Były plastikowe, szare, zimne, wydawały upiorne dźwięki, ale były. Ukochane. Zabawki z lat 80. Pokazaliśmy te "szkaradztwa" i "słodziaki" małym ekspertom. Byli zachwyceni! "Piszczy jak baba" – to o kocie-harmonijce. "Walczy czy tańczy? Jest jak beyblade! – to o kawałku wirującego plastiku. A czy Twoje dziecko zamieniłoby nowoczesny dysk z wyrzutnią na plastikowego bączka ze żmijką?
Wypożyczyliśmy zabawki z Galerii Starych Zabawek w Gdańsku. Pokazaliśmy kilka trzecioklasistom ze Szkoły Podstawowej nr 17 w Gdyni – 10-latkom mającym mówiące lalki, auta, które same jeżdżą, laptopy, którymi nie muszą się dzielić z rodzicami, dzieciom marzącym o zdalnie sterowanych śmigłowcach i konsolach.
Co mówiły o zabawkach, na widok których ich rodzice wpadali w euforię?
"Bączek jak beyblade"
– Ja wiem, co to jest! To jest bączek, on się kręci jak beyblade – wykrzyczał jeden z chłopców, porównując prostą zabawkę z PRL-u do nowoczesnego dysku z wyrzutnią. – A to jest wąż, który walczy. A może tańczy? – zgadywały inne dzieci podczas zabawy (trzeba im oddać, ze nieźle im szło).
Gdyby chcieć wybrać zabawkę, która najbardziej spodobała się 10-latkom, to pierwsze miejsce zająłby właśnie wirujący kawałek plastiku i metalowa blaszka.
"Technologia na miarę XXXI wieku"
"O co tutaj chodzi? Coś się nakręca", "może to zwykłe jabłuszko, a może skarbonka?". Trzecioklasiści szybko rozpracowali "mechanicznego smoka", któremu ich rodzice powierzali swoje oszczędności. Kultowe jabłuszko kilkadziesiąt lat temu było alternatywą dla popularnej świnki skarbonki. – Tutaj nic nie trzeba wkładać. Wystarczy położyć monetę i skarbonka sama weźmie ją do środka. To jest taka technologia XXXI wieku – rozpracował zabawkę jeden z małych ekspertów.
"Ma zeza i piszczy jak baba"
Kolejna zabawka wprawiła nas w osłupienie. A dzieci? Nie chciały wypuszczać jej z rąk. Zimny, plastikowy miś z dużymi oczami. Niegdyś porównywany do słynnego Plastusia (nie wiemy dlaczego), nazywany pieszczotliwie zezolkiem ze względu na rozbiegane oczy.
– Ooo! To Teddy! Brązowy miś – przekrzykiwały się kolejno dzieciaki, próbując zgadnąć, jak ma na imię zabawka. – Ma takiego fajnego zeza i piszczy jak baba – skonstatowała jedna z dziewczynek. Jak się do tego przytulić?
Murzynek Bambo mieszkał na każdej półce
A jak ukochać lalkę murzynka, prawdziwy hit wśród zabawek w Polsce Ludowej?
– Lalka murzynka była czarna, nie brązowa. Właśnie tak sobie wyobrażano bohatera wierszyka Tuwima. Ta zabawka to prawdziwy hit. W latach 80. chciała ją mieć każda dziewczynka – zapewnia Wojciech Szymański, właściciel Galerii Zabawek w Gdańsku.
Wśród uczennic gdyńskiej podstawówki nie zrobiła furory. – Nie chciałabym takiej. Wolę te nowoczesne, które są ubrane i nie mają takiej czarnej skóry – przyznała jedna z dziewczynek.
"Kot orkiestra"
Co innego kot-harmonijka. Genialny w swojej prostocie. Miał też moc – moc irytowania rodziców. Bo wydawał dźwięki, jak to plastikowa harmonijka. A że należał do grupy tzw. bezpiecznych zabawek, był na wyposażeniu każdego malucha nie tylko w domu, ale też w przedszkolach.
– To raczej jemu groziło niebezpieczeństwo. Przedszkolaki obgryzały mu uszy i ogon – żartuje Szymański. I dodaje: – To moja ulubiona zabawka, prawdziwy słodziak.
– Wow! Jaki fajny kot! – krzyknęły dzieci na widok harmonijki. Plastikowy zwierzak wędrował z rąk do rąk. Idealny dla dzieci, które nie mają zwierzątka – mówiła jedna z dziewczynka. Inna dodała: – I w orkiestrę można się z nim bawić.
Myszką Miki w nieskończoność
Kot był zdecydowanie łatwy w obsłudze i nieskomplikowany. Co innego Myszka Miki wywijająca salta na huśtawce.
- Fajna! Można się nią bawić w kółko. Po jakimś czasie pewnie by się znudziła, ale chciałbym taką mieć – zakomunikował jeden z 10-latków.
Ale... jak to działa? Przecież nie ma baterii – zastanawiały się dzieci.
- Tutaj wystarczy wyobraźnia, pomysł i nitka. Trzeba jeszcze nacisnąć guzik we właściwym miejscu i salto, salto, salto... To zabawka na długie zimowe wieczory. Kiedy nie było komputerów, dzieci godzinami bawiły się Myszką Miki – przekonuje właściciel Galerii Starych Zabawek.
Nasi mali eksperci udowadniają, że dzieciaki wcale nie potrzebują wymyślnych laptopów i gadających lalek. Najwięcej frajdy dają im te najprostsze zabawki, przy których sami muszą trochę pogłówkować.
Kto z Was ma syndrom "czerwonego jabłuszka?
SPRAWDŹ, JAK WYBRAĆ BEZPIECZNĄ ZABAWKĘ DLA SWOJEGO DZIECKA
Te same zabawki, które pokazaliśmy dzieciom, i wiele, wiele innych można oglądać w Galerii Starych Zabawek w Gdańsku przy ul. Piwnej 19/21. Placówkę można odwiedzać od środy do soboty w godzinach od 11 do 16.
Tutaj obejrzysz zabawki:
Które zabawki lubiliście najbardziej? O co poprosiły św. Mikołaja Wasze pociechy? Podzielcie się swoimi wspomnieniami z innymi czytelnikami. Zachęcamy do dyskusji na forum.