Maj 2016 r. W Niemczech zostaje uprowadzony samolot pasażerski, na pokładzie którego znajduje się 164 pasażerów i członków załogi. Terroryści chcą skierować maszynę w stronę Monachium, aby rozbić go na stadionie, gdzie zasiadło ok. 70 tys. kibiców meczu piłkarskiego. Niemal natychmiast w powietrze wzbijają się odrzutowce bojowe, które towarzyszą porwanemu samolotowi. Trwa gorączkowa wymiana zdań, co robić. Decyzję podejmuje pilot.
Maj 2016 r. W Niemczech zostaje uprowadzony samolot pasażerski, na pokładzie którego znajduje się 164 pasażerów i członków załogi. Terroryści chcą skierować maszynę w stronę Monachium, aby rozbić go na stadionie, gdzie zasiadło ok. 70 tys. kibiców meczu piłkarskiego. Niemal natychmiast w powietrze wzbijają się odrzutowce bojowe, które towarzyszą porwanemu samolotowi. Trwa gorączkowa wymiana zdań, co robić. Decyzję podejmuje pilot.
Mimo rosnącego zagrożenia nie zapada decyzja o ewakuacji stadionu. Po 63 minutach major Koch samodzielnie podejmuje decyzję o zestrzeleniu samolotu. Jest przekonany, że uratuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi i że podejmuje słuszną, choć dramatyczną decyzję.
Jednak państwo niemieckie uważa inaczej: Lars Koch zostaje oskarżony o morderstwo w 164 przypadkach. Staje przed sądem, a jego proces kilka dni temu śledziło w Niemczech ponad 6 mln widzów, a równocześnie kolejne setki tysięcy w Szwajcarii i Austrii. Widzowie w tych krajach na prośbę sędziego stali się na chwilę ławą przysięgłych i decydowani o winie bądź niewinności oskarżonego. 87 proc. uczestników głosowania telefonicznego i internetowego w Niemczech i Austrii oraz 84 proc. w Szwajcarii uznało Larsa Kocha za niewinnego. Pilot natychmiast wyszedł na wolność.
Porwanie samolotu, jego zestrzelenie oraz proces pilota to naturalnie fikcja literacka. Autorem sztuki teatralnej "Terror – wasz werdykt" jest adwokat i autor kryminałów Ferdinand von Schirach. Jego sztukę przeniósł na ekran telewizyjny reżyser Lars Kraume, a pokazała w kilku krajach na raz niemiecka telewizja publiczna ARD. W tym niezwykłym widowisku realne jest jednak głosowanie. Po wysłuchaniu racji stron: prokuratury, oskarżycielki posiłkowej – wdowy po jednym z pasażerów, który zginął w samolocie, świadków, w tym dowódcy i przełożonego Larsa Kocha oraz samego oskarżonego i jego obrońcy, sędzia prowadzący proces zwrócił się do widzów jako do ławy przysięgłych.
Po skończonym głosowaniu sędzia odczytał wyrok przysięgłych. Rodzina oskarżonego była wzruszona, on sam spokojny, zresztą przez cały czas procesu zachowywał się niezmiernie godnie i brał na siebie winę za podjęcie decyzji. Uznał, że zabijając ponad 160 osób, uratuje 70 tys. innych. Telewizja ARD nakręciła dwie wersje zakończenia procesu: gdyby głosowanie w internecie i telefoniczne przyniosło inny werdykt, pokazano by inne oświadczenie sędziego i inne uzasadnienie wyroku. Po widowisku w telewizjach trzech krajów odbyły się długie debaty z udziałem polityków, wojskowych, prawników, teologów i publiczności.
Twórcy niecodziennego spektaklu, zrealizowanego z precyzją, spokojnie, bez epatowania nieszczęściem i zdjęciami katastrofy – pokazano w zasadzie jedynie salę sądową, a porwanie i zestrzelenie trzeba było sobie wyobrazić – zamierzali wrócić do głośnej dyskusji sprzed dekady, kiedy to Trybunał Konstytucyjny RFN uznał, że ustawa z 2003 r., dająca niemieckiej Bundeswehrze prawo do zestrzeliwania samolotów pasażerskich, które są latającymi bombami, jest niezgodna z przepisami i duchem niemieckiej ustawy zasadniczej.
Werdykt Trybunału z Karlsruhe orzekał, że konstytucja powojennych Niemiec ma przede wszystkim chronić "godność człowieka, która jest nienaruszalna". O tym stanowi ustawa zasadnicza już na pierwszej stronie. Dlatego, jak uznało 10 lat temu grono sędziów konstytucyjnych, "życie jednych ludzi nie może być wymienione na życie innych ludzi". Ta restrykcyjna zasada jest, w opinii sędziów, odpowiedzią na zbrodnie niemieckiego narodowego socjalizmu w czasach Trzeciej Rzeszy popełnione w krajach napadniętych i okupowanych przez Niemcy Hitlera oraz w samych Niemczech i Austrii.
Dodatkowym argumentem politycznym na rzecz takiego, a nie innego orzeczenia Trybunału jest pamięć o zbrodniach komunistycznej NRD, gdy w imię "obrony państwa" na Murze Berlińskim i na granicy niemiecko-niemieckiej zastrzelono setki ludzi, którzy usiłowali uciec z rządzonych przez komunistów Niemiec Wschodnich do demokratycznych Niemiec Zachodnich i Berlina Zachodniego.
Stanowisko niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego jest wyjątkiem w świecie zachodnim. W Stanach Zjednoczonych obowiązują regulacje, które przewidują, że piloci myśliwców bojowych mogą otrzymać rozkaz zestrzelenia takiego samolotu, jeśli zachodzi potrzeba uniknięcia zamachu samobójczego podobnego do zamachu z 11 września 2001 r. Procedury takiego działania są ciągle sprawdzane, a piloci US Air Force muszą przechodzić specjalne szkolenia i testy psychologiczne, aby być w każdej chwili gotowymi do takiej ogromnie trudnej decyzji i wykonania takiego rozkazu.
Jednak werdykt Trybunału wcale nie zakończył debaty o dopuszczeniu do zestrzeliwaniu samolotów pasażerskich, które w każdej chwili, wzorem straszliwych zamachów z 11 września 2001 r., mogą zostać ponownie użyte i wykorzystane przez terrorystów do zamachów samobójczych na wielką skalę. W samych Niemczech myśliwce Bundeswehry są podrywane średnio 20-25 razy rocznie w sytuacji podejrzenia, że jakiś samolot został uprowadzony lub zaatakowany przez terrorystów. Dzieje się tak np. w momencie utraty kontroli radiowej z samolotem.
Od 2003 r. solidnych podejrzeń o akt terrorystyczny w przestrzeni powietrznej RFN było sześć. To przypadki określane mianem "suspected renegade", a gdy udowodniony jest akt terrorystyczny, to mowa jest o "renegade". Samolot uprowadzony w maju 2016 r. w sztuce i filmie "Terror – wasz werdykt" był na pewno przypadkiem "renegade".
Widowisko telewizji ARD wzbudziło ogromne emocje w Niemczech i krajach sąsiednich. W dyskusji po 90-minutowej inscenizacji procesu pojawiło się mnóstwo głosów. Zwolennicy skazania pilota Larsa Kocha za morderstwo 164 osób wskazywali na to, że bezwzględnie złamał on konstytucję i naruszył ich godność, odbierając im życie. Wszystko inne się nie liczy.
Jednym z najgorętszych zwolenników skazania pilota był były minister obrony Gerhard Baum, który zresztą przed laty złożył skargę konstytucyjną na przepisy dopuszczające zestrzeliwanie samolotów. To jego argumenty przeważyły w rozprawie przed Trybunałem. Baum powtarzał argumenty z procesu Kocha, gdy prokuratura oskarżyła pilota, że jedno życie ludzkie jest ważone wobec innego ludzkiego istnienia. "Pilot jest mordercą" – grzmiał minister Baum, w przeszłości polityk Partii Wolnych Demokratów FPD. Baum twierdził też, że do końca nie było pewności, że będzie zorganizowany zamach samobójczy z użyciem porwanego samolotu.
Odpowiadał mu zdecydowanie były minister obrony Franz Jung z CDU, który widząc wykres z wynikami głosowania widzów, był wyraźnie zadowolony. Zdaniem Junga decyzja o zestrzeleniu samolotu i zabiciu pasażerów w celu uratowania kilkudziesięciu tysięcy ludzi na stadionie była słuszna i mądra, ponieważ życie pasażerów i tak było stracone. "Oni i tak by zginęli, a kibice na stadionie mogli dalej żyć" – argumentował były cywilny zwierzchnik Bundeswehry, który zresztą wyraźnie podkreślił, że gdyby ten scenariusz horroru terrorystycznego, nie daj Boże, kiedykolwiek miał się zrealizować w Niemczech, a on był na miejscu dowódców i pilotów, to postąpiłby tak, jak postąpił bohater główny widowiska telewizyjnego. Jung nazwał takie zdarzenie "pozaprawnym stanem nadzwyczajnym".
Właśnie o czymś takim mówił po werdykcie widzów sędzia prowadzący proces: pilot Lars Koch został pozostawiony sam sobie, ponieważ zdarzenie przerosło obowiązujące przepisy. Dodatkowo, co podkreślał sędzia, obecnie nie ma narzędzi prawnych opisujących taki przypadek i skazanie pilota za coś, co nie może być przez system prawny opisane, byłoby niedorzeczne.
Takiemu stanowisko wtórował obecny podczas dyskusji w studiu po widowisku Thomas Wassmann, były pilot myśliwca. Stwierdził wprost, że dyskusje o takich możliwych zdarzeniach toczyły się i toczą wśród wojskowych i ekspertów, a pilot, który nie byłby gotów strzelać w takiej sytuacji, nie ma – jego zdaniem – czego szukać w lotnictwie wojskowym.
Ostry spór po widowisku próbowała łagodzić teolożka protestancka Petra Bahr, zdaniem której wybór, przed jakim stanęli Lars Koch oraz jego przełożeni, to wybór między dwoma złami, ale jedno jest większe. Chociaż ona skłaniała się do uznania pilota za winnego, to jednak uprzytomniła radykalnym zwolennikom zakazu zestrzeliwania samolotów, że prawo doszło do ściany i może być nieadekwatne do sytuacji ekstremalnych. Ogromne zainteresowanie widowiskiem wśród widzów w kilku krajach świadczy zdaniem Bahr o tym, że istnieje zapotrzebowanie na dalszą dyskusję, ponieważ społeczeństwa muszą być gotowe na tak tragiczne momenty.
Teolożka podkreślała też, że szanuje stanowisko pilota, który jako oficer i odpowiedzialny obywatel nie uciekał od odpowiedzialności za śmierć stu kilkudziesięciu osób, ale osadzał ją w konkretnym, nadzwyczajnym i tragicznym kontekście. Ponieważ we współczesnych Niemczech wiele spraw cały czas postrzeganych jest na szerszym tle historycznym, politycznym i prawnym, to Petra Bahr przypomniała, że również spiskowcy z lipca 1944 r., którzy chcieli zabić Adolfa Hitlera, aby skończyć jego rządy, obalić rządy NSDAP i zakończyć II wojnę światową, zakładali, że słuszne jest, iż w czasie zamachu zginą ludzie, lecz tylko po to, by ratować miliony innych. W Polsce taki argument może wydać się przesadzony i patetyczny, ale w Niemczech jest on w takich dyskusjach często przypominany.
Widowisko telewizji ARD wzbudziło jeszcze jedną kontrowersję, być może równie ważną co dyskusja o zestrzeleniu samolotu pasażerskiego. W zasadzie po raz pierwszy w historii miliony widzów wzięły udział w uznawaniu kogoś za winnego bądź nie i to na dodatek w fikcyjnym co prawda, ale jednak wyrazistym i szczególnym spektaklu o porwaniu samolotu i zagrożeniu dla dziesiątków tysięcy ludzi.
Szczególnie ci, których oburzyło uniewinnienie pilota, ostrzegali przed "sprawiedliwością ludową" i wskazywali, że zatarcie granicy między rzeczywistością a fikcją może doprowadzić do wynaturzeń w przyszłych procesach sądowych. Padały opinie, że sędziowie, widząc nastroje społeczne ujawnione w głosowaniu telewizyjnym, będą orzekać zgodnie z "wolą ludu", a to wynaturzy konstytucję i porządek prawny. "Sprawiedliwość ludowa" to w niemieckiej i nie tylko historii pojęcie złowrogie, przypominające o zbrodniach hitleryzmu czy komunizmu.
"Nonsens" – odpowiadali zwolennicy uniewinnienia pilota. Widzowie wiedzieli przecież, że to jedynie widowisko, a ich werdykt powinien być wskazówką co do tego, jakie panują nastroje i jak bardzo obywatele oraz służby państwowe, w tym Bundeswehra, policja czy kontrwywiad, potrzebują nowego podejścia do zagrożenia. Niemcy bowiem, obok Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych od wielu miesięcy są szczególnie narażone na zamachy terrorystyczne na dużą skalę. Unikanie dyskusji o modyfikacji prawa oraz o lukach w nim skończy się kiedyś tragicznie – ostrzegali.
Miejmy nadzieję, że te gorące dyskusje, podzielone opinie, emocje i komentarze po głośnym i specjalnym widowisku telewizyjnym nigdy nie zostaną zweryfikowane przez rzeczywistość w Niemczech czy gdziekolwiek indziej.
Artykuł powstał w oparciu o widowisko "Terror" telewizji ARD – emisja w poniedziałek 17.10.2016, program "Hart aber fair" telewizji ARD – emisja zaraz po widowisku oraz liczne publikacje prasowe w Niemczech, Austrii i Szwajcarii.