To nie był jego rok. Kanye West, który jeszcze niedawno patrzył ze szczytów, zaliczył brutalny zjazd w dół. W ostatnich miesiącach mówiło się o nim albo w kontekście skandali, albo choroby psychicznej, albo po prostu jako o mężu sławnej żony, Kim Kardashian. Czy to koniec artysty, który sam siebie ogłaszał Michaelem Jordanem, Stephenem Currym i Jezusem muzyki w jednym?
Problemy wizerunkowe Westa zaczęły się mniej więcej w czasie, gdy związał się z amerykańską gwiazdą telewizyjną Kim Kardashian, znaną w pierwszej kolejności ze słynnej sekstaśmy z artystą R&B Rayem J oraz z udziału w reality show "Z kamerą u Kardashianów".
Sam ich romans toczył się w atmosferze skandalu. West i Kardashian zaczęli się spotykać w kwietniu 2012 r., chociaż ona była jeszcze wtedy żoną koszykarza Krisa Humphriesa (ich sprawa rozwodowa trwała dłużej niż małżeństwo, które zakończyło się po 72 dniach). Amerykańskie tabloidy podawały nawet, że Kim i Kanyego gorący romans połączył już w 2011 r., jeszcze przed telewizyjnym ślubem Kardashian z koszykarzem.
Zanim gwiazda telewizji i raper w końcu się pobrali, na świat przyszła ich córka North. Dwa lata później urodził się syn Saint. Celebrycka atmosfera życia na pograniczu normalności, z ciągłą obecnością kamer śledzących codzienność "Kardashianek" sprawiła, że Kanye z czołowego rapera i producenta przeobraził się w męża słynnej żony, zawsze podążającego pół kroku za nią.
Amerykańskie media podzieliły się w kwestii związku Kanyego z Kim. Cześć im kibicowała, część twierdziła, że Kim potraktowała Kanyego jako przepustkę na najważniejsze amerykańskie salony. Z podejrzliwością "Kardashiankę" u boku Westa przyjęli jego wpływowi przyjaciele: Anna Wintour, Beyonce, Jay-Z i współpracownicy Westa z jego wytwórni G.O.O.D. Music.
Długi i apel o miliard od Zuckerberga
Kanye West traktowany był przez branżę muzyczną jako utalentowany producent i świetny raper, aczkolwiek dość ekscentryczny i niezbyt dojrzały. Wcześniej przez ponad dekadę robił i mówił, co chciał, i z reguły wychodził na tym dobrze. Przez lata korzystał ze skandalu jako środka promocyjnego.
Czarne chmury zawisły nad nim w tym roku. Najpierw w połowie lutego artysta wyznał, że jest potwornie zadłużony. Napisał, że jego "osobisty dług" wynosi 53 mln dolarów. Swoich fanów poprosił o "modlitwę", a twórcę Facebooka, Marka Zuckerberga o wsparcie finansowe w kwocie… miliarda dolarów.
Mark Zuckerberg invest 1 billion dollars into Kanye West ideas
— KANYE WEST (@kanyewest) 14 lutego 2016
"Jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek możesz zrobić, to pomóc mi w potrzebie" – zwrócił się do Zuckerberga. "Nie mam środków, aby stworzyć to, co naprawdę chcę" – dodał.
W serii opublikowanych wówczas tweetów West nazywał siebie "Michaelem Jordanem i Stephenem Currym" muzyki. Stwierdził również, że przed śmiercią zdobędzie 100 nagród Grammy, oraz żalił się, że ludzie nie dają pieniędzy "prawdziwym artystom" jak on, a z jakichś przyczyn przeznaczają je np. na otwieranie szkół w Afryce.
Wynurzenia na Twitterze zbiegły się w czasie z pojawieniem się na rynku jego siódmej płyty "The Life of Pablo". West, odkąd świat o nim usłyszał w 2001 r., przyzwyczajony był do tego, że czegokolwiek by nie zrobił w muzyce, okazywało się to sukcesem. Tak było, gdy wyprodukował album Jay-Z "The Blueprint" (uznany przez krytykę za jeden z najważniejszych krążków XXI wieku). Tak było przy sześciu solowych płytach, które przyniosły mu w sumie 21 statuetek Grammy (do tej prestiżowej nagrody nominowany był 68 razy) i kilkadziesiąt innych nagród oraz miliony dolarów zysków.
Tym razem jednak branża muzyczna straciła do niego serce. Widać to, kiedy spojrzy się na ogłoszoną właśnie listę nominowanych do Grammy 2017. Brak nominacji dla Westa i jego nowego albumu w najważniejszych kategoriach to jasny sygnał, że dobre lata dla muzyka się skończyły.
Kłopoty w raju
Nowa fala problemów w życiu Westa przyszła z początkiem października, kiedy podczas paryskiego tygodnia mody Kim Kardashian została zaatakowana i obrabowana w luksusowej rezydencji. Kanye na wieść o zdarzeniu przerwał koncert w Nowym Jorku. Nie wiadomo jednak, co wydarzyło się potem – poza tym, że Kardashian po złożeniu zeznań odleciała do domu. Amerykańskie brukowce – powołując się, jak zwykle w takich sytuacjach, na anonimowe źródła z otoczenia gwiazdy – rozpisywały się o tym, że Kim ma żal do Kanyego, że nie troszczył się o nią należycie w okresie, kiedy przeżywała traumatyczne chwile.
Kanye zaś miał ponoć problem z faktem, że prasa zamiast rozpisywać się o jego trasie, skupia się na jego żonie. – W związku rapera i celebrytki od kilkunastu tygodni nie dzieje się najlepiej – trąbiły nie tylko amerykańskie media.
Dodatkowo ani karierze Westa, ani jego małżeństwu nie pomogła źle przyjęta przez branżę najnowsza kolekcja jego ubrań. Jej pokaz traktowany był raczej jako wydarzenie celebryckie, a nie artystyczne. Krytyk mody z "The Washington Post" napisał wręcz, że kolekcja była "gorsza niż zła". Raper liczył na to, że obserwowana przez dziesiątki milionów ludzi na całym świecie Kardashian pomoże mu w promocji ubrań.
Fala dziwnych zachowań
Tych kilka skumulowanych wydarzeń sprawiło, że Kanye w drugiej połowie listopada zaczął się dziwnie zachowywać.
Najpierw podczas koncertu 19 listopada wyraził swoje poparcie dla prezydenta elekta Donalda Trumpa. Następnie skrytykował Black Lives Matters – ruch walczący o sprawiedliwość społeczną dla Afroamerykanów.
– Świat jest rasistowski, OK? Przestańmy się na tym koncentrować. To jest j****y fakt! – wykrzykiwał.
Biorąc pod uwagę poglądy, które głosił dotychczas, taka deklaracja polityczna i ideologiczna była zaskoczeniem nawet dla jego najbliższych.
Podczas następnego koncertu (20 listopada) na scenę wyszedł spóźniony i powtórzył swoje przemyślenia. Wtedy spotkał się już z falą oburzenia. Tłum zaczął krzyczeć: "F*** you, Kanye!". Rozwścieczony muzyk wybuchnął gniewem. W ostrych słowach zaatakował swoich przyjaciół i współpracowników – Jaya Z, a nawet Beyonce, a także polityków – Baracka Obamę i Hillary Clinton. Na koniec rzucił mikrofonem i zszedł ze sceny.
Najgorsze wciąż jednak miało dopiero przyjść. W listopadowy niedzielny wieczór media co chwila podawały nowe informacje dotyczące rapera. Najpierw pojawił się komunikat Live Nation – realizatora trasy "The Life of Pablo Tour" informujący o odwołaniu kolejnych 21 koncertów rapera (taka jego decyzja oczywiście wiąże się z kosztami – firma będzie musiała zwrócić 30 mln dolarów za wykupione już bilety).
Następna informacja, która w błyskawicznym tempie obiegła świat, mówiła o hospitalizacji Westa. Według oficjalnych źródeł trafił on do jednej z klinik uniwersyteckich w Los Angeles. Powodem miały być wyczerpanie, odwodnienie oraz "długotrwałe problemy ze snem".
Jeszcze przed pojawieniem się informacji o jego pobycie w klinice na Instagramie o zdrowie rapera zaczęli pytać jego fani. Zrobili to po tym, jak ten w krótkim czasie zalał wręcz swoje konto w serwisie dziesiątkami zdjęć zaprojektowanych przez niego ubrań. Tak impulsywne i pozbawione sensu działanie wzbudziło podejrzenia nawet tych osób, które dobrze znają ekscentryczne zachowania Westa.
Hollywoodzki portal TMZ podał następne informacje wskazujące, że odwołanie trasy mogło mieć z jednej strony związek z możliwą próbą samobójczą, a z drugiej z rzekomym atakiem rapera na służbę w jego domu, w tym na jego prywatnego trenera. W posiadłosci Westa i Kardashian miała się pojawić policja i być może nawet eskortować rapera w drodze do szpitala. Również "The Guardian" pisał o obecności policji w domu muzyka, która miała przyjechać na miejsce w związku z domową awanturą.
Szczegóły zdarzenia są do dziś tematem licznych spekulacji. Brukowce informowały, że hospitalizacja przebiega na oddziale psychiatrycznym i związana jest z traumatycznym przeżywaniem rocznicy śmierci matki rapera (Donda West odeszła 10 listopada 2007 r.) albo że to "tymczasowa psychoza" związana z kolejnymi nieudanymi inwestycjami w kolekcje ubrań.
W tabloidach pojawiło się wyznanie bliskiego współpracownika rapera, Malika Yusefa o tym, że West przestał przyjmować swoje leki, które zostały mu przepisane w przeszłości przez psychiatrę. Miały to być farmaceutyki, które zaleca się osobom z chorobą dwubiegunową bądź schizofrenią.
Teściowa Westa, Kris Jenner w jednym z wywiadów telewizyjnych w końcu listopada potwierdziła informację o złej kondycji Kanyego. – Jest wyczerpany, naprawdę jest bardzo zmęczony. Miał ciężkie tournee, które go przemieliło. Potrzebuje po prostu trochę odpoczynku – powiedziała.
Klątwa Kardashianek?
Informacja o chorobie Westa spotkała się z szybką reakcją gwiazd amerykańskiego show-biznesu, które wyraziły wsparcie i zaniepokojenie jego stanem zdrowia. Lady Gaga w jednym z tweetów zwróciła się wprost do Kanyego, pisząc: "Wspieram cię i kocham, bracie, widzę w tobie męstwo i odwagę, żeby przerwać tę trasę i zatroszczyć się o siebie. Jesteś wspaniałym artystą".
Piosenkarz Akon stwierdził zaś, że muzyk jest "ofiarą przekleństwa Kardashianów", jakie dotyka absztyfikantów słynnych sióstr. Raper swoją teorię wysnuł, odwołując się do afrykańskich wierzeń mówiących, że kobiety mogą ściągać nieszczęścia na swoich partnerów. Zdaniem Akona, przyglądając się faktom z życia rodziny Kardashianów, trudno wykluczyć taką ewentualność.
– To była moja pierwsza myśl, ponieważ wszyscy biorą to za jakiś żart. Ale ciężko to komentować, jeśli dowody pokazują, że to [przekleństwo – red.] jest możliwe – domyślał się raper pytany o to, czy choroba Westa to dowód na istnienie klątwy.
Oczywiście teorię wysnutą przez Akona podchwyciła prasa kolorowa. Brytyjski "Daily Mirror", komentując jego słowa, przypomina, że w ostatnim czasie partnerzy sióstr Kardashian zmagali się z poważnymi problemami. Były mąż Khloe Kardashian, Lamar Odom w zeszłym roku otarł się o śmierć po tym, jak w stanie zapaści został przewieziony do szpitala z jednego z domów publicznych w Nevadzie. Koszykarz był pod wpływem narkotyków i alkoholu. Także z końcem ubiegłego roku były partner Kourtney Kardashian (ojciec jej trójki dzieci), Scott Disick trafił na kilka tygodni do kliniki, w której walczył z uzależnieniem od alkoholu i innych substancji psychoaktywnych.
Wszyscy jesteśmy męczennikami
Po 10 dniach West został wypisany ze szpitala, a do mediów trafił komunikat, że będzie pod opieką żony i prywatnych lekarzy, zaś dalszą terapię przejdzie w domu.
"Naturalne jest, że artysta, raper, uważający się za filozofa XXI wieku, który bardzo często porównywał się do Jezusa i świętych katolickich, nie mógł zrobić inaczej, jak stać się męczennikiem" – napisał Andreas Borcholte, krytyk kulturalny niemieckiego "Der Spiegel".
Niektórzy znawcy show-biznesu twierdzą, że jest to część nowej strategii wizerunkowej Kardashian, która po paryskim napadzie kreuje obraz ofiary, a hospitalizacja jej męża ma być umocnieniem "męczeńskiej opowieści" o tym, jak bycie celebrytą niszczy życie.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian) 1 Paź, 2016 o 3:17 PDT
Obie teorie – ta Akona, że West stał się ofiarą "klątwy Kardashianek" oraz przypuszczenie, że hospitalizacja była częścią nowej strategii wizerunkowej jego żony – łączy jedno: osoba Kim Kardashian. Przez dziewięć lat kręcenia show "Z kamerą u Kardashianów" Kim z córki słynnego hollywoodzkiego prawnika i przyjaciółki Paris Hilton stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych Amerykanek na świecie. Wielokrotnie udowadniała, że każda afera z nią w roli głównej to część świetnie przygotowanego biznesplanu. Teraz do tego wizerunku dodaje obraz krzywdzonej ofiary napadu i troskliwej żony, która musi przeżywanie własnej traumy odsunąć na bok i zaopiekować chorym mężem oraz dwójką dzieci.
W tym czasie Kanye z utalentowanego muzyka kurczył się do roli męża słynnej żony.
Jeszcze w trakcie hospitalizacji muzyka rodzina Kardashianów ogłosiła zawieszenie produkcji swojego reality show do końca roku. Także do końca roku Kim i Kanye zapowiedzieli wycofanie się z życia publicznego oraz aktywności w mediach społecznościowych. Chcą się "skupić na sobie, na rodzinie i na powrocie do formy".
Znawcy show-biznesu przypominają, że czas wycofania się i medialnego milczenia to najczęściej okres, w którym gwiazdy uzależnione od bycia w centrum uwagi przygotowują nowy pomysł, nowy projekt na siebie. Czy w 2017 r. raper powróci jeszcze jako Kanye West, czy w zupełnie nowej odsłonie w cieniu swojej żony – czas pokaże. Może się też okazać, że po tak spektakularnym medialnym upadku nie będzie co zbierać.
********
W mijającym tygodniu parze po raz pierwszy przyszło dementować plotki o rozwodzie. Z oficjalnego komunikatu zamieszczonego na Twitterze programu "Z kamerą u Kardashianów" wynika, że wszystko między nimi jest w porządku.
Calm down everyone: Kim and Kanye are NOT divorcing. https://t.co/4pjAeghfaIpic.twitter.com/CgaWczaJZ6
— Kardashians on E! (@KUWTK) 7 grudnia 2016