tak wyglądają tak zwane rękawiczki śmierci

Piłsudski jak wytatuowany, obok naga kobieta

W muzeum swoje miejsce mają też fragmenty skóry z innych części ciała niż z dłoni. W kwadratowych i prostokątnych szklanych pojemnikach pływają płaty ludzkiej skóry ozdobione tatuażami. Większość z nich to "pamiątki" po więźniach. Niektóre ukazują ich fantazje erotyczne, inne są manifestami politycznymi - na przykład wizerunek marszałka Józefa Piłsudskiego - jeszcze inne są wyrazem artystycznych tęsknot ich twórców.

Wśród zbiorów jest też numer oświęcimski. Należał do mężczyzny, który przeżył Auschwitz, a po wojnie przeprowadził się do Wrocławia. Tu, w 1947 roku, zmarł. Zginął pod kołami wojskowej ciężarówki.

Po co to wszystko w muzeum takim jak to? - Nie mamy tu rzeczy nieprzydatnych. Wszystko czemuś służy. Tatuaże mają zapoznać odwiedzających z więzienną symboliką - wyjaśnia Dobosz.

Z kolei tatuaż oświęcimski to coś, o czym słyszał niemal każdy. Jednak współcześnie mało kto widział go na własne oczy. I dlatego znalazło się dla niego miejsce w muzealnych zbiorach.

Tatuaż z marszałkiem Józefem Piłsudskim, a obok postać nagiej kobiety / Źródło: TVN24 Wrocław / D. Stanisławski
Tatuaże - pamiątki po ich właścicielach / Źródło: TVN24 Wrocław / D. Stanisławski

"Jeden sznur to jedno życie"

Z drewnianej balustrady zwisają łańcuchy, kable i sznury.

- To pętle wisielcze. Jeden sznur to jedno życie - mówi profesor. I precyzuje: - Nie zawsze jest to sznur. Ludzie potrafią powiesić się na bardzo różnych rzeczach. Prezentowane w muzeum pętle mają uświadomić studentom, dlaczego aresztantom i więźniom zabiera się sznurowadła czy nawet chustki do nosa.

Bo powiesić się można faktycznie na wszystkim. Dowód? Wśród eksponatów jest pas wykorzystywany przy wchodzeniu na wysokie słupy. O pętlach z przewodów elektrycznych czy fragmentach ubrań Dobosz mówi "improwizowane". Jednak jeden z egzemplarzy - przypominający gruby kobiecy warkocz - nazywa "absolutnym kuriozum".

- To pętla zrobiona z ludzkich włosów. Fetyszysta obcinał włosy kobietom spotkanym w środkach komunikacji miejskiej. Z obciętych fragmentów plótł linę, a gdy ta była już wystarczająco mocna, obwiązał ją sobie wokół szyi i się powiesił - profesor przytacza historię sprzed lat. Po co chwalić się taką pętlą? - To zdecydowanie nietypowy przypadek. Zagadnienie z zakresu psychiatrii sądowej - wyjaśnia Dobosz.

Jednym ze zbiorów muzeum są pętle wisielcze
Jednym ze zbiorów muzeum są pętle wisielcze / Wideo: D. Stanisławski/TVN24 Wrocław

Nam wystarczy.

Świecznik satanistów

Czaszki. To znamy. Wśród nich wyróżnia się jedna. Ktoś wetknął w nią świeczkę. W ten sposób to, co kiedyś było czyjąś głową, zostało zamienione w upiorny świecznik. Czaszka ułożona jest na czerwonej, złożonej w kostkę, narzucie. O co chodzi?

Profesor Dobosz wyjaśnia: - Podczas swoich mszy korzystali z niej sataniści. Nikomu to nie przeszkadzało aż do czasu, gdy podczas rytuału zgwałcili kobietę. Wtedy przedmioty te zostały zarekwirowane. W ten sposób czaszka, skradziona wcześniej z jednego z cmentarzy, trafiła do muzeum.

Czaszka świecznik wykorzystywana była do praktyk okultystycznych / Źródło: TVN24 Wrocław / T. Barriga
Czaszki to część muzealnego zbioru kostnego / Źródło: TVN24 Wrocław / T. Barriga

"Zbrodnia się nie zmienia"

Wizyta w muzeum ma pomóc studentom w nauce i wyciąganiu wniosków podczas przyszłej praktyki. Jednym z nich jest konkluzja, że najpopularniejsze dawniej narzędzia zbrodni wciąż są najczęściej wykorzystywane.

- Kiedyś znalazłem przeźrocza, na których zaprezentowano trzy najczęściej stosowane w Breslau (niemiecka nazwa Wrocławia - przyp. red.) narzędzia zbrodni. Były to siekiera, nóż i rewolwer. Niedawno zapytałem znajomego policjanta, czym dziś zabija się w mieście. Odpowiedział, że siekierą, nożem i coraz częściej bronią palną - mówi Dobosz.

Dostrzega jednak pewne zmiany. Po pierwsze, obecnie sprawcy przestępstw nie kneblują swoich ofiar. Po drugie, mniej jest poderżnięć gardeł. - To jedyne różnice. Poza tym zmienia się niewiele. Pory roku się zmieniają, metody kryminalistyczne się zmieniają, aparatura się zmienia, a zbrodnie - mimo upływu lat - się nie zmieniają - uważa naukowiec.

Profesor podkreśla, że wszystkie narzędzia zbrodni, jakie trafią pod dach muzeum, pozostają tu w swoim pierwotnym stanie. - Nie są czyszczone. Leżą u nas tak, jak zostały przekazane. Na wszelki wypadek, gdyby ktoś wrócił kiedyś do sprawy, zawsze może zwrócić się do nas o wydanie danego przedmiotu - wyjaśnia badacz.

"Zbrodnia się nie zmienia"
"Zbrodnia się nie zmienia" / Wideo: D. Stanisławski/TVN24 Wrocław

Chcą otworzyć się dla ludzi

Część eksponatów - która do niedawna stanowiła jeszcze 90 procent zbiorów - pochodzi z czasów niemieckich. - Muzeum jest bardzo stare. Przypuszczalnie powstało wtedy, kiedy niemiecka Katedra Medycyny Sądowej, czyli pod koniec XIX wieku - mówi profesor.

Muzeum od samego początku swojego działania jest niedostępne dla szerokiej publiczności. Za jego drzwi mogą zajrzeć tylko nieliczni. Wkrótce to ma się zmienić. Muzeum Medycyny Sądowej ma być otwarte nie tylko dla naukowców czy studentów prawa i medycyny. Żeby tak się stało, potrzebne są tylko pieniądze. Miejsce już jest - dużo większe, zaledwie kilkadziesiąt metrów od obecnej siedziby. Po remoncie pomieszczeń zbiory będzie można przenieść i pokazać chętnym. Profesor Dobosz nie wyklucza, że nastąpi to jeszcze w 2019 roku.

Czy zbiór różnych, czasem najdziwniejszych eksponatów to skarbiec czy śmietnik? Profesor nie ma wątpliwości: to, co kryją magazyny Muzeum Medycyny Sądowej, to zdecydowanie skarbiec.

- Jestem przekonany, że era wielkich odkryć naukowych w terenie powoli się kończy. Zaczyna się natomiast era wielkich odkryć na strychach, w magazynach czy w piwnicach różnych muzeów. Cały świat do dziś szuka grobu Czyngis-chana. Nie wiadomo, gdzie jest jego grobowiec, a bardzo możliwe, że jego szczątki są ukryte w jakimś pudełku na buty na strychu albo w piwnicy jakiegoś mongolskiego muzeum. Trzeba to tylko odkryć i zidentyfikować - podkreśla Dobosz.

Co i jak trafia do muzeum?
Co i jak trafia do muzeum? / Wideo: D. Stanisławski/TVN24 Wrocław

Podziel się
-
Zwiń

Krzysztof Zaborowski

ZobaczWidział śmierć swoich kierowców. Tu Kubica mierzy się z brutalnością F1

Czytaj artykuł

Tytuł: Frank Williams od podstaw stworzył team w Formule 1 Źródło: Mark Thompson/Getty Images

Redaktor prowadząca

Aleksandra Majda

 

Autorzy

Tamara Barriga, Filip Czekała, Katarzyna Świerczyńska, Sylwia Majcher, Krzysztof Zaborowski, Katarzyna Kaczorowska, Jakub Majmurek

 

Redakcja

Aleksandra Majda, Tomasz Wiśniowski

 

Fotoedycja

Mateusz Gołąb, Karol Piątkowski, Daria Ołdak, Michał Sadowski, Jacek Barczyński

 

Grafiki

Krystiana Konieczna

 

Realizacja

Estera Prugar, Klara Styczyńska, Joanna Smolińska

Poprzedni weekend 23-24.03.2019
2 tygodnie temu 16-17.03.2019
3 tygodnie temu 09-10.03.2019
4 tygodnie temu 02-03.03.2019
5 tygodni temu 23-24.02.2019
Zobacz wszystkie