- Tu jest pełno krwi. Jesteśmy młode. Nie wiemy, co robić - krzyczały dziewczyny do dyspozytorki pogotowia. Będą musiały wiedzieć. Minie miesiąc i policja nie znajdzie mężczyzny, który okaleczył je na całe życie. Blizny na twarzy będą boleć, a one będą go tropić w internecie. Same. Będą musiały go wskazać, spojrzeć mu w oczy. Znienawidzą go. Tak zacznie się przyjaźń Elwiry i Anny.
- Tu jest pełno krwi. Jesteśmy młode. Nie wiemy co robić - krzyczały dziewczyny do dyspozytorki pogotowia. Będą musiały wiedzieć. Minie miesiąc i policja nie znajdzie mężczyzny, który okaleczył je na całe życie. Blizny na twarzy będą boleć, a one będą go tropić w internecie. Same. Będą musiały go wskazać, spojrzeć mu w oczy. Znienawidzą go. Tak zacznie się przyjaźń Elwiry i Anny. Jemu grozi dożywocie.
Czekali na pierwszy autobus do domu. Elwira, Anna, Angelika, ich dwaj koledzy i pełno ludzi, takich jak oni, młodych.
Za chwilę życie Elwiry i Anny bardzo się zmieni.
Centrum Katowic, Piotra Skargi - ulica z przystankami w każdą stronę województwa. 1 kwietnia, sobota, trzecia nad ranem. Powroty z nocnych imprez w klubach.
Jasno jak w dzień. Okolica najeżona latarniami i kamerami monitoringów. Elwira, Anna, Angelika, ich koledzy mogą mieć poczucie bezpieczeństwa.
- Macie zapalniczkę?
Rudy, wysoki. Pijany. W jednej ręce butelka piwa, w drugiej kebab. Dali mu tę zapalniczkę, ale on nie odchodzi. Obejmuje Angelikę. – Ty pójdziesz ze mną – mówi i ciągnie dziewczynę za sobą.
W obronie Angeliki staje jej kolega. I zaczyna się bójka.
Rudy rzuca w obrońcę dziewczyny kebabem. Mało mu. Rozbija butelkę o krawężnik i rusza w jego stronę.
Źle ją rozbił. "Tulipan" to szyjka i część butelki. Jemu została w ręce tylko szyjka.
Do bójki dołączają jego dwaj koledzy. Elwira i Anna próbują rozdzielić chłopaków. - Uspokójcie się! - krzyczą.
Potem powiedzą: - Tylko krzyczałyśmy. Dostałyśmy za nic.
Nie jest spokojnie, jest pełno krwi
- Chwileczkę, spokojnie - mówi dyspozytorka.
To Angelika zadzwoniła na pogotowie.
- No właśnie, nie spokojnie, jest pełno krwi. Jesteśmy młodzi, nie wiemy, co robić.
Dyspozytorka: - Chusteczkę przyłożyć na twarz, na ranę.
Kolega dziewczyn zdejmuje koszulkę i podaje Elwirze. Chusteczka jest za mała.
W złym momencie, w jego polu
Elwira: - Chciał uderzyć kolegę, ale mu się nie udawało i chyba go to uraziło. Podszedł do Ani i uderzył ją, potem mnie.
Anna: - Nawet nie wiem, w którym momencie dostałyśmy. Znalazłyśmy się w złym momencie w jego polu. Rozciął nam twarze.
- Miałyśmy szczęście - dodaje Anna. - Gdyby ten chłopak dobrze rozbił butelkę, Elwira straciłaby oko, a dla mnie skończyłoby się tragedią. Mógł mnie trafić w szyję.
Annie rozciął brodę, Elwirze - cały policzek.
I uciekł.
Ból i przyjaźń
A dla nich zaczęła się przyjaźń, może na całe życie.
Spotkały się pierwszy raz kilka godzin wcześniej. Anna znała Angelikę, a Angelika znała kolegę Elwiry. Wszyscy z Sosnowca. Umówili się w parku, chcieli się razem pobawić. I tak feralnego dnia znaleźli się w Katowicach.
Nigdy w życiu nie były na dyskotece.
Elwira, lat 18, uczennica technikum. Jeszcze nie wie, kim zostanie w przyszłości. Po lekcjach jest kelnerką i kucharką w pizzerii, pomaga w ten sposób mamie, która wychowuje ją samotnie.
Anna, lat 24, samotna mama dwójki dzieci. Uczennica technikum weterynarii. Od dziecka wiedziała, że będzie leczyć zwierzęta.
Najpierw był ból.
Annie założyli siedem szwów, Elwirze - trzynaście. Ciągnęły skórę, nie można było nic podnosić. Elwira miała problemy z jedzeniem, nie mogła za dużo mówić, śmiać się, spać na prawym boku. I jak wyjść do ludzi z takim wielkim plastrem? Przez trzy tygodnie nie pokazywała się w pizzerii.
Szwy zdjęli po dwóch tygodniach. Blizny zostaną na całe życie.
Elwira: - Tak mówili w szpitalu, że nie uda się jej pozbyć w stu procentach. Miałam nadzieję, że nie wygląda tak źle. Dopiero w domu obejrzałam dokładnie w lustrze.
Anna: - Ja jestem starsza, poza tym broda nie rzuca się tak bardzo w oczy. Strasznie mi szkoda Elwiry. Ona dopiero skończyła 18 lat. To była jej pierwsza impreza, świętowała urodziny.
- Załamałam się - przyznaje Elwira.
"Nie mam ładnej figury" - zwierzała się wcześniej mamie. "E tam, nadrabiasz buzią" - żartowała mama.
Elwira: - Nic mi nie zostało.
Biegły lekarz, powołany przez policję z listy Sądu Okręgowego w Katowicach, ocenił obrażenia Elwiry i Anny jako uszczerbek na zdrowiu do siedmiu dni. Czyli lekki. Sporządził taką opinię na podstawie dokumentacji medycznej ze szpitala. - Nie wiemy, kto to jest ten biegły, ani razu go nie spotkałyśmy - mówią dziewczyny.
Ta opinia będzie miała kolosalny wpływ na śledztwo.
Wrzućcie to, gdzie chcecie
Tej samej nocy, zaraz po bójce, czekając na przyjazd karetki, Angelika przypomina sobie o kebabie.
- On rzucił kebabem, ten rudy, musiał go gdzieś kupić.
Angelika idzie do baru z kebabem na rogu Piotra Skargi. Czynny. Tak, mają kamery. Angelika mówi o tym policjantom.
We wtorek, cztery dni po bójce, policja potwierdza dziewczynom, że zabezpieczyli nagranie z monitoringu w barze na rogu. Elwira i Anna rozpoznają na filmie klienta, który je oszpecił.
Czują ulgę. Przynajmniej on jakoś za to zapłaci, jakoś to odczuje.
Mija miesiąc i nic. - Prowadzimy działania operacyjne - informują policjanci.
W rozmowie z nami zapewniają, że zabezpieczyli jeszcze jedno nagranie z tej nocy, z tej ulicy, z kamer na obiekcie handlowym. Jednak ani Anna, ani Elwira nie oglądały tego filmu.
- Czyli nie mają sprawcy - myślą dziewczyny. - To nie jest kradzież torebki to, co nam zrobił. Ale pewnie mają milion podobnych spraw.
Mogą mieć poczucie niesprawiedliwości.
10 maja jadą na komisariat przy ulicy Stawowej w Katowicach, który zajmuje się sprawą. - Czy możemy dostać to nagranie i opublikować w internecie? - proszą.
Dostały wnioski do wypełnienia o zapoznanie się z aktami i udostępnienie materiału i udostępnienie materiału z postępowania.
Elwira: - Policjant powiedział, że mogę zrobić z tym, co chcę, wrzucać, gdzie chcę.
- Umożliwiliśmy - potwierdza nam policja.
No to wstawiły na Facebooka. I zaczęło się ściganie.
Policja ma związane ręce
Policja nigdy nie opublikowała wizerunku sprawcy. 24 maja zapytaliśmy dlaczego.
- Moglibyśmy, gdyby to było przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego. Ustawa o policji pozwala nam wtedy na publikację wizerunku podejrzanego, jeśli nie znamy jego danych osobowych. Ale sprawca nie jest ścigany z urzędu, tylko z oskarżenia prywatnego, bo biegły uznał, że poszkodowane mają obrażenia poniżej siedmiu dni. Sprawca mógłby nas pozwać do sądu. I mamy związane ręce - wyjaśniła Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Funkcjonariusze nie ostrzegli poszkodowanych, że ten, który je okaleczył, może je ścigać za naruszenie dóbr osobistych.
24 maja to ważna data. Tego dnia chłopak z "tulipanem" zostaje zatrzymany. Można powiedzieć, że Elwira i Anna doprowadziły go na policję.
Sześć sekund w sieci
Dzień wcześniej, 23 maja, film z baru z rudym klientem już hulał po sieci. Sprawę nagłośnił TVN24. Zamazaliśmy postać podejrzewanego, ale dziewczyny odważyły się pokazać go z twarzą.
Nie jest wyraźny - to drugi z powodów, dlaczego policja nie ujawniła tego nagrania. - Z obawy, że ktoś mógłby go z kimś łatwo pomylić i szkalować niewinnego. Poszukiwany oszpecił młode dziewczyny na całe życie, media społecznościowe działają szybko i już jest nagonka na sprawcę. My musimy być ostrożni - wyjaśniła nam Nowara.
Miała rację - Facebook zadziałał ekspresowo.
Rozmazany obraz wraz z opisem sytuacji z 1 kwietnia na Piotra Skargi uruchomił skojarzenia internautów. - Tamtej nocy w Katowicach rudy chłopak podszedł do koleżanki - wspomniała jedna z internautek. - Objął ją i pociągnął, mówiąc: "ty będziesz moją dziewczyną".
Wtedy wzięła to za głupi żart. Ale go nagrała. Ma ten film.
Drugie wideo trafia do sieci. Trwa zaledwie sześć sekund. Tym razem wyraźne, cała twarz w kadrze. Sypią się komentarze.
- To Sebastian K. Z Siemianowic Śląskich - te same dane powtarzają się w postach dziesięciu internautów.
- Mieszka blisko mnie - pisze internautka. - Od dwóch tygodni przebywa w areszcie śledczym w Herbach za kradzież.
Policja potwierdza, że Sebastian K. z Siemianowic, lat 26, siedzi w areszcie w Herbach za kradzież i był już karany za jazdę po pijanemu.
Ale czy to ten od "tulipana"?
Sprowadzają go na komendę w Katowicach na okazanie.
Ulga i nienawiść
Elwira zaczyna mieć wątpliwości. - Gdyby to był ten, to policja dawno by wiedziała, zamykając go za kratami - podejrzewa.
Anna cała się trzęsie: - Czy myśmy dobrze zrobiły, nagłaśniając sprawę?
Stają za weneckim lustrem. Osobno, po kolei. Mężczyźni po drugiej stronie nie mogą ich zobaczyć.
Anna: - Poczułam, jakby wszyscy spojrzeli w moją stronę.
Elwira: - Bałam się, że go nie poznam.
Obie bez wahania wskazują Sebastiana K. Anna czuję ulgę. Wreszcie koniec, teraz wszystko się uspokoi. Elwira wpada w płacz. Czuje, że nienawidzi tego człowieka.
Był lekki, jest ciężki uszczerbek
Dwa dni później, 26 maja, prokuratura stawia Sebastianowi K. zarzuty usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zajmuje się sprawą dopiero od pięciu dni i już ma inną kwalifikację obrażeń Elwiry i Anny.
- Opinia biegłych sporządzona na zlecenie policji budziła zastrzeżenia i poważne wątpliwości prokuratora, dlatego ten postanowił powołać biegłego z zakładu medycyny sądowej - wyjaśnia Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
- Zadawał bardzo dużo pytań. Jak to się stało, czy zemdlałyśmy, czy straciłyśmy czucie. Dotykał blizn, mierzył je linijką – opowiadają dziewczyny.
Elwira, według drugiej opinii, doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie tylko z powodu trwałego oszpecenia ciała. Biegły uznał, że obrażenia, które odniosła, zagrażały jej życiu.
Anna, jego zdaniem, doznała średniego uszczerbku.
Oznacza to, że obie miały obrażenia naruszające prawidłowe funkcjonowanie organizmu powyżej siedmiu dni.
Gdyby pierwsza opinia tak brzmiała, Sebastian K. od początku ścigany byłby z urzędu i pokrzywdzone nie musiałby wyręczać policji.
Kolega Sebastiana K., ten który mu pomagał 1 kwietnia na Piotra Skargi, został zatrzymany dzień po nim. Drugi dwa dni później sam zgłosił się na policję, bo przeraził się szumu w mediach. Wszyscy trzej usłyszeli zarzut udziału w bójce.
Nie przyznają się do winy. Sebastian K. uważa, że bronił się "tulipanem" i ranił dziewczyny niechcący. Grozi mu dożywocie.
Podziękowania dla policji
Dwaj chirurdzy plastyczni zaoferowali się nieodpłatnie zoperować twarze dziewczyn. Elwira już była na wizycie, Anna na razie nie ma czasu. Dzieci są na pierwszym miejscu, potem praktyki w gabinecie weterynaryjnym.
- Chciałabym podziękować mamie za zmienianie opatrunków. Pani doktor, która nie tylko ściągnęła mi szwy, ale przepisała najlepsze wspomagacze na bliznę i martwiła się o mnie jak własna matka. Mojemu chłopakowi, że nie przeszkadza mu ta blizna. Annie, Angelice, kolegom - poznaliśmy się w ten dzień, mogli mnie olać, że nie ich sprawa i nie zostawili mnie, wszędzie ze mną jeździli, chcieli się składać na operację plastyczną. I policjantom z komendy miejskiej w Katowicach za to, że przejęli sprawę z komisariatu na Stawowej - mówi Elwira.