Nosiła uniseks, jak wszyscy wtedy. Ubrania dla kobiet i mężczyzn miały jeden prosty krój i rozmiar uniwersalny. Suknię podwiązywało się pasem, podkasywało rękawy i już. Sama tkała. Z lnu. Biedni nie byli. Syn Marii i Józefa w łachmanach nie chodził, jego sandały nie miały nic wspólnego z tzw. jezuskami. A po śmierci pokazywała się w obłędnych, rajskich stylizacjach. Takie trendy obowiązywać będą w niebie.
Nosiła uniseks, jak wszyscy wtedy. Ubrania dla kobiet i mężczyzn miały jeden prosty krój i rozmiar uniwersalny. Suknię podwiązywało się pasem, podkasywało rękawy i już. Sama tkała. Z lnu. Biedni nie byli. Syn Marii i Józefa w łachmanach nie chodził, jego sandały nie miały nic wspólnego z tzw. jezuskami. A po śmierci pokazywała się w obłędnych, rajskich stylizacjach. Takie trendy obowiązywać będą w niebie.
Do porodu Maria z Nazaretu włożyła tę samą koszulę, którą miała na sobie, gdy archanioł jej obwieścił, że urodzi Syna Bożego. Była to suknia spodnia, zakładana wprost na ciało zamiast bielizny. Niby halka, tyle że łudząco podobna do wierzchniego okrycia. Kosztowna, utkana z grubego jedwabiu.
Nikt tych momentów nie sfilmował, dlatego stylizacja najsłynniejszej nazaretanki jest równie prawdopodobna co inne okoliczności narodzin Jezusa.
Koszula, nazywana Le Voile de Notre Dame (Szata Matki Boskiej) lub też La Sainte Chemise de la Vierge (Święta Koszula Dziewicy) znajduje się dzisiaj w katedrze w Chartres, w kaplicy na lewo od ołtarza. Z obawy, że przez upływ czasu mogłaby się rozpaść od powiewu powietrza, złożona jest na zawsze w kostkę i zamknięta w złotym relikwiarzu.
Można więc tylko się domyślać, że wygląda jak inne maryjne szaty, choćby Marienkleid (Suknia Maryi) z Aachen, która co siedem lat rozwieszana jest na drążku w tamtejszej katedrze (ostatnio w 2014 roku)1.
Marek Szołtysek z Rybnika, publicysta, historyk i pasjonat religii chrześcijańskiej, który za ubraniami Matki Boskiej zjeździł pół świata i na końcu to spisał, osobiście zmierzył centymetrem Marienkleid.
Długa po kostki na około 150 cm. Szerokość na dole – 120 cm. Taka sama na górze plus rękawy, których pierwotną długość trudno oszacować, bo nitki wyciągano i darowywano innym kościołom. Krótko mówiąc, Marienkleid to wielki prostokąt, niezamierzenie asymetryczny. Z lnu.
Marienkleid to dzisiejsza bluzka albo sweter. Matka Jezusa wkładała ją na halkę - obie tuniki miały identyczny krój. W chłodnie dni wdziewała jeszcze równie długi płaszcz. Taki był street fashion Żydówek 2 tys. lat temu. Nosiły stroje uniseks w rozmiarze uniwersalnym.
Ten oversize'owy look powracał wielokrotnie. Współcześnie króluje na wybiegach od kilku lat, w tym sezonie dodatkowo łamie zasadę kontrastu obszernej góry z obcisłym dołem. Sweter, jakby pożyczony od koleżanki XXL, fashionistki pozwalają już łączyć z boyfriendami (za duże dżinsy, jakby skradzione z męskiej szafy, mogą mieć poszarpane nogawki).
Maria byłaby więc trendy, gdyby wyszła dzisiaj na europejską ulicę. Ale nie byłaby łatwą klientką sieciówek, które co rusz zmieniają kolekcje i nie dbają o jakość. Ubrania kupowała – żonę przedsiębiorcy budowlanego było na to stać (Jezusowi sprawili sandały z tłoczonej skóry, bardziej przypominające mokasyny niż tzw. jezuski" czyli podeszwy przymocowane do stóp długimi rzemykami). Jednak większość szyła sama. Sobie, Józefowi i synowi. Rzeczy porządne, na lata. Prała, cerowała, przerabiała. A po śmierci, poprzez Jana Apostoła, rozdała ubrania wdowom i służącym, takie były nie do zdarcia. Bardzo możliwe zatem, że przechowywane w kościołach relikwie pochodzą z szafy Matki Boskiej.
Ta szafa to były płócienne worki, plecione koszyki albo skrzynie, chowane w skalnych wnękach z zasłoną. Z czasem wnęki z drzwiczkami drewnianymi, które Marii w wolnej chwili mógł zamontować mąż cieśla (ale nie taki cieśla, jak dzisiaj, od strugania stropów czy schodów – w czasach Józefa z Nazaretu cieśle stawiali całe domy). Dopiero wtedy nazaretanka mogła się chwalić, że ma garderobę w swojej grocie2.
Nie tylko szyła, ale też tkała materiał (także przędła nici, a wcześniej farbowała przędzę). Z bawełny, konopi albo najdroższego wtedy lnu. Z wełny owczej, koziej, wielbłądziej albo nitek wydzielanych przez małże. I po żydowsku nie mieszała tkanin. Żołnierze pod krzyżem Jezusa nie tylko dla uciechy zagrali w kości o jego ubranie. Nie chcieli rozdzierać tak cennej tuniki. Matka skazańca utkała ją z wełny owczej gęstym splotem od góry do dołu bez szwów3.
Jezusowa Tunica Inconsutilis (Tunika bez Szwów) z Jerozolimy przeszła przez Konstantynopol i Akwizgran, by ostatecznie trafić do benedyktynek w Argenteuil. Na widok publiczny wystawiana jest raz na 16 lat, ostatnio w mijającym właśnie roku4.
Tkaczka, sprzątaczka, kucharka - jak wszystkie kobiety w jej czasach Maria była żoną i matką przede wszystkim. Pracowitą, zaradną, dobrze zorganizowaną. Wyruszając w daleką drogę z Nazaretu do Betlejem, będąc w zaawansowanej ciąży, nie wzięłaby ze sobą pieluchy? Musiała rąbek z głowy zdjąć, by owinąć noworodka, jak w kolędzie? Albo prosić Józefa, żeby zdjął spodnie i zrobił z nogawek okrycie dla dziecka, jak mówi legenda? Łukasz wyraźnie pisze w swojej ewangelii, że "owinęła go w pieluszki"5. Jedna taka Windeln Jesu (Pielucha Jezusa) – z wełny (płótno było wtedy drogie) przechowywana jest od tysiąca lat w Aachen6.
Uniwersalny, o numer za duży krój ubioru nie wykluczał oryginalności i seksapilu. Wystarczy spojrzeć na jakikolwiek obraz świętej rodziny: strój Maryi znacznie różnił się od Józefowych czy Jezusowych szat. "Worek na ziemniaki", jak określają styl oversize jego krytycy, kobiecym czynią dodatki.
Matka Boska przewiązywała się pasem. Można śmiało powiedzieć, że podkreślała talię. Oversize tylko z pozoru oznacza komfort i wolność. Pobłażanie w dążeniu ku doskonałej figurze jest surowo zakazane. W big ciuchach też trzeba być wieszakiem i dopiero się napocić, by broń Boże nie wyglądać jak kula.
To, jakie wymiary miała Maria z Nazaretu, jeszcze kiedyś można było wyliczyć ze śladu jej stopy, odbitej w skale w Bardo na Dolnym Śląsku, gdzie miała się objawić w 1400 r. Jednak jej czciciele skuli ten ślad, zabierając na pamiątkę święte okruszki. Wedle szacunków Szołtyska, który i tam zjawił się z centymetrem, maryjna stopa mierzyła 21,5 cm, czyli wedle europejskiej numeracji nosiła dziecięcy rozmiar 357.
Pasek jest oversize'owo niezbędny, w czasach biblijnych także z powodów funkcjonalnych. Jeśli dziewczyny nosiły sukienkę na wyrost, musiały ją wyregulować, podnieść i jeszcze zakasać rękawy. Ale pasy Maryi miały ponad 2 m długości. Końcówki zwisały dla ozdoby, przy okazji wyszczuplając, na co Żydówki z czasów Matki Boskiej wynalazły więcej tricków. Dzisiaj służą temu szale (należy je nosić jak stułę, bez zawiązywania, by optycznie wydłużyć sylwetkę), wtedy pomagały welony.
Maryjne pasy były haftowane, z klamrami, szerokie na 20 cm albo wąskie na 1 cm. Wełniane, lniane, jeden z pasów miał fakturę na wzór rybackiej sieci.
Zawijane na głowie welony mogły sięgać nawet do kostek. Najsłynniejszy welon Marii, czerwony, zwany Beatae Mariae Virginis (Welon Błogosławionej Maryi Dziewicy), przyczynił się do rozwoju Sieny. Władze tego włoskiego miasteczka zakupiły go wraz z gwoździem z krzyża Jezusa w XIV wieku i relikwie te masowo przyciągały turystów. Dzisiaj o istnieniu tego welonu poza historykiem z Rybnika mało kto wie8.
Nie ma welonów we współczesnych stylizacjach XXL (szerokie szale na głowie i kominy wracają do modowych łask zimą). Na co dzień najwierniej Matkę Boską w welonie naśladują ortodoksyjne muzułmanki i katolickie zakonnice. Jednego dnia w życiu także panny młode.
Niemal na wszystkich obrazach Maria prezentuje się w welonie. Przez to nic nie wiadomo o jej fryzurach. Czy spinała włosy, kręciła, może farbowała? Dzieci z Medjugorie w 1981 r. widywały ją z włosami koloru czarnego. Annie Katarzynie Emmerich, niemieckiej mistyczce, ukazywała się ruda. W innych objawieniach była jasnowłosa.
Kilka kosmków włosów martwej Marii ścięto na pamiątkę – przechowywane są w miastach hiszpańskich, francuskich, włoskich, ale nie były nigdy badane pod mikroskopem. Nie bada się także ubrań nazaretanki, jakby się obawiano – co podejrzewa Szołtysek – utraty dowodów na istnienie Boga. Jakby być albo nie być Boga – denerwuje się historyk z Rybnika – zależało od tkanin.
Mesyna na Sycylii miała trzy włosy, przesłane listem z Jerozolimy z obietnicą błogosławieństwa na wieki wieków przez samą Matkę Boską. Jeden włos w XVI wieku miasto podarowało sąsiedniemu Palmi – w podzięce za mąkę i oliwę, które uratowały mesyńczyków od śmierci głodowej po epidemii dżumy. I w Palmi do dziś odbywa się Święto Włosa Matki Boskiej9.
Łatwiej dowiedzieć się, jak słynna nazaretanka pachniała. Wystarczy pojechać do Laus. W tej alpejskiej, francuskiej miejscowości w 1718 r. Maria poprzez zapach wskazała pasterce, gdzie należy zbudować sanktuarium, i zostawiła ten zapach na zawsze10.
Podobny jest do różanego. Mógł mieć czasem domieszkę kwiatów henny, nardu, szafranu, wonnej trzciny, cynamonu, drzew żywicznych, mirry, aloesu. Takie pachnidła wtedy stosowano według biblijnej "Pieśni nad Pieśniami"11, wcierając je w ciało z oliwą z oliwek.
Najbardziej luksusowy był nard, sprowadzany z Indii. Dzisiaj uznawany jest za lekarstwo i tak nam pachnie – nieprzyjemnie. Leczy demencję – na razie u myszy, u ludzi jeszcze tego wpływu nie udowodniono12.
Za czasów Matki Boskiej na funt olejku nardowego robotnik musiał pracować rok (dzisiaj 5 ml kosztuje 100 złotych). Jezusowi, by namaścić go po zdjęciu z krzyża, zakupiono 100 funtów nardu, zmieszanego z mirrą i aloesem. Jednak maści nie użyto, bo nie zastano Jezusa w grobie.
Badacze o różnych porach roku szukali w Laus źródła maryjnego zapachu i nie znaleźli go. Niektórzy nie chcą tam jeździć – Szołtysek słyszał nawet o biskupie – bo się boją, że nie wyczują żadnej osmogenezy (zdolność wydzielania przyjemnego zapachu po śmierci oraz jego wyczuwania przez żywych, wedle katolicyzmu potrafią to święci).
Czczone jako relikwie szaty, nawet jeśli nie pochodzą z szafy Marii z Nazaretu, na pewno są wiekowe, najpewniej starożytne (suknia przechowywana w Trewirze to właściwie łaty nałożone na XVI-wieczną kopię). Na jednej ledwo widać odcień zieleni, inne są szare. Wypłowiały czy od początku były szare?
Na portrecie Łukasza ewangelisty, który najpewniej znał Marię osobiście, namalowanym na desce ze stołu świętej rodziny, kobieta jest kolorowa. A po śmierci widywana była w odważnych, pastelowych stylizacjach.
Obłędne zestawienia. Rajskie. Jeśli Maria wniebowstąpiła, zapewne właśnie tak będziemy ubierać się w niebie, a nie w monotonnie w lśniącą biel, którą od wieków próbują lansować aniołowie. Błękitny płaszcz to absolutny must have każdej zbawionej kobiety.
Redakcja Iga Piotrowska
Przypisy:
1. Marek Szołtysek Ubrania Matki Boskiej s. 16–21
2. Ubrania Matki Boskiej s. 11
3. Ewangelia św. Jana – J 19, 23.
4. Ubrania Matki Boskiej s. 80–85
5. Ewangelia św. Łukasza Łk. 2,7
6. Ubrania Matki Boskiej s. 42–43
7. Ubrania Matki Boskiej s. 66
8. Ubrania Matki Boskiej s. 38–41
9. Ubrania Matki Boskiej s. 56–63
10. Ubrania Matki Boskiej s. 53–55, sanctuaire-notredamedulaus.com, "Idź za zapachem" Gość Niedzielny
11. Pieśni nad Pieśniami – PnP 13-14
12. Wikipedia