logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Lista tematów

  • 1
    Katarzyna Kaczorowska Najbardziej tajemnicza postać w Biblii. Mężczyzna, który wychował nie swoje dziecko
  • 2
    Małgorzata Goślińska Esterka. Pozwoliłam jej odejść
  • 3
    Justyna Kobus Ewa Błaszczyk: Ja wciąż czekam, tylko spokojnie
  • 4
    Adam Sobolewski, Tomasz-Marcin Wrona Ktoś zapukał do drzwi wiejskiego organisty. Powstała najsłynniejsza pieśń wszech czasów
  • 5
    Jacek Pawłowski Mord i zmowa milczenia we wsi, która nie była Sycylią
  • 6
    Mariusz Nowik Marzenia o bakaliach, cytrusy za średnią krajową. To cud, że święta się udawały
  • 7
    Klaudia Ziółkowska Mieli się pobrać, nie żyją. Świąt nie będzie
  • 8
    Klaudia Ziółkowska "Mam na imię Kubuś. Mama mnie kocha, ale nie ma wyjścia. Zostawiła mnie"
  • 9
    Aleksandra Arendt-Czekała Atakował i wgryzał się w ląd. Odsłonił tory, wyrzucił tajemniczy list w butelce. Bałtyk A.D. 2018
  • 10
    Anna Winiarska Trzy dni czuwała przy ciałach. Gdy zeszła z gór, okrzyknięto ją morderczynią
  • 11
    Wanda Woźniak Mają 13 mikołajów, a jeden gorszy od drugiego. Jak tu nie zostać?
  • 12
    opracowanie Anna Karolkowska "Ślicznie tam było: kryształy, srebra, dzieła sztuki, służba żółwiowa, zupa stylowa"
logotyp tvn24

Magazyn TVN24

Katarzyna Kaczorowska

Najbardziej tajemnicza postać w Biblii. Mężczyzna, który wychował nie swoje dziecko

Zobacz

Tytuł: Najbardziej tajemnicza postać w Biblii. Mężczyzna, który wychował cudze dziecko Źródło: St John the Baptist - Catholic Primary School

Małgorzata Goślińska

ZobaczEsterka. Pozwoliłam jej odejść

Czytaj artykuł

Tytuł: Esterka urodziła się z zespołem Edwardsa

Justyna Kobus

ZobaczEwa Błaszczyk: Ja wciąż czekam, tylko spokojnie

Czytaj artykuł

Adam Sobolewski, Tomasz-Marcin Wrona

ZobaczKtoś zapukał do drzwi wiejskiego organisty. Powstała najsłynniejsza pieśń wszech czasów

Czytaj artykuł

Tytuł: Kaplica w Oberndorfie, w której Józef Mohr i Franz Gruber pracowali nad "Cichą nocą" Źródło: SalzburgerLand Tourismus/stillenacht.com

Jacek Pawłowski

ZobaczMord i zmowa milczenia we wsi, która nie była Sycylią

Czytaj artykuł

Tytuł: Narzędziami zbrodni były: autobus, samochód i metalowy klucz do odkręcania kół Źródło: akta sądowe

Mariusz Nowik

ZobaczMarzenia o bakaliach, cytrusy za średnią krajową. To cud, że święta się udawały

Czytaj artykuł

Klaudia Ziółkowska

ZobaczMieli się pobrać, nie żyją. Świąt nie będzie

Czytaj artykuł

Tytuł: Kamil i Kelly zginęli na Żoliborzu niedługo po zaręczynach Źródło: tvn24

Klaudia Ziółkowska

Zobacz"Mam na imię Kubuś. Mama mnie kocha, ale nie ma wyjścia. Zostawiła mnie"

Czytaj artykuł

Tytuł: Pierwsze dziecko pojawił się w oknie życia 10 lat temu Źródło: Shutterstock

Podziel się

Mówią, że są jak strażacy. Dyżurują całą dobę, a kiedy rozbrzmiewa alarm, zrywają się z łóżek na równe nogi, zakładają habity i biegną jak do pożaru.

Było po godzinie 21. Siostra Barbara Król już spała, gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyła: okno życia. Buty i habit leżały na wyciągnięcie ręki. Sygnał dostały jeszcze trzy inne franciszkanki. Wszystkie spotkały się przy małych drzwiach. Takich jak do sejfu, tylko że bez szyfrów.

Jest!

Siostra Barbara: - Myślałyśmy, że to lalka. A tu nie, piękne dziecko, chłopiec!

Pamięta, jak był ubrany. Miał na sobie śpioszki w paseczki. Były za duże na tyle, że zakonnice myślały, że nie ma nóżek. Obok dziecka leżała wyprawka i torba z kosmetykami. Jedna zakonnica - w malutkim pokoiku, w którym stoi tylko łóżeczko ze specjalną matą ogrzewającą - sprawdzała, czy maluch nie ma żadnych obrażeń.

Druga dzwoniła na pogotowie i na policję:

Siostra: w oknie życia znalazłyśmy dziecko.

Dyspozytor: proszę podać personalia.

Siostra: To dziecko z okna życia, nie ma przy nim żadnych dokumentów.

Dyspozytor: to będzie nn.

Siostry nazwały go Zygmuś. Trafił do nich na dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia. Było to dziesięć lat temu, a wspomnienie wciąż jest żywe.

Imię dały na cześć Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, arcybiskupa metropolity warszawskiego w latach 1862-1883.

Potem byli: Marysia na cześć Matki Boskiej, Franio – od franciszkanek, a Matylda po siostrze Getter. Byli też: Ewunia, Józio, Ania, Paulinka, Karolek, Pawełek, Piotruś, Stasio, Natalka, Marcelinka, Zosia, a w tym roku Kubuś.

W sumie szesnaścioro dzieci.

Każde z nich już chodzi. Każde mogłoby się przejrzeć w szybie, w której przeglądają się przechodnie poprawiając fryzury i nie wiedząc, że za tą szybą, w murach klasztoru w centrum miasta, jest taka "szuflada" dla dzieci niechcianych i takich, którymi matka z jakichś powodów nie może się opiekować.

Nie ma kamer.

Siostra Barbara: – Zależało nam, żeby intymność była zachowana. Kobieta nie może czuć, że jest śledzona, że wszystko wyjdzie na jaw. Musi wiedzieć, że nic jej nie grozi, że jest bezpieczna, bo swoje dziecko zostawiła w miejscu bezpiecznym.

Na ulicy jest głośno. Ale po tej stronie – kompletna cisza. Okno otwiera się i na ten hałas, i na ciszę.

Siostra Barbara o pierwszym dziecku w oknie życia
Siostra Barbara o pierwszym dziecku w oknie życia / Wideo: Artur Węgrzynowcz / tvnwarszawa.pl

Serce pęka

Warszawski klasztor na Hożej 53 to miejsce symboliczne. W czasie wojny siostra Matylda Getter zdecydowała, że schroni w nim każde dziecko z getta, które do niej trafi. Uratowała 500. 66 lat później, w tym samym miejscu, powstało okno życia.

Franciszkanki znajdowały w nim dzieci, które mają kilka dni, ale też kilkumiesięczne. Jedno do łóżeczka ledwo się zmieściło, inne - już samo w nim siedziało. 

Siostra Barbara: - Są zdrowe, piękne. Niektóre śpią, niektóre płaczą. Józio, który do okna życia trafił w Wielki Piątek, płakał najbardziej. Zakonnice już z daleka go słyszały. Jak ocenił lekarz, chłopiec miał osiem miesięcy.

Jakimś cudem mało kto widzi moment, kiedy dziecko trafia do okna życia. Siostra Barbara: - Raz rozmawiałam z kobietą, która sprzedawała truskawki obok. Kiedy wyjechało od nas pogotowie, zapytała: Siostro, to było dziecko? Nic nie zauważyłam.

Nie ma też reguły co do godziny. Czasem jest to wczesny poranek, piata trzydzieści czy szósta, czasem późny wieczór, a czasem południe. Kubuś do okna trafił 8 maja o godzinie 13.30. Trzy dni po urodzeniu.

"Mama mnie kocha"

Miał przy sobie liścik: "Mam na imię Kubuś, urodziłem się 5 maja, mam szczepienia, jestem zdrowy. Mama mnie kocha, ale nie ma innego wyjścia, jak zostawienie w oknie. Bardzo przeprasza."

Inni rodzice pisali: "Serce mi pęka, ale muszę to zrobić". "Kocham go, ale w obecnej sytuacji to jest dla niego najlepsze rozwiązanie". "Oby Bóg dał ci kochających rodziców".

- W kilku przypadkach rodzice pisali, że zrzekają się praw rodzicielskich. Proszą o szybką adopcję, żeby dziecko nie musiało czekać - opowiada zakonnica.

Czasami dziecko zostaje zostawione tylko w tym, w co jest akurat ubrane. Czasem jest torba z wyprawką. Nierzadko - dokumentacja medyczna, karta szczepień. Zdarza się różaniec.

Z chwilą kiedy matki zostawiają dziecko w oknie życia, zrzekają się praw rodzicielskich, policja ich nie szuka.

Rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiata: - Wkraczamy do akcji tylko w przypadkach, kiedy mamy przypuszczenia, że mogło dojść do przestępstwa.

Szukają rodziców, kiedy dziecko do okna życia trafia w złym stanie, jest zaniedbane lub chore. Także wtedy, gdy na policję zgłosi się ktoś, kto twierdzi, że jedno z rodziców zostało zmuszone do oddania dziecka. - Jeżeli nie mamy takich przesłanek, nasza rola kończy się na sporządzeniu notatki służbowej – mówi policjant.

A jeśli się rozmyśli?

A co, jeżeli rodzice wrócą po dziecko? – pytam zakonnicę.

- Mieliśmy sytuację, kiedy kobieta wróciła po dziecko. Przyszła do klasztoru z mężem. Powiedziała, że czuła się bezradna. Partner był w pracy, późno wrócił, a ona nie wiedziała, jak się opiekować maluchem. Odesłałyśmy ich na policję – opowiada.

- Potem, gdy odwiedziłyśmy dzieciątko w szpitalu, usłyszałyśmy: Dobrze, że trafiło do okna życia, a nie zostało pozostawione na klatce czy gdzieś - dodaje siostra Beata. To była młoda kobieta. Miała depresję poporodową. Otrzymała fachową pomoc.

O tym, czy dziecko wróciło do domu, decydował sąd.

Dzieci wracają do klasztoru

Do sióstr, zdarza się, wracają dzieci z okna życia. Ale już tylko w odwiedziny.

- Pewni rodzice, którzy adoptowali postawioną u nas dziewczynkę, przyszli z córeczką i koszem kwiatów, z podziękowaniami.

W sierpniu przyjechali inni rodzice i powiedzieli swojej córce, że to tutaj biologiczni rodzice ją zostawili, żeby oni mogli ją adoptować. Raz, na święta, dostałyśmy zdjęcie dzieciaka z okna życia. I życzenia – mówi zakonnica.

Telefony

Są też telefony od ludzi, którzy starają się o dziecko. Dzwonią, kiedy w mediach pojawia się informacja o pozostawionym w oknie życia maluchu.

- Ale dzwonią też do nas tacy, co mówią: Proszę dać znać, jak będzie dziecko - zaznacza siostra.

Wszystkich zakonnice przekierowują do ośrodka adopcyjnego.

Bo dzieci w klasztorze przebywają niespełna godzinę. Stąd natychmiast zostają zabrane do szpitala. Potem trafiają do pogotowia rodzinnego. I rozpoczyna się procedura adopcyjna.

Fałszywe alarmy

Choć w oknie życia zostawiono szesnaścioro dzieci, siostry stawiane są na równe nogi znacznie częściej. Bo czasem ludzie w oknie życia zostawiają ubranka dla dzieci, czasem maskotki, czasem lalki, a czasem całe wyprawki. Czujność sióstr na próbę wystawiają ciekawskie dzieci, a także bezdomni, którzy do okna życia zaglądają często.

Siostra Barbara: - Kiedyś byłam blisko. Usłyszałam sygnał, patrzę nie ma kocyka. Wybiegłam na ulicę, dogoniłam bezdomnego, zapytałam, dlaczego to zabiera, że to przecież jest dla małego dziecka. Powiedział, że mu zimno. Oddał, a ja zaniosłam mu większy.

Kiedyś siostry spały w innym budynku. Wtedy fałszywe alarmy były bardziej uciążliwe. - Raz było tak: dostaję sygnał w środku nocy. Zrywam się na równe nogi, jak strażak zakładam habit, który leży przygotowany przy łóżku, biegnę do okna życia. Pusto. Wracam, idę spać, a za chwilę to samo – opowiada franciszkanka.

Wtedy postanowiły, że urządzą sobie pokój nad oknem życia. Teraz tam śpią.

Mężczyźni

Siostry czasem modlą się w pokoiku, gdzie znajduje się okno życia. Wtedy mają okazję "podsłuchać" rozmawiających na ulicy.

- Kiedyś słyszałyśmy, jak przechodziła grupa chłopców, jeden z nich powiedział: ja bym nigdy nie oddał dziecka w takie miejsce - opowiada zakonnica.

Inny, że ma ciarki, jak patrzy na to okno. Od samego patrzenia. Nie wyobrażał sobie, że może tu trafić małe bezradne dziecko.

Kobiety

- Kiedyś dziwiłam się, dlaczego rodzice zostawiają dzieci w oknie życia. Długo się nad tym zastanawiałam. Doszłam do wniosku, że osoba, która to robi, stoi przed trudnym wyborem. Nie widzi innego wyjścia. Zawsze zwracam uwagę na bohaterstwo tych kobiet, na to, że zdecydowały sie urodzić, nie zabijają dzieci w swoim łonie, tylko mówią: daję ci życie – mówi siostra Barbara Król.

I jeszcze: - To okno jest cały czas czekaniem, jak adwent, kiedy czekamy na przyjście Jezusa. Tak samo okno. Ostatnio czekałyśmy trzy lata, po Matyldzie. W tym roku, w maju pojawił się Kubuś. Czekanie jest najważniejsze. Z tamtej strony jest tragedia, z tej nadzieja, bo ktoś otrzyma długo oczekiwane dziecko.

Siostra Barbara o początkach okna życia na Hożej
Siostra Barbara o początkach okna życia na Hożej / Wideo: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

***

Pierwsze okno życia w Polsce powstało u sióstr nazaretanek w Krakowie - w marcu 2006 roku. Według danych Caritas, potem powstało ich jeszcze 58. Do wszystkich przez te lata trafiło niemal sto dzieci - wszystkie były zdrowe, wszystkie trafiły do adopcji.

Wszystkie okna nadal działają, choć trzy lata temu Komitet Praw Dziecka ONZ wezwał Polskę do ich likwidacji. Powoływał się na luki prawne. Jako alternatywę proponował pozostawienie dziecka w szpitalu po tak zwanym anonimowym porodzie.

Dlaczego?

Matka dziecka po porodzie w szpitalu zostaje anonimowa, ale jej dane mogą być udostępnione dziecku po 16. roku życia. A w przypadku okien życia dziecko i matka nie będą mogli się odnaleźć. To zdaniem ONZ powoduje, że dzieci "tracą tożsamość", a tym samym naruszane jest ich prawo do poznania biologicznych rodziców. Co więcej, Komitet Praw Dziecka stwierdził, że dzieci z okien życia dłużej czekają na adopcję.

Jednak okna życia zostały. Dlaczego? Kościół oficjalnie nie odpowiedział ONZ, ale Archidiecezja Krakowska poprosiła, żeby w sprawie wypowiedział się ówczesny rzecznik krakowskiego sądu okręgowego Waldemar Żurek.

Ten odpowiedział, że w prawie znane jest pojęcie stanu wyższej konieczności, gdzie poświęcamy dobro niższej wartości, by ratować to o wartości wyższej.

- W tym przypadku prawo dziecka do życia jest dobrem o wyższej wartości niż prawo do informacji, czyli prawo dziecka do poznania swoich biologicznych rodziców. Ale oprócz prawa są jeszcze wartości, które każdy człowiek nosi w sercu, ich nie da się zadekretować, a one mówią nam jasno, ratujmy życie ludzkie, jak tylko potrafimy – mówił Waldemar Żurek.

I podkreślał: oczywiście wiemy dobrze, że najlepiej jest, jeśli biologiczna matka wychowuje swoje dziecko, ale rzeczywistość jest daleka od ideału. Lepiej, żeby dziecko znalazło się w oknie życia niż w Wiśle czy na śmietniku.

Jeżeli chodzi o wydłużony proces adopcji Żurek odpowiedział: - Oczywiście potrzebny jest czas, bo orzeczenia muszą się uprawomocnić, ale także czas, żeby biologiczna matka mogła odzyskać dziecko, jeśli na przykład działała pod wpływem szoku poporodowego.

Od okna życia do adopcji / Źródło: tvn24

W skrócie: dziecko trafia do okna życia, u sióstr nie przebywa dłużej niż godzinę. Przyjeżdża policja, a dziecko zostaje przewiezione do szpitala na badania. Tam spędza kilka dni. Stamtąd trafia do ośrodka adopcyjnego, gdzie czeka na dokumenty na przykład akt urodzenia. W krakowskich sądach te procedury trwają około sześciu-ośmiu tygodni, czyli tyle samo, ile w przypadku, gdy matka zostawi dziecko w szpitalu. Ale – w innych miejscach – czas ten mógł być dłuższy. Kiedy dokumenty się jeszcze nie uprawomocnią, matka, która na przykład działała w szoku poporodowym, może odzyskać dziecko.

Jeżeli tego nie zrobi, a dokumenty się uprawomocnią, sąd orzeka o adopcji, a dziecko trafia do nowej rodziny.

Dziecko musi być kochane

Czemu, pani zdaniem, kobiety decydują się na pozostawienie dzieci w oknie życia?

Aleksandra Piotrowska (psycholog): - Kobiety, które chcą pozbyć się praw rodzicielskich, często przez sąsiadów czy personel szpitala są traktowane nieżyczliwie. Słyszą: wyrodna matka, wyrzekła się swojego dziecka. Są potępiane. Dlatego wolą anonimowo zostawić potomstwo w oknie życia, ponieważ boją się oceny, nie chcą słyszeć: "jak pani może?".

To również kobiety, które przed pójściem do szpitala słyszą: "nie wracaj mi do domu z bachorem". Myślą, że nie mają innego wyjścia.

Co mogą czuć dzieci, którym adopcyjni rodzice mówią, że są z okna życia?

- Wielu z nas ma przeogromną, silną potrzebę posiadania wiedzy o tym, skąd pochodzimy. To, kto nas wychowuje, jest inną sprawą. Liczne przykłady wskazują, że ludzie, którzy dowiedzieli się o adopcji, czasem całe życie poświęcają, aby odnaleźć rodziców, rodzeństwo. To bardzo silna biologiczna potrzeba. Okna życia skazują na brak wiedzy na temat swojego pochodzenia.

Jakie emocje u innych budzi okno życia?

- Oczywiście okno życia budzi różne emocje. Negatywne powoduje przekonanie, że dorosły człowiek, jeżeli powołuje na świat dziecko, powinien przede wszystkim myśleć o tym, żeby zapobiec jego krzywdzie, cierpieniu. Dzieci podrzucane mają niejasną sytuacje prawną, spędzają miesiące bez kochających ramion. A to straszne, bo dziecko musi być kochane.

Dobre emocje wiążą się z tym, że zdesperowane, bezradne matki mogą wybrać taką opcję zamiast porzucić dziecko w lesie czy na śmietniku.

Podziel się
-
Zwiń

Aleksandra Arendt-Czekała

ZobaczAtakował i wgryzał się w ląd. Odsłonił tory, wyrzucił tajemniczy list w butelce. Bałtyk A.D. 2018

Czytaj artykuł

Tytuł: W Bałtyku znajdziesz wszystko. Nawet lokomotywy Źródło: Stanisław Wajnikonis

Anna Winiarska

ZobaczTrzy dni czuwała przy ciałach. Gdy zeszła z gór, okrzyknięto ją morderczynią

Czytaj artykuł

Tytuł: Ciała zostały zniesione przez ekipę poszukiwawczą Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wanda Woźniak

ZobaczMają 13 mikołajów, a jeden gorszy od drugiego. Jak tu nie zostać?

Czytaj artykuł

Tytuł: Na Islandii prezenty przynosi 13 wrednych mikołajów Źródło: Brian Pilkington

opracowanie Anna Karolkowska

Zobacz"Ślicznie tam było: kryształy, srebra, dzieła sztuki, służba żółwiowa, zupa stylowa"

Czytaj artykuł

Tytuł: Polska 20-lecia na fotografiach z epoki

Redaktor prowadząca

Aleksandra Majda

 

Autorzy

Klaudia Ziółkowska, Wanda Woźniak, Anna Winiarska, Małgorzata Goślińska, Mariusz Nowik, Jacek Pawłowski, Katarzyna Kaczorowska, Anna Karolkowska, Justyna Kobus, Aleksandra Arendt, Adam Sobolewski, Tomasz-Marcin Wrona

 

Redakcja

Iga Piotrowska, Mateusz Sosnowski, Aleksandra Majda

 

Fotoedycja

Mateusz Gołąb, Daria Ołdak, Karol Piątkowski, Michał Sadowski, Jacek Barczyński, Krystiana Konieczna

Poprzedni weekend 15-16.12.2018
2 tygodnie temu 08-09.12.2018
2 tygodnie temu
3 tygodnie temu 01-02.12.2018
4 tygodnie temu 24-25.11.2018
Zobacz wszystkie