logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Lista tematów

  • 1
    Marcin Gutowski Lekarze na pierwszej linii frontu. "To sztorm pomieszany z tsunami. Misja samobójcza"
  • 2
    Dariusz Kubik Czemu to tyle trwa? Czemu tyle kosztuje? Cała prawda o testach na koronawirusa
  • 3
    Juliusz Kaszyński Płacimy 40 razy więcej a i tak ich nie ma. Skąd ta maska-rada?
  • 4
    Grzegorz Łakomski "Zostaliśmy zostawieni bez pomocy". Tydzień z życia szpitala bez personelu
  • 5
    Adam Sobolewski Ostrzegał: bogaci będą mieli problem z nową epidemią. Czas zacząć go słuchać
  • 6
    Katarzyna Świerczyńska "Trudno nie myśleć, że za chwilę to mogę być ja"
  • 7
    Maciej Kluczka Koronawirus nie boi się wody święconej. Wielkanoc, jakiej nie było nigdy
  • 8
    Ignacy Morawski Dochód gwarantowany dla firm? Czemu nie, jesteśmy w czasie wielkich eksperymentów
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Marcin Gutowski

Lekarze na pierwszej linii frontu. "To sztorm pomieszany z tsunami. Misja samobójcza"

Zobacz

Dariusz Kubik

ZobaczCzemu to tyle trwa? Czemu tyle kosztuje? Cała prawda o testach na koronawirusa

Czytaj artykuł

Tytuł: Ile testów wykonują państwowe laboratoria? Źródło: tvn24

Juliusz Kaszyński

ZobaczPłacimy 40 razy więcej a i tak ich nie ma. Skąd ta maska-rada?

Czytaj artykuł

Tytuł: Ogromne braki i wojna o maseczki Źródło: shuterstock

Grzegorz Łakomski

Zobacz"Zostaliśmy zostawieni bez pomocy". Tydzień z życia szpitala bez personelu

Czytaj artykuł

Tytuł: "Nie wiem, jak będziemy dalej funkcjonować. Zaczyna się robić niebezpiecznie"

Adam Sobolewski

ZobaczOstrzegał: bogaci będą mieli problem z nową epidemią. Czas zacząć go słuchać

Czytaj artykuł

Podziel się

Dla niego świat to pole ciągłego kryzysu. Pojawia się tam, gdzie rządzi strach. Światowa Organizacja Zdrowia ma w swoich szeregach jednego z najlepszych specjalistów w dziedzinie zarządzania kryzysowego w sferze ochrony zdrowia. Walczył z SARS, ebolą, denga i polio. Irlandczyk, doktor Michael Ryan, w 2018 roku mówił, że bogata Północ może mieć problemy z nową epidemią. Właściwie nikt go nie słuchał. Dziś to Afryka, o której mieszkańców walczył wiele lat, jest lepiej przygotowana do walki, a najbardziej rozwinięte kraje cierpią.

Gdy 13 lutego tego roku Światowa Organizacja Zdrowia organizowała konferencję prasową, dr Michael Ryan przybył na nią spóźniony. Przeprosił zebranych za to w imieniu swoim, a także dyrektora generalnego WHO, który akurat lądował w Kongo. Konsultowali się jeszcze w kwestii eboli, bo w tym afrykańskim kraju spotykał się właśnie zespół mający zdecydować o ułożeniu na nowo systemu ochrony zdrowia w związku z wybuchem kolejnej epidemii.

– Jestem przekonany, że wszyscy wiecie, jak jest to istotne – dodał. Mówił do dziennikarzy akredytowanych przy WHO, pewnie więc został zrozumiany.

Do bólu konkretny, operujący danymi i jasnymi wskazówkami, zaczął po chwili opisywać przebieg epidemii koronawirusa SARS-CoV-2 w Chinach.

13 lutego w tym kraju zakażonych nowym patogenem było ponad 40 tysięcy osób. Na resztę świata składało się zaledwie 447 zakażeń w 24 krajach, głównie Dalekiego Wschodu. 213 z nich przypadało na odizolowany w Japonii wycieczkowiec „Diamond Princess”.

Bogata globalna Północ (jak odróżnia się ją w dokumentach WHO od biednego Południa) wydawała się w tej sytuacji teoretycznie dosyć bezpieczna, a zagrożenie dość odległe, ale dr Ryan miał na ten temat inne zdanie.

– Nie widzimy dramatycznego wzrostu przenoszenia wirusa poza Chiny, ale to obecna sytuacja – powiedział wyraźnie. – Wciąż powtarzamy rządom na całym świecie: mamy szansę przygotować się na potencjalne rozprzestrzenianie się wirusa. Dziś rano informowałem ministrów zdrowia państw Unii Europejskiej o chorobie COVID-19 (powodowanej przez koronawirusa – red.).

Wydaje się, że tamtego dnia nie słuchano irlandzkiego epidemiologa dostatecznie dobrze.

Dziś wspólnota międzynarodowa nie ma wyboru. Musi liczyć na to, że dr Michael Ryan wraz szefami zespołów regionalnych WHO na sześciu kontynentach będzie potrafił połączyć wysiłki rządów i setek organizacji w walce z zagrożeniem, jakiego nie było od dekad. Kanclerz Niemiec Angela Merkel 18 marca nazwała to największym wyzwaniem od czasu II wojny światowej.





Właściwy człowiek na właściwym miejscu

447 zakażeń poza Chinami 13 lutego. Miesiąc później – 13 marca – 70 tysięcy, pustki na ulicach wielkich miast i małych miasteczek, niepokój w domach, problemy w szpitalach, strach przedsiębiorców i spadki na giełdach.

Jedne kraje – jak: Hiszpania, Wielka Brytania czy Francja – zwlekały w tym czasie z podjęciem wyraźnych kroków zaordynowanych już np. we Włoszech, gdzie sytuacja była i pozostaje najtrudniejsza. Inne – jak: Polska, Czechy czy Dania, mające przewagę w postaci późniejszego dotarcia do nich nieznanego do tej pory patogenu – pozamykały już szkoły i ogłaszały zamknięcie granic w najbliższych dobach. Świat, a zwłaszcza bogata Północ, nie reagowała wszędzie dostatecznie szybko, a przede wszystkim spójnie.

13 marca Michael Ryan urzędujący w Genewie dał temu wyraz. Zabrał głos i odwołując się do własnego doświadczenia 25 lat walki z epidemiami na całym świecie, w 80 sekund wyjaśnił, że wspólnota międzynarodowa musi być szybsza niż wirus, a to oznacza, że trzeba podejmować decyzje bez wielodniowego zastanawiania się nad tym, jakie mogą być tego dobre i złe skutki.

– Jeżeli musisz wiedzieć, że masz rację, nim wykonasz ruch, to nigdy nie wygrasz. Perfekcja jest wrogiem dobrych rozwiązań w zarządzaniu kryzysowym. Szybkość jest ważniejsza od perfekcji – mówił szef pionu Światowej Organizacji Zdrowia ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Jego przesłanie było jasne: działać, działać, działać.

On wie o tym najlepiej. Dla niego świat to pole ciągłego kryzysu. Swoje życie poświęcił ratowaniu najbardziej pokrzywdzonych. Jako ekspert WHO oraz innych organizacji do ubiegłego roku, gdy powierzono mu jedno z dyrektorskich stanowisk, pojawiał się wszędzie tam, gdzie dochodziło do wybuchów epidemii. SARS, ebola, denga, polio – zarazy pustoszące całe społeczności i wymagające niezwykle szybkich i skoordynowanych działań – udało się opanować w wielu miejscach świata w dużej mierze właśnie dzięki jego doświadczeniu.

Niemal 20 lat temu Ryan był jednym z założycieli inicjatywy o nazwie Globalna Sieć Wykrywania i Odpowiedzi na Epidemie (GOARN). Dziś to grupa działająca pod auspicjami WHO, która łączy wysiłki ponad 250 instytucji na sześciu kontynentach i skupia się na szybkim wykrywaniu największych zagrożeń na polu zdrowia.

Przez lata jej działania w ramach 135 misji do ponad 90 krajów uratowały miliony ludzi.

Dziś Irlandczyka powinni więc słuchać wszyscy, bo zdaje on sobie sprawę z pewnego paradoksu, który sprawia, że kraje najbardziej rozwinięte znalazły się potencjalnie w trudniejszej sytuacji niż państwa biedne, rozwijające się, a nawet uczestniczące w konfliktach zbrojnych.

Bogaci zasnęli. Odpowiedź znajdą w obozach dla uchodźców

2 marca epidemiolog udzielił obszernego wywiadu portalowi The New Humanitarian, poświęconego  problemom związanym z niesieniem pomocy najbardziej potrzebującym.

Przywołał w nim zebranie sieci GOARN w Nowym Jorku w 2018 roku. Relacjonował, że wtedy wszystkim wydawało się, że epidemie to głównie problem biednego Południa.

– Ale podkreślałem – mówił w wywiadzie – większa podatność dotyczy Północy. I dowiecie się o tym, jak dobrze jesteście przygotowani, gdy będziemy mieli kolejną dużą epidemię nowej choroby.

Jak wyjaśnia Michael Ryan, w ubogich krajach z problemami panuje podejście „skierowane na szybkie reagowanie i możliwą epidemię”.

Tymczasem najbogatsze kraje już się tego strachu pozbyły. Od dawna czują się bezpieczne, dlatego teraz tak trudno poradzić im sobie z rzeczywistością wymagającą działań u podstaw – czasami postawienia systemów opieki zdrowotnej niemal od nowa. Na przykład przekształcenia niektórych szpitali w szpitale wyłącznie zakaźne. Takich rozwiązań w zamożnych krajach (również w Polsce, bo jesteśmy jednym z najbogatszych krajów świata) do tej pory nie było lub były brane pod uwagę dawno temu i zostały zapomniane. Ostatnim wielkim konfliktem, który dotyczył Europy i Ameryki Północnej, była II wojna światowa.

W miejscach na świecie, w których ludzie nie mają dziś pewności, czy dożyją następnego dnia, wykazują się oni siłą w odpieraniu zagrożenia i odpowiednimi umiejętnościami do walki z epidemią.

Jak tłumaczy dr Ryan, ludzie zarządzający obozami dla uchodźców, działający w misjach humanitarnych znają historię. Wiedzą, że epidemie – odra, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, cholera – są w stanie wyniszczyć populację. To dlatego jednym z ich głównych zadań jest poszukiwanie wczesnych symptomów możliwej zarazy. – Pożary i epidemie to absolutni zabójcy. O te dwie rzeczy ludzie w obozach martwią się najbardziej – mówi Michael Ryan.

Czego brakuje Europie. Lekcje z niedalekiej przeszłości Afryki

Wydaje się, że bogata, rozwinięta Północ nie bierze w ogóle pod uwagę tego, że może się czegoś uczyć od biednego, wykorzystywanego gospodarczo na globalną skalę, Południa.

Według Ryana bogatym krajom brakuje sprzętu ochronnego, testów, dobrych laboratoriów. Brakuje też regularnych ćwiczeń personelu medycznego i służb, a także spójności w działaniach.

Epidemiolog podaje przykład północnych Włoch, „jednego z najbogatszych regionów na świecie”, w którym – jak donoszą od wielu dni agencje prasowe i o czym mówią otwarcie sami włoscy lekarze – nie ma wystarczającej liczby łóżek, respiratorów, nawet maseczek dla pracowników ochrony zdrowia.

Przygotowanie się do epidemii to „biznes długofalowy” – zwraca uwagę ekspert WHO i podkreśla, że pamięć o problemach z przeszłości „szybko umiera”. – Kraje afrykańskie i kraje w strefach konfliktów mierzą się z sytuacjami nadzwyczajnymi codziennie. Mój kolega pracujący w jednym z krajów Afryki powiedział, że poradzili sobie z cholerą, martwią się o ebolę i gorączkę Zachodniego Nilu, więc i teraz z COVID-19 sobie poradzą.

Irlandczyk twierdzi, że reakcja na pandemię COVID-19 jasno wskazuje, że Afryka jest gotowa, by się z nią zmierzyć. Jak powiedział w rozmowie opublikowanej 2 marca, jeszcze w połowie lutego tylko dwa laboratoria na kontynencie miały potrzebne zestawy do produkcji testów na koronawirusa, a 1 marca były w nie wyposażone wszystkie 54 kraje Afryki.

Zdaniem Ryana one szybciej reagują w odpowiedzi na zagrożenie niż kraje bogate i żałuje on, że ten fakt "oczywiście przejdzie bez echa".

Afryka wciąż jest przed pierwszym, silnym uderzeniem koronawirusa, więc ma czas na to, by się "zbroić". W wielu europejskich krajach czy za oceanem niemal codziennie pojawiają się informacje o problemach z dostępnością testów, epidemia tymczasem rozwinęła się do pokaźnym rozmiarów.

Afrykę przed epidemią lepiej niż bogatą Północ chroni też świeża pamięć o eboli, która w różnych ogniskach – na przestrzeni tej dekady – zabijała 20–60 proc. zakażonych.

Jak wyjaśnił dr Ryan, dziś personel medyczny w każdym z dotkniętych tamtymi zarazami krajów, powtarza treningi z okresu wybuchów epidemii, dzięki czemu szybciej dochodzi do postawienia personelu i służb państwowych w stan gotowości.

Ze słów Michaela Ryana jasno wynika, że najbogatsze kraje nie zakładają, że mogą u nich wystąpić sytuacje ekstremalne. A jeżeli już, to tylko teoretycznie.

Te biedniejsze, w których sama egzystencja wymaga niepomiernie większego wysiłku, radzą sobie lepiej z myśleniem długofalowym. – Myślenie strategiczne i planowanie zawsze pomaga – tłumaczy zdawałoby się oczywistą prawdę dr Ryan. Tego nauczyły jego i jego ludzi epidemie, które uderzały w ostatnim ćwierćwieczu głównie w Afrykę i Azję.

Rządy powinny dbać o dialog ze społeczeństwem obywatelskim

W walce z koronawirusem – jak z każdym innym globalnym zagrożeniem dla  zdrowia – niesłychanie istotne jest działanie poszczególnych rządów. Władze muszą zrozumieć, że same – bez wsparcia społeczeństwa obywatelskiego – mogą mieć ograniczony wpływ na ludzi, a ci w stanie zagrożenia powinni oficjalnym komunikatom ufać. Dlatego rządy i organizacje pozarządowe muszą ustalić wspólne cele. Idealnym rozwiązaniem byłoby wspieranie siebie w ważnych inicjatywach.

– Jeżeli społeczeństwo uważa, że działania rządu nie są spójne, to niezwykle szybko traci on zaufanie, a zaufanie jest bardzo ważną częścią walki z epidemią. Jeśli nie ufam, że lekarze działają w moim najlepszym interesie, jeżeli nie wierzę jako obywatel, że rząd robi, co w jego mocy, by zadbać o moje dzieci, wtedy zaufanie znika – wyjaśnia Michael Ryan.

Zwraca też uwagę na to, że „stan pogotowia ma zawsze wymiar narodowy” i każdy kraj „musi wziąć odpowiedzialność za ochronę swoich obywateli”. Do ONZ, w tym jego agendy, którą jest WHO, należy m.in. uświadomienie tego wszystkim państwom. Światowa Organizacja Zdrowia czy inne inicjatywy pomocowe na niższym, krajowym poziomie mogą i mają pomagać. Nie mogą jednak nikogo odsunąć od podejmowania decyzji tylko dlatego, że to specjaliści znający się na pomocy humanitarnej wiedzieliby lepiej, jak poradzić sobie z zadaniami w czasie kryzysu wywołanego przez epidemię.

Państwa muszą się „dopasować” we współpracy

Współpraca międzynarodowa – kolejny filar walki – opiera się w sytuacjach ekstremalnych m.in. na tworzeniu narzędzi przez takie instytucje jak Bank Światowy, z którym – co podkreśla Ryan – WHO konsultuje się co parę dni od lutego.

WHO zaczęła się spotykać z przedstawicielami 14 największych darczyńców wspierających BŚ i grupa dra Michaela Ryana zwróciła uwagę na to, że – tworząc plany narodowe do walki z pandemią – każdy z darczyńców zgodził się równocześnie, by ujawniać je na forum. Dzięki temu każdy będzie mógł spojrzeć na to, czego brakuje w jego własnych działaniach, jak przesuwać środki lub co jedne państwo może zaoferować jeszcze innemu.

Michael Ryan nazywa to „transparentnym mechanizmem dopasowywania się” w obliczu wspólnego kryzysu.

Na etapie ogłoszonej przez WHO pandemii to najważniejsze zadanie stojące przed wszystkimi krajami i wspólnotą międzynarodową jako całością.

Państwa muszą ze sobą rozmawiać i szukać drogi do porozumienia.

Pochwała Chin i umowy społeczne

Na początku marca dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział, że martwi go brak działań „niektórych krajów” w sprawie postępującej epidemii i 11 marca ogłosił stan pandemii, a więc rozwoju choroby COVID-19, która wpływa na cały świat.

Zarówno on, jak i Ryan jeszcze na początku lutego – gdy koronawirus w Chinach dopiero się rozwijał i nie było jasne, ile kolejnych przypadków zostanie w tym kraju zdiagnozowanych – pochwalili Chińczyków za metody kontroli obywateli, w tym zamknięcie całych miast i kwarantanny. Metody te zostały wtedy uznane przez Zachód za zbyt drakońskie.

Tedros i Ryan usłyszeli wtedy, że są „na smyczy Pekinu”. W drugiej połowie marca widać już, że mieli rację. Wiele wskazuje na to, że Chiny opanowały epidemię.

– Jeżeli możemy, chwalimy. Nie opieraliśmy się w tym na polityce, ale na tym, co obserwowaliśmy i co mogliśmy zauważyć jako naukowcy – wyjaśniał dr Ryan w sprawie lutowych zarzutów.

W wywiadzie dla The New Humanitarian irlandzki ekspert zaznaczył, że w Chinach można było przeprowadzić takie działania, bo społeczeństwo – dzięki temu, na jakich zasadach się opiera – było w stanie je szybko zaakceptować. Nie wskazał żadnego kraju bogatej Północy, który popełniłby w tej sferze błędy, zaznaczając, że „publiczne upokarzanie nigdy nie daje dobrego wyniku”. Ważne jest po prostu komunikowanie swoich obaw, pytanie o to, jak można danemu rządowi pomóc przy jednym stole rozmów.

Zwrócił jednak uwagę na to, że próba takiego jak w Chinach ograniczenia codziennych aktywności obywateli na ulicach Nowego Jorku, Londynu czy Delhi prawdopodobnie napotkałaby problemy.

Rządy poszczególnych krajów „muszą wiedzieć, jak wygląda umowa społeczna” z obywatelami, by zdecydować, jakie działania podejmować – zauważa Ryan.

Równocześnie – biorąc pod uwagę prawa człowieka – zdaniem Ryana na pewnym etapie każdy rząd narodowy „musi jednak wprowadzić rozważny balans między tym, co dobre dla grupy, a co dobre dla jednostki”.

Zaznaczył, że WHO chwaliło też np. Singapur, który przyjął zupełnie inną strategię niż Chiny i większość innych krajów. Nie zamknięto tam szkół, rozumiejąc, że ludziom trudniej będzie to zaakceptować. Równocześnie eksperci i służby zaczęły tam pieczołowicie śledzić każdy przypadek zakażenia i znajdować drogi powiązań między ludźmi. Dzięki temu doszło do pełnej izolacji największych ognisk i epidemia zdaje się tam być obecnie pod kontrolą.

Strach o dzieci

Życie w ciągłej gotowości do walki z wszelkimi przeciwnościami losu daje pewną przewagę żyjącym w tymczasowych obozach, nie ulega jednak wątpliwości, że rozwój epidemii w tych właśnie miejscach przyniesie potencjalnie najbardziej katastrofalne skutki.

Kraje bogate – przy wszystkich problemach wynikających ze spóźnionej reakcji na zagrożenie wielu z nich – muszą się martwić o osoby starsze i schorowane. Na terenach, na których ludzie przepędzeni przez wojny zgromadzili się na małych przestrzeniach, WHO najbardziej niepokoi się o inną grupę demograficzną.

– Na świecie rośnie przekonanie, że COVID-19 to choroba, która przebiega łagodnie u dzieci. Cóż, może to być prawdą w przypadku dobrze odżywionych dzieci w Anglii, Korei Południowej czy Brazylii, ale nie musi dotyczyć dziecka żyjącego w obozie w Jemenie. Dziecka, którego rozwój został zatrzymany, jest ono wystawione na liczne infekcje, właśnie wyszło z malarii i zaraz będzie miało denga. Musimy być więc bardzo ostrożni, czyniąc takie założenia – tłumaczy dr Ryan.

– Widywaliśmy nagłe infekcje oddechowe u dzieci żyjących w obozach. Coś, co w normalnych warunkach byłoby dla dziecka tylko przeziębieniem, w obozie może je zabić. Najbardziej boimy się o Rohindżów w Bangladeszu, uchodźców w Syrii i Jemenie, ludzi którzy uciekli do Turcji – dodaje.

Martwi go sytuacja na Bliskim Wschodzie. Syria jest najbardziej podatna na koronawirusa ze względu na bliskość Iranu, w którym chorują na COVID-19 tysiące ludzi, a Iran jest w Syrii zaangażowany militarnie.

Równie ważny jest też jednak przepływ siły roboczej między wszystkimi krajami regionu. Ryan podaje dwa przykłady z niedalekiej przeszłości: polio dotarło do Syrii aż z Pakistanu, a cholera po trzęsieniu ziemi na Haiti została tam rozniesiona przez samych pracowników Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jeżeli pandemii COVID-19 nie uda się szybko opanować, uchodźcy i migranci skazani na tymczasowość życia w szałasach i namiotach na pustkowiach Bliskiego Wschodu, najprawdopodobniej spędzą tam kolejne miesiące i następną zimę, bo w tej sytuacji Europa nie dopuści do ich pojawienia się na kontynencie.

W czym szukać nadziei?

Szczepionka na COVID-19 może powstać dopiero w 2021 roku, dlatego WHO współpracuje ze specjalistami z całego świata nad zastosowaniem istniejących już leków w celu znalezienia tych, które wspomogą pacjentów i lekarzy walczących o ich zdrowie.

– Naszym kolejnym wyzwaniem będzie znalezienie sposobu na to, by leki takie były równomiernie rozprowadzane. Jak możemy dojść do pewności, że babcia w Indiach będzie miała takie same szanse na ich otrzymanie jak ktoś w Niemczech czy Szwecji? O to się boję. Jeżeli znajdziemy taką odpowiedź (na koronawirusa – red.) staniemy przed moralnym dylematem: kto dostanie lek? Udało się to z żółtą febrą, z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, robiliśmy to przez lata z cholerą, zapewniając i organizując zapasy, by mogły one zostać dostarczone do kraju, który będzie ich potrzebował w danym momencie. Stworzenie czegoś takiego na ogromną skalę będzie wyzwaniem. Już teraz prowadzimy negocjacje w tej sprawie. To coś, o czym nigdy nie myślimy po fakcie – mówi dr Michael Ryan.

Podziel się
-
Zwiń

Katarzyna Świerczyńska

Zobacz"Trudno nie myśleć, że za chwilę to mogę być ja"

Czytaj artykuł

Maciej Kluczka

ZobaczKoronawirus nie boi się wody święconej. Wielkanoc, jakiej nie było nigdy

Czytaj artykuł

Ignacy Morawski

ZobaczDochód gwarantowany dla firm? Czemu nie, jesteśmy w czasie wielkich eksperymentów

Czytaj artykuł

Tytuł: Koszty gospodarcze epidemii już są ogromne Źródło: Shutterstock

Autorzy

Grzegorz Łakomski, Ignacy Morawski, Marcin Gutowski, Juliusz Kaszyński, Adam Sobolewski, Maciej Kluczka, Dariusz Kubik, Katarzyna Świerczyńska

 

Redakcja

Aleksandra Majda, Mateusz Sosnowski

 

Realizacja

Anna Karolkowska, Klara Styczyńska, Joanna Smolińska

 

Korekta

Krzysztof Wojciechowski, Jarosław Butkiewicz

 

Fotoedycja

Wiktoria Diduch, Mateusz Gołąb, Daria Ołdak, Michał Sadowski, Jacek Barczyński

Poprzedni weekend 21-22.03.2020
Poprzedni weekend 14-15.03.2020
2 tygodnie temu 07-08.03.2020
3 tygodnie temu 29-01.03.2020
4 tygodnie temu 22-23.02.2020
Zobacz wszystkie