Madryt czy Monachium? Pytanie, które rozgrzewa umysły kibiców, najmniej chyba ekscytuje Roberta Lewandowskiego. Gdy wzrusza niedbale ramionami i rzuca swoje "czas pokaże", nie wydaje się, że kieruje nim tylko polityczna poprawność. – Rozmowy będą trwały. Nie będzie to łatwe, ale w piłce nigdy nie jest łatwo – ocenia w rozmowie z dziennikarzem sport.tvn24.pl z perspektywy człowieka, który w najgorszym wypadku "skończy" w Bayernie Monachium. Albo Realu Madryt. Jak kto woli.
Rok 2015 w statystykach był dla Roberta Lewandowskiego najlepszym w karierze, szczególnie jego druga część. 49 goli, mistrzostwo Niemiec z Bayernem, pobite rekordy Guinnessa w najszybszym zdobyciu pięciu bramek w Bundeslidze, korona króla strzelców eliminacji Euro 2016 i oczywiście awans z kadrą na tę imprezę.
Wszystko to sprawia, że o kontrakcie Lewandowskiego dyskutuje cała Europa. Robert regularnie ląduje na okładce hiszpańskiego "AS-a" jako potencjalny gracz Realu. Jego agent odwiedza madryckie trybuny i flirtuje z Królewskimi. Równocześnie szachuje w ten sposób działaczy w Monachium, którzy mają świadomość, że chcąc zatrzymać polskiego piłkarza, będą musieli wyłożyć na stół duże pieniądze.
Choć gra toczy się o wysoką stawkę, Robert Lewandowski wie, że na niej nie straci. Na boisku zadbał o to, by jego agent miał na ręku najlepsze karty. Tak jak podczas meczu zachowuje zimną krew i ucina: – Najważniejszy jest ten sezon.
Nowy rok przyniesie mu konieczność współpracy z nowym trenerem, niezależnie od tego, czy zostanie w Monachium, czy nie. Od nowego sezonu szkoleniowcem Bayernu będzie bowiem Carlo Ancelotti.
KACPER SOSNOWSKI, SPORT.TVN24.PL: Wiadomo już, że w następnym sezonie nie będziesz pracował z dotychczasowym trenerem. Josep Guardiola zdradził wam wcześniej, że odchodzi z Bayernu?
ROBERT LEWANDOWSKI: Szczerze, to oficjalnej rozmowy nie było. Domyślaliśmy się, że tak może być. Ja wiedziałem, że jeśli Guardiola odejdzie, to za niego przyjdzie prawdopodobnie Ancelotti. W tym momencie to nic nie zmienia. Wiemy, że ten sezon i tak będziemy z Guardiolą. Ten sezon jest dla nas najważniejszy. Chcemy zdobywać trofea, chcemy wygrywać. Guardiola wielokrotnie powtarzał, że ostatni, czwarty rok w Barcelonie, to był rok za długo.
On chyba wiedział, że to jest optymalny czas dla niego i dla klubu. Chciałbym, by powiedzenie "trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym" po sezonie idealnie do niego pasowało. Nie ma co ukrywać, Bayern co roku gra o wszystkie trofea, a jednego brakuje nie tylko mi, ale także Bayernowi (Ligi Mistrzów – red.).
Ancelotti to będzie nowa miotła czy tylko kontynuator pracy poprzednika?
Nie ma pojęcia, nie znam go. Wiem natomiast, że jest spokojniejszy. Co będzie robił, to czas pokaże. W tym momencie się nie martwię. Oby był to trener, który też będzie ciągnął do przodu.
Twoi koledzy przedłużyli umowy z klubem, a twój kontrakt? Będzie przedłużony w 2016 roku?
To się okaże, rozmowy będą trwały. Nie będzie to łatwe, ale w piłce nigdy nie jest łatwo. Czas pokaże, czy przedłużę kontrakt z Bayernem, czy może nie.
A przedłużenie byłoby na dużo lepszych warunkach?
To też się okaże. Czasami z rozmów człowiek czuje, co powinien zrobić. To jest jednak coś obok mnie. Najważniejszy jest teraz ten sezon i to, co się wydarzy po sezonie.
A na hasło "Real" jak reagujesz, gdy wszyscy o to pytają i o tym piszą?
Spekulacje są co roku. Ja oferty też mam co roku. Trochę mi się już nie chce tego ucinać i o tym opowiadać.
2015 to był najlepszy rok w twojej karierze?
Myślę, że najlepszy. Fantastyczny, z historycznymi wynikami, można powiedzieć. Szczególnie to drugie półrocze to było coś wspaniałego, nawet czasami niewyobrażalnego. Cieszę się i z drugiej strony jest to bodziec, by przyszły rok, przy ewentualnych poprawkach, był równie dobry, jeśli nie lepszy.
Teraz jednak mamy święta. Jak to wygląda u Lewandowskich?
W Polsce, z rodziną. Wiadomo, że nie zawsze mam wystarczająco dużo czasu, by z nimi być, więc teraz jest ten moment, że będziemy wszyscy razem.
A na stole u Lewandowskich będą pierogi bezglutenowe z mąki kasztanowej? Takie coś znalazłem w jadłospisie Ani. To jadalne?
Najprawdopodobniej tak właśnie będzie. Takich rzeczy jest dużo, sam się czasem dziwię, ile jest tych nieznanych produktów, które są jadalne i dobrze smakują. To jest styl życia.
Jaki prezent dostaniesz, pewnie nie wiesz? A o twoich prezentach pewnie też mi nic nie powiesz?
Kilka prezentów kupiłem, dla rodziny i dla Ani. Nie no, nie mogę zdradzić, jakie. Mikołaj przecież dopiero przyjdzie.
Twoje najlepsze prezenty z czasów, gdy byłeś nastolatkiem, były sportowe?
Tak. Korki, piłka, jakaś sportowa koszulka – to było najlepsze. Chociaż ja ze wszystkich prezentów się cieszę. Czasami to prezenty, które są oryginalne, trzeba na nie poświęcić trochę czasu – też bardzo doceniam. Doceniam, że ktoś miał taką wyobraźnię i wpadł na jakiś pomysł.
Nie wiem, czy wiesz, jaki teraz jest najpopularniejszy prezent wśród nastolatków?
Nie mam pojęcia.
No właśnie koszulka Lewandowskiego, już kilka razy się z tym spotkałem. Nie telefon, nie jakieś elektroniczne gadżety, lecz właśnie T-shirt z twoim nazwiskiem.
Bardzo się cieszę, to daje mi radość. Fajnie widzieć osoby, które biegają czy chodzą w "mojej" koszulce. Przyjemne uczucie.
Inspirujesz młodych piłkarzy, jesteś ambasadorem kilku akcji, m.in. Coca-Cola Cup. To ważne rzeczy w kontekście uczenia przyszłych adeptów futbolu rywalizacji. To jest ta droga do przyszłych Lewandowskich?
Na pewno tak, w Coca Cola Cup sam grałem. Wiem, jak to jest patrzeć na kogoś, kto coś osiągnął. Chcę pomagać dzieciakom – czy dobrą radą, sugestią, co powinni zrobić, czy nawet samą swoją osobą, będąc przy tym turnieju. Wydaje mi się, że to jest dla małego piłkarza bardzo ważne. Czasami tylko słowo – co o czymś myślę. To spowoduje, że jego motywacja do treningu będzie jeszcze większa, chęć wygrywania też będzie go napędzała. Dzieci czasem zadają bardzo dziwne pytania. Przyjmuję to spokojnie i z uśmiechem na twarzy. Dziecku, jak to dziecku, trzeba spokojnie coś wytłumaczyć. To jest fajne. Te doświadczenia, które zebrałem przez kilka lat, wiele mi dały. Sam pamiętam, jak byłem młodszy i ktoś mi coś doradził, to to dużo dawało.
Czego ci życzyć w 2016 roku sportowo i prywatnie?
Zdrowia i szczęścia. Bo zdrowie jest najważniejsze. Reszta w większej lub mniejszej mierze zależy od ciebie, trzeba tylko ciężko pracować. Samemu można wszystko wypracować. Sam zawsze wszystkim życzę zdrowia.
To na koniec quiz świąteczno-noworoczny. Podam dwa hasła, wybierz jedno ci bliższe.
OK.
Choinka sztuczna czy żywa?
Żywa.
A będziesz potem sprzątał?
Odkurzacz się weźmie i posprzątane po paru minutach.
Barszcz czerwony czy grzybowa?
Czerwony.
Sylwestrowy bal czy domowa impreza?
Sylwestrowy bal.
A jak, przepraszam, sylwester w tym roku będzie wyglądał?
(Uśmiech) Szampańsko!
Nawałka czy Guardiola?
Jeden i drugi.
Wybrać trzeba...
To dodatkowa odpowiedź.
Narodowy czy Allianz Arena?
Oj, ciężko wybrać. Myślę, że chyba Narodowy. Tak, Narodowy.
Manchester czy Madryt?
Monachium.
Wiedziałem, że ciężko się gra z Robertem.