"Techniczna szyja" albo „esemsowa szyja”, „smartfonowa twarz”, podwójny podbródek i wyraźnie zarysowane „bruzdy marionetkowe”, zapalenie ścięgien poruszających kciuk i zespół cieśni nadgarstka - to najczęstsze dolegliwości użytkowników smartfonów, którzy spędzają ze swoim urządzeniem całe godziny w nieodpowiedniej pozycji ciała. Czy trzeba natychmiast wyrzucić telefon do kosza?
Lekarze ostrzegają - coraz więcej coraz młodszych pacjentów cierpi na dolegliwości kręgosłupa i dłoni. Przy pogłębionym wywiadzie lekarskim okazuje się, że ich przyczyną najczęściej jest codzienne wielogodzinne korzystanie z urządzeń mobilnych przy niewłaściwej postawie ciała. Groźne jest zwłaszcza długotrwałe pochylanie głowy, garbienie się i wyciąganie na siłę kciuków na boki – tak przecież częste przy używaniu ekranów dotykowych.
Kiedyś, żeby opłacić rachunki, trzeba było pójść do banku lub na pocztę. Wypożyczenie lektury szkolnej wiązało się z wyjściem do biblioteki. Spotkanie ze znajomymi też było powodem do opuszczenia domu i przemierzenia choćby kilkuset kroków. Zakupy również. Rozrywka takoż.
Dziś wszystkim tym aktywnościom można poświęcić się bez wstawania z fotela. Wygodnie? Do pewnego stopnia. Brak ruchu szkodzi człowiekowi. A pozostawanie przez wiele godzin w jednej, niezgodnej z naturą pozycji, prowadzi do schorzeń - czasami ciężkich.
Szyja esemesowa
Żeby zrozumieć, co szkodzi naszej szyi, przejdźmy test z arbuzem. Albo z kapustą, bo łatwiej o nią w Polsce o tej porze roku. Nie trzeba zaraz ćwiczyć w naturze. Wystarczy sobie wyobrazić, że dźwigamy ze sklepu do domu 5-kilogramową główkę pod pachą. Można się zmęczyć? Można! Większość ludzi już po przejściu dwustu metrów z takim ciężarem pod pachą ma ochotę przełożyć go do drugiej ręki.
A tyle właśnie, od 4,5 do 5,5 kg, waży ludzka głowa. I nie utrzymuje jej na szczycie ciała silna ręka obrośnięta bicepsami, a jedynie kręgosłup i trochę mięśni. To krytyczny punkt w ludzkim ciele. Tu następuje duże obciążenie. Nie na darmo pierwszy kręg szyi nazywa się dźwigaczem.
Gdy głowa znajduje się w wyprostowanej pozycji, nie ma problemu. Naturalna krzywizna i giętkość kręgosłupa tak przyjmują ciężar głowy, że nie rodzi to większych obciążeń. Gorzej zaczyna być, gdy ta odchyla się od pionu.
- Proporcjonalnie do masy mięśniowej głowa człowieka jest bardzo ciężka. Żadne mięśnie, nawet najbardziej wyćwiczone, nie są w stanie utrzymać tej głowy w sytuacjach gwałtownych przeciążeń - mówi TVN24 dr Jan Kochanowicz z kliniki neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. – Przy przeciążeniach zaś, które nie są wprawdzie gwałtowne, a długotrwałe, pojawiają się bóle, których konsekwencją jest przyspieszenie zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa.
Zdaniem lekarzy wielu użytkowników smartfonów zanadto i za długo pochyla głowę, wysyłając wiadomości, grając czy przeglądając strony internetowe. Z czasem, po latach, taka pozycja utrwala się i człowiek zaczyna przypominać żółwia albo konia.
Na tym właśnie polega syndrom esemesowej albo technologicznej szyi. Głowa w pochylonej pozycji przenosi na kręgosłup szyjny znacznie większe obciążenia, niż wynikałoby to z jej fizycznej, rzeczywistej masy. Dr Ken Hansraj, który pierwszy opisał ten syndrom, obliczył, że przy pochyleniu głowy o 15 stopni, obciążenie kręgosłupa wynosi już nie 5, a 12 kg. Gdy głowa pochylona jest o 45-60 stopni, szyja odczuwa to jak ciężar prawie 20-30 kg. A to dopiero początek problemów.
- Towarzyszy temu często długotrwałe, nieruchome wpatrywanie się w jeden punkt. Do tego ciągłe napięcie psychiczne, a wraz z nim szkodliwe napięcie mięśni. Czy przyjdzie wiadomość? Czy odpowie ktoś na mojego posta? - zauważa dr Kochanowski.
W takiej sytuacji zmienia się środek ciężkości ciała. Żeby zrównoważyć pochylenie głowy, kręgosłup piersiowy przesuwa się do tyłu. Kręgosłup lędźwiowy wypycha zaś biodra do przodu.
Bóle karku, mrowienie między łopatkami
Skutek jest taki, że pozornie niewinne pochylenie głowy obciąża cały kręgosłup i powoduje bóle nie tylko szyi i karku, ale również mrowienie między łopatkami, a nawet łupanie w krzyżu.
- Mięśnie, które utrzymują naszą oś kręgosłupa, zaczynają się na potylicy a kończą na pośladkach. I wszystkie one ze sobą współgrają. Zatem przeciążenie jednej partii może oddziaływać na zupełnie inne części kręgosłupa - tłumaczy dr Artur Zaczyński, neurochirurg z Carolina Medical Center w Warszawie.
Dr Zaczyński przyznaje, że część lekarzy może mylnie diagnozować problemy z szyją u pacjentów jako efekt przepracowania. Tymczasem na nieznośne bóle uskarżają się również osoby bez pracy, albo przebywające na urlopach zdrowotnych i wychowawczych.
- Jeżeli w wywiadzie lekarskim wejdziemy w problem głębiej i spytamy pacjenta, jak często używa smartfona, to on dokonuje w końcu tego rachunku sumienia i nagle zaczyna rozumieć, że dolegliwości wiążą się z nadmiernym używaniem telefonów komórkowych przy nieodpowiedniej pozycji szyi - mówi Zaczyński.
W zgodnej opinii naszych rozmówców na razie nie można mówić o epidemii "esemesowej" szyi w Polsce. Z roku na rok jednak coraz bardziej obniża się granica wieku pacjentów przychodzących po pomoc w związku ze zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa. Kiedyś było to schorzenie będące wprost pochodną wieku pacjenta. Dziś do ortopedów i neurochirurgów trafiają nawet nastolatki pokrzywione od biernego trybu życia w niewłaściwej postawie ciała. A 20-latkowie są na porządku dziennym.
Marionetkowe bruzdy, podwójny podbródek
Organizm ludzki działa jak system naczyń połączonych. Pochylanie głowy do przodu przy korzystaniu ze smartfonów, grozi jeszcze jednym powikłaniem - bardziej estetycznym niż zdrowotnym, ale też nie należy go lekceważyć. Człowiekowi, gdy pochyla głowę, marszczy się skóra na szyi. Taki fałd wygląda jak drugi podbródek.
W środowisku medycznym funkcjonuje więc nie tylko termin "esemesowa szyja", ale również "smartfonowa twarz". Trudno dziś ustalić, kto użył ich pierwszy, ale sporo na ten temat napisał chirurg estetyczny z Londynu dr Mervyn Patterson.
"Siedzenie z głową pochyloną do przodu przy wpatrywaniu się w telefon, skraca mięśnie szyi, zwiększa powierzchnię podgardla i prowadzi do opadania dolnej szczęki" - pisał Patterson już w 2012 roku.
Inni specjaliści uważają pochylanie się nad ekranami nowoczesnych komunikatorów za przyczynę przedwczesnego powstawania tzw. zmarszczek marionetkowych na twarzy. Są to bruzdy między policzkami a brodą, dzięki którym twarz elastycznie pracuje w czasie szerokiego uśmiechu czy innych grymasów twarzy. Przy pochylonej głowie bruzdy marionetkowe stają się bardziej widoczne.
Wydłużone kciuki
Głowa, szyja i reszta kręgosłupa nie są jednak jedynymi partiami ciała narażonymi na dolegliwości z powodu zbyt intensywnego, nieprawidłowego korzystania ze smartfonów. W czynność tę zaangażowane są jeszcze ręce, a najbardziej dłonie.
Długotrwałe, precyzyjne operowanie kciukami też może przysporzyć kłopotów. Im większy ekran, tym niebezpieczeństwo większe.
Pierwsze smartfony miały niewielkie ekrany dotykowe. Kciukiem, bez odrywania nasady dłoni od korpusu urządzenia, można było sięgnąć w każdy punkt wyświetlacza. Potem producenci stopniowo zwiększali ekrany urządzeń, żeby było lepiej na nich widać. Jednak przy większych ekranach dotykowych kciuki nie mogą sięgnąć wszędzie. Użytkownicy więc wyciągają je do granic możliwości, w nienaturalny sposób wykrzywiając przy tym nadgarstki.
To również niefizjologiczna pozycja, która - zbyt długo stosowana - może doprowadzić do groźnych dolegliwości. Wbrew miejskim legendom kciuki od tego wcale nie rosną i nie wydłużają się. Jednak z powodu ciągłego odginania ich, z czasem mogą trwale ustawić się pod większym kątem w stosunku do dłoni i optycznie wydają się większe, ale to już objaw chorobowy.
Jedną z takich chorób jest syndrom de Quervaina. Jest to zespół zmian zwyrodnieniowych opisany na długo przed wynalezieniem komputerów osobistych. Kiedyś była to choroba młodych matek nieustannie chwytających i przekręcających dziecko oraz piorących ręcznie pieluszki. Również choroba tenisistów stołowych i malarzy pokojowych. Dziś dolegliwość ta dotyka coraz częściej młodych ludzi z powodu konieczności sięgania w najdalsze zakątki ekranu dotykowego. Polega na zapaleniu pochewki ścięgnistej pierwszego przedziału mięśni zwanych prostownikami.
Nie ma dobrej metody zapobiegania zwyrodnieniom kciuka poza koniecznością trzymania smartfona obiema rękami. Japończycy wprawdzie przed trzema laty wprowadzili na rynek przedłużacz kciuka, mający ułatwić korzystanie z dużych smartfonów za pomocą jednej ręki. Wynalazek ten jednak jakoś się nie przyjął. W odróżnieniu na przykład do innego japońskiego hitu - przedłużacza ramienia do robienia selfie.
Część ekspertów zauważa jednak, że jak by nie trzymać ekranów dotykowych, już samo korzystanie z nich zmusza kciuki do długotrwałych czynności, do których nie są ewolucyjnie przystosowane. Kciuk przez stulecia służył człowiekowi do wzmacniania chwytu. Precyzyjne operowanie z dokładnością do milimetra to dla ludzkich kciuków nowość, z którą - w dłuższej perspektywie - nie wiadomo jak się oswoją.
- Trzeba zwrócić uwagę na dodatkowy problem, który się już niedługo pojawi. Jest nim zanik możliwości chwytnej kciuków. Zaczynamy bowiem kompletnie inaczej trzymać przedmioty. Dziecko dostając telefon z ekranem dotykowym wie, że nie może go chwycić tak jak się zwykle chwyta rzecz, bo jak przypadkowo dotknie ekranu, to ten ekran na przykład nagle zgaśnie. Wobec tego dziecko trzyma ten telefon w zasadzie wyłącznie za ranty, nie używając odruchu chwytnego w kciukach. Za chwileczkę możemy mieć więc do czynienia z problemem zanikających predyspozycji osobniczych - ostrzega dr Artur Zaczyński.
Zespół cieśni
Najzdrowiej byłoby więc używać smartfonów położonych na twardym podłożu i operować na ich ekranach palcami wskazującymi, bo to one są naturalnie wykształcone do badania czegoś dotykiem. Położenie telefonu na podłożu daje też odpocząć nadgarstkom, które męczą się i zniekształcają, gdy używa się smartfona, trzymając go w powietrzu. Niby to urządzenie niewielkie, ale trzymane przez długi czas w tej samej pozycji powoduje znaczne obciążenia dla nadgarstków.
Długotrwałe narażanie nadgarstków na przeciążenia prowadzi do zmian nazywanych w neurologii zespołami cieśni. Jest to dość dobrze opisany w medycynie problem, bo pojawił się już w czasach komputerów z klawiaturą, a nawet wcześniej - w erze maszyn do pisania. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że przemęczone nadgarstki zmieniają swój kształt i stawom robi się ciasno. Wtedy bolą. Żeby uniknąć po latach kłopotliwego leczenia - najczęściej zabiegowego, ale bywa że i operacyjnego, trzeba dać nadgarstkom odpocząć. Ale to już wiadomo od wielu lat. Stąd obecne na rynku różnego rodzaju podpórki pod nadgarstki. I nie są one li tylko gadżetem. Ich stosowanie przez pracowników godzinami stukającymi w klawiaturę i klikających myszami jest zalecane w zasadach BHP, choć przepisy nie nakazują wprost ich stosowania.
Nie musisz odstawiać smartfona
Co zatem zrobić? Jak ustrzec się przykrych dolegliwości i długotrwałych schorzeń? W dzisiejszych czasach nie da się odstawić smartfonów. Nie sposób też ograniczyć korzystania z nich. Są one głównym źródłem informacji, rozrywki, komunikacji z otoczeniem i środkiem do załatwiania codziennych spraw.
Wiedząc że postępu cywilizacji nie da się zatrzymać, lekarze wcale tego nie nakazują. Apelują tylko, żeby unikać niewłaściwych pozycji ciała, a jeżeli już do tego dojdzie - to wynagrodzić mięśniom i kościom dyskomfort, na jaki je naraziliśmy.
- Podnosić smartfon na wysokość wzroku, a nie pochylać się nad nim. Jeżeli możemy sobie na to pozwolić, to korzystać ze smartfona w pozycji leżącej, z wałkiem pod kręgosłupem szyjnym - proponuje dr Jacek Durmała, specjalista rehabilitacji z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach.
- Korzystać z zestawów słuchawkowych, bo to ułatwia wyprostowanie się w czasie rozmowy. Najważniejsze jest jednak zmienianie pozycji. Dobrze jest czasami co kilkanaście minut przeciągnąć się tak, żeby zmienić napięcie mięśni. Trzeba przespacerować się, albo choć od czasu do czasu unieść głowę i spojrzeć w inne miejsce. Ja zawsze też zalecam swoim pacjentom, żeby znaleźli codziennie rano i wieczorem po kilkanaście minut na ćwiczenia odciążające kręgosłup zarówno szyjny, piersiowy, jak i lędźwiowy. To zdecydowanie poprawi naszą postawę, ale też i kondycję - zapewnia dr Jan Kochanowicz z kliniki neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
- Nie mówię, żeby smartfonów nie używać. Można ich używać. Natomiast po zaprzestaniu korzystania musimy pamiętać, żeby zregenerować kręgosłup, który doznał przeciążenia. Najlepiej poprzez ruch - dodaje dr Zaczyński z Carolina Medical Center.
Choć specjaliści zalecają ruch jako antidotum na zastoje w mięśniach i zwyrodnienia w stawach, należy pamiętać, aby ruszać się bez nieodłącznego smartfona, a w każdym razie nie trzymać go w rękach. Spacery z urządzeniami trzymanymi przed oczami pożytku nie przynoszą, a wręcz też są szkodliwe.
- Blokujemy wtedy charakterystyczne dla chodzenia mechanizmy rotacji i kontrrotacji układu narządów ruchu - ostrzega dr Durmała.
Bo człowiek macha rękami w czasie chodzenia nie dlatego, żeby mu było weselej. To fizjologiczny odruch, który ma równomiernie przenosić obciążenia po ciele.