Mieszkają tu mele, szczuny, rojbry i gzuby. Jedzą ślepe ryby i szneki z glancem. Wuchta wiary chodzi na Kolejorza i co roku wyczekuje majstra. W listopadzie pieką tony fifnych rogali. Jeżdżą bimbami, banami, na lauwie, sporadycznie dryndami. Taka jest wiara w Pyrlandii. I znów chce godać po naszymu!
"Efekty są niespodziewane"
Kubel sam przyznaje, że nawet nie pomyślał, iż gwara poznańska nadaje się do tłumaczenia dzieła Antoine'a de Saint-Exupery'ego. – Gdy mi to zaproponowali, uznałem, że to szaleństwo, bo w oryginale jest to tekst poetycki i filozoficzny. W zestawieniu z naszą twardą gwarą mogło to przynieść efekty niespodziewane i rzeczywiście przyniosło. Okazało się, że jest niezwykle śmiesznie, właśnie przez kontrast – mówi.
Wiele osób sądzi, że jego tłumaczenie to satyryczna wersja "Małego Księcia". – Nic z tych rzeczy! Ja przetłumaczyłem to, co jest w oryginale, na gwarę, tak jak każdy tłumacz – podkreśla Juliusz Kubel.
"Mały Książę" w wersji poznańskiej to "Książę Szaranek". – "Szaranek" to dziecko, gzub, mały chłopiec – wyjaśnia.
Fascynacja gwarą to zjawisko, które nagle eksplodowało w Poznaniu. – W ubiegłym roku ni stąd, ni zowąd wzrosło zainteresowanie gwarą w szkołach, wśród młodzieży. Wycinkowo trafiła do języka kibiców Lecha. Pojawiają się prawdziwe perełki – przyznaje Kubel.
"Wuja Czechu" rzepkę skrobie
Przetłumaczenie "Małego Księcia" na gwarę poznańską nie jest pierwszym tego typu zabiegiem. XIII księgę "Pana Tadeusza" przełożył wcześniej Lech Konopiński. Z kolei Marek Szymański, piszący pod pseudonimem "Wuja Czechu", zajął się popularnymi polskimi wierszami. Poznańskich wersji doczekały się m.in. "Paweł i Gaweł" Aleksandra Fredry, "Rzepka" i "Lokomotywa" Juliana Tuwima.
Tomik z wierszami po poznańsku można kupić w księgarniach. Autor nazwał go pierwszymi wersami najpopularniejszego poznańskiego wiersza - "W antrejce na ryczce".
Tłumaczenie:
W przedpokoju na stołku
Stały ziemniaki w papierowej torebce
Przyszła świnia, zjadła ziemniaki
A w wiadrze myła nogi
Jak mówi Marek Szymański, książka powstała na fali sukcesu założonego przez niego fanpage'a "Gwara poznańska" na jednym z portali społecznościowych. Znajdziemy tam między innymi proste rysunki obrazujące poszczególne poznańskie słówka.
I tak mamy poznaniaka jedzącego typowy obiad: pyry z gzikiem i ze sznytloszkiem (ziemniaki z twarogiem i szczypiorkiem), który otwiera sznupę (buzię) i widać mu kielochy (zęby). Z innych rysunków dowiemy się między innymi, kto to jest dryndziarz i że w Poznaniu chleb piecze pipol.
– Gwara poznańska została skutecznie wytępiona w szkołach, ponieważ powszechnie uważano, że mówienie nią świadczy o wiejskim pochodzeniu. Tak jest do dziś, choć wiele osób zna gwarę, to jednak się nią nie posługuje. Na przekór wszystkiemu chciałbym choć przypomnieć ludziom o niej, bo to gwara przywraca starszym ludziom najmilsze wspomnienia z dzieciństwa i bardzo mnie to cieszy. A jeszcze bardziej to, że staje się modna wśród młodych – zaznacza Szymański.
W Poznaniu chleb piecze pipol. Kroi się go na skibki (kromki) i kromki (piętki)
Fryzjer to golorz
Taksówkarze to dryndziarze
"Kuniec Dymbiec" - to ekspresywne wyrażenie używane przez poznaniaków w trudnej sytuacji
Typowy obiad poznaniaka
Pobudka po poznańsku
W listopadzie w Poznaniu produkuje się nawet 6 ton rogali swiętomarcińskich
Plyndze to po poznańsku placki ziemniaczane
Halloween po poznańsku
"Wuchta fajnych miejsc" na mapie
W 2012 r. grupa Poznań I Love You stworzyła pierwszą wersję darmowej mapy "Have a nice TEY in Poznań!". Gwara poznańska pojawiła się zarówno w nazwie, jak i w haśle reklamującym plan miasta - "Pokażemy ci wuchtę fajnych miejsc". Mapa zawiera też słowniczek z tłumaczeniem najważniejszych pojęć z gwary poznańskiej. I tak turysta może dowiedzieć się, że "bejmy" to pieniądze, "berbelucha" to wódka najgorszego gatunku, prawdziwy poznaniak zaś na zakupy idzie do "składu", a ze "sklepu" bierze węgiel. MAPĘ MOŻNA POBRAĆ TUTAJ
Od aprykozy do węborka
W 2013 r. za promowanie gwary zabrała się Fundacja Klaster. W ramach projektu "mów TEJ!" na Facebooku pojawiały się zdjęcia przedmiotów z nazwami w gwarze poznańskiej.
Faferfloki to w poznańskiej gwarze płatki owsiane
Kto pamięta?
Zastosowanie w zdaniu: "Leżoł jak betka, tylko kielochy mu dzwoniły"
Od chabaja weź leberki czyli wątrobiankę
Nauczyciel po poznańsku to bakalorz
Na wrony w Poznaniu mówi się galpy
Z czego się chichrosz? - tak poznaniak zapyta o przyczyny ataku śmiechu
Mały kejter, co bez cołki czas szczeko na tych gzubków w antrejce to mały pies, który szczeka na małe dzieci w przedpokoju
Korbol to w gwarze poznańskiej nie tylko brzuch ale także dynia
Wszelkie ubrania poznaniacy nazywają lumpami
Bimba to jeden z najpopularniejszych poznańskich wyrazów
Ole gisówa tej! - tak poznaniak krzyknie na widok potężnej ulewy
Na laufkach można pojeździć np. na Malcie
Aprykozy to po poznańsku morele
Bejmami porządny poznaniak nie rzuca na lewo i prawo
W badejkach wykapiemy się w Rusałce
Najpopularniejszym listowym był Zenon Laskowik, który pracował przez kilka lat na poczcie
Takie grygoły, że w ogle ni można przeczytać - narzeka poznaniak gdy nie może się czegoś doczytać
Tak dość oryginalnie w Poznaniu mówi się w gwarze na hulajnogę
– Projekt "mów TEJ!" ma odczarować gwarę poznańską i zachęcać do zgłębienia jej arkanów. Bo choć nie każdy będzie kolejnym Starym Marychem, to przecież warto wiedzieć coś o słownictwie, jakim posługiwały się wcześniejsze pokolenia poznaniaków. Warto wiedzieć coś więcej o sobie i swoim pochodzeniu – tłumaczył Bartłomiej Szamałek, prezes zarządu Fundacji Klaster.
Na stronie wyjaśniano też, komu i po co w dzisiejszych czasach potrzebna jest gwara:
Tłumaczenie: By nie być zaskoczonym, gdy ktoś wyskoczy i nakrzyczy głośno na nas, robiąc nam wstyd, gdy będziemy próbowali wejść przed nim do tramwaju.
Nie dla gzubów
Gwarę promuje też poznański prywatny browar Szałpiw. Piwa, które warzy, nazywa gwarą. – Jesteśmy z Poznania i chcieliśmy nazwać nasze piwa tak, by wszyscy kojarzyli nasze pochodzenie – wyjaśniał Jan Szała, założyciel browaru.
Pierwsze piwa nazywały się Szczun, Rojber i Bździągwa. "Szczun" to inaczej chłopak, "rojber" to łobuz, a "bździągwa" – dziewczyna. Tym, którzy jednak po nazwie nie kojarzyli regionu pochodzenia piwa, pomagały etykiety - w tle pojawiały się typowe poznańskie motywy: kamienice ze Starego Rynku, most św. Rocha i Arena. Dziś oferta browaru jest dużo szersza. Pojawiły się m.in. piwa Dynks, Glapa, Śrup czy Kejter.
"Poznej, stetrej, spucnij rogole świytomarcińskie"
Od 2014 r. na Starym Rynku działa Rogalowe Muzeum Poznania. Goście mogą tu nie tylko posmakować fifnych rogali, dowiedzieć się, jak się je wypieka, ale też poznają gwarę – ich przewodnikiem jest "Wuja Biniu", który wyjaśnia podstawowe zwroty w gwarze, jakimi potem opisuje proces wypieku.
– Uczymy szczunów i mel różnych słów po poznańsku. Dowiedzą się u nas m.in., co to są "młodzie", kim jest "szplin", czy co to znaczy "mieć fifa". Uczymy też słynnego poznańskiego zaśpiewu, czyli uroczej miejscowej intonacji – mówi "Wuja Biniu", czyli Szymon Walter z Rogalowego Muzeum Poznania.
Dla zainteresowanych gwarą przygotowano nawet specjalną wersję językową strony internetowej muzeum. Tak promowana jest tam placówka:
Tłumaczenie: Zdradzimy wam wszystkie tajemne sposoby pieczenia. A jak będziemy robić te rogale, to będziemy też was uczyć mówić po naszemu i opowiemy Wam szczyptę o historii Poznania. A wszystko to będzie w takiej pięknej renesansowej kamienicy naprzeciwko ratusza. A najważniejsze, że będziecie mogli sobie zjeść prawdziwego rogala, nie! No! To gdzieście są? Czekamy!
Szczuny nie dudlają, czyli gwara w filmie
W ubiegłym roku olbrzymią popularnością cieszyły się plakaty filmowe z tytułami przetłumaczonymi na gwarę poznańską przez grupę Pyradajs. I tak zamiast "Chłopaki nie płaczą" mamy film "Szczuny nie dudlają", a "Kawę i papierosy" zastąpiły "Lura i ćmiki".
Autorami plakatów są grafik Marek Szmyt i dwaj korektorzy – Kamil Skibiński i Jan Sobczak. – Kino to dobry sposób na przywołanie elementów kultury lokalnej w kontekście rzeczy znanych szerszemu gronu odbiorców – tłumaczył w jednym z wywiadów Marek Szmyt.
Kejter ma swoją stronę
O promocję gwary dba też samo miasto. Kampanię edukacyjną mająca na celu zwiększenie świadomości mieszkańców będących właścicielami psów lub planujących ich nabycie nazwano "Kejter też poznaniak", a o jej szczegółach dowiemy się ze strony kejter.pl.
Centrum Inicjatyw Senioralnych od kwietnia 2013 r. co miesiąc wydaje Tytkę Seniora. W kwadratowej kopercie znajduje się spis wydarzeń organizowanych z myślą o osobach starszych. Znajdą oni w środku m.in. zaproszenia na wydarzenia czy zajęcia, a także zniżki na różne usługi.
Miasto promuje gwarę także w internecie. Na stronie poznan.pl znajdziemy słownik gwary poznańskiej, pojedyncze słówka z tłumaczeniem pojawiają się też na oficjalnym fanpage'u Poznania na Facebooku.
Do chabaja poznaniacy chodzą po mięso
Na sznytkę chleba (a nie kromkę!) kładą obkład
Na szagę idą gdy się spieszą i chcą skrócić drogę
Korbola kupują przed halloween
W tytce trzymają np. klymki czyli cukierki
Baną dojeżdżają spod Poznania
Rojbrów lepiej się ustrzegać
W ich fyrtlu wiara mówi gwarą
Banda kumpli z okolic to eka
Także na Pintereście, na profilu "Poznań FOOD" umieszczono kilkadziesiąt zdjęć z odpowiednim opisem po poznańsku. Niektóre nazwy są dość oczywiste. Łatwo rozszyfrować, co to jest krzan, maryjanek czy pyry. Mało kto jednak wie, nawet wśród poznaniaków, że na kapuśniak mówi się np. "parzybroda", a na zupę ziemniaczaną... "ślepe ryby".
W ilustrowanym multimedialnym słowniku znalazły się też między innymi: redyska (rzodkiewka), trzęsionka (galareta mięsna), damasceny (śliwki węgierki), korbol (dynia), aprykozy (morele), klymki (landrynki), strzelónka (cebula dymka), sznytloch (szczypior) czy smoloch ze skrzyczkami (smalec ze skwarkami).
Nie tylko Poznań
Swoją gwarę i języki lansują także inne regiony. Ostatnio Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie wydało przetłumaczonego na język kaszubski "Kubusia Puchatka" Alana A. Milne'a. Przygody przyjaciół ze Stumilowego Lasu znajdziemy w książce "Miedzwiodk Pufotk".
"Kubuś Puchatek" to nie jedyny klasyk literatury dziecięcej przetłumaczony na język kaszubski. W 2013 r. Wydawnictwo Oskar opublikowało wydany w tym języku zbiór najsłynniejszych wierszy Juliana Tuwima, a niedługo potem – zestaw wierszy dla dzieci autorstwa Jana Brzechwy. Przekładów na kaszubski doczekało się także kilka innych klasycznych polskich i zagranicznych pozycji dla starszych czytelników. Choćby w ostatnich latach na język ten przełożono "Romea i Julię" Williama Szekspira czy "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Na kaszubski przełożono również wiele fragmentów Biblii, w tym Ewangelie oraz Księgę Rodzaju i Księgę Wyjścia.
Na Kaszubach na tablicach miejscowości i na przystankach pojawiają się napisy w dwóch językach. Kaszubskiej wersji doczekały się też muzyczne przeboje – dziewczyny z grupy Kaszubianka nagrały przeróbkę hitu zespołu Weekend "Ona tańczy dla mnie".
Języka kaszubskiego, który jako jedyny w Polsce ma status języka regionalnego, w zeszłym roku szkolnym uczyło się ok. 18 tys. uczniów z 430 placówek edukacyjnych na Pomorzu. Zajęcia prowadzone są w szkołach na wszystkich etapach nauczania – od podstawówki po szkoły ponadgimnazjalne. Język kaszubski jest także na maturze w grupie przedmiotów do wyboru. Na Uniwersytecie Gdańskim można studiować etnofilologię kaszubską.
Kaszubi mają też własną rozgłośnię – Radio Kaszëbë. Regionalne media prowadzą programy telewizyjne i audycje po kaszubsku. Język ten pojawi się także w filmie "Kamerdyner", który kręci Filip Bajon – po kaszubsku częściowo mówić będzie Janusz Gajos.
Podobnie jest na Śląsku – telewizja Silesia nadawała serial "Niewolnica Isaura" z dialogami po śląsku, a kilka lat temu mecze lokalnych drużyn na antenie Orange Sport były pokazywane z komentarzem w gwarze. Ślązacy jako pierwsi tłumaczyli także nazwy filmów – dopiero po nich w Poznaniu pojawiły się słynne już w całym kraju plakaty filmowe.
Uniwersytet Śląski ma też specjalny kierunek "Studia śląskie", w programie których znajdują się: mowa śląska, historia Śląska, kultura i obyczaje. Na śląski tłumaczona jest też klasyka literatury. Komunikaty w gwarze śląskiej można usłyszeć w windach urzędu miasta w Chorzowie i jednego z centrów handlowych w Rybniku.
O swojej gwarze nie zapominają też górale – w 2014 r. wydano "Ilustrowany leksykon gwary i kultury podhalańskiej". Jego autorem jest prof. Józef Kąś, językoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Sporym zainteresowaniem cieszy się też fanpage "Gwara góralska Skalnego Podhala – Gōralsko Gwara Skolnego Pôdhola" prowadzony przez Jakuba Ścisłowicza, na którym znajdziemy m.in. gwarowe memy.
Specyficznym przypadkiem jest gwara, a w zasadzie gwary kociewskie. Na Kociewiu mówi się bowiem mieszanką złożoną z dialektów wielkopolskiego z dodatkiem mazowieckiego, ale i wyraźnymi naleciałościami języka kaszubskiego i gwar przejściowych. Mowę tą nadal można usłyszeć na ulicach wsi i miast, promowana jest w szkołach czy konkursach gwarowych. Kilka lat temu słowniczek gwary wydał nawet "Dziennik Bałtycki".
Coraz mniej mówi się natomiast o gwarze warszawskiej, która istniała jeszcze do lat 60. – Potem zaczęła zanikać. Nastąpiły przemiany, mnóstwo ludzi odeszło, umarło albo trafiło za krateczki – mówił Bogdan Bocheński, prażanin.