Król Fajsal podczas audiencji nachylił się, by ucałować księcia, gdy ten wyszarpnął spod ubrań rewolwer i z przyłożenia dwukrotnie strzelił monarsze w głowę. Rządy dynastii Saudów w 1975 r. przetrwały zabójstwo króla, jednak 41 lat po tych wydarzeniach stabilność władzy w Arabii Saudyjskiej znów staje pod znakiem zapytania, a spekulacje o szykowanym zamachu stanu nie cichną.
Pustynna Arabia Saudyjska pozornie jest bardzo stabilna politycznie, pozostając od 84 lat pod rządami tej samej, bajecznie bogatej dynastii. Jednak władza rodu Saudów od dawna już nie przypomina sielanki, a pisana przez nią historia przypomina słynne orientalne baśnie.
Ród ten to kilkuset książąt z rodzinami, którzy są potomkami i kuzynami założyciela Arabii Saudyjskiej. Ich życie mogłoby być beztroskie – są milionerami, którzy majątki zawdzięczają samej przynależności do dynastii czerpiącej wpływy z eksportu ropy naftowej. Czas upływa im na budowaniu baśniowych pałaców oraz jeżdżeniu po świecie z licznymi żonami i świtą i korzystaniu z uroków życia. Jednak mając niemal wszystko, pożądliwie patrzą na ostatnią rzecz, której nie mogą kupić – władzę. W rezultacie poszczególne saudyjskie klany prowadzą wyniszczającą wojnę o wpływy, a pałac królewski pełen jest krwawych intryg, porwań i prób zamachu stanu.
"Szczególnie słaby i nieudolny"
80-letni król Salman przejął władzę w 2015 r. i musi umiejętnie rozgrywać rywalizację o wpływy pomiędzy setkami saudyjskich książąt. Jednak nasilająca się od miesięcy krytyka skłania do myślenia, że sobie z tym nie radzi. Jak pisał już jesienią brytyjski "Guardian", Salman uważany jest za "szczególnie słabego i nieudolnego", a rzeczywistą władzę sprawować ma jego syn Mohammed.
Jesienią ujawniony został zaskakujący list napisany przez jednego z wpływowych książąt do 13 żyjących synów założyciela państwa. Otwarcie wzywano w nim do obalenia Salmana, którego bezlitośnie krytykowano za nieskuteczną i trwającą już od ponad roku wojnę w sąsiednim Jemenie; dziurę budżetową i pikujące ceny ropy naftowej; brak zaufania do autorytarnej władzy w społeczeństwie i wreszcie tragedię w czasie ubiegłorocznej pielgrzymki do Mekki, gdy stratowało się na śmierć ponad 700 osób. Zamach stanu popierać ma, według źródeł, na które powoływała się brytyjska prasa, 8 z 12 braci Salmana, a tron chce objąć 74-letni książę Ahmed, najmłodszy syn założyciela dynastii z jego ulubioną żoną Hassą.
Prywatne więzienie króla
Jednak król najwyraźniej nie chce odejść bez walki i wśród członków dynastii rozgorzała skryta bratobójcza wojna. W ostatnich miesiącach w niewyjaśnionych okolicznościach znikać zaczęli kolejni krytyczni wobec Salmana książęta. Uprowadzony w lutym z Francji książę Sultan ibn Turki jest już trzecim, który prawdopodobnie zniknął na polecenie władz w Rijadzie. Wcześniej bez wieści przepadli także rezydujący w Europie książęta Turki ibn Bandar oraz Saud ibn Saif. Ich losy pozostają nieznane, najprawdopodobniej stali się jednak przymusowymi mieszkańcami prywatnego więzienia, które, jak informował magazyn "Time", osobiście kazał zbudować król Salman. Ilu rezydujących w ojczyźnie książąt również zostało w nim uwięzionych, wie prawdopodobnie jedynie sam król.
Pojawiły się doniesienia, że Salman rozważa także uprzedzenie ewentualnego zamachu stanu i zastanawia się nad abdykacją, by przekazać tron synowi Mohammedowi. Naruszyłby w ten sposób tradycję i zaognił spór w obrębie dynastii, jednak mógłby liczyć na to, że młodszy syn lepiej rozprawi się z rodzinnym spiskiem.
Zabójstwo "człowieka roku"
A w rodzinie Saudów nikt nie może czuć się bezpiecznie. W 1975 r. ówczesny król Fajsal znajdował się u szczytu potęgi – w trakcie jego trwających przeszło dekadę rządów skrajnie konserwatywne królestwo było stopniowo modernizowane, a przede wszystkim dorobiło się niewyobrażalnego bogactwa.
To właśnie Fajsal zainicjował kryzys naftowy z 1973 r., w efekcie którego cena ropy z zaledwie 3 dolarów za baryłkę zaczęła gwałtownie rosnąć i dosłownie zalała Arabię Saudyjską petrodolarami. Został za to uznany przez magazyn "Time" człowiekiem roku 1974, który pisał wtedy o nim, że kontrolując światowe ceny ropy, "posiada obecnie większą władzę niż ktokolwiek inny".
Jednak 25 marca 1975 r. ani światowa sława, ani rosnąca potęga jego państwa nie były w stanie uchronić króla przed intrygami wewnątrz rodu. O godz. 10 rano rozpoczynała się w pałacu królewskim audiencja kuwejckiego ministra ds. ropy, a do króla prowadził go jeden z saudyjskich książąt, Fajsal ibn Musaed.
Gdy 69-letni król zgodnie z ceremoniałem przystanął przed nimi i chciał pocałować księcia w czoło, ten nagle wyszarpnął spod szat rewolwer i zdążył oddać trzy strzały. Dwie pierwsze kule przebiły brodę i skroń monarchy, trzecia chybiła – kolejnych strzałów nie było, ponieważ napastnik został ogłuszony przez straż pałacową. Król Fajsal umarł po kilku godzinach.
Jako główny motyw królobójcy wskazuje się najczęściej rodzinne porachunki – jego starszy brat został w przeszłości zastrzelony podczas demonstracji przeciwko polityce króla Fajsala. Żądza prywatnej zemsty czyniła go jednocześnie doskonałym narzędziem w rękach możliwych spiskowców. W tej roli najczęściej wskazywano saudyjski klan Sudajrich, który po zabójstwie króla zdobył największe wpływy.
Król w nieustannym strachu
Sam król Fajsal nie doszedł zresztą do władzy w "przyjemnych" okolicznościach. Jeszcze jako książę przez wiele lat prowadził bezwzględną walkę o wpływy z królem Saudem, którego rozrzutne, rozpustne i krótkowzroczne rządy budziły coraz żywszą krytykę ze strony także innych książąt. Ostatecznie w 1964 r. na skutek rodzinnej intrygi Fajsal zmusił króla do abdykacji i sam przejął władzę w monarchii.
Przez cały okres swojego panowania obawiał się jednak, że sam zostanie odsunięty od władzy w podobny sposób. Stworzył więc potężny aparat bezpieczeństwa, który bezwzględnie tropił wszelkie przejawy opozycji wobec władzy króla. Prawdopodobnie nieraz go to uratowało, ponieważ w 1969 r. rzeczywiście wykryty został szykowany przez wojskowych zamach stanu, a Fajsal bez mrugnięcia okiem kazał aresztować kilka setek oficerów saudyjskiej armii.
Milionerzy z żądzą władzy
Od tamtej pory żaden saudyjski król nie rządził w spokoju. W 1982 r. władzę w Arabii Saudyjskiej w końcu otwarcie przejął książę z rodu Sudajrich – 61-letni Fahd, wówczas drugi najbogatszy człowiek na świecie. Jego rządom bardzo szybko zagroziła jednak koalicja beduińskich szejków pod przywództwem księcia Abd Allaha, który zmusił Fahda do wyznaczenie siebie jako następcy tronu. Także poza dynastią Saudów podejmowane były próby zmiany władzy w królestwie – w 1979 r. grupa ok. 250 ekstremistów zajęła nawet Wielki Meczet w Mekce, domagając się odsunięcia od władzy skorumpowanych i zeświecczałych Saudów.
Abd Allah stopniowo umacniał swoje wpływy, aby na początku XXI wieku de facto rządzić zza pleców Fahda, którego potrafił bezceremonialnie atakować, np. porównując do "syjonistycznych kolaborantów". Z kolei po śmierci króla w 2005 r. i przejęciu władzy (w wieku 81 lat) Abd Allaha niejednokrotnie sprowadzał do Rijadu lojalne sobie beduińskie pułki Gwardii Narodowej, chcąc uchronić się w ten sposób przez jakąkolwiek próbą odsunięcia od rządów. Bronił przy tym nie tylko tronu – jego prywatny majątek przez lata u władzy zdążył urosnąć do 18 mld dolarów.
Lokalna dynastia, globalne znaczenie
Walka o władzę i widmo zamachu stanu w Arabii Saudyjskiej nie są niczym nowym, jednocześnie mogą być jednak bardzo niebezpieczne dla regionu, a nawet dla świata. Dynastię Saudów spajają i utrzymują u władzy gigantyczne pieniądze ze sprzedaży ropy naftowej. Jej prestiż co najmniej od lat 80. jest jednak nikły, a w społeczeństwie wielu patrzy na rządzących jak na pasożytów traktujących państwo jak swoją własność. Panującą rodzinę krytykuje się także za zapomnienie o beduińskich korzeniach oraz rozpustne życie i sojusz z USA, które oznaczają zdradę dominującej wśród Saudyjczyków fundamentalistycznej wersji islamu – wahhabizmu.
Z drugiej strony władza Saudów za granicą jest krytykowana za łamanie praw człowieka, stosowanie brutalnych kar takich jak chłosta i obcinanie rąk oraz utrzymywanie kary śmierci za homoseksualizm czy kontakt z narkotykami. Szczególne kontrowersje budzi sięgająca absurdu dyskryminacja kobiet, które przez całe życie zachowują prawny status dziecka – nie wolno im nigdzie wychodzić bez opiekuna, prowadzić samochodu, a o tym, jak żyją, w pełni decydują ich mężowie. Sytuacja ta niezwykle kontrastuje z rozrzutnym i rozpustnym życiem wielu szejków, którzy są nietykalni za sprawą swojego bogactwa lub pokrewieństwa z rodziną królewską.
Każda kolejna walka o władzę w słabnącej rodzinie Saudów przybliża ją więc do utraty kontroli nad uzbrojonym po zęby i mającym powiązania z islamskimi ekstremistami państwem. Tymczasem Arabia Saudyjska ma kluczowy wpływ na światowe ceny ropy naftowej oraz jest strategicznym sojusznikiem państw Zachodu na Bliskim Wschodzie. Jej stabilność ma więc olbrzymie znaczenie, a zmiana władzy – bez względu na to, czy w obrębie dynastii Saudów czy też nie – będzie dla tej stabilności zagrożeniem.