"Te pieniądze po prostu im się należały" - krzyczała z mównicy sejmowej była premier Beata Szydło, broniąc decyzji o premiach dla swoich ministrów. Słowa, które rozpoczęły 2018 rok w Polsce, u progu kolejnego wciąż są pamiętane.
Rządzący, którzy stale oskarżają poprzednią ekipę o "dojenie państwa", potrafią zadbać o swoje kieszenie. Równocześnie jednak wyraźnie niedomaga ich umiejętność prowadzenia dialogu społecznego. Pokazały to liczne strajki i wystąpienia grup starających się o poprawę warunków bytowych wielu Polaków, a najmocniej protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów w Sejmie.
Rząd miał też duże problemy z wyjaśnianiem swoich poczynań na arenie międzynarodowej. Szerokim echem w świecie odbiła się nowelizacja ustawy o IPN, której najbardziej kontrowersyjne zapisy zostały wycofane dopiero po pół roku od przegłosowania jej w Sejmie.
Atak na niezależność Sądu Najwyższego doprowadził do ostrych reakcji Brukseli i decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, po której wysłani wcześniej na emeryturę sędziowie wrócili do pracy. Warszawa musiała wycofać się z części dokonanych zmian, ale przyszło jej to z trudem. W ostatnich dniach roku najwięcej problemów wydawał się mieć z tym prezydent Andrzej Duda.
Mateusz Morawiecki wymienił w rządzie szefów najważniejszych resortów. Potem ruszył w Polskę, by przekonywać do głosowania na ekipę "dobrej zmiany" w wyborach samorządowych. Zarówno rządzący, jak i opozycja uznali wyniki tego starcia za swój sukces. Maraton wyborczy rozpoczął się. Za parę miesięcy wybierzemy swoją reprezentację w Brukseli i Strasburgu.
Miniony rok miał być wyjątkowy ze względu na 100-lecie naszej niepodległości. Ciągłe konflikty związane z organizacją kolejnych imprez i niechęć do dialogu koniec końców pokazały, jak jesteśmy - jako społeczeństwo - podzieleni.
To, co nas łączyło, to stopniowe przyzwyczajenie się do wolnych od handlu niedziel, niesmak po występie piłkarzy na mistrzostwach świata i nadzieje związane z powrotem Roberta Kubicy do Formuły 1.
Polskie kino święciło triumfy za granicą, a w kraju - m.in. dzięki "Klerowi" Wojciecha Smarzowskiego - pozwoliło na rozpoczęcie debaty o pedofilii w polskim Kościele.
W ostatnich 12 miesiącach dzięki dziennikarzom "Superwizjera" opinia publiczna poznała też kulisy działania polskich środowisk neonazistowskich, a zimą śledziła bohaterską akcję w Himalajach polskiej ekipy z Adamem Bieleckim i Denisem Urubko na czele.
Katarzyna Guzik, wydawca tvn24.pl