Premier Beata Szydło zapowiedziała jesienią rekonstrukcję swojego rządu, by po kilku tygodniach spekulacji zostać sama zastąpioną przez Mateusza Morawieckiego. - To będzie rząd kontynuacji - mówił nowy szef Rady Ministrów. Zmiany personalne w gabinecie rozpoczął od najbliższego otoczenia w kancelarii, część ministrów ma pożegnać się ze stanowiskiem po Nowym Roku.
Pod koniec października Beata Szydło zapowiedziała rekonstrukcję. - Ta decyzja została podjęta, będą zmiany w rządzie, ja tę decyzję oczywiście omawiam z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, co jest rzeczą naturalną (...). Takie decyzje zapadają w gremiach partyjnych - oświadczyła Szydło w programie "Jeden na jeden" w TVN24 i dodała, że decyzje o zmianach w składzie Rady Ministrów przekaże opinii publicznej w ciągu "kilkunastu dni".
Karuzela nazwisk
Od razu ruszyła medialna giełda nazwisk ministrów mogących stracić stanowisko. Wśród najczęściej wymienianych byli: minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, minister budownictwa i infrastruktury Andrzej Adamczyk, minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, minister środowiska Jan Szyszko, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Pojawiły się także doniesienia, że zlikwidowane miałoby być Ministerstwo Cyfryzacji, w związku z czym stanowisko straciłaby Anna Streżyńska. Opozycja oczekiwała dymisji szefa MON Antoniego Macierewicza.
W kuluarach sejmowych spekulowano, że zmiana mogłaby nastąpić również na stanowisku premiera. Wielu komentatorów wskazywało, że naturalnym następcą Szydło byłby stojący na czele partii Jarosław Kaczyński.
Przesunięta rekonstrukcja
Na początku listopada Szydło przedstawiła prezesowi PiS plan rekonstrukcji mającej – jak informował ówczesny rzecznik rządu Rafał Bochenek – charakter strukturalny. Dodał, że jej wynikiem mają być zmiany personalne. W podobnym tonie wypowiadała się rzeczniczka PiS Beata Mazurek, która przesunięcie w czasie rekonstrukcji tłumaczyła zmianami "instytucjonalnymi".
W końcu prezes PiS w wywiadzie dla telewizji państwowej zapowiedział, że zmiany w rządzie zostaną ogłoszone prawdopodobnie w grudniu. Podkreślił wówczas, że okoliczności się zmieniły. – Musimy tak skonstruować rząd, żeby on się dobrze wpisywał w tą nową, trochę trudniejszą sytuację – tłumaczył.
Kandydat Morawiecki
Na początku grudnia, na kilka dni przed spotkaniem Komitetu Politycznego PiS w sprawie rekonstrukcji rządu, prezes PiS spotkał się między innymi z szefami okręgów partii i szefami wojewódzkich zespołów samorządowych.
Tam z ust Jarosława Kaczyńskiego – jak informowały media - miała paść propozycja, by dotychczasowy wicepremier i minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki pokierował rządem. To, że pojawiła się jego kandydatura, potwierdziła później rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Dzień przed decyzją o zmianie premiera, pytana o rekonstrukcję rządu, Beata Szydło mówiła w Radiu Maryja, że "zmiany są czymś naturalnym". Zauważyła jednak, że ten "okres jest dość długi, przedłuża się".
Na 24 godziny przed spotkaniem ścisłego kierownictwa PiS na korytarzach sejmowych posłowie tej partii byli już niemal pewni, że Beata Szydło nie będzie dłużej stała na czele rządu.
- Naszym naturalnym kandydatem [na szefa rządu - red.] jest prezes Jarosław Kaczyński. Jeśli prezes by się nie zdecydował, najlepszym kandydatem jest Mateusz Morawiecki - mówił wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Rano obroniona w Sejmie, wieczorem odwołana
7 grudnia - w dniu, w którym PiS obroniło rząd Szydło w sejmowej debacie nad wnioskiem PO o wotum nieufności dla jej gabinetu, a prezes Kaczyński wręczył premier bukiet kwiatów - w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie zapadła decyzja: dotychczasową szefową rządu zastąpi Mateusz Morawiecki.
Po spotkaniu, najpierw Komitetu Politycznego PiS, a następnie klubu parlamentarnego, którego posłowie przyjechali na Nowogrodzką autokarami, rzeczniczka PiS poinformowała, że premier Beata Szydło złożyła rezygnację na ręce Komitetu Politycznego PiS. Rezygnacja została przyjęta.
Wysunięto kandydaturę Mateusza Morawieckiego. Rzeczniczka PiS wyjaśniła wówczas, że sytuacja międzynarodowa i krajowa powodują, iż przed PiS są "trochę inne wyzwania". - To wymaga korekty nie tylko ministrów, nie tylko zmian przedstawicieli rządu, ale także kierownictwa tego rządu – tłumaczyła.
Beata Szydło pożegnalny wpis zamieściła na Twitterze. "Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia, podziękowania, za wszystkie tak dla mnie miłe Państwa wpisy. Te dwa lata były dla mnie niezwykłym czasem, a służba dla Polski i Polaków zaszczytem. Dziękuję" - napisała premier na Twitterze.
"Fikcyjny premier"
Zmianę na fotelu premiera komentowała opozycja. - Wiedziała o tym, że będzie tylko fikcyjnym premierem - komentowała była premier Ewa Kopacz. - Takie upodlenie i takie potraktowanie będzie źle bardzo potraktowane przez elektorat PiS, który już stworzył już akcję "murem za Beatą" - mówiła przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Oceniła, że PiS zmieniając premiera chce odciąć się od dwóch lat "podłej zmiany w Polsce".
- Zmiana bez zmiany - premierzy się zmieniają, a jedna rzecz jest trwała - rządzi Jarosław Kaczyński - skwitował prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Podobnego zdania był wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). - Mamy do czynienia z pełną kontynuacją – podkreślił.
"Jak widać świetnego premiera się zmienia"
Można było odnieść wrażenie, że wskazanie Mateusza Morawieckiego jako nowego kandydata na premiera spotkało się z rezerwą przynajmniej u części działaczy PiS-u. - Jak widać świetnego premiera się zmienia. Prawo i Sprawiedliwość zaskakuje także w kwestiach personalnych - ocenił Jan Żaryn z PiS tuż po ogłoszeniu decyzji o zmianie szefa rządu.
Były wicepremier i marszałek Sejmu Ludwik Dorn w wypowiedzi dla magazynu "Czarno na białym" w TVN24 zwrócił uwagę, że "pod względem kulturowo-politycznym Morawiecki jest w tej partii ciałem nie tylko obcym, ale wręcz wrogim". - Proszę zauważyć, że pan premier Morawiecki to krew z krwi i kość z kości tych obrzydliwych elit III RP – dodał. Według Dorna premier pochodzi ze świata, który PiS planuje "zniszczyć".
Syn opozycjonisty, bankier, doradca Tuska
Morawiecki jeszcze dwa lata temu znany był głównie w kręgach biznesowych. Syn opozycjonisty w czasach PRL Kornela Morawieckiego przez osiem lat był prezesem banku BZ WBK.
O służbę państwu na najwyższych szczeblach otarł się jeszcze, zanim do władzy doszło PiS. W 2010 roku znalazł się w składzie Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku.
W politycznych kręgach o Morawieckim głośno zrobiło się w listopadzie 2015 roku, gdy Beata Szydło powołała go na ministra rozwoju i wicepremiera. W jeden resort połączono trzy ministerstwa: gospodarki, rozwoju i skarbu. W 2016 roku Morawiecki przejął Ministerstwo Finansów.
Kilka miesięcy wcześniej wstąpił do PiS. Jego flagowym projektem jest "Strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju", nazywanego od jego nazwiska "Planem Morawieckiego". Jej główne założenia to podniesienie dochodów Polaków do europejskiego poziomu, zmniejszenie ubóstwa, rozwój regionów, pomoc przedsiębiorstwom i budowa elektrowni atomowych. Jak na razie te cele pozostają w dużej mierze jedynie na papierze.
Rząd kontynuacji
Nowy premier wraz ze starym rządem Beaty Szydło został zaprzysiężony przez prezydenta 11 grudnia. Była premier przyjęła stanowisko wicepremiera bez teki. Dzień później w Sejmie Mateusz Morawiecki przedstawił expose. Plany swojego gabinetu nakreślił w 70-minutowym przemówieniu.
Morawiecki na wstępie podziękował byłej premier Beacie Szydło za "wspólne lata bardzo ciężkiej pracy" i podkreślił, że gabinet, na którego czele stoi "jest ten sam, kierunek działania jest ten sam, drogowskazy i wartości są te same".
- Jest więc rządem kontynuacji, który będzie realizował politykę wspierania polskich rodzin - wskazał.
Nowy premier mówił między innymi o zwiększeniu nakładów na służbę zdrowia, walce ze smogiem i nowych inwestycjach.
Morawiecki na zakończenie expose powiedział, że Polska jest naszym wspólnym dobrem, niezależnie od barw politycznych czy różnic światopoglądowych. Według premiera można i trzeba się spierać, jednak - jak mówił - "spór - tak, wojna - nie".
ZOBACZ CAŁE EXPOSE MATEUSZA MORAWIECKIEGO
"I tak na końcu będzie realizował politykę Kaczyńskiego"
- Myślę, że opozycja będzie miała problem, żeby po tym expose mówić sensownie i argumentować – skomentowała expose rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Krytycznie ocenili je posłowie opozycji.
- Tak słabego expose nie słyszałam – powiedziała przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. Dodała: - Jeżeli rządy Morawieckiego będą tak chaotyczne jak expose, to zatęsknimy za premier Szydło.
- Morawiecki może mówić wiele pustych słów, a i tak na końcu będzie realizował politykę Kaczyńskiego – skwitował Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.
Zmiany w gabinecie Morawieckiego
Morawiecki zapowiedział, że wraz z kierownictwem politycznym przygląda się pracy wszystkich ministrów, a na drugą część kadencji, na początku roku zostaną zaproponowane pewne zmiany w rządzie.
Jeszcze przed świętami Boże Narodzenia Morawiecki zaczął od zmian w swoim najbliższym otoczeniu w kancelarii premiera. Nowym rzecznikiem rządu została posłanka PiS, członek sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Joanna Kopcińska, która zastąpiła na tym stanowisku Rafała Bochenka. Premier poinformował, że Bochenek zostanie w kancelarii ministrem. Marek Suski, dotąd wiceszef klubu parlamentarnego PiS i członek m.in. sejmowej komisji ds. Amber Gold, został szefem gabinetu politycznego premiera. Jego poprzedniczka Elżbieta Witek została odwołana.
Dotychczasowy wiceminister obrony Michał Dworczyk został powołany na stanowisko szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zastąpił na tym stanowisku Beatę Kempę, która będzie ministrem-członkiem Rady Ministrów odpowiedzialnym za koordynację pomocy humanitarnej i spraw uchodźców.
Na poważne zmiany w rządzie w roku 2017 czasu jednak nie starczyło. Politycy zapowiadają, że nastąpią one jednak niedługo. Zdaniem wicemarszałka Senatu Adama Bielana styczniowa rekonstrukcja obejmie co najmniej kilka resortów, w tym te zaliczane do "superważnych". Podkreślił, że wymienionych zostanie "nieco mniej" niż połowa ministrów.
Justyna Sochacka