Bazy atomowych okrętów podwodnych i nawodnych, stocznie, składowiska odpadów radioaktywnych i zamknięte miasta. Zatoki w okolicy położonego za Kręgiem Polarnym Murmańska są prawdopodobnie najbardziej zmilitaryzowanym miejscem na Ziemi. W czasie zimnej wojny informacje z tego obszaru były bezcenne dla wywiadów NATO. Teraz każdy może go obejrzeć z domu.
Pozornie nie ma tam nic szczególnego do oglądania. Klimat tak daleko na północy jest bardzo surowy. Roślinność ogranicza się do skarłowaciałych drzew, krzaków i porostów. Przez większą część roku jest szaro i zimno. Arktyczne lato trwa bardzo krótko. Od Morza Barentsa wieją silne arktyczne wiatry, smagając lodowatymi porywami skaliste wzgórza ciągnące się po horyzont.
Bezcenne widoki
W tak nieprzyjaznej dla ludzi okolicy znajdują się jednak rzeczy, które wywołują wielkie zainteresowanie wywiadów. Wszystko za sprawą sowieckiego wojska, które w okolicy Murmańska ulokowało swoją najpotężniejszą siłę morską – Flotę Północną. U szczytu potęgi w latach 80. miała ona w składzie ponad 100 atomowych okrętów podwodnych, w tym wiele przenoszących rakiety balistyczne z głowicami jądrowymi.
Dla takiej armady potrzebne były liczne bazy, które pobudowano w zatokach podobnych do norweskich fiordów. Na bezludnych pustkowiach powstawały specjalne pirsy dla okrętów, stocznie remontowe, miasta dla załóg i arsenały z zapasami uzbrojenia. W wyniku tej ambitnej rozbudowy, która trwała od lat 50. do 80., okolice Murmańska przekształciły się w wielką bazę wojskową. Nigdzie indziej na świecie nie powstało nic podobnego.
Ponieważ Flota Północna ZSRR stanowiła jedno z największych zagrożeń dla NATO, jej bazy i okręty stały się niezwykle ważnymi obiektami dla wywiadów zachodnich. Każda informacja na ich temat była bezcenna, bo pozwalała ocenić ich prawdziwy potencjał. Problem w tym, że Murmańsk i okolice były pod wyjątkowo ścisłym nadzorem i nie sposób było tam umieścić szpiegów. Głównym źródłem informacji pozostawały więc satelity szpiegowskie. Amerykanie wydali na nie podczas zimnej wojny dziesiątki miliardów dolarów.
Zdjęcia wykonywane z kosmosu wywiad USA zatrzymywał jednak dla siebie. Poza radzieckimi żołnierzami i amerykańskimi analitykami nikt nie miał pojęcia, jak wygląda miejsce stacjonowania największej floty ZSRR.
Wyprawa w okolice Murmańska
Dzisiaj sprawa ma się zupełnie inaczej. Do "ogródka" już rosyjskiej Floty Północnej może zajrzeć z kosmosu każdy. Warunkiem jest dostęp do internetu. Przy pomocy Google Maps i zdjęć z cywilnych satelitów można zrobić sobie wycieczkę po miejscu stacjonowania najsilniejszej floty Rosji, która, choć jest cieniem swojej potęgi z okresu ZSRR, nadal odgrywa bardzo ważną rolę w rosyjskich siłach zbrojnych i skupia większą część atomowych okrętów podwodnych i dużych okrętów nawodnych. Co więcej, w jej bazach są testowane praktycznie wszystkie większe nowe jednostki wojenne budowane w Rosji.
Na początku kwietnia na Daleką Północ przybyła między innymi nowa fregata Admirał Essen, zbudowana na Bałtyku. Jej nowym miejscem stacjonowania, przynajmniej na czas prób i testów, będzie Siewieromorsk, główna baza Floty Północnej. W tym zamkniętym mieście, do którego nie mają swobodnego dostępu obcokrajowcy, mieści się dowództwo i główny arsenał floty. Przy jej nabrzeżach cumują największe jednostki nawodne Floty Północnej, w tym atomowy krążownik rakietowy Piotr Wielki, okręt flagowy całej rosyjskiej floty. Na obrzeżach miasta leży duże lotnisko wojskowe, na którym stacjonują samoloty patrolowe i do zwalczania okrętów podwodnych.
Położony kilkanaście kilometrów w głąb Zatoki Kolskiej Murmańsk, choć jest największym miastem w regionie, nie ma na swoim terenie bazy Floty Północnej. Za czasów ZSRR okręty zostały z niego usunięte dla ustrzeżenia ich przed ciekawskimi spojrzeniami, o które znacznie łatwiej w liczącym 300 tys. ludzi mieście niż w położonych na odludziu bazach. W Murmańsku flota korzysta jedynie z dużej stoczni remontowej nr 35 (Siewmorput). Na zdjęciach satelitarnych widać stojący tam jedyny rosyjski lotniskowiec Admirał Kuzniecow, najwyraźniej przechodzący doraźny remont – okręt zazwyczaj cumuje w Siewieromorsku.
Znacznie ważniejszy dla Floty Północnej jest teren położony około 30 km na północ od Murmańska, na którym znajduje się kilka mniejszych zatoczek odchodzących od Zatoki Kolskiej. Znaczny obszar z miastami Polarnyj, Gażdżijewo oraz Śnieżnogorsk jest zamknięty i administrowany przez wojsko. Ta pierwsza miejscowość swego czasu była główną bazą Floty Północnej, ale obecnie stacjonują tam jedynie mniejsze okręty nawodne (korwety i trałowce) oraz małe okręty podwodne z napędem konwencjonalnym. Mieści się tam też stocznia nr 10 (Szkwał), która jako pierwsza na Dalekiej Północy została przystosowana do obsługi atomowych okrętów podwodnych. W latach 90. zajmowała się głównie ich złomowaniem, a teraz popada w ruinę. Na zdjęciach satelitarnych widać jeszcze kilka zacumowanych do nabrzeży sekcji z reaktorami wyciętymi ze starych jednostek.
Zadanie obsługi atomowych okrętów podwodnych przejęła położona kilkanaście kilometrów dalej, w tej samej zatoce, stocznia Nierpa. Jest znacznie większa i lepiej wyposażona. Na zdjęciach satelitarnych widać wyraźnie halę stoczniową, do której można wtoczyć nawet duże okręty wyciągnięte z wody przy pomocy doku pływającego. Na placu obok karierę skończyła większość wycofanych ze służby w latach 90. starszych radzieckich atomowych okrętów podwodnych. Widać nawet jeszcze zwały pociętych blach. Wśród nich stoi ciekawostka – pierwszy radziecki atomowy okręt podwodny Leninski Komsomoł. Od lat 90. trwają starania, aby przekształcić go w muzeum, ale brakuje na to pieniędzy. Do dzisiaj udało się jedynie wyciąć sekcję z reaktorem i zastąpić ją "zaślepką". Na zdjęciu widać ten proces. Okręt jest rozdzielony na trzy części.
Kilkanaście kilometrów dalej na północ, nad inną zatoczką odchodzącą od Zatoki Kola mieści się Gażdżijewo. W tym miejscu stacjonują atomowe okręty podwodne z rakietami balistycznymi typu Delfin (według NATO Delta IV) oraz ich eskorta, czyli mniejsze "myśliwskie" okręty typu Szczuka (Akula). Obok, na skalistym pustkowiu, postawiono całe osiedle bloków dla załóg oraz arsenał. Na zdjęciach satelitarnych widać też wyraźnie charakterystyczny duży dźwig służący do załadowywania rakiet balistycznych do wyrzutni na okrętach. Można też zauważyć budowę nowego pirsu, prawdopodobnie dla nowych jednostek typu Boreasz. Atomowe okręty podwodne potrzebują specjalnych miejsc do cumowania, bowiem podczas postoju nie można tak po prostu wyłączyć ich reaktorów. Potrzebują ciągłego chłodzenia, które musi być zapewniane z brzegu.
W tej samej zatoczce co Gażdżijewo mieści się obiekt, który nie ma swojej oryginalnej nazwy, ale jest dobrze znany za granicą. To składowisko odpadów radioaktywnych określane po prostu Zatoka Sajda. Postawiono je na przełomie wieków głównie za pieniądze Niemców i Norwegów (łącznie niemal miliard dolarów), bowiem Rosjanie nie byli w stanie samodzielnie stworzyć miejsca do bezpiecznego składowania nieprzebranych odpadów radioaktywnych pozostawionych przez flotę ZSRR. Chodzi głównie o reaktory starych okrętów podwodnych i pochodzące z nich zużyte pręty paliwowe. W latach 90. po prostu zostawiano je w stoczniach takich jak Nerpa czy Szkwał, gdzie pozbawione odpowiedniego nadzoru stwarzały poważne ryzyko skażenia okolicy.
Teraz są odpowiednio konserwowane i wyciągane na brzeg, gdzie mają czekać na utylizację. Wśród sekcji reaktorów widać też kadłub starego (zwodowanego w 1914 r.) statku Wołodarski, który był pływającą bombą radioaktywną. W czasach ZSRR wyładowano go wypalonymi prętami paliwowymi z reaktorów okrętów. Na zdjęciu widać jego mozolną utylizację.
Dziesiątki reaktorów zalegające w Zatoce Sajda to spadek głównie po gwałtownej rozbudowie Floty Północnej w latach 60. i 70., kiedy co roku wzbogacała się ona nawet o kilkanaście nowych atomowych okrętów podwodnych. Szybko zaczęło dla nich brakować miejsca w już istniejących bazach nad Zatoką Kolską, więc zaczęto budować nowe miejsca do stacjonowania, położone dalej na północ, nad innymi zatokami. Około 40 km od Murmańska wojsko przejęło małą wioskę Widjajewo, która została rozbudowana w miasteczko garnizonowe i odcięta od świata. Do dzisiaj pozostaje miastem zamkniętym.
Na położonej obok Zatoce Guba znajdowała się niegdyś baza konwencjonalnych okrętów podwodnych, ale dzisiaj to jedynie ruiny. Nieco dalej na północ, na Zatoce Ara, mieści się natomiast nadal czynna baza jednostek atomowych. Ze zdjęć satelitarnych wynika jednak, że nie jest intensywnie wykorzystywana. Formalnie przypisanych do niej jest tylko kilka jednostek. Ciekawostką są ruiny nigdy nieukończonej podziemnej bazy okrętów podwodnych. Z kosmosu praktycznie ich nie widać, ale można rozróżnić trzy wejścia do tuneli, które miały chronić jednostki przed bombami atomowymi.
Około 20 km dalej na zachód mieszczą się ostatnia duża baza Floty Północnej nad zatoką Zapadnaja Lica i zamknięte miasto Zaoziorny. To tam umieszczono pierwsze miejsce postoju dla atomowych okrętów podwodnych w latach 50. Dzisiaj stacjonują tam jednostki wielozadaniowe typów Antej (Oscar II) oraz Szczuka (Victor III). Na zdjęciu satelitarnym widać też pierwszy okręt nowego typu Boreasz, Jurij Dołgoruki. Prawdopodobnie bazował tam przez jakiś czas, zanim ukończono dla niego nabrzeże w Gażdżijiewie, do którego jest formalnie przypisany.
Ciekawostką w tej okolicy są resztki bazy największych okrętów podwodnych świata typu Akuła (Tajfun). Nigdy jej nie ukończono, bo budowano ją w latach 80., gdy radziecka gospodarka chwiała się już w posadach. Dodatkowo pod koniec dekady osunęło się skaliste zbocze, niszcząc część budynków. Dzisiaj w służbie jako jednostka eksperymentalna pozostaje już tylko jedna akuła o nazwie Dmitrij Donskoj, która korzysta głównie z bazy w Siewierodwińsku nad Morzem Białym. Pozostałe złomowano lub odstawiono do rezerwy. To, co zostało z bazy akuł w Zapadnej Licy, jest pomnikiem szaleńczych zimnowojennych zbrojeń, które pociągnęły gospodarkę ZSRR na dno. Podobnie jak większość z powyższych baz, które dzisiaj są wykorzystywane tylko połowicznie przez znacznie mniejszą Flotę Północną.