"Wiesz, co się z tobą stanie, Bernard? Trafisz do więzienia! Nie istniejesz, jesteś martwa, wymażę cię!" - tak Bill Cosby groził jednej z kobiet, która chciała ujawnić, że ją wykorzystał. Wkrótce dowiemy się, czy jeden z najbardziej uwielbianych artystów w Stanach Zjednoczonych, genialny komik i gigant show-biznesu, spędzi resztę swoich dni w więzieniu jako zhańbiony gwałciciel.
Victoria Valentino była młodą aktorką mieszkającą w Los Angeles i jak wiele podobnych jej dziewczyn marzyła o zrobieniu kariery w Hollywood. Jej największym sukcesem był tytuł Playmate Miesiąca we wrześniowym wydaniu "Playboya" z 1963 roku oraz epizodyczna rólka w niskobudżetowym serialu. Ale jej ambicje sięgały znacznie wyżej.
Szansa na przyspieszenie kariery pojawiła się w 1969 roku, gdy Megan Foster - koleżanka i współlokatorka Valentino - poznała ją z Billem Cosbym, który wówczas był już jedną z najjaśniej świecących gwiazd w Fabryce Snów. Cała trójka spotkała się na kolacji w jednej z restauracji. Wydarzenia, do jakich miało dojść tamtej nocy, i cierpienie, jakiego doświadczyła wtedy Valentino, na długie lata wpędzą ją w depresję i na zawsze pozostawią traumatyczny ślad w psychice.
Urodzony gawędziarz
William "Bill" Henry Cosby Jr urodził się 12 lipca 1937 roku w Filadelfii. Wychowywał się w biednej dzielnicy opanowanej przez gangi. Matka była sprzątaczką, a ojciec kucharzem, który lubił zaglądać do kieliszka. Po tym, jak Henry Cosby Sr zaciągnął się do wojska, to właśnie Bill wypełniał obowiązki rodzica wobec trójki młodszych braci. Rodzinie brakowało pieniędzy, więc chłopiec chwytał się różnych dorywczych zajęć - pracował w supermarkecie i pucował buty.
Od dziecka przejawiał gawędziarski talent i wcześnie przekonał się, że humor może stać się sposobem na nawiązywanie przyjaźni i zdobywanie tego, czego się pragnie. Był mistrzem zmyślania. Jak zauważył jeden z jego nauczycieli, "William powinien zostać prawnikiem albo aktorem, ponieważ tak dobrze kłamie".
W szkole cechowała go błyskotliwość, ale nie miał motywacji do nauki. Podczas lekcji wolał opowiadać kolegom historie i żarty. Nauczyciele zachęcali go, aby zaczął wykorzystywać swój talent w szkolnych przedstawieniach, a nie w klasie. W domu Cosby czerpał inspirację, słuchając różnych programów radiowych, i wkrótce zaczął naśladować występujących w nich komików, między innymi znakomitego Jerry'ego Lewisa.
Po uzyskaniu wysokiej oceny w teście na iloraz inteligencji trafił do liceum dla uzdolnionych uczniów. Niechęć do nauki była w nim jednak tak głęboko zakorzeniona, że dwukrotnie nie udało mu się ukończyć dziesiątej klasy. Musiał przenieść się do innej szkoły, którą wkrótce ostatecznie porzucił. W 1956 roku, w wieku 19 lat, wstąpił do marynarki wojennej.
Podczas studiów pracował jako barman w kawiarni, gdzie nie tylko serwował klientom napoje, ale również rozbawiał ich żartami. W końcu wylądował w klubie komediowym. Na początku swojej kariery poruszał kwestie rasowe, ale później z nich zrezygnował, podejmując bardziej uniwersalne i ogólne tematy.
Mniej więcej w połowie studiów Cosby postanowił rzucić uczelnię i skupił się na rozwijaniu kariery w stand-upie. Podczas licznych występów zdobywał coraz więcej fanów. W 1963 roku po raz pierwszy gościł w słynnym talk-show Johnny'ego Carsona, który przedstawił go szerszej publiczności. Lata 60. należały do niego, a sukces gonił sukces. Pod koniec dekady miał już na koncie sześć prestiżowych nagród Grammy (w sumie zdobył ich dziewięć).
Kolejny przełom nastąpił w 1965 roku. Cosby utorował wówczas drogę dla innych afroamerykańskich aktorów, otrzymując, jako pierwszy z nich, główną rolę w serialu w mainstreamowej stacji. Sitcom "I Spy" opowiadał o przygodach dwóch szpiegów podróżujących po całym świecie, z których jeden udawał tenisistę, a drugi jego trenera. Emitowany przez trzy lata zdobył ogromną popularność, a Cosby za swoją rolę otrzymał trzy nagrody Emmy z rzędu. Pod koniec dekady, tuż po ukończeniu 30. roku życia, znalazł się na samym szczycie celebryckiej piramidy.
Czerwona pigułka
- Weź ją, poczujesz się lepiej - miał powiedzieć Cosby do Valentino i położył obok kieliszka z winem czerwoną pigułkę. 26-latka bez dłuższego zastanowienia skorzystała z propozycji i połknęła tabletkę, podobnie zresztą jak jej koleżanka. Po chwili obie poczuły się senne, a w ich głowach rozpędziła się karuzela. Chciały wracać do domu. Ale Cosby wsadził obie kobiety do limuzyny i zawiózł je do swojego domu.
- Tam usiadł, rozpiął rozporek i zmusił mnie do seksu oralnego. Megan leżała w tym czasie nieprzytomna na kanapie. Potem obrócił się, zgwałcił mnie na pieska, a po wszystkim po prostu odszedł. Nawet na mnie nie spojrzał, kiedy zapytałam, jak się stąd wydostać. Odparł tylko: "Zadzwoń po taksówkę" i trzasnął drzwiami - opowiada Valentino w filmie dokumentalnym BBC z 2018 roku zatytułowanym "Upadek amerykańskiej ikony". - Cosby zrujnował mi życie - dodaje.
Valentino milczała przez prawie 50 lat. Jak mówi, nigdy nie przeszło jej przez myśl, żeby zgłosić sprawę na policję. - To był 1969 rok, byłam hipiską, playmate, króliczkiem "Playboya". Policjant to ostatnia osoba, której bym opowiedziała, co się stało - zaznacza, sugerując, że nikt by jej nie uwierzył.
Hit wszech czasów
Lata 70. były dla Cosby'ego kolejnym pasmem sukcesów. Wszędzie było go pełno. Kontynuował występy na scenie, grał w hollywoodzkich produkcjach. W filmie "California Suite" zagrał u boku aktorskiej śmietanki: Alana Aldy, Michaela Caine'a, Jane Fondy, Waltera Matthau i innego legendarnego komika Richarda Pryora.
W 1984 roku Cosby stworzył serial, który na zawsze zmienił oblicze amerykańskiej telewizji, a jego samego w międzynarodową ikonę oraz jednego z najbogatszych i najbardziej wpływowych aktorów świata.
Akcja "The Cosby Show" skupiała się na losach afroamerykańskiej pary z wyższej klasy średniej (lekarza i prawniczki), mieszkającej na nowojorskim Brooklynie i wychowującej pięcioro dzieci. Każda z głównych postaci miała wiele cech swoich prawdziwych odpowiedników. Cosby grał praktycznie samego siebie, a inspirację czerpał z własnych doświadczeń. Od dwudziestu lat był mężem Camille Hanks, z którą miał cztery córki i syna. Z pozoru tworzyli niezwykle udane małżeństwo.
Tydzień po tygodniu, odcinek po odcinku serial przyciągał coraz więcej widzów ciepłym humorem i wiarygodnymi sytuacjami. Postać doktora Heathcliffa "Cliffa" Huxtable'a, którą kreował Cosby, określano mianem najwspanialszego tatusia w historii telewizji. To właśnie wtedy zaczęto go nazywać "Tatą Ameryki".
Serial stał się prawdziwym hitem lat 80. Przez pięć sezonów z rzędu (1985-1989) był najchętniej oglądanym programem w Stanach Zjednoczonych. W każdy czwartek o godzinie 20.00 przed telewizorami siadała rzesza Amerykanów w ponad 30 milionach domów. Co ważne, serial był bardzo popularny również wśród białych widzów, w przeciwieństwie do wielu innych programów telewizyjnych z udziałem postaci granych przez Afroamerykanów. Pokazywał, że wszyscy są równi i mogą odnieść sukces bez względu na rasę i pochodzenie. Był w pewnym sensie telewizyjną wersją ziemi obiecanej.
Pomimo komediowego klimatu serial nie omijał poważnych tematów, takich jak ciąża u nastolatków czy dysleksja wśród dzieci. Cosby, który miał dużą kontrolę nad scenariuszem, nalegał, aby produkcja miał również charakter edukacyjny. Był chwalony za przedstawienie pozytywnych metod wychowywania najmłodszych.
Przykład? W pierwszym odcinku Cliff rozmawia ze swoim synem Theo o jego słabych ocenach w szkole, na co ten odpowiada, że powinien akceptować jego słabości, ponieważ jest jego ojcem. Publiczność aplauzem przyjęła to sentymentalne wyznanie, jednak Heathcliff, ku zaskoczeniu widowni, gniewnie nazywa to "najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszał w życiu", całkowicie odrzucając pogląd, że musi cicho i chętnie akceptować, gdy jego syn nie stara się robić wszystkiego, co w jego mocy.
"Wprowadziłem cię na ten świat i mogę cię z niego zabrać" - rzuca na koniec, a publiczność pokłada się ze śmiechu.
W 1986 roku Cosby napisał książkę "Być tatą", w której zawarł swoje doświadczenia na temat wychowywania dzieci. Publikacja natychmiast stała się bestsellerem.
Serial "The Cosby Show" zdobył mnóstwo wyróżnień, w tym sześć nagród Emmy i trzy Złote Globy.
Portret dobrze sytuowanej, stabilnej i kochającej się czarnoskórej rodziny był czymś unikalnym w Stanach Zjednoczonych w tamtym okresie.Niektórzy krytykowali serię za przedstawienie nierealistycznego wizerunku, za brak odniesienia do relacji z białą społecznością oraz współczesnych problemów jak bieda czy epidemia HIV/AIDS. Z kolei inni twierdzili, że pokazywanie rodziny w ten sposób było po prostu pozytywnym wkładem w kwestie rasowe w Stanach Zjednoczonych.
Popularność "The Cosby Show" często była też postrzegana jako symbol nadziei i postępu dla Afroamerykanów. Jak na ironię, w momencie emisji ostatniego odcinka, w kwietniu 1992 roku, w Los Angeles wybuchły ogromne zamieszki po kontrowersyjnym wyroku w sprawie Rodneya Kinga. W starciach z policją zginęły 53 osoby, ponad dwa tysiące osób zostało rannych, a straty materialne wyceniono na blisko miliard dolarów.
W serialu wystąpiło gościnnie wiele słynnych osób, jak Steve Wonder, B.B King, Lena Horne, Placido Domingo czy Sammy Davis Jr. Sitcom był dla wielu aktorów odskocznią do późniejszych sukcesów na małym i dużym ekranie.
"Wymażę cię!"
Na początku lat 90. Cosby zaprosił na plan młodą aktorkę Lily Bernard, stając się jednocześnie jej mentorem. Przedstawił ją scenarzystom, producentom oraz obsadzie i obiecał, że otrzyma rolę w serialu. Lily często odwiedzała studio i spędzała czas za kulisami. Miała popatrywać i przygotowywać się na swoją wielką chwilę.
- Zwykle przebywałam na planie, gdzie całą ekipę stanowili biali, gdzie bardzo trudno znaleźć rodzynkę w misce płatków owsianych. Na planie "The Cosby Show" ekipę tworzyli Afroamerykanie. To było fenomenalne. Miałam być częścią historii. Historii, która zmienia postrzeganie czarnej społeczności. Bill Cosby sprawił, że czułam dumę z tego, że jestem Afroamerykanką - opowiada Bernard.
Minął rok, a Lily wciąż czekała na dawno obiecaną rolę w serialu. Pewnego dnia Cosby zabrał ją do Atlantic City pod pozorem spotkania z producentem, który miał dalej pokierować jej karierą. Wcześniej jednak zaprosił ją do swojego ogromnego apartamentu w hotelu należącym wówczas do Donalda Trumpa.
- Od razu poczęstował mnie jakimś brązowym napojem. Niemal wlał mi go do gardła. "Pij, Bernard, pij" - nalegał. Mówiłam mu, że nie piję alkoholu, ale czułam się, jakbym sprzeciwiała się ojcu. Po krótkiej chwili zrobiło mi się słabo. Ocknęłam się na dywanie. Cosby leżał na mnie, pamiętam jego ciężar, nie mogłam się ruszać, byłam jak sparaliżowana. Czułam, jak w moje ciało wchodzi patyk. Mówię tak, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką mogłam sobie wyobrazić, był gwałcący mnie Bill Cosby - wspomina.
Krótko potem Bernard wreszcie doczekała się roli. Na ekranie pojawiła się zaledwie na kilkanaście sekund. To był jej jedyny występ w serialu.
W przeciwieństwie do Valentino poważnie zastanawiała się nad oskarżeniem Cosby'ego o gwałt. - Kiedy powiedziałam mu o swoich zamiarach, oznajmił, że oskarży mnie o składanie fałszywych zeznań. Mówił: "I wiesz, co się z tobą stanie, Bernard? Trafisz do więzienia! Z nami koniec, nie chcę cię więcej widzieć, Bernard! Nie istniejesz, jesteś martwa, wymażę cię! Słyszysz mnie?".
Jak twierdzi, po napaści Cosby'ego stała się osobą ze skłonnościami samobójczymi i do tej pory cierpi na ataki paniki oraz miewa nocne lęki.
Tajemnicą poliszynela było to, że Cosby lubił kobiety i często zdradzał żonę. Joseph C. Phillips, jeden z aktorów grający drugoplanową rolę w serialu, opowiada, że widział po trzy, cztery dziewczyny, wchodzące do garderoby Cosby’ego, ponoć na przesłuchanie. Nie przypomina sobie jednak, aby którąkolwiek z nich spotkał później na planie.
Aktywista
W latach 90. Cosby kontynuował produkcję seriali, jednak żaden z nich nie odniósł takiego sukcesu, jak "The Cosby Show". Wykorzystywał też swoją sławę, promując edukację wśród Afroamerykanów i wpłacał milionowe sumy na konta różnych uczelni.
Podróżował również z wykładami po całym kraju, w których w mocnych słowach podnosił obawy dotyczące przyszłości młodych Afroamerykanów. "Przeklinają i nazywają siebie czarnuch... Myślą, że są modni, ale nie potrafią czytać i pisać" - grzmiał. Przestrzegał ich przed braniem narkotyków. Namawiał do zdobycia wykształcenia. Prosił, żeby nosili spodnie wysoko, a nie z krokiem w kolanach.
Matki karcił za to, że są niewiernymi partnerkami i nie poświęcają wystarczającej uwagi swoim dzieciom. - 70 procent nastolatek w ciąży to Afroamerykanki - argumentował. Chciał, aby były jak Clair Huxtable, jego serialowa żona z hitowego serialu.
Zabójstwo syna
W styczniu 1997 roku rodzinę Cosbych dotknęła tragedia. Ennis, jedyny syn Billa, został zastrzelony w Los Angeles, gdy zmieniał koło w swoim samochodzie na poboczu autostrady. Miał 28 lat.
Świat obiegły zdjęcia wykonane z helikoptera lokalnej stacji KTLA, pokazujące zbliżenie na martwego Ennisa, leżącego w kałuży krwi przy swoim mercedesie. Obrazki wyemitowała później CNN. Widzowie byli oburzeni.
Cosby'emu współczuła cała Ameryka. Pod jego dom w Nowym Jorku podjeżdżały ciężarówki wypełnione kwiatami. Z kondolencjami osobiście zadzwonili do niego prezydent USA Bill Clinton, wiceprezydent Al Gore i południowoafrykański biskup Desmond Tutu.
Mordercę złapano po dwóch miesiącach, okazał się mim 18-letni ukraiński imigrant Michaił Markhasev. Rodzina Cosbych nie chciała, żeby został skazany na karę śmierci. Markhasev otrzymał wyrok dożywotniego więzienia bez możliwości warunkowego zwolnienia.
Pierwsza rysa
W 2004 roku na nieskazitelnym dotąd wizerunku 67-letniego aktora pojawiła się pierwsza rysa. W mediach zaczęły pojawiać się informacje o anonimowej kobiecie, która wniosła przeciwko aktorowi oskarżenie o napaść seksualną. Cosby miał ją odurzyć alkoholem i narkotykami w swoim domu i molestować seksualnie. Sprawę zaczęła badać policja, ale prokuratorzy nie podjęli dalszych kroków ze względu na słaby materiał dowodowy i nie postawili Cosby'emu żadnych zarzutów.
Na tym problemy gwiazdy się nie skończyły. Kobieta postanowiła bowiem walczyć o odszkodowanie w postępowaniu cywilnym. Jej anonimowość nie mogła być już chroniona. Poszkodowaną okazała się Andrea Constand, była pracownica Temple University, Alma Mater Cosby'ego.
Cosby został wezwany na trwające cztery dni prywatne przesłuchanie w jednym z filadelfijskich hoteli. Jego zeznania były poufne. W listopadzie 2006 roku zawarł ugodę z Constand, której warunki były owiane tajemnicą. Nie wiadomo było nawet, czy aktor przyznał się do winy i czy Constand otrzymała jakieś odszkodowanie.
Sprawa ucichła pomimo tego, że do prawników Constand zgłosiło się 13 innych kobiet, oskarżających Cosby'ego o gwałt lub jego usiłowanie. Media jednak konsekwentnie milczały, tak jakby Amerykanie w ogóle nie dopuszczali do siebie myśli, że legendarny komik mógł dopuścić się tak haniebnych czynów.
W 2002 roku otrzymał przecież od prezydenta George'a W. Busha Prezydencki Medal Wolności, najwyższe odznaczenie cywilne Stanów Zjednoczonych. Siedem lat później, podczas gali transmitowanej na żywo w całym kraju, został uhonorowany za wkład w amerykańską kulturę prestiżowym wyróżnieniem Kennedy Center Honors.
Przełom
Wszystko zmieniło się w pewien październikowy wieczór 2014 roku. Nieznany szerszej publiczności komik Hannibal Buress, podczas swojego występu, zaczął niewybrednie żartować ze swojego starszego kolegi po fachu. - Nie cierpię Billa Cosby'ego! - zaczął. Później zaczął go naśladować: "Podciągnijcie sobie spodnie, czarni ludzie. Byłem w telewizji w latach 80. Mogę do was mówić, bo odniosłem sukces w sitcomie".
- Tak, ale ty gwałcisz kobiety - dodał.
Poprosił także widownię, aby po powrocie do domu wyszukali w internecie hasło: "Bill Cosby gwałt".
Ten moment uruchomił całą lawinę zdarzeń. Film z występu Buressa stał się viralem, a media wreszcie szeroko zainteresowały się tym tematem, co skłoniło ponad 60 kobiet do wysunięcia oskarżeń o gwałt. Wśród nich Victoria Valentino i Lily Bernard.
Nastawienie opinii publicznej do Cosby'ego zaczęło się zmieniać. Po nowej fali zarzutów, kierowanych pod adresem komika, Netflix odłożył na półkę nowy stand-up Cosby'ego, sieć NBC wstrzymała prace nad serialem z jego udziałem, a kanał TV Land przestał nadawać powtórki "The Cosby Show". W maju bieżącego roku wyrzucono go z Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Zarzuty o gwałt stały się przedmiotem żartów w amerykańskiej telewizji. - Cosby położył do snu więcej osób niż ciepłe mleko - powiedział Bill Maher, amerykański komik i komentator polityczny.
Dziennik "New York Times", za zgodą sądu, zdecydował się na opublikowanie poufnych do tej pory protokołów zeznań Cosby'ego, złożonych pod przysięgą. Aktor przyznaje się w nich do kupowania tabletek Quaalude "z zamiarem podawania ich młodym kobietom, z którymi chciał odbywać stosunki seksualne".
Epilog
30 grudnia 2015 roku Cosby'emu wreszcie postawiono zarzuty karne. Nie przyznał się do żadnego z z nich.
W lutym 2018 roku spadł na niego kolejny cios, kiedy w wieku 44 lat, z powodu niewydolności nerek, zmarła jego córka Ensa, która bardzo mocno angażowała się i okazywała wsparcie ojcu oskarżanemu o molestowanie seksualne. Wierzyła w jego niewinność. "Wierzę, że rasizm odegrał wielką rolę we wszystkich aspektach tego skandalu" - pisała Ensa.
26 kwietnia 2018 roku sąd w Pensylwanii uznał 80-letniego Cosby’ego za winnego w sprawie trzech przypadków podania Andrei Constand środków odurzających i molestowania seksualnego, jakiego miał dopuścić się w 2004 roku. To pierwszy tak głośny proces po powstaniu ruchu #Metoo.
W chwili ogłoszenia decyzji ławy przysięgłych Cosby patrzył zasmucony w podłogę. Constand siedziała z kamienną twarzą, a obecna na sali inna domniemana ofiara Cosby'ego - Lily Bernard - zaczęła płakać.
Wymiar odsiadki Cosby pozna 24 lub 25 września. Grozi mu 30 lat wiezienia, po 10 lat za każdy z trzech zarzutów. Jego prawnicy walczą o minimalny wyrok, przedstawiając aktora jako słabego, niedowidzącego starca, niezdolnego do ataku na kolejną kobietę i przeżycia długich lat w więzieniu.
Wszystkie zarzuty karne, poza sprawą Andrei Constand, przedawniły się. Jednak wiele spraw przeciwko aktorowi toczy się przed sądami cywilnymi.
Valentino zasugerowała po wyroku, że Cosby powinien zostać... zgwałcony w więzieniu. - Powinno go spotkać to samo, co kobiety, którym wyrządził krzywdę. Nadszedł czas, aby poniósł konsekwencje swoich czynów, ponieważ my ponosiłyśmy konsekwencje jego postępków przez dziesięciolecia - powiedziała 75-latka w rozmowie z plotkarskim portalem TMZ.