Czy smog śmierdzi? Do którego sięga piętra? A może da się ukryć przed nim w samochodzie? I co to znaczy, że teraz dusi nas smog "londyński", a latem nadciągnie smog "Los Angeles"? Zadajemy nieoczywiste pytania o smog, a ekspert udziela nieoczywistych odpowiedzi.
Czy smog śmierdzi? Do którego sięga piętra? A może da się ukryć przed nim w samochodzie? I co to znaczy, że teraz dusi nas smog „londyński”, a latem nadciągnie smog „Los Angeles”? Zadajemy nieoczywiste pytania o smog, a ekspert udziela nieoczywistych odpowiedzi.
W pracy i domu ma kilka filtrów powietrza, a pod ręką zawsze certyfikowaną maseczkę antysmogową. Twierdzi, że warto.
Profesor Witold Ciesielski, chemik, kierownik Zakładu Analizy Instrumentalnej na Uniwersytecie Łódzkim smog zna nie tylko z teorii. - Chorowałem na raka płuc, a nigdy nie paliłem papierosów. Czyli najpewniej załatwiło mnie tak fatalne powietrze – ocenia.
Co z tym powietrzem? Oddychać przecież musimy. Zatem jak żyć?
Profesor odpowiedział nam na wszystkie, nawet nieoczywiste pytania.
Co to w ogóle jest smog?
Prof. Ciesielski: Smog, czyli „smoke” i „fog”. Z angielskiego "dym" i "mgła". Smog to - mówiąc w skrócie - bomba chemiczna w aerozolu. Jego skład może się nieznacznie zmieniać, ale najczęściej są tam tlenki siarki, azotu i węgla. Zawiera też sporo sadzy.
Najbardziej niebezpieczne są jednak mikroskopijne pyłki, które unoszą się w smogu. To cząsteczki ołowiu, niklu, arsenu, rtęci czy wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, z których najgroźniejszy jest rakotwórczy benzo(a)piren.
Te pyłki dzielą się na dwie grupy – PM 10, których średnica nie przekracza 10 mikrometrów i PM2,5 – czyli pył czterokrotnie drobniejszy.
Czy to smog śmierdzi?
Rzadko. Ze składu smogu mamy szansę poczuć tlenki siarki i azotu, bo pozostałe substancje chemiczne są dla nas zapachowo obojętne. Nie możemy przecież wyczuć, że ktoś nam zostawił pod biurkiem ołowiane hantle. Nie poczujemy też, że ktoś rozbił termometr z rtęcią.
Jak wychodzimy z domu i czujemy gryzące spaliny, to tak naprawdę czujemy właśnie dwutlenek azotu albo dwutlenek siarki. Jeżeli nasz niezbyt dokładny, nawiasem mówiąc, zmysł powonienia potrafi wychwycić ten zapach, to jest naprawdę źle. Oznacza to tyle, że stężenie smogu mocno przekracza normy.
Jak czujemy spaloną gumę albo różne metaliczne zapachy, to najpewniej nie jest to smog, tylko na przykład uszkodzony samochód sąsiada. Nie mylmy tych zapachów ze smogiem, bo on – jak podkreślam - najczęściej jest niewyczuwalny.
Czy smog można zobaczyć?
Nazwa smog nie wzięła się znikąd. Przypomina on jasną albo szarą mgłę. Im wyższe stężenie smogu, tym kolor ciemniejszy. „Barwnikiem” jest tu czarna sadza, której w smogu nie brakuje.
I tu – podobnie jak z zapachem – nasze zmysły odbierają smog tylko przy bardzo dużym stężeniu. W niektórych europejskich miastach, w których przekroczone są limity smogu, nie zobaczymy niczego podejrzanego. Polska to jednak zupełnie inna bajka.
W Europie Zachodniej poziom ostrzegawczy pyłu to 50µg/m3 - i już po jego przekroczeniu ogranicza się ruch aut - a poziom alarmowy to 80µg/m3! U nas zejście do takich wartości zimą to pozytywny wyjątek… Dochodzi do tego, że u nas – jak nigdzie indziej – łatwo można zobaczyć chmurę smogu.
No i jeszcze jedno. Smog zimowy jest szary, ale letni – żółty. Ten drugi kolor zyskuje od dwutlenku azotu.
Co to jest smog letni?
Zimą truje nas smog "londyński". Powstaje, bo jest nam zimno i spalamy węgiel czy drewno. Latem nadchodzi smog "Los Angeles". Tak się go nazywa, bo jego obecność zauważono po raz pierwszy w Kalifornii.
Jest źle, a nawet bardzo źle. Tyle, że kiedyś było jeszcze gorzej. W latach 70. czy 80. stężenie smogu było - ze współczesnej perspektywy - szalone.
Witold Ciesielski, kierownik Zakładu Analizy Instrumentalnej na Uniwersytecie Łódzkim
Letni smog – jak już wspomniałem – ma żółtawy kolor. Składa się z ozonu, tlenków azotu i aldehydów. Najgroźniejszy jest jednak nadtlenek acetylu, który powstaje podczas kontaktu z promieniami słonecznymi. Tym samym smog letni jest równie szkodliwy, co ten zimowy.
Smog „Los Angeles” produkują samochody. Głównie diesle, w których nie ma zainstalowanych filtrów cząstek stałych. Szkodzą też „benzyniaki” bez katalizatora. Na szczęście tych aut jest coraz mniej, dlatego też problem jest coraz mniejszy.
I tu Polska wyróżnia się negatywnie, bo po naszych ulicach nadal jeździ więcej starych aut niż w innych rozwiniętych krajach. A to przekłada się na to, że w słoneczne, letnie dni lepiej uciekać z miasta także powodu smogu właśnie.
Czy to powietrze, którym oddychamy, jest z każdym rokiem coraz gorsze?
Jest źle, a nawet bardzo źle. Tyle, że kiedyś było jeszcze gorzej. W latach 70. czy 80. stężenie smogu było - ze współczesnej perspektywy - szalone. Ale nikt o tym nie mówił. Dlaczego? Z różnych powodów. W PRL za mówienie o tym, że oddychamy toksycznym powietrzem, można było zostać nazwanym wywrotowcem i wrogiem rozwoju państwa. Po zmianie ustroju było już lepiej, ale smog nie był tematem popularnym. Ot, był badany przez niewielką grupę naukowców, których za bardzo nikt nie chciał słuchać. Bo przecież - jak rozumiano - nie żyjemy w postapokaliptycznym świecie, w którym powietrze nas zabija. A jednak.
Już w 2000 roku Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że jakość powietrza w Polsce jest bardzo słaba. W raporcie można znaleźć dane z lat 90., z których jednoznacznie wynika, że normy smogu były regularnie – i to kilkukrotnie – przekraczane.
/"Brudne ptaki" sprzed stu lat. Dowód na to, że było znacznie gorzej/
Medycy podkreślają, że co roku w Polsce przedwcześnie umiera 45 tys. osób z powodu smogu. Dlaczego nie „na smog”?
Bo tego nie da się udowodnić. Smog to sprytny zabójca, zostawia mało śladów. Atakuje na przykład układ oddechowy. Pyłki dostające się do naszych płuc sprzyjają rozwojowi zapalenia górnych dróg oddechowych, zahamowaniu rozwoju płuc. Powodują też astmę i raka płuc.
Ale smog z łatwością przedostaje się też do układu krwionośnego. I tu też sieje spustoszenie. Przedostające się zanieczyszczenie może powodować nadciśnienie, zakrzepice żył i doprowadzać do zaburzenia rytmu serca. Cząsteczki zawarte w smogu mogą blokować przepustowość tętnic i doprowadzać do zawałów i udarów.
To jednak nie koniec upiornej wyliczanki. Bo smog – chociaż najbardziej groźny przy wdychaniu – atakuje też naszą skórę. Przyspiesza jej starzenie się i powoduje atopowe zapalenie skóry. Czytałem o przebadanych przypadkach osób, które wyjechały z Polski i „wymłodniały”, bo cofnęły się negatywne skutki smogu.
Trzeba jednak zaznaczyć, że wszystkie te choroby mogą też wystąpić i bez smogu. Dlatego dane „smogowe” biorą się z prawdopodobieństwa. Ja na przykład walczyłem z nowotworem płuc, którego fragment trzeba było mi wyciąć. Nigdy nie paliłem papierosów, ale prawie zawsze byłem pod wpływem smogu. W dokumentach medycznych nie mam, że "smog chciał mnie zabić". Ale najprawdopodobniej tak było.
Ile zwierząt mógł zabić smog?
Nie wiem. Ale smog w oczywisty sposób atakuje również zwierzęta. Z danych weterynarzy wynika, że u psów żyjących w zanieczyszczonych miastach częściej dochodzi na przykład do zapalenia spojówek. U „miejskich” kotów z kolei często zdarza się astma.
Ale u zwierząt – jak u ludzi – trudno wyodrębnić przypadłości „smogowe”. Mają one jednak o tyle gorzej, że smog opada i jego stężenie przy gruncie rośnie. A przecież zwierzęta pobierają powietrze dużo niżej niż ludzie.
Jak wysoko sięga smog? Czy na 10. piętrze mogę już oddychać swobodnie?
Operatorzy dronów lubują się w zdjęciach wykonanych nad mgłą. Widać białą „kołderkę”, z której wystają szczyty wieżowców. Przypominam, że smog jest toksyczną mgłą i zachowuje się podobnie.
Witold Ciesielski, kierownik Zakładu Analizy Instrumentalnej na Uniwersytecie Łódzkim
Operatorzy dronów lubują się w zdjęciach wykonanych nad mgłą. Widać białą „kołderkę”, z której wystają szczyty wieżowców. Przypominam, że smog jest toksyczną mgłą i zachowuje się podobnie.
Ze wszystkich składników, które składają się na smog, najwyżej i najdłużej utrzymują się najdrobniejsze pyłki, czyli PM2,5. Ale i one nie sięgają przecież kosmosu!
Jakiś czas temu sprawdzałem, jak różni się jakość powietrza na parterze od tego, którym oddycha się na 10. piętrze. Różnice były marginalne. Ale właściciel apartamentu na 100. piętrze może być już spokojny.
Czy smog podróżuje? Wiatr może mi go przywiać nad dom?
Wyobraźmy sobie, że wysypaliśmy na stół jedną łyżkę stołową mąki. Jeżeli położymy na tym twarz, to będzie ona brudna, prawda? Ale kiedy dmuchniemy w mąkę z całej siły, ona „wyparuje”. Będzie tak rozrzedzona, że stanie się niemal niewidoczna.
Tak samo jest ze smogiem. Kiedy wiatr go rozwieje, staje się niegroźny, jakby wyparował.
Czy smog osiada, jak kurz?
Smog tylko częściowo opada. Najdrobniejsze i najbardziej niebezpieczne cząsteczki (czyli PM2,5) zostają w powietrzu. Większe cząstki osadzają się, dlatego w Polsce samochody brudzą się szybciej niż za granicą.
Wiatr może doprowadzić do zjawiska wtórnego zasmogowania. Ale ten smog nie jest już aż tak groźny, bo wracają te większe cząsteczki. A te bardziej niebezpieczne są przy okazji rozwiewane.
Czy każde palenie śmieci powoduje smog?
Nie, bo wtedy nie można byłoby usprawiedliwić istnienia spalarni śmieci. Musimy sobie jedną rzecz wytłumaczyć: to nie jest tak, że w starych foliówkach, oponach czy plastikach są trujące substancje, które później pojawiają się w smogu. One powstają w czasie spalania w niskich temperaturach rzędu kilkuset stopni.
Piece w spalarniach osiągają temperatury rzędu tysiąca stopni Celsjusza. Wtedy – jak naukowo dowiedziono – trujące substancje niemal nie powstają. Teoretycznie więc, smogu by nie było, gdyby każdy z nas miałby tak zaawansowany piec.
Czy powietrze w samochodzie jest lepsze, niż na zewnątrz?
Kabiny samochodów wyposażone są w filtry. Niestety najczęściej przepuszczają one najdrobniejsze i najbardziej niebezpieczne drobinki pyłów. Czyli jest trochę lepiej, ale nieznacznie. W samochodzie na krótki czas możemy włączyć obieg zamknięty powietrza i wtedy izolujemy się od smogu znacznie lepiej.
Czy smog szkodzi roślinom?
Ten zimowy im nie szkodzi, ale ten letni - jak najbardziej. Przypominam, że w czasie smogu „Los Angeles” wytwarzany jest ozon, który jest szkodliwy dla roślin. Na jego wpływ szczególnie wrażliwe są m.in. pomidory, winogrona, dynie, arbuzy czy szpinak. I chociaż te rośliny rzadko więdną od ozonu, to przestają nadawać się do spożycia. Nikt nie kupi przecież pomidorów pokrytych brzydkimi, ciemnymi plamami.
Czy jakoś mogę sobie przywieźć świeże powietrze do mieszkania na przykład ze wsi?
To już pytanie do wynalazców, bo ja za bardzo sobie tego nie wyobrażam. Pewnie przydałby się jakiś balon albo butla ze skompresowanym powietrzem. Technicznie, jak znam życie, pewnie by było to możliwe. Ale czy miałoby sens? Chyba tylko na potrzeby jakiegoś performance artystycznego.
Bo generalnie jest to bez sensu. Wystarczy kupić urządzenie, które czyści powietrze. Będziemy mieć czym oddychać bez kursowania na wieś. Działają one dość prosto – zasysają powietrze, które jest przepuszczane przez filtry i – po oczyszczeniu – wypuszczane. Jedno urządzenie wielkości komputera stacjonarnego poradzi sobie ze średniej wielkości mieszkaniem.
Czy mogę posiedzieć bez obaw przy kominku?
Siebie pan truje w podobnym stopniu jak i otoczenie. Kominki są niezdrowe, bo spalanie drewna dostarcza do otoczenia dużo toksycznych związków, takich jak: tlenek węgla, akroleina, styren, formaldehyd, furany, dioksyny, benzo(a)piren. Toksyczne związki są najczęściej wyciągane przez cug komina. Zdrowiej jest jednak używać zamykanych kominków. A jeszcze lepiej w ogóle ich nie używać.
Czy woda brudzi się od smogu? Czy w oczyszczalni da się ją oczyścić?
Tak, da się. Deszcz bardzo skutecznie radzi sobie ze smogiem. Potem taka woda wsiąka w grunt albo trafia do kanalizacji i w końcu do oczyszczalni. Wracająca do nas woda pitna nie stanowi zagrożenia.
Czy warto zmieniać samochody na elektryczne? W końcu prąd wytwarza się też ze spalania węgla
Warto przesiadać się na „elektryki” i to jak najszybciej. Żeby nie było wątpliwości – one same w sobie też generują smog. Bo przecież w czasie jazdy też ściera się guma, a w powietrzu zostaje pył po zdzieranych tarczach hamulcowych. Ale to zjawiska marginalne w porównaniu do pracy silnika spalinowego!
A teraz kwestia prądu. Spalanie węgla w elektrowni to zupełnie inna bajka, niż palenie węglem w domu. Wydajność pieców przemysłowych, jak już mówiłem, jest nieporównywalna z tymi domowymi. Problem ze smogiem bierze się z tego, że do spalania używane są piece słabej jakości. Jest to zjawisko rozproszone, dlatego trudno z nimi walczyć.
Dla porównania cała energetyka ma tylko 9 proc. udziału w dostarczaniu pyłu PM10. Przemysł? To ledwie 17 proc. A domy rodzinne i indywidualnie ogrzewane mieszkania odpowiadają za połowę stężenia pyłu w powietrzu i prawie 87 proc. trującego benzo(a)pirenu.
Czy na świecie ktoś poradził sobie ze smogiem? I jak to zrobił?
Niedługo potem uchwalono Prawa Czystego Powietrza, które między innymi zabroniły wykorzystywania paliwa skutkującego wydzielaniem się czarnego dymu, nakazały budowanie wyższych kominów i zachęcały do przenoszenia fabryk poza miasta oraz do rozwoju sieci ciepłowniczej.
Dzieciom też warto zakładać maseczkę. Na przykład wtedy, kiedy musimy przejść z dzieckiem od samochodu do przedszkola. Dłuższe używanie maseczek jest niewskazane, bo utrudnia maluchom oddychanie.
Witold Ciesielski, kierownik Zakładu Analizy Instrumentalnej na Uniwersytecie Łódzkim
Dziś Londyn to miasto niemal wolne od smogu. Musimy pamiętać, że skażenie smogiem to nie jest skażenie radioaktywnym promieniowaniem – można pozbyć się go dość szybko. Jeżeli jednego dnia przestalibyśmy się wzajemnie truć, to problem by całkowicie zniknął, nawet przy bezwietrznej pogodzie, w ciągu kilku dni.
Czy grozi nam katastrofa smogowa jak w Londynie?
Na szczęście nie. Do londyńskiej katastrofy przyczynił się przede wszystkim dwutlenek siarki, który powstaje podczas spalania węgla zawierającego związki siarki. Od wielu lat obowiązuje zakaz sprzedaży węgla zawierającego znaczne ilości siarki.
Czy maski antysmogowe mają sens? A dla dzieci?
Stosowanie masek antysmogowych ma sens. Sam zresztą mam taką. To urządzenia, które kosztują około 150 złotych i są wyposażone w wymienialne filtry. Potrafią wychwycić nawet pył PM2,5. Natomiast nie warto zakładać nikomu maseczek jednorazowych. Mogą nas uchronić przed grypą, ale nie przed smogiem.
Dzieciom też warto zakładać maseczkę. Na przykład wtedy, kiedy musimy przejść z dzieckiem od samochodu do przedszkola. Dłuższe używanie maseczek jest niewskazane, bo utrudnia maluchom oddychanie.
Jeżeli ktoś mnie pyta, czy w czasie smogu można iść z dzieckiem na plac zabaw w maseczce antysmogowej, to odpowiadam, że nie. Powinniśmy wyrobić sobie nawyk – jak jest smog, to staramy się być na powietrzu jak najkrócej.
/Maski antysmogowe pod lupą - sprawdź, jak wybrać odpowiednią/
Czy mogę przed smogiem schować się w lesie w mieście?
W Łodzi jest jeden z największych lasów śródmiejskich w Polsce – Las Łagiewnicki. Prowadziłem tam pewne pomiary. Wynikało z nich, że stężenie pyłu PM 2,5 było tylko nieznacznie niższe niż nad okolicznymi ulicami. Drzewa nie stanowią dużej ochrony przed smogiem zimowym, bo wtedy nie ma liści. Dlatego las radzi sobie ze smogiem podobnie jak łąka czy staw – ich głównym atutem jest to, że nie można nad nimi produkować nowego smogu. Czym dalej od źródeł smogu, tym lepiej!