Wymiana korespondencji, odmienne wizje systemu dowodzenia armią, brak nominacji generalskich i odebranie dostępu do informacji tajnych najbliższemu współpracownikowi Andrzeja Dudy - trwający od miesięcy konflikt prezydenta i zwierzchnika Sił Zbrojnych z szefem MON Antonim Macierewiczem jest coraz ostrzejszy.
O sporze między prezydentem a szefem MON głośno jest od marca. Wówczas ujawnione zostały dwa listy, które Andrzej Duda skierował do ministra obrony narodowej.
Prezydent w jednym z nich napisał, że oczekuje "niezwłocznego podjęcia stosownych działań" w związku z brakiem obsady ataszatów wojskowych w ważnych państwach sojuszniczych, m.in. w USA i Wielkiej Brytanii. W drugim piśmie prezydent wskazał, że oczekuje wyczerpującej informacji na temat tworzenia wielonarodowego dowództwa dywizji w Elblągu.
W odpowiedzi Antoni Macierewicz zapewnił, że dowództwo osiągnie wstępną gotowość terminowo lub z niewielkim opóźnieniem, a kandydaci na attache obrony zostali wskazani i są sprawdzani przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Zapewnił, że działalność ataszatów nie została przerwana.
Po wymianie korespondencji doszło do spotkania prezydenta z Antonim Macierewiczem oraz jego zastępcami i dowódcami, bo Andrzej Duda miał być niezadowolony z odpowiedzi szefa MON.
Z kolei na początku kwietnia portal tvn24. pl ujawnił, że szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w imieniu prezydenta, zwrócił się do Antoniego Macierewicza o "stosowne wyjaśnienia" w sprawie działań wobec oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Chodziło o sprawę ukarania degradacją oficer, która doprowadziła do uwolnienia z białoruskiego więzienia polskiego kapitana, a wcześniej przyczyniła się do schwytania rosyjskich szpiegów, a także o próbę obniżenia stopnia pułkownikowi Krzysztofowi Duszy, byłemu szefowi Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
Reakcja prezesa PiS
Na ujawnianą korespondencję zareagował wówczas sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej mówił, że "nie podoba mu się polityka epistolarna". - Napięcia są nieuniknione ze względu na fatalny kształt polskiej konstytucji. Trzeba z tego wyjść, co wymaga politycznej dojrzałości ze wszystkich stron - podkreślił.
Później o sporze między Andrzejem Dudą i Antonim Macierewiczem mówił też w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego". - To mnie bardzo niepokoi, bo jest zupełnie niepotrzebne. Konstytucyjne uprawnienia prezydenta w stosunku do armii są oczywiste i absolutnie należy tego przestrzegać. Prezydent personifikuje państwo i należy mu się szacunek. Zrobię wszystko, aby ten spór się zakończył – deklarował Kaczyński.
MON nie odpowiada na listy
W połowie kwietnia upublicznione zostało kolejne pismo prezydenta do szefa MON datowane na 16 marca. Okazało się, że Antoni Macierewicz przez kilka miesięcy ignorował pytania Biura Bezpieczeństwa Narodowego. We wspomnianym liście Andrzej Duda napisał, że oczekuje odpowiedzi na pisma wysłane przez szefa BBN od grudnia 2015 roku do października 2016 roku.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch przyznał wówczas w wywiadzie dla Radia Zet, że chodziło o osiem listów. Powiedział, że na większość pism, o które upomniał się prezydent, odpowiedź została przekazana. Tłumaczył, że prezydent chciał otrzymać "twarde dane" przed doroczną naradą kierownictwa MON.
- Mamy do czynienia z pewną dynamiką, która wymaga korespondencji formalnej. Chodzi o konkretne informacje - mamy do czynienia z budową nowego rodzaju wojsk - Wojsk Obrony Terytorialnej, mamy przygotowaną i dyskutowaną reformę systemu kierowania i dowodzenia. To wymaga urzędowej korespondencji, by mieć twarde dane i prezydent tych twardych danych sobie życzy - tłumaczył szef BBN.
Pytany o opóźnienia MON w reagowaniu na pisma z BBN, Soloch ocenił, że "często wynika to z pewnej mitręgi biurokratycznej" i nie jest lekceważeniem prezydenta.
Odmienne koncepcje
Osią sporu jest także odmienna koncepcja BBN i MON dotycząca systemu dowodzenia wojskiem. Jego zmiana, w tym przywrócenie odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, była jedną z pierwszych zapowiedzi złożonych po objęciu przez Macierewicza funkcji ministra obrony w 2015 roku. Za zmianą systemu dowódczego opowiada się też Andrzej Duda, jednak ośrodek prezydencki ma inną koncepcję niż MON.
Według Biura Bezpieczeństwa Narodowego różnice dotyczą między innymi prerogatyw prezydenta i samej struktury dowódczej.
Koncepcja MON nie przewiduje postulowanego przez BBN połączonego dowództwa, mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców rodzajów sił zbrojnych mianowałby prezydent.
"Prosimy prezydenta, żeby nie prowadził do rozdwojenia armii"
O braku porozumienia w sprawie systemu dowodzenia szef MON Antoni Macierewicz mówił w połowie listopada w czasie spotkania z użytkownikami mediów społecznościowych. "Formalnie rzecz biorąc, niestety, jeszcze jedność dowodzenia nie została w sposób sformalizowany przyjęta. Ta dyskusja ciągle trwa, ale to jest przesądzone – polska armia będzie w czasie pokoju dowodzona przez szefa Sztabu Generalnego w ramach Ministerstwa Obrony Narodowej" - stwierdził.
- Bardzo pokornie prosimy pana prezydenta, żeby nie prowadził do rozdwojenia polskiej armii, bo to osłabia polską armię, osłabia zdolność dowodzenia - powiedział szef MON.
Ocenił przy tym, że "rozdwojenie armii jest lepsze niż roztrojenie, troszeczkę mniej jest konfliktów i zachodzących na siebie kompetencji. Ale nie należy armii dzielić, nie należy tworzyć dwóch równoległych dowódców".
Na początku grudnia MON poinformowało, że Antoni Macierewicz przekazał szefowi BBN Pawłowi Solochowi nową propozycję dotyczącą organizacji systemu dowódczego.
"W sposób jaśniejszy zostają zarysowane relacje szefa Sztabu Generalnego WP z podlegającymi mu Inspektoratem Szkolenia i Dowodzenia i Inspektoratem Wsparcia, które mają być kierowane przez zastępców szefa Sztabu Generalnego WP, przecinając spekulacje na temat odrębności tych organów" - podkreślił w komunikacie resort obrony.
"Dzięki temu, wprowadzona modyfikacja usuwa punkty dyskusyjne pomiędzy MON i BBN i daje pole manewru do decyzji Zwierzchnika Sił Zbrojnych RP, przy zachowaniu konstytucyjnej i ustawowej roli ministra obrony narodowej do wypracowania rozwiązań w dziedzinie obronności" - zaznaczyło ministerstwo w komunikacie.
BBN wyraziło satysfakcję, że "po stronie MON pojawiła się wola szukania kompromisowych rozwiązań".
Brak nominacji generalskich
Jak poinformowało oficjalnie BBN, "trwające uzgodnienia dotyczące reformy systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi" były powodem odłożenia przez prezydenta nominacji generalskich wysuniętych przez ministra obrony.
Zwyczajowo awanse miały miejsce 15 sierpnia w Święto Wojska Polskiego. Zamiast wręczenia nominacji, Andrzej Duda wygłosił wówczas przemówienie, w którym powiedział: - Wierzę w to głęboko, tak jak udało się odwrócić tendencję do finansowania obronności, do wydatków na polską armię, że da się również odwrócić te niekorzystne zmiany w systemie dowodzenia. Oczywiście są różne koncepcje, różne wizje, ale jestem przekonany, że wszyscy politycy w Polsce i ci którzy sprawują dzisiaj władzę, i co którzy są w opozycji rozumieją, że najważniejszą sprawą jest dobro wspólne, a dobro wspólne przede wszystkim Rzeczpospolita, której niewyjętą częścią jest polska armia.
- To armia Rzeczypospolitej Polskiej, to nie jest niczyja armia prywatna - podkreślił Duda.
Zdaniem byłego wiceministra obrony narodowej w rządzie PO-PSL Czesława Mroczka "te słowa prezydenta powinny być odebrane jako słowa do ministra obrony narodowej, bo to on buduje prywatną armię".
- To, że te słowa padły z ust pana prezydenta, świadczy o tym, że mamy do czynienia z sytuacją absolutnie nienormalną – ocenił poseł Nowoczesnej Adam Szłapka na spotkaniu z dziennikarzami w Sejmie.
Odmiennego zdania był europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki. Stwierdził, że "nie ma absolutnie żadnej różnicy zdań pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem".
- Pan Antoni Macierewicz, którego uważnie obserwowałem, podczas przemówienia prezydenta bardzo często kiwał głową. Gdybym pan Macierewicz był Bułgarem, uznałbym że kiwanie głową oznacza sprzeciw. Ale ponieważ jest Polakiem, oznacza to, że popiera tezy prezydenta Andrzeja Dudy - skwitował.
Prezydent nie zdecydował się na wręczenie nominacji generalskich także 11 listopada, w Święto Niepodległości, które było wskazywane jako drugi ewentualny termin.
Wiceszef MON Bartosz Kownacki komentując informację o braku nominacji powiedział: - Nie było tak, że zawsze 11 listopada nominacje generalskie były. W zeszłym roku to była rocznica powstania listopadowego.
- Możemy oczekiwać, że będą w innym terminie, to nie jest nic nadzwyczajnego. Jeżeli są potrzebne jakiekolwiek dodatkowe informacje, oczywiście jesteśmy gotowi je udostępnić – dodał.
MON wycofuje wnioski, prezydent zaskoczony
Ostatecznie 24 listopada Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że Antoni Macierewicz wycofał wnioski o awanse generalskie. "Ministerstwo Obrony Narodowej podejmuje to działanie w nadziei na usunięcie czynników, które zgodnie z deklaracjami Urzędu Prezydenckiego stoją na przeszkodzie mianowań generalskich" – podkreślono w komunikacie.
Informacja, która – jak mówił prezydent Andrzej Duda w programie "Kawa na ławę" w TVN24 - dotarła do niego przez media, zaskoczyła go.
Duda tłumaczył, że nigdy nie wnioskował do ministra Antoniego Macierewicza o wycofanie tych wniosków, a w październiku polecił dodanie do listy 14 kandydatur generała Leszka Surawskiego, szefa Sztabu Generalnego. - Bo uważałem, że powinien dostać czwartą gwiazdkę - podkreślił Andrzej Duda.
- W tej sprawie nie było w ogóle odpowiedzi z MON - dodał.
Sprawa generała Kraszewskiego
Odłożenie nominacji generalskich – według spekulacji medialnych – było odpowiedzą głowy państwa na działalność Służby Kontrwywiadu Wojskowego podległej MON, która w czerwcu wszczęła procedurę sprawdzającą (zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych może trwać do 12 miesięcy) wobec prezydenckiego doradcy wojskowego, dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN generała brygady Jarosława Kraszewskiego.
Wspomniana procedura oznaczała czasowe odebranie generałowi dostępu do informacji niejawnych. W ten sposób de facto pozbawiono go możliwości dalszego pełnienia funkcji, co wiąże się z ograniczeniem działalności prezydenta jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Według komunikatu Biura Bezpieczeństwa Narodowego z sierpnia prezydent od początku roku czekał na "stosowne wyjaśnienia" Antoniego Macierewicza w sprawie formułowanych od dłuższego czasu nieformalnych zarzutów pod adresem generała Kraszewskiego.
MON podawało, że informacje przekaże po zakończeniu postępowania.
"Ubeckie metody Antoniego"
Skalę konfliktu prezydenta z szefem MON ujawniło opublikowane 16 listopada na Twitterze nagranie z rozmowy prezydenta podczas Święta Niepodległości, w której padły słowa o "ubeckich metodach Antoniego". Na nagraniu widać, jak prezydent Andrzej Duda rozmawia z mieszkańcami Warszawy, przechodząc z placu Piłsudskiego do Pałacu Prezydenckiego.
"Panie prezydencie, co z panem Antonim, dogadacie się jakoś panowie?" - padło pytanie do Andrzeja Dudy od jednego z uczestników obchodów. "Pan minister musi sobie parę rzeczy przemyśleć" – odpowiedział prezydent. Po chwili dodał: "Jak będzie wobec uczciwych oficerów stosował takie ubeckie metody, jak Platforma stosowała wobec niego, to będzie kiepsko".
Prezydent tłumaczył, że wypowiedź traktuje jako prywatną, ale w wywiadzie dla telewizji publicznej przyznał, że "chodziło przede wszystkim o sprawę generała Jarosława Kraszewskiego i odebrania mu dostępu do informacji niejawnych".
- To jest osłabienie mojej funkcji (...). To, że od czerwca nie mogę korzystać z pomocy generała Kraszewskiego, jest dla mnie ogromnym utrudnieniem i ogromnie mnie ta sprawa martwi - mówił później Andrzej Duda w programie "Kawa na ławę" w TVN24.
Prezydent ocenił, iż w konflikcie z ministrem Antonim Macierewiczem, "najbardziej poraziło to, że te same metody, które PO stosowało wobec ministra Macierewicza i ministra (Witolda) Waszczykowskiego - teraz są stosowane wobec moich ludzi".
Szef Biuro Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch podkreślał wielokrotnie, że sprawa postępowania sprawdzającego "ciągnie się zdecydowanie za długo".
Generał stracił certyfikaty
Po pięciu miesiącach SKW zakończyła postępowanie. 8 grudnia, gdy prezydent dziękował za współpracę rządowi Beaty Szydło i powierzył misję tworzenia nowego gabinetu Mateuszowi Morawieckiego, do Pałacu Prezydenckiego dotarła decyzja SKW, że generał Jarosław Kraszewski stracił certyfikaty bezpieczeństwa, gwarantujące mu dostęp do tajemnic krajowych, natowskich i unijnych. Jako pierwsza informację podał tvn24.pl.
Według BBN w uzasadnieniu nie podano powodów tej decyzji. Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że uzasadnienie w jego części jawnej zostało do niej dołączone.
Szef MON Antoni Macierewicz pytany o komentarz odpowiedział, że nie ma "wątpliwości co do trafności decyzji Służby Kontrwywiadu Wojskowego" w sprawie generała brygady Jarosława Kraszewskiego. Zastrzegł, że szczegółów nie zna.
Zgodnie z zapowiedzią generał Kraszewski odwołał się od decyzji SKW do premiera.
Prezydent ma "sporo wątpliwości"
W wywiadzie dla Polsatu News prezydent Andrzej Duda pytany o relacje z Antonim Macierewiczem odpowiedział, że "ma sporo wątpliwości" w sprawie funkcjonowania armii.
- Mieliśmy mieć śmigłowce dla polskiej armii - nie mamy ich, mieliśmy je mieć w zeszłym roku, pan minister osobiście obiecywał w mediach, że one będą - nie ma ich. To są takie elementy, które mnie ogromnie martwią - mówił prezydent. Na pytanie, czy jest oczekiwanie zmiany w MON, odpowiedział: - Uważam, że jeżeli okaże się, iż modernizacja nie jest prowadzona sprawnie, to chociażby z tej przyczyny zmiana jakaś będzie potrzebna.
Opozycja wielokrotnie podkreślała, że jedynym sposobem na rozwiązanie konfliktu prezydenta z szefem MON jest dymisja Antoniego Macierewicza.
– Trzeba to jak najszybciej rozwiązać. Okazją tutaj jest rekonstrukcja rządu. Minister Macierewicz - po stronie którego tutaj jest ewidentnie wina - powinien zostać wymieniony – mówił w połowie listopada wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz'15.
Dymisji Macierewicza jeszcze przed powołaniem nowego rządu miał domagać się także sam prezydent. Macierewicz pozostał w gabinecie nowego premiera Mateusza Morawieckiego. Według nieoficjalnych informacji magazynu "Polska i Świat" planowana na styczeń rekonstrukcja rządu nie obejmie szefa MON.
Justyna Sochacka