Srebrny Niedźwiedź, nominacja do Złotego Globu, trzy europejskie Oscary, dziesiątki nagród na festiwalach całego świata - to niektóre osiągnięcia kobiet polskiego filmu w 2017 roku. Reżyserki, aktorki, scenarzystki i producentki pokazały swoją siłę, niezwykły talent i ogromną determinację w walce o należne im miejsce w zdominowanej przez mężczyzn branży.
- Polskie kino jest kobietą – mówiła podczas gali otwarcia Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Transatlantyk w Łodzi Magdalena Sroka, była dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Trudno się z nią nie zgodzić, patrząc na osiągnięcia kobiet polskiego filmu na arenie międzynarodowej.
Żeby było jasne – kobiety w polskim filmie od lat świetnie sobie radziły po obu stronach kamery, jednak w tym roku to one zdominowały wszelkie statystyki, jeśli chodzi o polski akcent na międzynarodowych imprezach filmowych.
Zaczęło się w styczniu podczas Festiwalu Sundance, gdzie pokazano poruszający dokument krótkometrażowy "Więzi" Zofii Kowalewskiej, krótką fabułę Agaty Trzebuchowskiej i Mateusza Pacewicza oraz ośmiominutową animację Renaty Gąsiorowskiej "Cipka". Chociaż filmy nie dostały żadnej nagrody, to "Więzi" były na krótkiej liście do nominacji oscarowych, a "Cipka" otrzymała między innymi Grand Prix na AFI Fest w Los Angeles dla najlepszej animacji. Oba tytuły przez kolejne miesiące zdobyły po kilkadziesiąt nagród w wielu miejscach świata.
Szczęśliwy Berlin
Od kilku lat Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie, będący jednym z trzech najważniejszych w Europie i jednym z dziesięciu na świecie, bardzo entuzjastycznie przyjmuje polskie produkcje. W tym roku Agnieszka Holland i Kasia Adamik pokazały swój "Pokot" oparty na prozie Olgi Tokarczuk z rewelacyjną Agnieszką Mandat w roli głównej. Po pierwszych reakcjach krytyków było jasne, że film otrzyma jedną z nagród. Holland i Adamik otrzymały Srebrnego Niedźwiedzia - Nagrodę im. Alfreda Bauera przyznawaną filmom fabularnym wyznaczającym nowe perspektywy w sztuce filmowej. "Pokot", który później został wybrany jako polski kandydat do Oscara, wzbudził wiele emocji w Polsce. Niektórzy protestowali przeciw dziełu Holland i Adamik, twierdząc, że film jest antypolski i uderza w wartości katolickie. Inni utrzymywali, że jest po prostu słaby.
To drugi film w dorobku Holland nagrodzony w Berlinie Srebrnym Niedźwiedziem. W 1981 roku grająca główną rolę w "Gorączce" Barbara Grabowska została najlepszą aktorką festiwalu.
Warto przypomnieć, że w Berlinie tytuł European Shooting Star przypadł Zofii Wichłacz. Tytuł związany jest z programem European Film Promotion (EPF), a jego celem jest promowanie młodych i utalentowanych aktorów europejskich. Wichłacz jest trzecią Polką z tym tytułem, obok Agnieszki Grochowskiej i Agaty Buzek.
"Najpiękniejsze fajerwerki ever" docenione w Cannes
Tegoroczny Konkurs Główny Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes pozbawiony był polskiego akcentu, jednak w prestiżowej sekcji Tydzień Krytyków (Semaine de la Critique) o nagrody walczył krótki metraż Aleksandry Terpińskiej. Jest to najstarszy, równoległy do Konkursu Głównego festiwalu Cannes przegląd pierwszych lub drugich pełnometrażowych filmów danego reżysera oraz krótkich metraży. Jury, składające się z dziennikarzy i krytyków filmowych, ocenia po siedem pełnych i krótkich metraży zakwalifikowanych do sekcji. To tutaj pokazywano pierwsze tytuły wybitnych dzisiaj reżyserów, wśród których byli: Bernardo Bertolucci, Leos Carax, Wong Kar-wai, Jacques Audiard, Arnaud Desplechin, Gaspar Noé, François Ozon czy Alejandro González Iñárritu.
"Najpiękniejsze fajerwerki ever" Terpińskiej docenione zostały Nagrodą Canal+ oraz Rails d’Or. Akcja filmu rozgrywa się w jednym, bliżej nieokreślonym mieście współczesnej Europy. Jest to historia jednego dnia z życia trójki przyjaciół, którzy w obliczu konfliktu zbrojnego, jaki wybuchł, muszą zmienić swoje plany na przyszłość. W głównych rolach pojawili się Justyna Wasilewska, Malwina Buss i Piotr Polak.
- Scenariusz filmu powstał podczas konkursu na interpretację "Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego. Zainspirowała mnie również sytuacja na Majdanie, a także to, co się dzieje w Europie. Zastanawiałam się, jakbyśmy się zachowali w sytuacji konfliktu zbrojnego - wyjaśniła Aleksandra Terpińska w rozmowie z tvn24.pl. Nagrodzona twórczyni "Najpiękniejszych fajerwerków ever" wyznała, że "nagrody są wspaniałe i czuję się doceniona i zmotywowana do dalszej pracy".
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że zostaliśmy docenieni przez widzów i Canal+ - powiedziała reżyser. - Nagroda na Tygodniu Krytyki to ogromne osiągnięcie i spełnienie marzeń - dodała.
Pierwszy taki film w Polsce
Tuż po zakończonym festiwalu w Cannes okazało się, że w Konkursie Głównym kolejnego ważnego festiwalu filmowego – w Karlowych Warach – o nagrody powalczy ostatni wspólny film Joanny Kos-Krauze i zmarłego w 2014 roku Krzysztofa Krauzego.
Akcja filmu "Ptaki śpiewają w Kigali" rozpoczyna się w 1994 roku, w przeddzień ludobójstwa, a kończy się w roku 1997. Pokazuje historię polskiej ornitolog, która prowadzi badania nad spadkiem populacji sępów w Rwandzie. Kiedy zaczyna się ludobójstwo, kobieta - trochę przez przypadek - ratuje młodą rwandyjską dziewczynę, córkę swojego współpracownika należącego do plemienia Tutsi. Zabiera ją ze sobą do Polski. Po przyjeździe bohaterki są złamane i niezdolne do wpisania się w rutynę codziennego życia. Obie próbują się podnieść z tego, co przeżyły. Główną rolę w filmie gra Rwandyjka Eliane Umuhire.
Umuhire i Jowita Budnik otrzymały nagrodę za najlepszą rolę żeńską czeskiego festiwalu. Za te same kreacje Budnik i Umuhire otrzymały Złotego Lwa Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, sama Kos-Krauze (wspólnie z Krzysztofem Krauzem) nagrodzona została na tym festiwalu Srebrnym Lwem. Film ponadto nagrodzony został za montaż, którego autorką jest Katarzyna Leśniak.
Jesień pełna nagród
Podczas tegorocznej edycji gdyńskiego festiwalu filmy kobiet miały silną reprezentację, co miało również przełożenie na listę nagród. W samym Konkursie Głównym na 16 tytułów siedem wyreżyserowanych bądź współreżyserowanych było przez kobiety. Panie triumfowały też w wielu kategoriach: najlepsza reżyseria (Agnieszka Holland i Kasia Adamik), najlepszy scenariusz (Jagoda Szelc), najlepsze kostiumy (Agata Culak), najlepszy debiut aktorski (Kamila Kamińska), najlepszy debiut reżyserski (Jagoda Szelc) i najlepszy montaż (Katarzyna Leśniak).
Podczas jesiennych festiwali nie brakowało polskich akcentów. Na festiwalu w Toronto swoją premierę miał "Pomiędzy słowami" Urszuli Antoniak, która swój najnowszy film pokazywała też między innymi na festiwalu w San Sebastian.
W czasie weneckiego festiwalu jedynym ważnym akcentem z Polski był dokument "Król i dybuk" w reżyserii Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego. Film otrzymał nagrodę dla najlepszego dokumentu opowiadającego o kinie i sztuce filmowej.
Twórcy dokumentu starają się rozwikłać tajemnicę fascynującej postaci Michała Waszyńskiego, który w życiu często zmieniał tożsamość i od nowa pisał własną biografię. Jego zagadkową sylwetkę prezentują na tle historii polskiej i światowej kinematografii oraz tragicznych wydarzeń II wojny światowej i Zagłady.
Elwira Niewiera to autorka filmów dokumentalnych. Jej poprzedni film "Efekt domina" był prezentowany na ponad pięćdziesięciu międzynarodowych festiwalach filmowych i zdobył wiele nagród. Piotr Rosołowski jest reżyserem i operatorem, współautorem nominowanego do Oscara dokumentu "Królik po berlińsku" oraz współreżyserem "Efektu domina". Jest autorem zdjęć do wielu nagradzanych filmów dokumentalnych i fabularnych, między innymi nominowanego do Oscara krótkometrażowego filmu "On the Line" w reżyserii Reto Caffiego.
Najlepszy polski tegoroczny dokument
W grudniu trzy "europejskie Oscary", czyli Europejskie Nagrody Filmowe, jakie w tym roku trafiły do polskich twórców, odebrały kobiety: Dorota Kobiela za "Twojego Vincenta", Anna Zamecka za "Komunię" i Katarzyna Lewińska za kostiumy do "Pokotu". Werdykt Europejskiej Akademii Filmowej potwierdził tylko opinię, że zarówno "Twój Vincent", jak i "Komunia" to dzieła na miarę światową, unikalne i głęboko zapadające w pamięć.
Bohaterką "Komunii", wyprodukowanej między innymi przez Szkołę Wajdy, jest 14-letnia Ola, która nie tylko opiekuje się niewydolnym ojcem, niepełnosprawnym bratem i mieszkającą osobno matką, obecną głównie przez telefon, ale przede wszystkim stara się na powrót złożyć rodzinę w całość. Żyje nadzieją, że uda jej się ściągnąć nieobecnego rodzica do domu. Pretekstem do spotkania z nim jest komunia święta 13-letniego Nikodema. Dziewczynka bierze na siebie całą odpowiedzialność za przygotowanie idealnej rodzinnej uroczystości.
Debiut Anny Zameckiej jeszcze końcem 2016 roku zachwycał festiwalową publiczność na całym świecie. Dokument jest jedną z najczęściej nagradzanych tegorocznych polskich produkcji. Na swoim koncie takie wyróżnienia jak: Nagroda Tygodnika Krytyki Filmowej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno, Nagroda Główna w Konkursie Filmów Dokumentalnych na Warszawskim Festiwalu Filmowym, Nagroda "Silver Eye" w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Jihlavie, Young Eyes Film Award na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku czy Grand Prix dla najlepszego filmu dokumentalnego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego "Listapad" w Mińsku. Ponadto debiut Zameckiej zdobył Nagrodę SOS-Kinderdorfer Weltweit na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych "DOK.fest" w Monachium czy Nagrody dla najlepszego dokumentu na festiwalach TRT Documentary Awards w Stambule, OsloPix w Norwegii, White Goose Award w Korei Południowej, Nagrodę Główną na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych Yamagata w Japonii czy Polską Nagrodę Filmową "Orzeł 2017" za najlepszy film dokumentalny.
- Przede wszystkim chciałam podziękować Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej, który nie tylko współfinansował mój film, ale dał mi możliwość zrobienia tego filmu dokładnie tak jak chciałam. Życzę sobie i wam wszystkim, żebyśmy zawsze mogli w taki sposób pracować i nigdy nie przyjmowali tego za pewnik - mówiła wzruszona reżyserka, odbierając w grudniu europejskiego Oscara.
Światowy sukces unikatowego filmu
O ile "Komunia" jest dokumentalnym debiutem Zameckiej, tak "Twój Vincent" to kolejna animacja w dorobku zarówno Kobieli, jak i współreżysera i prywatnie męża artystki – Hugh Welchmana, który na koncie ma Oscara za "Piotrusia i wilka" w kategorii najlepszej krótkometrażowej animacji.
- Miałam wiele szczęścia, że spotkałam ludzi, którzy uwierzyli w ten projekt - powiedziała Dorota Kobiela, odbierając Europejską Nagrodę Filmową.
Welchman podkreślił, że dzięki wolnej i otwartej Europie miał szansę spotkać swoją żonę, jednocześnie najlepszą partnerkę w tworzeniu filmów. - Vincent van Gogh był Europejczykiem. Dzięki temu, że mógł swobodnie po Europie się poruszać, został takim artystą, jakim był. Powinniśmy trzymać granice otwarte - podkreślił współtwórca "Twojego Vincenta".
Film Kobieli i Welchmana to produkcja wyjątkowa: jest pierwszą w historii kina pełnometrażową animacją stworzoną z 65 tysięcy klatek stworzonych w pełni techniką malarską. Najpierw nakręcono do niego zdjęcia z udziałem aktorów, następnie wyświetlano na płótnie pojedyncze kadry, które artyści klatka po klatce odmalowywali, by stworzyć ujęcie. Do nakręcenia filmu wykorzystano 65 tysięcy obrazów namalowanych przez 125 malarzy z 20 krajów - 65 z Polski, 60 z zagranicy - którzy zostali wybrani na podstawie pięciu tysięcy nadesłanych zgłoszeń. Film współtworzyli malarze 15 narodowości - pochodzący między innymi ze Stanów Zjednoczonych, Grecji, Ukrainy - którzy nigdy się nie spotkali. Pracowali w Grecji, Wrocławiu i Gdańsku. Łącznie zużyli trzy tysiące litrów farby.
Inicjatorką powstania filmu, jak opowiadał podczas polskiej premiery na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu reżyser Hugh Welchman, była Dorota Kobiela - "artystka działająca na wielu płaszczyznach".
- Jej zainteresowaniem jest nie tylko film, ale też malarstwo. W tamtym okresie, w 2007 roku, była na etapie ponownego czytania listów Vincenta van Gogha - powiedział Welchman. - "Twój Vincent" to próba połączenia tego wszystkiego, czym interesowała się do tej pory, w jedną całość. Chciała namalować to sama, pokazać te wyjątkowe emocje i wyjątkową postać, w filmie krótkometrażowym. Wybiłem jej z głowy ten pomysł, zaproponowałem zrobienie filmu pełnometrażowego z wykorzystaniem 65 tysięcy połączonych obrazów - podkreślił. - Chcieliśmy pokazać historię Vincenta van Gogha. Naszą wielką frustrację powodowało, że mieliśmy tylko 94 minuty na przedstawienie całego jego życia. Chcieliśmy uchwycić ducha Vincenta van Gogha, pokazać go przez pryzmat jego twórczości malarskiej - mówił.
- Przez ten film chciałem połączyć dwie perspektywy - życia i malarstwa. Chciałem pokazać melancholię Vincenta, jego samotność i to, że jego malarstwo wynikało z przeżyć wewnętrznych - dodał reżyser.
Zdaniem Kobieli nie dałoby się stworzyć takiego filmu o innym malarzu. - Ma szeroką gamę tematów, pokazuje życie, twórczość van Gogha. Jest bardzo intymny: są tam rzeczy malarza, jego przyjaciele, pokój, buty. Są to elementy układanki, które składają się na całe uniwersum jego życia. Nie widzę innych malarzy, o których można by nakręcić pełen metraż - uzasadniła.
Film ma szansę na oscarową nominację – znalazł się już na krótkiej liście filmów, które będą nominowane w kategorii pełnometrażowego filmu animowanego. Jednak nominacja do Złotego Globu, wskazuje, że Oscar jest naprawdę w zasięgu ręki.
Szumowska wraca do Berlina
Tuż po ogłoszeniu nominacji do Złotego Globu dla "Twojego Vincenta", pojawiła się kolejna bardzo dobra informacja dla polskiej kinematografii. Najnowszy film Małgorzaty Szumowskiej "Twarz" będzie miał swoją światową premierę w ramach Konkursu Głównego podczas 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie, gdzie będzie walczyć o Złotego Niedźwiedzia.
To trzeci pełnometrażowy film Szumowskiej w Konkursie Głównym Berlinale - jednego z najważniejszych festiwali filmowych świata. Wcześniej polska reżyserka pokazała "W imię..." (2013), za który otrzymała nagrodę specjalną czytelników "Siegessaeule" oraz Nagrodę Jury Teddy za najlepszy film poświęcony środowisku LGBTQ. W 2015 roku Szumowska otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia za "Body/Ciało" dla najlepszej reżyserki festiwalu.
"Współczesna baśń o człowieku, który stracił twarz w wypadku. Po nowatorskiej operacji wraca do rodzinnej miejscowości, ale ludzie nie wiedzą, jak go traktować. Staje się dla nich kimś obcym" - czytamy w opisie producenta "Twarzy".
Film Szumowskiej pojawi się w bardzo silnym towarzystwie. Swoje filmy w Konkursie Głównym pokażą: Gus van Sant, Wes Anderson (którego "Isle of Dogs" otworzy festiwal), Alexey German Jr. (polska koprodukcja), Philip Gröning, Thomas Stuber i Laura Bispuri. Lista nie jest ostateczna, tradycyjnie o Złotego Niedźwiedzia walczy około 20 filmów. Przewodniczącym jury najbliższej edycji Konkursu Głównego Berlinale został jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów niemieckich - Tom Tykwer.
W mijającym roku kobiety polskiego filmu udowodniły, że są nierozerwalną i równie ważną częścią naszej rodzimej kinematografii. Jednak wiele wskazuje na to, że to dopiero rozgrzewka, a w najbliższych miesiącach kolejne reżyserki, scenarzystki, aktorki udowodnią, że mają wiele do powiedzenia w unikalny sposób.
Tomasz-Marcin Wrona