Patryk Jaki startował ze słabszej pozycji i zdaniem wielu komentatorów nie miał żadnych szans w realnej walce z Rafałem Trzaskowskim o Warszawę. Dziś jednak nikt w stu procentach nie zaryzykuje tezy, że Jaki nie może wygrać wyborów. Dla Magazynu TVN24 pisze Jakub Majmurek z "Krytyki Politycznej".
Formalnie kampania samorządowa dopiero się zaczyna, warszawiacy mogą mieć jednak wrażenie, że jest przynajmniej na półmetku. Dwaj główni kandydaci do stołecznego ratusza – Rafał Trzaskowski i Patryk Jaki – ruszyli z "prekampanią" już na początku wakacji. Te dobiegają końca, można więc pokusić się o próbę podsumowania dotychczasowego etapu walki o warszawski samorząd.
Prekampania dla Jakiego
Kto w tym momencie wygrywa w wyścigu? Wydaje się, że Patryk Jaki. To on prowadzi bardziej dynamiczną i przebojową kampanię, skuteczniej dociera do wyborców ze swoim komunikatem.
Widać to w sondażach. Kampanię Jakiego dobrze ocenia 41 procent badanych, źle 36 procent. Odwrotnie u Trzaskowskiego. Choć prowadzi w plebiscytach poparcia, to 40 procent badanych uważa jego kampanię za złą, a 36 procent za dobrą (Kantar Millward Brown SA dla "Faktów" TVN i TVN24).
Jaki zbierał pochwały nawet od mediów i polityków dalekich od Nowogrodzkiej. Doceniano jego zaangażowanie, determinację, fakt, że autentycznie chce mu się podjąć walkę. Bez wątpienia kandydat Zjednoczonej Prawicy pokazał w kilku ostatnich tygodniach polityczny talent i pracowitość, których niekoniecznie się po nim spodziewaliśmy. Konsekwentnie wychodził na spotkanie elektoratu w nie zawsze przychylnym dla siebie terenie, unikając przy tym rażących błędów. Choć znany był z języka równie mało subtelnego i brutalnego, jak ten, którym posługuje się minister Błaszczak, w Warszawie nie powiedział jak dotąd niczego, co byłoby w oczywisty sposób kompromitujące.
Kandydat PiS startował ze słabszej pozycji i zdaniem wielu komentatorów nie miał żadnych szans w realnej walce z Trzaskowskim o ratusz. Dziś nikt nie zaryzykuje tezy, że Jaki nie może wygrać tych wyborów. W sondażach z ostatnich miesięcy wyraźnie widać tendencję: przewaga Trzaskowskiego topnieje. W czerwcu i lipcu mieściła się w przedziale 5-7 punktów procentowych, w ostatnich sondażach to już tylko 2-3 punkty procentowe (sondaż Kantar Millward Brown SA dla "Faktów" TVN i TVN24).
Co Trzaskowski zrobił źle?
Na ile topniejąca przewaga jest winą kandydata PO? Z pewnością w pierwszym etapie kampanii Trzaskowskiemu było zwyczajnie trudniej. Łatwiej jest atakować z pozycji, gdzie niewiele ma się do stracenia niż bronić pierwszego miejsca jako faworyt. Pogoń młodego pretendenta za liderem w naturalny sposób przyciąga uwagę, a nierzadko i sympatię obserwatorów. Kandydata PO obciąża także normalne w demokracji zmęczenie dwunastoma latami nieprzerwanych rządów tej partii w stolicy oraz ciągnący się za nią skandal reprywatyzacyjny.
Trzaskowski popełnił przy tym sporo błędów. Na początku wyraźnie zlekceważył Jakiego i trochę przespał pierwszy etap "prekampanii". Sprawiał wrażenie, jakby się mu nie chciało. Podłożył się także serią postów w mediach społecznościowych – po każdym z nich sztab Jakiego mógł zacierać ręce z radości. Kandydat PO chwalił się w nich zasłużonymi dla historii, dobrze urodzonymi przodkami, protekcjonalnie "witał" w stolicy pochodzącego z Opola Jakiego, wreszcie wspominał, jak Bronisław Geremek uczył go "cywilizacji europejskiej po francusku". Zwłaszcza ten ostatni wpis wywołał powszechne kpiny i ataki na kandydata PO, nie tylko ze strony sympatyków Jakiego, ale także stronników i liderów opinii lewicy, stanowiącej naturalną rezerwę głosów Trzaskowskiego w drugiej turze.
Za kilka lat te reakcje na wpisy Trzaskowskiego mogą wydawać się trochę przesadzone, ale dziś – czy nam się to podoba, czy nie - w polityce silnie dominuje pierwiastek populistyczny, niechętny elitom. Najgorsze, co może zrobić kandydat na wysoki urząd, to dostarczyć przeciwnikom argumentów, żeby dało się go przedstawić jako członka kasty, która nie dostrzega problemów "zwykłych ludzi".
Na razie burza wokół niefortunnych wypowiedzi Trzaskowskiego trochę się uspokoiła, kampania kandydata PO odzyskała rytm i tempo – ale można się spodziewać, że temat "przywileju" wróci jeszcze w kampanii. Choć Patryk Jaki sam jest synem prominentnego samorządowca z Opola, lubi przedstawiać się jako "zwykły chłopak spod bloku" i z pewnością będzie rozgrywał antyelitarne karty przeciw konkurentowi.
Wymiana ciosów zamiast debaty
Do tej pory kampania miała też mało merytoryczny przebieg. Przypominała bardziej bokserski pojedynek niż poważną debatę. I to wcale nie dlatego, że kandydaci nie przedstawili żadnych propozycji programowych. Trzaskowski na samym początku "prekampanii" zaprezentował zestaw dość spójnych postulatów, składający się na nowoczesną, raczej prospołeczną korektę polityki ratusza Hanny Gronkiewicz-Waltz, sprytnie przechwytującą szereg postulatów ruchów miejskich. Jan Śpiewak i koalicja Wygra Warszawa przedstawili z kolei dwa bardzo ambitne projekty: potężny program budownictwa mieszkaniowego w stolicy oraz plan założenia Warszawskiego Parku Centralnego na placu Defilad. Patryk Jaki niemal co tydzień sypie jakąś nową propozycją - ostatnio budowy dwóch nowych linii metra w stolicy.
Kandydaci i ich sztaby sceptycznie odnoszą się jednak do tych propozycji. Zamiast rozmawiać o programach, urządzają maratony spotkań z wyborcami oraz wzajemnie się atakują. Bliskie PiS media zlustrowały warszawski ratusz pod kątem komunistycznej przeszłości jego urzędników, by zaatakować w ten sposób kandydata PO. Sztabowcy PO w rewanżu ujawnili antysemickie wpisy skarbnika kampanii Jakiego. Wpis pochodził co prawda sprzed wielu lat, ale - jak się okazało - skarbnik i radny PiS jeszcze kilka tygodniu temu pokpiwał sobie w rasistowskim tonie z "nie dość francuskiej" dla niego piłkarskiej reprezentacji Trójkolorowych. Jakiego – wyciągając bliskie PiS osoby uwikłane w niejasne sytuacje z reprywatyzacją – atakuje też Jan Śpiewak. Wszystkich kandydatów na rozwieszonych w całym mieście bilbordach stara się zdyskredytować radny i były burmistrz Ursynowa Piotr Guział.
Tym niemniej dobrze byłoby, gdyby kandydaci na poważnie zaczęli rozmawiać, jak rozwiązać najbardziej dokuczliwe problemy Warszawy. Choćby mieszkaniowy. Ceny mieszkań i czynszów w Warszawie nie tylko drenują budżety mieszkańców miasta, ale także stanowią barierę dla rozwoju stolicy. Kampania tylko by na tym zyskała, gdyby kandydaci wspólnie usiedli i skonfrontowali swoje pomysły na miasto, w którym mieszkańcy stoją przed wyborem: drogi kredyt spłacany przez całe życie, najem pochłaniający połowę pensji albo mieszkanie na źle skomunikowanych peryferiach.
Warto też, by sztaby częściej punktowały słabości propozycji konkurentów. Na razie błyskotliwie udało się to tylko organizacji miejskich aktywistów Miasto Jest Nasze. Wspólnie ze swoimi partnerami z Sofii, MJN inteligentnie wyśmiało plany Jakiego, by w rozbudowie warszawskiego metra wzorować się na stolicy Bułgarii. Jak się okazuje, kandydat prawicy nie sprawdził, że budowa metra w Sofii wyssała środki na transport publiczny, czego efektem są zamykane linie tramwajowe i przestarzały tabor w innych środkach transportu niż metro. Rozbudowane metro nie zastąpiło pozamykanych połączeń, w efekcie procent obywateli korzystających z transportu publicznego w Sofii wyraźnie spada – z pewnością nie jest to wzór dla stolicy Polski.
Jednak Trzaskowski?
Jak potoczą się wybory? W pierwszej turze ciekawe będzie to, czy do pojedynku Trzaskowski - Jaki realnie dołączy się ktoś trzeci: czy będzie to Jan Śpiewak, Marek Jakubiak, którego ostatecznie wystawi Kukiz ’15, czy Andrzej Rozenek z SLD.
Najdynamiczniejszą z nich wszystkich kampanię ma na razie Śpiewak. Kandydat lewicy i ruchów miejskich wykonał zaskakujący manewr. Zamiast wspólnie z Jakim atakować ratusz i Trzaskowskiego, skupił się na odsłanianiu tego, jak w reprywatyzację uwikłany jest PiS. Może to bardzo pomóc ostatecznemu zwycięstwu Trzaskowskiego. Jeśli Śpiewak chce zrobić sensowny, przekraczający 10 procent wynik, musi jednak zacząć silniej akcentować własną pozytywną wizję miasta, koncepcje odróżniające go zarówno od Jakiego, jak i kandydata PO.
W drugiej turze najpewniej zmierzą się Jaki i Trzaskowski. Kto wygra? Mimo wszystko chyba Trzaskowski. Wskazuje na to i historia, i układ sił w pierwszej turze. Kandydat PiS ostatnim razem wygrał wybory w stolicy w 2002 roku. W 2015 roku Komorowski miał tu nad Dudą około 180 tysięcy głosów przewagi, trochę mniej połączony blok PO i Nowoczesnej nad PiS. Bez względu na to, ile błędów zrobi Trzaskowski, trudno mu będzie roztrwonić ten kapitał.
Poza tym Jaki nie ma w zasadzie rezerw w drugiej turze. Nawet, jeśli przegra pierwszą niewielką większością głosów, to skąd ma czerpać poparcie w drugiej? Częściowo od Korwina i Jakubiaka, ale elektoraty Śpiewaka, Rozenka i PSL-u zagłosują w przeważającej większości na Trzaskowskiego. Silna niechęć do PiS w stolicy i lęk o to, co z nią może zrobić Jaki, zapewne skutecznie zmobilizuje wyborców przeciw wiceministrowi sprawiedliwości.
Te wybory zmienią nie tylko Warszawę
Ktokolwiek w stolicy wygra, wyniki wyborów będą miały ważkie konsekwencje dla krajowej polityki. Klęska Trzaskowskiego wywołałaby zapewne panikę w PO i może nawet wykoleiłaby Koalicję Obywatelską. Natomiast Jaki w ratuszu wzmocniłby na tyle Solidarną Polskę w układzie władzy, że przeciwnicy partii Ziobry - dla zachowania równowagi w szeregach Zjednoczonej Prawicy - pewnie zażądaliby czegoś dla siebie w rządzie i rządzonym przez Jakiego mieście.
Wygrana Trzaskowskiego mogłaby też być czynnikiem przyspieszającym pokoleniową i programową przemianę PO. Zwłaszcza, jeśli partia odnotowałaby znaczne straty w sejmikach, a aktyw obwiniłby za to obecne kierownictwo z Grzegorzem Schetyną na czele.
Jeśli koalicja Wygra Warszawa zajęłaby mocne trzecie miejsce i uzyskałaby swój klub w radzie miasta, to wzmocniłoby to nadzieje wszystkich tych, którzy czekają na trzecią, lewicową siłę, zdolną rozbić duopol PO - PiS.
Jedno jest pewne. Na kogokolwiek będą państwo głosować w Warszawie, głos ten będzie miał znaczenie.
Wybory samorządowe 2018 »Przewodniczący sejmiku województwa podlaskiego przerwał obrady
Posłowie PiS chcą ograniczyć uprawnienia przewodniczących...
Radni sejmiku podlaskiego mają przerwę w obradach do 11 grudnia
Grzegorz Schetyna w "Kropce nad i" o radnym Wojciechu Kałuży
Jakub Kosoń został młodzieżowym doradcą prezydenta Zawiercia
Prezydent Zawiercia zatrudnił 16-letniego doradcę
PiS ma koalicjanta na Dolnym Śląsku, ważą się losy Śląska i...
"Prawo i Sprawiedliwość absolutnie wygrało te wybory"
"Daliśmy się zepchnąć do narożnika rzekomego eurosceptycyzmu"
Gowin w "Rozmowie Piaseckiego" o wyborach samorządowych
Kaczyński ogłosił zwycięstwo w wyborach samorządowych
"Nasze zwycięstwo nie podlega najmniejszej wątpliwości"
"Fakty są takie jakie są. Prawo i Sprawiedliwość odniosło...
Wicperezes PiS po spotkaniu kierownictwa PiS: "Jak to...
Schetyna: projekt, o którym bardzo poważnie trzeba myśleć
"Integracja musi być prawdziwa"
"Wolałbym, żeby był jeden kandydat"
Radom znów powiedział PiS-owi "nie"
Giertych o wyborach: życzę PiS-owi, aby powtórzył się ten wynik
PKW: w II turze wybrano 649 wójtów, burmistrzów, prezydentów